sobota, 26 marca 2016

Back to Undertale 5

Obudziłam się dość wcześnie. Byłam tutaj już jakieś 5 dni*, więc przyzwyczaiłam się do tego .Umyłam się i ubrałam, po czym zeszłam na dół. Nikogo jeszcze nie było, więc zaczęłam robić jedzenie. Na lodówce zauważyłam kartkę.
"Przepraszamy, ale niestety nasza praca zajmuje za dużo czasu, wiec każda Undyne, Alphys i Metaton się wyprowadzają, będziemy was odwiedzać^^" i ich podpisy. Cóż... Westchnęłam i zaczęłam przygotowywać posiłek. Pierwsza zeszła UF Toriel.
-Dzień dobry.- powiedziałam uśmiechając się lekko.
-Witaj moje dziecko. Nie będzie mnie przez kilka dni... Ale Sansy i Papyrusy zostają... Toriel pojechała na zlot nauczycieli...-westchnęła kobieta.- Właściwie... Dom zostaje na twojej głowie...- powiedziała po przeczytaniu kartki.
-Jak to?-zapytałam.- Nie wiem ile Sans i Papyrus mają lat ale na pewno więcej niż ja...- podałam jej kawę w termosie i kilka bułek z kawałkami czekolady oraz cruasantów.
-Tak moja droga, ale żatko kiedy zostają w domu, może uda ci się któregoś o to poprosić...-westchnęła kobieta.- Muszę iść.- podeszła do mnie nachyliła się i pocałowała mnie w czoło, wszyscy z mojej rodziny też tak robili zanim wyszli... Ale tylko do puki miałam 10 czy 11 lat, potem przestali. Kobieta wyszła, a ja uśmiechnęłam się lekko. Wróciłam do robienia śniadania, przygotowałam miód, musztardę, ketchup, kawę, herbatę i zwykłą wodę. Ustawiłam półmiski na stole i usiadłam z kubkiem herbaty ze złotych kwiatów.
-Hej...Podlałabyś mnie..?-spojrzałam na lewo, znałam ten głos... Stał tam Flowey. Rozszerzyłam oczy.- Ej Lili spokojnie... Ja to ten z UF...- wyjaśnił mi. Położyłam szybko palec na ustach i szepnęłam.
-Ciiii! Nie mogą się dowiedzieć-poszłam po wodę i podlałam kwiatuszka. Poczekałam aż Friski, Chara i Asriel zejdą, odprowadziłam ich do szkoły, dałam śniadanie i wróciłam do domu. Tam siedziały już 3 pary szkieletowego rodzeństwa.
-Hej...-przywitałam ich.- Co dziś robicie?- poczułam się jak Izabela z Fineasza i Ferba.
-Ja i Sans idziemy do siebie, wracamy wieczorem.- powiedział wychodząc UF Papyrus i ciągnąć za sobą swojego brata który się ze mną żegnał.
-A wy?-spojrzałam na US Papyrusa gadającego z UT Sansem.
-Połazimy trochę... Mamy do pogadania o pewnych sprawach... Pa.- powiedzieli i wyszli. Westchnęłam i usiadłam pijąc herbatę.
-A wy?-spojrzałam na pozostałą dwójkę.
-N...no cóż zazwyczaj ja i Sans czekamy do puki ktoś nie wróci i wtedy zaczynamy z nim spędzać czas...-wytłumaczyli. Spojrzałam na nich zakłopotana, no i co mam zrobić? Siedzieliśmy w ciszy kilka minut w końcu westchnęłam i wstałam po czym zaczęłam sprzątać po śniadaniu.
-A... moglibyście mi pomóc w zakupach i w gotowaniu? Sprzątać dam radę sama... Ale na prawdę przyda mi się pomoc  w tych 2 rzeczach...- powiedziałam do nich. Miło z ich strony że bez prośby pomogli mi przynieść półmiski do kuchni.
-Możemy?-zdziwili się, a za razem ucieszyli.
-Tak, jeśli chcecie oczywiście, nie zmuszam-powiedziałam zmywając. Widziałam że ze sobą dyskutują, wiec skończyłam spokojnie i poszłam ubrać buty.
-Czekaj!-krzyknęli dobiegając do mnie. Uśmiechnęłam się do nich i razem poszliśmy do sklepu. Szkielety ciągle o czymś mówiły, byłam szczęśliwa, nie lubiłam ciszy. Oboje ciągle pytali co mamy kupić, albo czy mogą sobie coś kupić, zachowywali się jak dzieci, ale było to wręcz urocze, pozwoliłam im kupić co chcieli, nie było to dla mnie nić wielkiego... Wiecie pomnóżcie sobie ponad 700 razy 1000, tak mam ponad 700 tysięcy złota... Przez te 2 lata to coś mnożyło mi forsę... W końcu doszliśmy do kasy, a ja do tego kupiłam kilkanaście opakować gum i ze 40 lizaków. Zapłaciłam i poszłam do punktu gdzie można spokojnie się spakować. Szkielety pomogły mi, a potem wzięły po kilka torem zostawiając mi 3. Podziękowałam im mocno i obiecałam zrobienie Taco i Spagetty. Poprosili tez o hot-dog'i więc obiecałam ze zrobię, pytali też czy mogą mi pomóc gotować, pomimo że wiem że nie są najlepszymi kucharzami zgodziłam, co mi szkodzi.
Rozpakowaniem zajęły się szkieleciki, a mi kazały przygotować wszystkie składniki, nie widziałam przeszkód. Założyłam fartuch i zaczęłam robić makaron, oni zajęli się sosem do Taco i spagetty. Ugotowanie wszystkiego zajęło nam dość dużo czasu, ale mieliśmy go i tak więcej niż potrzeba, nawet udało nam się zrobić deser w postaci ciasta, na lody było za mało czasu więc użyjemy kupnych.
Zanim 4 pozostałe kościotrupy wróciły do domu zdążyliśmy posprzątać kuchnię i większość domu. Kiedy dochodziła godzina 4 popołudniu zaczęliśmy przygotowywać stół, kiedy wszystko było gotowe czekaliśmy na nich aż przyjdą. Pierwszy przyszedł Sans z UT, a po nim Papyrus  z US. Wszyscy zaczęli jeść, poza mną, wolałam poczekać na tych z UF. Doczekałam się tylko wysokiego szkieleta, ale mimo to że oni poszli ja dalej czekałam ze swoją i jego porcją. Koło 20 westchnęłam i zaczęłam sprzątać stół. Zrobiłam im jakąś kolację i sama zjadłam kanapkę, ale nie tak żeby się najeść. Większość szykowała się już spać, ale ja uparcie siedziałam, nie wiem czemu... Ale ludzie mówią że jestem uparta jak mój ojciec, więc siedziałam i czekałam na niego, aż w końcu zasnęłam.
Obudziłam się koło 3 w nosy, leżałam na kanapie, a zasnęłam przy krześle... Moja "poduszka" nie była najmiększa ale pomimo to wygodna,a ciepło mi było i to bardzo. Mruknęłam coś i obróciłam lekko głowę otwierając oczy. Sztuczne, złote futro przy bluzie było delikatne, ciemna bluza była bardzo ciepła, a zapach dookoła mnie był znajomy, przyjemny i bardzo mocny. Podniosłam delikatnie głowę i poczerwieniałam. Moja malutka makówka była oparta na żebrach UFSansa, on spał, a ja na nim... Możliwe ze to on mnie tu przeniósł... Na pewno zjadł posiłek bo z jego ust było czuć zapach spagetty. Uśmiechnęłam się lekko, jego znajomy zapach dał mi poczucie bezpieczeństwa i nawet nie zauważyłam jak znowu zasypiam wtulona w niego.

*Załóżmy że wcześniej nie mówiła o dniach a o miesiącach^^'

2 komentarze:

  1. Fajny rozdział i tak zakończenie mi sie podoba baaaardzo ^^ poprostu cudne jest^^ biedna Aiko wszystko teraz na jej głowie.... A gdzie sie Frisk podziały? Pewnie znowu czegoś nie zrozumiałam... Tak czy inaczej troche usypiam wiec koma skończę jutro Oki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna:Przykro mi, ale terenowania Yoh jest ciekawsze...
      Yoh*biega* Nawet chwili przerwy...
      Anna:Tak a teraz bez koszulki...
      Yoh:Niby czemu!?
      Anna:Masz sie chartować...
      Dara:A jak dla mnie to nawet ciekawe... Tylko właściwie to dlaczego on ją na tą kanapę ze sobą wziął?
      Ela:A tak w ogóle to ich ludzcy rodzice nie przejęli się ze zniknęli? No cóż tak bywa...
      A ja tam czekam na nowy rozdział^^

      Usuń