- Witaj... Flowe...-szepnęłam i spojrzałam z nienawiścią na kwiat, żółty mały kwiatek... Najgorsza postać z cała gry.- Masz zamiar ze mną walczyć? Więc zapraszam, wyszczerzyłam kły w rekinim uśmiechu, a moje oczy przybrały kolor palonego brązu.
-Nie, nie nie jestem aż takim samobójcą-zaśmiał się.- A co zamierzasz zrobić?-zapytał mnie. Wpadłam w zadumę, no cóż tu ma rację, nie miałam pojęcia jak się tu znalazłam, jak mam wrócić i co mam zrobić by wrócić...- Tak też myślałem, więc posłuchaj... Wiem kto cię tu sprowadził... Żeby odejść... Musisz złapać każdą Frisk z 3 wymiarów i ją zabić.- zaśmiał się i uciekł. Siedziałam zaszokowana, miałam... zabić 10 letnią dziewczynkę? Zatkałam dłonią pyszczek i zacisnęłam pięści, pomimo to że nie mogę mu ufać, chyba i tak... Muszę iść do innego wymiaru. Dowodem na to były drzwi zza których widziałam śnieg.
Dojście do tych oddalonych o jakieś półtora metra zajęło mi pieprzone 15 minut. Przeszłam przez drzwi, nie wahałam się. Fakt że po chwili spadałam też mnie nie przeraził, po prostu z powietrza wyciągnęłam kosę, wbiłam w ziemię i wylądowałam na jej trzonie. Zeskoczyłam, a broń zniknęła. Westchnęłam i rozejrzałam się, znam dużą większość fandomów.
-Kim jesteś?-usłyszałam zza siebie, spojrzałam tam, stał tam... Sans, miał ostre zęby, czarną bluze, czerwoną bluzkę, trampki, jeden ząb był złoty, a jedno, zazwyczaj niebieskie, oko świeciło na czerwono.
-O proszę... Underfell... Głęboka woda już na początku-burknęłam pod nosem, a potem już głośniej odpowiedziałam.- Jestem Lili, chce tu zamieszkać, ale się zgubiłam.- Wiedziałam jak należy się zachowywać w tym świecie...
-Aha...- zdziwiła mnie ta odpowiedź, dopiero po chwili przypomniało mi się ze Sans tylko udaje dupka.
-Przepraszam... Trochę się zdenerwowałam... Szukam kogoś z straży, pewnie wiedzą gdzie można znaleźć jakieś domy...-powiedziałam spokojnie.
-Tak jest jeden na sprzedaż... Koło nas... Jeśli nie przeszkadzają ci krzyki co 5 minut to możesz kupić. wzruszył ramionami. Wyglądał na zaskoczonego faktem iż nie jestem wredna.
-Zaprowadzisz mnie?-zapytałam.
-Jasne... Jestem Sans... A i... Mogłabyś nie mówić mojemu bratu ze byłem miły? Już ma o mnie gównianą opinię...-był niezadowolony.
-Nie ma sprawy.- uśmiechnęłam się. Zaczęliśmy iść, szkielet prowadził mnie za rękę, jak by się bał ze sobie coś zrobię. Uśmiechałam się, kupiłam ten dom obok nich, a on był moim pierwszym gościem.
Mam taki zamiar... Że będę co rozdział wstawiać zdjęcie z undertale, jeśli będę leniem po prostu wstawię jakiekolwiek związane z danym rozdziałem.
A tu Underfell Sans <3
A tu coś żeby was przekonać ze jest kochany :3
Eeeeeee dobra teraz. To nie ogarniam... To tych Sansów jest kilka wersji? Czy co? Tak czy inaczej rozdział fajny tylko wizja zabijania 5 letnich dziewczynek mnie... No... Dosyć przeraża mam nadzieje że tak nie bedzie;-; i co to za wredne szatanskie kwiaty złaaaas? I do tego żółte? Rozdział sie podobał i czekam na dalsze cześci moze wkońcu ogarne sieXD
OdpowiedzUsuń