wtorek, 29 marca 2016

Back to Undertale 7

Nie mogę uwierzyć nie wierzę, NIE CHCĘ uwierzyć! Siedziałam skulona na moim łóżku. Nie, nie, nie! Boże zabierz mnie z tego koszmaru, spraw bym się obudziła, błagam! Po tym jak Papyrus mnie pocałował stało się coś... we mnie pękło... Pocałowałam go ponownie.. I jeszcze raz... I znowu... Potem uciekłam... Co ja mam zrobić? Nie kocham go, ale... Pewna moja część chciała jego pocałunku... Znowu to samo... Cóż... od zawsze miałam rozdwojenie jaźni... Czułam się jak podobne osoby zamknięte w jednym ciele... Może to znowu to... Spojrzałam w bok i Flowyego.
-Hej...-zaczął.- Posłuchaj... Papyrus powiedział mi co się stało... Moim zdaniem powinnaś coś ze sobą zrobić... Nawet ja widzę że kochasz Sansa...Ale kiedy on cię pocałował też tego chciałaś... A może... Nie ty a Lili... Powiedz mi prawdę... Lili nie jest do końca... Tobą... Prawda?- drżałam, bałam się... Po prostu się rozpłakałam, żałosne...
-Masz rację... Jako dziecko cierpiałam na rozdwojenie jaźni... Podobno to wyleczyli... Ale chyba nie do końca...- westchnęłam.
-Jest... Sposób żeby ona stała się prawdziwa...- powiedział po 10 minutach milczenia.- Masz w sobie 2 dusze... wyciągnij jedną i daj jej składnik leczący... Powstanie ciało... Będzie nim Lili...- objaśnił.- Ale... jest to bardzo niebezpieczne... Możesz...
-Jak mam to zrobić..?-zapytałam. Nie chcę się zastanawiać, nie chcę nic robić... Chcę być sobą... Prawdziwą sobą... Spojrzałam na kwiatka, uśmiechnął się i podał mi coś. Westchnęłam i wyjęłam z worka dziwne rękawiczki.
-Zimniejsza będzie jej...- dodał tylko.
Dłonie mi się trzęsły, on powiedział o moim planie każdej Frisk, Asrielowi i Charze. Siedzieli niedaleko, obiecali ze coś wymyślą. Cóż... Pora zaczynać. Powoli dotknęłam piersi odzianymi w czerwone rękawiczki ręką, moja dłoń przeniknęła przez skórę. Dotknęłam czegoś delikatnie, było bardzo ciepłe...
- I jak?-zapytała Chara.
-To jest .... Bardzo ciepłe...- szepnęłam.
-To twoja dusza...- powiedziała jedna z Frisk.- Taka bardziej zimna, ale też ciepła to dusza Lili...- objaśniała. Wzdrygnęłam się gdy moje palce natrafiły na coś zimnego, ale ciepłego, wiec to jest dusza Lili... Ostrożnie objęłam ją ręką i spróbowałam wyciągnąć.
-Nie chce wyjść...- szepnęłam...
-No tak... Posłuchaj to będzie trochę boleć, ale musisz to zrobić... Zaczęłaś to skończ...-powiedział Flowye. Przełknęłam ślinę i jak zawodowa masochistka, którą jestem, szarpnęłam z całej siły. Ból pierdolnął we mnie jak piorun, zatkałam usta dłonią żeby nie krzyknąć na cały dom. Poczułam jak słabnę, moje lewa dłoń powoli opadła, a w środku było coś ciemnofioletowego... Mała duszyczka należąca najpewniej do Lili...
Spałam wtulona w coś bardzo miękkiego. Pachniało niczym jagody... mruknęłam i wtuliłam się mocniej. Poczułam czyiś dotyk na głowie, nie bałam się, postanowiłam iść spać dalej...
-Więc...Ona woli Sans?-usłyszałam szept UF!Papyego... O żesz w mordę! Ja śpię! Nie ma mnie!
-Nom...- znajomy głos... Co do wafla, jebał się wczoraj w głowę?- Ale ja wolę ciebie- szepnął i chyba zachichotał. Okej proszę mnie obudzić... Now!- Chyba już nie śpi...- no i chuj... Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam... Lili.
-Oooooo! Jesteście takie urocze!- zachichotał Asriel. Spojrzałam na niego,była tam jeszcze Chara i UF!Pap.
-Ja przyszedłem sprawdzić czy wszystko okej... I... Moje wczorajsze zachowanie nie było przyzwoite... Wykorzystałem to że wypiłaś alkohol... Wybacz -zaczerwienił się. Patrzyłam się na nich wszystkich. Usiadłam i poklepałam się w twarz, Chara pokiwała mi za plecami Papyego kartką z tym jak to niby było... Okej,...
-Lili zostałaś? Wiesz myślałam że pójdziesz do swojego pokoju...-przetarłam oczy i spojrzałam na wilczycę, kurde to jest oficjalnie dziwne...
-Wiesz... Zasnęłam chwilę po tobie...-westchnęła. Popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła, odwzajemniła uśmiech.- Okej, idziemy?- zapytała.
-Okej...- burknęłam. Nie wiem czemu... Ale mam przeczucie że to nie będzie miły poranek...
Nie wiem jakim cudem to wiedziałam, ale wiedziałam, kurde zakładam jakieś wersje "Wróżbity Macieja"! Weszłam do kuchni gdzie była Frisk z UF. Zaczęłam robić śniadanie, wszyscy poza Charą, Flowyem, Asrielem i Friskami byli zachwyceni Lili... Zwłaszcza Sansy... Bez ukrywania, mydlenia oczu i tym podobnych... Wkurwiałam się na to...
Zrobiłam śniadanie, dobrze że te 6 osób co zna prawdę dalej jest ze mną... Co z tego że 3 to ta sama osoba z różnych universum? Co z tego ze jedno z nich to kwiatek? Ustawiliśmy wszystko na stole, a wygłodniałą gromada usiadła podtykając Lili wszystko co możliwe pod nos, cóż... Dziś jest sobota... Poza tym podobno tutaj szkoła jest tak że jak chcą przychodzą, jak nie to nie idą... Frisk zdecydowała ze przez jakiś czas jeszcze nie będzie bo u ludzi chodziła do szkoły i prawie całą podstawówkę ma za sobą... Jadłam spokojnie bułkę z czekoladą, kiedy Lili usiadła obok mnie i ugryzła bułkę z drugiego końca. Nie wiem czemu ale ja ogólnie miałam to w nosie, a inni patrzyli z szeroko otwartymi oczami, Sansowi z UF poleciała... krew(?)* z nosa.
-Pycha! Jak zawsze z resztą! Porzuć studia i zostań piekarzem Aiko!- zaśmiała się tuląc mnie. Wepchnęłam jej świeżą bułkę w pyszczek.
-Nawet nie zaczęłam studiów... Poza tym wolę pracować przy grach...- burknęłam kończąc słodki wypiek.- A wy co się tak gapicie?-spytałam.
-Papyrus... Dzwoń do Undyne z US i naszej Alpchys mamy tu przypadek bezgranicznej kobiecej przyjaźni.- zakwilił UT Sans. Wywróciłam oczami.
-Nie, Yuri tu nie znajdziecie- warknęłam zbierając talerze. Lili z chęcią mi pomogła i dobrze bo jak ona to zrobiła to wszyscy dupę ruszyli... No poza UT!Sansem i US!Papyrusem bo oni wyszli do pracy, a wysoki szkielet z UF został wezwany do siebie. Ja zostałam sama z 2 sansamie i Papyrusem. Bo dzieci poszły na dwór się bawić, Flowye stwierdził że nie zdzierży i postawiłam go przed TV, a Lili nie opuszczała mnie na krok. Dziwne... No w końcu się rozdzielamy a ona cały czas ze mną... No prawie, bo potem poszła Gadać z Papyrusem...
-Hej...-usłyszałam za sobą znajomy głos. Westchnęłam.
-Hej, co tam?-spojrzałam na właściciela czarnej bluzy.
-Dobrze, a u ciebie?- podszedł do blatu na którym przed chwilą usiadłam i oparła na nim łokcie patrząc na mnie.
-A dobrze, chcesz się spytać o coś związanego z Lili?- spojrzałam z miną "nie ściemniaj bo to po tobie widać..."
-Właściwie... To tak ale jest to też związane z tobą... Jej się podoba Papyrus...Nie?-spytał. Kiwnęłam głową na tak, cóż nie będę kłamać.- Wiedziałem-westchnął zrezygnowany.- Ale... nie jestem jakoś zły... Mogę spytać... Czemu ona tak się do ciebie klei?-spojrzał zaciekawiony.
-Wiesz... Znamy się długo, dobrze... No i ... jesteśmy pod pewnymi względami podobne...- zaśmiałam się lekko.
-Zauważyłem...- odparł cicho.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zdjęcie takie miało być i cicho wiem że lekko zjebane... W rękach trzymają swoje dusze...
*Cóż... Ta krew to z magi jest, ale zawsze nie?

3 komentarze:

  1. Wooooto teraz pierdyknęlaśXD zaskoczyłaś mnie mocno! Bardzo mocno bedziesz tak je dalej dzielić czy zdecydujesz sie na któregoś Sansa? I co ta Lili taka napalona ogarniam ze sie jej on podobał ale No bez przesady chyba ze alkohol zrobił swoje.... I to znaczy ze Lili już sie w stwora nie zamieni i cały czas bedzie "spłabym ludziem"? Chociaż mnie też ciekawi co Lili tak za Aiko łazi... Chociaż Sans nie powinien mieć tak zbereźnych myśli... Tak czy inaczej czekam na next i dodaje zanim mi sie internet utwie

    OdpowiedzUsuń
  2. Yaaaay *^*
    Ja chcieć więcej XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow... Na serio Ci się podoba?! Wiesz poza moją przyjaciółką raczej nikt tego nie czyta... Dziękuję za komentarz^^ Dawno nie wchodziłam na bloga, ale możliwe że rozdział będzie w tym tygodniu bo powolutku się pisze^^ Inna sprawa ze zrobienie rysunku nie zawsze jest proste...

      Usuń