wtorek, 29 marca 2016

Back to Undertale 7

Nie mogę uwierzyć nie wierzę, NIE CHCĘ uwierzyć! Siedziałam skulona na moim łóżku. Nie, nie, nie! Boże zabierz mnie z tego koszmaru, spraw bym się obudziła, błagam! Po tym jak Papyrus mnie pocałował stało się coś... we mnie pękło... Pocałowałam go ponownie.. I jeszcze raz... I znowu... Potem uciekłam... Co ja mam zrobić? Nie kocham go, ale... Pewna moja część chciała jego pocałunku... Znowu to samo... Cóż... od zawsze miałam rozdwojenie jaźni... Czułam się jak podobne osoby zamknięte w jednym ciele... Może to znowu to... Spojrzałam w bok i Flowyego.
-Hej...-zaczął.- Posłuchaj... Papyrus powiedział mi co się stało... Moim zdaniem powinnaś coś ze sobą zrobić... Nawet ja widzę że kochasz Sansa...Ale kiedy on cię pocałował też tego chciałaś... A może... Nie ty a Lili... Powiedz mi prawdę... Lili nie jest do końca... Tobą... Prawda?- drżałam, bałam się... Po prostu się rozpłakałam, żałosne...
-Masz rację... Jako dziecko cierpiałam na rozdwojenie jaźni... Podobno to wyleczyli... Ale chyba nie do końca...- westchnęłam.
-Jest... Sposób żeby ona stała się prawdziwa...- powiedział po 10 minutach milczenia.- Masz w sobie 2 dusze... wyciągnij jedną i daj jej składnik leczący... Powstanie ciało... Będzie nim Lili...- objaśnił.- Ale... jest to bardzo niebezpieczne... Możesz...
-Jak mam to zrobić..?-zapytałam. Nie chcę się zastanawiać, nie chcę nic robić... Chcę być sobą... Prawdziwą sobą... Spojrzałam na kwiatka, uśmiechnął się i podał mi coś. Westchnęłam i wyjęłam z worka dziwne rękawiczki.
-Zimniejsza będzie jej...- dodał tylko.
Dłonie mi się trzęsły, on powiedział o moim planie każdej Frisk, Asrielowi i Charze. Siedzieli niedaleko, obiecali ze coś wymyślą. Cóż... Pora zaczynać. Powoli dotknęłam piersi odzianymi w czerwone rękawiczki ręką, moja dłoń przeniknęła przez skórę. Dotknęłam czegoś delikatnie, było bardzo ciepłe...
- I jak?-zapytała Chara.
-To jest .... Bardzo ciepłe...- szepnęłam.
-To twoja dusza...- powiedziała jedna z Frisk.- Taka bardziej zimna, ale też ciepła to dusza Lili...- objaśniała. Wzdrygnęłam się gdy moje palce natrafiły na coś zimnego, ale ciepłego, wiec to jest dusza Lili... Ostrożnie objęłam ją ręką i spróbowałam wyciągnąć.
-Nie chce wyjść...- szepnęłam...
-No tak... Posłuchaj to będzie trochę boleć, ale musisz to zrobić... Zaczęłaś to skończ...-powiedział Flowye. Przełknęłam ślinę i jak zawodowa masochistka, którą jestem, szarpnęłam z całej siły. Ból pierdolnął we mnie jak piorun, zatkałam usta dłonią żeby nie krzyknąć na cały dom. Poczułam jak słabnę, moje lewa dłoń powoli opadła, a w środku było coś ciemnofioletowego... Mała duszyczka należąca najpewniej do Lili...
Spałam wtulona w coś bardzo miękkiego. Pachniało niczym jagody... mruknęłam i wtuliłam się mocniej. Poczułam czyiś dotyk na głowie, nie bałam się, postanowiłam iść spać dalej...
-Więc...Ona woli Sans?-usłyszałam szept UF!Papyego... O żesz w mordę! Ja śpię! Nie ma mnie!
-Nom...- znajomy głos... Co do wafla, jebał się wczoraj w głowę?- Ale ja wolę ciebie- szepnął i chyba zachichotał. Okej proszę mnie obudzić... Now!- Chyba już nie śpi...- no i chuj... Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam... Lili.
-Oooooo! Jesteście takie urocze!- zachichotał Asriel. Spojrzałam na niego,była tam jeszcze Chara i UF!Pap.
-Ja przyszedłem sprawdzić czy wszystko okej... I... Moje wczorajsze zachowanie nie było przyzwoite... Wykorzystałem to że wypiłaś alkohol... Wybacz -zaczerwienił się. Patrzyłam się na nich wszystkich. Usiadłam i poklepałam się w twarz, Chara pokiwała mi za plecami Papyego kartką z tym jak to niby było... Okej,...
-Lili zostałaś? Wiesz myślałam że pójdziesz do swojego pokoju...-przetarłam oczy i spojrzałam na wilczycę, kurde to jest oficjalnie dziwne...
-Wiesz... Zasnęłam chwilę po tobie...-westchnęła. Popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła, odwzajemniła uśmiech.- Okej, idziemy?- zapytała.
-Okej...- burknęłam. Nie wiem czemu... Ale mam przeczucie że to nie będzie miły poranek...
Nie wiem jakim cudem to wiedziałam, ale wiedziałam, kurde zakładam jakieś wersje "Wróżbity Macieja"! Weszłam do kuchni gdzie była Frisk z UF. Zaczęłam robić śniadanie, wszyscy poza Charą, Flowyem, Asrielem i Friskami byli zachwyceni Lili... Zwłaszcza Sansy... Bez ukrywania, mydlenia oczu i tym podobnych... Wkurwiałam się na to...
Zrobiłam śniadanie, dobrze że te 6 osób co zna prawdę dalej jest ze mną... Co z tego że 3 to ta sama osoba z różnych universum? Co z tego ze jedno z nich to kwiatek? Ustawiliśmy wszystko na stole, a wygłodniałą gromada usiadła podtykając Lili wszystko co możliwe pod nos, cóż... Dziś jest sobota... Poza tym podobno tutaj szkoła jest tak że jak chcą przychodzą, jak nie to nie idą... Frisk zdecydowała ze przez jakiś czas jeszcze nie będzie bo u ludzi chodziła do szkoły i prawie całą podstawówkę ma za sobą... Jadłam spokojnie bułkę z czekoladą, kiedy Lili usiadła obok mnie i ugryzła bułkę z drugiego końca. Nie wiem czemu ale ja ogólnie miałam to w nosie, a inni patrzyli z szeroko otwartymi oczami, Sansowi z UF poleciała... krew(?)* z nosa.
-Pycha! Jak zawsze z resztą! Porzuć studia i zostań piekarzem Aiko!- zaśmiała się tuląc mnie. Wepchnęłam jej świeżą bułkę w pyszczek.
-Nawet nie zaczęłam studiów... Poza tym wolę pracować przy grach...- burknęłam kończąc słodki wypiek.- A wy co się tak gapicie?-spytałam.
-Papyrus... Dzwoń do Undyne z US i naszej Alpchys mamy tu przypadek bezgranicznej kobiecej przyjaźni.- zakwilił UT Sans. Wywróciłam oczami.
-Nie, Yuri tu nie znajdziecie- warknęłam zbierając talerze. Lili z chęcią mi pomogła i dobrze bo jak ona to zrobiła to wszyscy dupę ruszyli... No poza UT!Sansem i US!Papyrusem bo oni wyszli do pracy, a wysoki szkielet z UF został wezwany do siebie. Ja zostałam sama z 2 sansamie i Papyrusem. Bo dzieci poszły na dwór się bawić, Flowye stwierdził że nie zdzierży i postawiłam go przed TV, a Lili nie opuszczała mnie na krok. Dziwne... No w końcu się rozdzielamy a ona cały czas ze mną... No prawie, bo potem poszła Gadać z Papyrusem...
-Hej...-usłyszałam za sobą znajomy głos. Westchnęłam.
-Hej, co tam?-spojrzałam na właściciela czarnej bluzy.
-Dobrze, a u ciebie?- podszedł do blatu na którym przed chwilą usiadłam i oparła na nim łokcie patrząc na mnie.
-A dobrze, chcesz się spytać o coś związanego z Lili?- spojrzałam z miną "nie ściemniaj bo to po tobie widać..."
-Właściwie... To tak ale jest to też związane z tobą... Jej się podoba Papyrus...Nie?-spytał. Kiwnęłam głową na tak, cóż nie będę kłamać.- Wiedziałem-westchnął zrezygnowany.- Ale... nie jestem jakoś zły... Mogę spytać... Czemu ona tak się do ciebie klei?-spojrzał zaciekawiony.
-Wiesz... Znamy się długo, dobrze... No i ... jesteśmy pod pewnymi względami podobne...- zaśmiałam się lekko.
-Zauważyłem...- odparł cicho.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zdjęcie takie miało być i cicho wiem że lekko zjebane... W rękach trzymają swoje dusze...
*Cóż... Ta krew to z magi jest, ale zawsze nie?

poniedziałek, 28 marca 2016

Back to Undertale 6

-Nie zgadzam się!- krzyknął Sans trzymając swojego Papyrusa.- Jeszcze coś mu zrobisz!- warknął na UF!Papyrusa* któy szarpał swój biedny oryginał z drugiej strony niż oryginał jego braciszka. Wszyscy patrzyliśmy na to znad ziemniaków, łopatki oraz marchewki z groszkiem. Frisk1 śmiała sie ze swojego małego szkielecika, ta z UF załamana jadła rozdłubane mięso, a ta z US olewała to i karmiła to Papyrusa to Sansa od siebie, a potem oni ją. Spojrzałam na właściciela czarnej bluzy. Rano obudziłam się u siebie, już nie byłam przykrywa bluzą szkielecika, ale nadal czułam jego zapach... Dobra wracając do teraźniejszości.
-Szefie...- zaczęła moja dzisiejsza poduszka.- Po kiego wafla nam on?- pokazał widelcem na oryginał swego brata, a potem zjadł kawałek mięsa będący na sztućcu.
-Król kazał mi iść na to całe przyjęcie... Ty też idziesz... A trzeba zabrać osobę towarzyszącą..- wyjaśnił mu brat warcząc.- Wole jego niż jakąś rozhisteryzowaną babę!
-Aha... Frisk pójdziesz ze mną?- zwrócił się UF!Sans do Frisk od siebie.
-Jasne.- uśmiechnęła się, a jego brat zrozumiał że mógł ją od razu poprosić. Cóż twoja strata, skończyłam jeść i zebrałam talerze, ja jadłam najwolniej... Poszłam do kuchni i zaczęłam zmywać. Słyszałam jakieś podniesione głosy, ale nie słyszałam wyraźnie słów. Po chwili do kuchni wszedł UF!Papyrus, odchrząknął i spojrzał na mnie, wziął głęboki oddech i powiedział.
-Aiko... Poszłabyś ze mną na bal?-zapytał. Zbaraniałam, wełna wylazła mi uszami, a w głowie jebło mi gitarą i zaśpiewało "jak cudnie kotem być".
-S...słucham..? Zapraszasz mnie... Na randkę..?- wykrztusiłam w końcu z siebie.
Nienawidzę swojego życia... Kiedy już skończył tłumaczyć że randką by tego nie nazwał, ale jeśli tak się łatwiej zgodzę to tak to randka, ja miałam go po pierwsze opieprzyć, a potem odmówić, ale kiedy zauważyła błagalne wręcz spojrzenia każdej innej osoby zza wysokiego, o wiele wyższego ode mnie, szkieleta nie mogłam się nie zgodzić... Ale na złość powiedziałam ze to randka, niech się chociaż zachowuje... Teraz Asriel i Frisk z US pomagają mi się ubrać, a raczej wybrać sukienkę...  Siedziałam i czesałam włosy. W końcu ubrana w ciemno czerwoną sukienkę poszłam razem z UF!Frisk na dół. Szkielety już czekały. Ppayrus miał na sobie eleganckie jasne spodnie i jakąż marynarkę czy coś.. Sans natomiast założył garnitur bez marynarki i miał na sobie bluzę, pewnie będą musieli to zdjąć. Założyłam jakieś szpilki żeby nie było ze jestem aż takim liliputem, ale przy nim to bym musiała mieć jakieś 25 centymetrowe a i tak byłabym za niska. Wyglądałam przy nim jak małe dziecko... Ale to geny od strony matki.. A on miał jakieś 2 i pół metra**... Cóż... Podeszłam do niego, powiedział że wyglądam okej, cóż od niego to jak największy komplement. Poszliśmy spokojnie, znanymi "skrótami"*** naszych kochanych kościotrupów...
Wiedziałam że powinnam był go posłać do diabła.. Podpierałam ścianę bo jakieś kobiety, ważne dla królestwa, koniecznie musiały z nim zatańczyć. Stałam spokojnie i piłam poncz... Na szczęście ten który był na bazie alkoholu był czerwony, a normalny pomarańczowy... Frisk i Sans tańczyli lub z kimś rozmawiali. Ja miałam kilka "propozycji" tańca, ale nie miałam zamiaru tańczyć z kimś pijanym... Nagle podszedł do mnie pies... Miał długie uszy, ubrany był w garnitur,  najpewniej był członkiem straży królewskiej.
-Hej maleńka- powiedział, łał nowość nie jest zapity w 3 gwoździe...- Jesteś tu z Papyrusem? Eh... Nasz zakichany szef ma zawsze to co najlepsze... A mimo to tańczy z innymi.- zaśmiał się.- Nienawidzę tego ćwoka...-warknął. Kurde w mordę jeża i nietoperza! Nie że jakoś uwielbiam UF!Pappyego, no ale bez rodzynka! Nie jest takim dupkiem, spojrzałam na zwierze z miną mordercy.- Łał~ Piękna jesteś jak się wnerwiasz.- mruknął.
-Posłuchaj arogancki pchlarzu.-syknęłam.- Ten "ćwok" jest jakieś 500 razy lepszy od ciebie nie tylko siłą bo to ile jest silniejszy to twój móżdżek ameby nie ogarnie, ale jego charakter może jest trudny, jednak jak się go pozna dobrze się wie jaki jest... Więc bądź tak miły i wykaż trochę albo jebanego taktu, albo pieprzonego szacunku do kogoś kto jest od ciebie 1000 lepszy i więcej wart.- patrzyłam ostro na psa. Był w szoku, no cóż nie zawsze jakaś tyczka mu mówi jak, co gdzie, dlaczego i w jakim kolorze. Chyba mu się to nie spodobało...
-Ty mała suko-warknął a w jego ręce pojawił się topór, nie wiem czemu, ale nie bałam się... Nie bałam się ani trochę.- Skoro go wolisz... Po śmierci możesz stać się pieprzonym kościotrupem.- zamachnął się, lecz nie uderzył w żadną część mojego ciała... A w miecz z kości... Okej... No nie tylko w miecz bo w białe i czerwone kości. Papyrus podszedł do mnie położył prawą dłoń na moim prawym ramieniu i przyciągnął mnie w swoją stronę. Kiedy był z tymi kobietami zdjął tą marynarkopodobną rzecz. 3 pierwsze guziki jego koszuli były rozpięte tak że pokazywały jego żebra, kurde jak szkielet może być taki seksowyny..? Czy ja jestem nekrofilem? A dobra, może kiedyś wleze do gry, albo mangi, albo aniem Shaman king to się zakumpluję z Faustem i moze nauczę się od niego jak ożywić takiego Sans za pomocą tego  foryoku, i skopię dupy tym wyfiokowanym lalą z mojej szkoły. Taka pozytywna palma odciągnęła mnie od rzeczywistości, ale kokosik spadł z drzewka, jebnął w mą pustą makówkę.
-No, no, no...-zaśmiał się kundel.- Jaki dżentelmen... Przypomniałeś sobie o partnerce. Ale z ciebie dupek szefuńciu...- wnerwiłam się.
-Papyrusie...- powiedziałam. Obaj na mnie spojrzeli.- Jak bym mu tak przypieprzyła w tą mordę zdążyłby mnie zabić zanim bym zrobiła unik?- spytałam z zaciekawioną miną.
-Najpewniej tak różo- zaczerwieniłam się, mówił tak do mnie już 3, czemu tak do mnie mówi? A z resztą w poważaniu z tym teraz.- Ale nie zrobi tego bo ja tu jestem...- objaśnił.
-A to super- uśmiechnęłam się i przywaliłam pieskowi lewego sierpowego w mordę, a Papyrus ponownie mnie do siebie przyciągnął. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam jak potwór prawie umiera... Papyrus nie chciał chyba pokazywać mi śmierci psa... Nikt nie zwracał uwagi, kościotrup upewnił się że wszystko okej i dał mi jakieś przekąski, za nim zauważyłam gromadkę typowych fangirl'ów. Spojrzałam w taflę ponczu, przy mnie wyglądały pięknie... Napiłam się i spojrzałam na niego, nie wiem jakim cudem, ale napój dodał mi odwagi, pewnie dla tego ze to był wymieszany zwykły pacz z tym alkoholowym...
-Papyrus... Dziękuję że mnie obroniłeś- kultura musi być, a poza tym nie musiał tego robić... Może nie jest takim dupkiem za jakiego go miałam...- Ale wiem ze zaprosiłeś mnie tu tylko dla tego że nie miałeś nikogo innego pod ręką, albo inne ci odmówiły... Dobra idziemy z prawdziwą, pierwszą wersją- poprawiłam się przypominając sobie o tłumku który go oblegał przed 15 minutami...- Idź już do nich... Czekają..- kiwnęłam głową na tłumek fangirl'ów. Wysoki szkielet patrzył na mnie i po chwili po prostu... Zaczął się śmiać, zasłonił dłonią szczękę starając się to ukryć. Wyglądał no cóż... Idealnie... Wszystko mu pasowało, nawet ten drink w drugiej ręce.
-Szczerze... Chciałem cię zaprosić wcześniej... Nie zrozum mnie źle mam bardzo wysokie wymagania co do kobiet z którymi się umawiam. Ale chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić... Mieszkanie z tymi mięczakami przez 2 lata lekko mnie zmiękczyło w pewnych sprawach... Zaprosiłem ciebie i nie powinienem cię zostawiać samej.- westchnął.- Nie przeproszę... Ale w ramach podziękowań że się zgodziłaś przyjść...- zabrał moją szklankę i razem ze swoją położył ją na blacie, lekko się ukłonił i podłam mi kościstą dłoń.- Zechcesz zaszczycić mnie tańcem?- widziałam wnerwienie w oczach wszystkich kobiet, ale olałam to, podałam mu dłoń. Poszedł ze mną na środek sali. Wszyscy patrzyli na nas... Szkielet stanął za moimi plecami łapiąc moje ręce, muzyka powoli rozbrzmiała, znałam ją było to Waterfall Soundtrack z gry. Tańczyliśmy powoli ja plecami do niego, a potem wypuścił jedną z moich dłoni i zamieniło się to w coś ale walc pomieszanego z baletem... Pary zaczęły tańczyć wokół nas, a potem się skończyło tym że Papyrus uklęknął na jedno, a ja usiadłam tak jak w ojczystym kraju, na kolanach, tak ze sukienka stworzyła wokół mnie kółko. Oddychałam szybko, tak jak mój partner. Po chwili rozległa się kolejna melodia, nieznana dla mojego ucha, ale była śliczna, większość gości wróciła do tańca.... Szybki, ale dość klasyczny... Papyrus pomógł mi wstać i ponownie zatańczyliśmy, okazuje się że jednak te lekcje dawane mi przez braci i siostrę się opłaciły bo umiałam chociaż tyle.
Po skończeniu balu ja i Papyrus wyszliśmy jako ostatni. Sans i Frisk musieli wyjść koło 22:30 bo dziewczynka ma szkołę, a Sans nie jest do końca ważnym członkiem straży więc on ma to w nosie... Ponieważ moim partnerem był przywódca straży królewskiej musiał zostać do końca czyli do godziny no cóż... 3 w nocy, co prawda pozwolił, a właściwie bardziej zaproponował żebym poszła do domu z Sansem i Frisk i miałam tak zrobić, ale widząc jak zaniepokojony patrzy w stronę kobiet  które tylko czekają aż odejdę stwierdziłam że mogę zostać... No co? Żarcie całkiem dobre za darmo, znalazłam parę fajnych osób takich jak blokky z UF**** który tutaj był raczej niemiły, ale dało się z nim pogadać, dał mi nawet swoją płytę i zatańczył ze mną raz... Spotkałam tez tutejszą Undyne i Alpchys też zatańczyłyśmy we 3 jak był szybszy kawałek, wtedy nawet Blokky, Metatton, który ciągle był koło kuzyna i potem zatańczył ze mną a Papyrus z jego kuzynem, no i Papyrus, było to duże kółko... W połowie kawałka nawet sam Asgor(król) i Toriel(królowa) z nami zatańczyli, potem osobno ze mną*****. Chyba mnie nawet polubili... Kiedy się żegnaliśmy wymieniłam się z nimi numerami telefonów. Papyrus i ja szliśmy powoli, nie śpieszyło nam się... Mogliśmy pospać dłużej bo zrobiłam śniadanie na jutro, obiad z resztą też.
-Dziękuję że poszłaś tam ze mną...- powiedział kiedy byliśmy przy teleporcie do oryginalnej gry.
-Nie ma za co! Świetnie się bawiłam!- popatrzył na mnie, uśmiechnęłam się na potwierdzenie. Mieliśmy już przejść kiedy te pieprzone szpilki stwierdziły nope, złam se nogę małpo i się prawie wywaliłam...Prawie.. Papyrus trzymał moją lewą rękę swoją prawą, a moja prawa ręka spoczywała na jego klatce piersiowej... no klatce piersiowej jak by ją miał... patrzyłam na niego, a on na mnie. przymrużył oczodoły, powoli przybliżył swoją czaszkę do mojej twarzy i pocałował mnie******.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Tak skróty pisze się z wykrzyknikiem... Do teraz zapominałam...
**Moja postać ma( w zależności od moich potrzeb) 150 cm do 160cm. NP. 156, albo 152.
*** Każdy Sans poza tym z US, US!Papyrus i UF!Papyrus umieją się teleportować, ale wszyscy w grze uważają że oni po prostu mają jakieś nieznane nikomu skróty.
****Napstablok to kuzyn metattona. Spotykamy go w ruinach a potem w waterfalls, ratuje on nas przed kukiełką w ścieżce pacyfisty. Ogólnie jest słodki i nieśmiały :3
*****Tu odnośnie Toriel i Asgora... Ja wiem że oni w grze już nie byli małżeństwem, ale konkretny powód nie jest ukazany w UF... W UT jest to fakt że król chciał zabić 7 dzieci... Ale w UF nie ma powiedzianego więc... w moim opku Toriel i Asgor z UF są znowu razem.
******Wiem że szkielet teoretycznie nie może się całować, ale znalazłam kilka gdzie może więc... KIJ WAM W OKO MOJE OPOWIADANIE MOJE TEORIE!
Jestem nieźle wnerwiona... Rozdział pojawiłby się wczoraj, ale pewne zdjęcie mi to uniemożliwiało... W końcu się wnerwiłam... Dam wam w nagrodę 2 i wiem jak one wyglądają ale serio się napracowałam;-;
Podczas tańca

Tuż po pocałunku.

sobota, 26 marca 2016

Back to Undertale 5

Obudziłam się dość wcześnie. Byłam tutaj już jakieś 5 dni*, więc przyzwyczaiłam się do tego .Umyłam się i ubrałam, po czym zeszłam na dół. Nikogo jeszcze nie było, więc zaczęłam robić jedzenie. Na lodówce zauważyłam kartkę.
"Przepraszamy, ale niestety nasza praca zajmuje za dużo czasu, wiec każda Undyne, Alphys i Metaton się wyprowadzają, będziemy was odwiedzać^^" i ich podpisy. Cóż... Westchnęłam i zaczęłam przygotowywać posiłek. Pierwsza zeszła UF Toriel.
-Dzień dobry.- powiedziałam uśmiechając się lekko.
-Witaj moje dziecko. Nie będzie mnie przez kilka dni... Ale Sansy i Papyrusy zostają... Toriel pojechała na zlot nauczycieli...-westchnęła kobieta.- Właściwie... Dom zostaje na twojej głowie...- powiedziała po przeczytaniu kartki.
-Jak to?-zapytałam.- Nie wiem ile Sans i Papyrus mają lat ale na pewno więcej niż ja...- podałam jej kawę w termosie i kilka bułek z kawałkami czekolady oraz cruasantów.
-Tak moja droga, ale żatko kiedy zostają w domu, może uda ci się któregoś o to poprosić...-westchnęła kobieta.- Muszę iść.- podeszła do mnie nachyliła się i pocałowała mnie w czoło, wszyscy z mojej rodziny też tak robili zanim wyszli... Ale tylko do puki miałam 10 czy 11 lat, potem przestali. Kobieta wyszła, a ja uśmiechnęłam się lekko. Wróciłam do robienia śniadania, przygotowałam miód, musztardę, ketchup, kawę, herbatę i zwykłą wodę. Ustawiłam półmiski na stole i usiadłam z kubkiem herbaty ze złotych kwiatów.
-Hej...Podlałabyś mnie..?-spojrzałam na lewo, znałam ten głos... Stał tam Flowey. Rozszerzyłam oczy.- Ej Lili spokojnie... Ja to ten z UF...- wyjaśnił mi. Położyłam szybko palec na ustach i szepnęłam.
-Ciiii! Nie mogą się dowiedzieć-poszłam po wodę i podlałam kwiatuszka. Poczekałam aż Friski, Chara i Asriel zejdą, odprowadziłam ich do szkoły, dałam śniadanie i wróciłam do domu. Tam siedziały już 3 pary szkieletowego rodzeństwa.
-Hej...-przywitałam ich.- Co dziś robicie?- poczułam się jak Izabela z Fineasza i Ferba.
-Ja i Sans idziemy do siebie, wracamy wieczorem.- powiedział wychodząc UF Papyrus i ciągnąć za sobą swojego brata który się ze mną żegnał.
-A wy?-spojrzałam na US Papyrusa gadającego z UT Sansem.
-Połazimy trochę... Mamy do pogadania o pewnych sprawach... Pa.- powiedzieli i wyszli. Westchnęłam i usiadłam pijąc herbatę.
-A wy?-spojrzałam na pozostałą dwójkę.
-N...no cóż zazwyczaj ja i Sans czekamy do puki ktoś nie wróci i wtedy zaczynamy z nim spędzać czas...-wytłumaczyli. Spojrzałam na nich zakłopotana, no i co mam zrobić? Siedzieliśmy w ciszy kilka minut w końcu westchnęłam i wstałam po czym zaczęłam sprzątać po śniadaniu.
-A... moglibyście mi pomóc w zakupach i w gotowaniu? Sprzątać dam radę sama... Ale na prawdę przyda mi się pomoc  w tych 2 rzeczach...- powiedziałam do nich. Miło z ich strony że bez prośby pomogli mi przynieść półmiski do kuchni.
-Możemy?-zdziwili się, a za razem ucieszyli.
-Tak, jeśli chcecie oczywiście, nie zmuszam-powiedziałam zmywając. Widziałam że ze sobą dyskutują, wiec skończyłam spokojnie i poszłam ubrać buty.
-Czekaj!-krzyknęli dobiegając do mnie. Uśmiechnęłam się do nich i razem poszliśmy do sklepu. Szkielety ciągle o czymś mówiły, byłam szczęśliwa, nie lubiłam ciszy. Oboje ciągle pytali co mamy kupić, albo czy mogą sobie coś kupić, zachowywali się jak dzieci, ale było to wręcz urocze, pozwoliłam im kupić co chcieli, nie było to dla mnie nić wielkiego... Wiecie pomnóżcie sobie ponad 700 razy 1000, tak mam ponad 700 tysięcy złota... Przez te 2 lata to coś mnożyło mi forsę... W końcu doszliśmy do kasy, a ja do tego kupiłam kilkanaście opakować gum i ze 40 lizaków. Zapłaciłam i poszłam do punktu gdzie można spokojnie się spakować. Szkielety pomogły mi, a potem wzięły po kilka torem zostawiając mi 3. Podziękowałam im mocno i obiecałam zrobienie Taco i Spagetty. Poprosili tez o hot-dog'i więc obiecałam ze zrobię, pytali też czy mogą mi pomóc gotować, pomimo że wiem że nie są najlepszymi kucharzami zgodziłam, co mi szkodzi.
Rozpakowaniem zajęły się szkieleciki, a mi kazały przygotować wszystkie składniki, nie widziałam przeszkód. Założyłam fartuch i zaczęłam robić makaron, oni zajęli się sosem do Taco i spagetty. Ugotowanie wszystkiego zajęło nam dość dużo czasu, ale mieliśmy go i tak więcej niż potrzeba, nawet udało nam się zrobić deser w postaci ciasta, na lody było za mało czasu więc użyjemy kupnych.
Zanim 4 pozostałe kościotrupy wróciły do domu zdążyliśmy posprzątać kuchnię i większość domu. Kiedy dochodziła godzina 4 popołudniu zaczęliśmy przygotowywać stół, kiedy wszystko było gotowe czekaliśmy na nich aż przyjdą. Pierwszy przyszedł Sans z UT, a po nim Papyrus  z US. Wszyscy zaczęli jeść, poza mną, wolałam poczekać na tych z UF. Doczekałam się tylko wysokiego szkieleta, ale mimo to że oni poszli ja dalej czekałam ze swoją i jego porcją. Koło 20 westchnęłam i zaczęłam sprzątać stół. Zrobiłam im jakąś kolację i sama zjadłam kanapkę, ale nie tak żeby się najeść. Większość szykowała się już spać, ale ja uparcie siedziałam, nie wiem czemu... Ale ludzie mówią że jestem uparta jak mój ojciec, więc siedziałam i czekałam na niego, aż w końcu zasnęłam.
Obudziłam się koło 3 w nosy, leżałam na kanapie, a zasnęłam przy krześle... Moja "poduszka" nie była najmiększa ale pomimo to wygodna,a ciepło mi było i to bardzo. Mruknęłam coś i obróciłam lekko głowę otwierając oczy. Sztuczne, złote futro przy bluzie było delikatne, ciemna bluza była bardzo ciepła, a zapach dookoła mnie był znajomy, przyjemny i bardzo mocny. Podniosłam delikatnie głowę i poczerwieniałam. Moja malutka makówka była oparta na żebrach UFSansa, on spał, a ja na nim... Możliwe ze to on mnie tu przeniósł... Na pewno zjadł posiłek bo z jego ust było czuć zapach spagetty. Uśmiechnęłam się lekko, jego znajomy zapach dał mi poczucie bezpieczeństwa i nawet nie zauważyłam jak znowu zasypiam wtulona w niego.

*Załóżmy że wcześniej nie mówiła o dniach a o miesiącach^^'

czwartek, 24 marca 2016

Back to Undertale 4

Notka: Dla mnie Sansy mają różną wysokość.

Kiedy weszłam do kuchni była tam Toriel i Frisk robiąca sos do sałatki, oraz do mięsa. Kozica(tak Toriel jest kozą) robiła piersi z kurczaka, czy coś takiego, a kiedy mnie spostrzegła uśmiechnęła się i podała mi nóż.
-Obierzesz ziemniaki?-zapytała kobieta. Podeszłam do worka i wzięłam od niej nóż. Zaczęłam je obierać, lubiłam gotować wiec nie było to dla mnie jakieś meczące czy denerwujące.
-Ile mam ich obrać?-zapytałam.
-Och... Wiesz... Jest nas dość dużo więc około 40... Przepraszam...- powiedziała lekko zaczerwieniona. Uśmiechnęłam się do niej lekko i wróciłam do obierania. Praca nam wszystkim szła dość szybko. Co chwila przychodził któryś z Papyrusów  żeby na pomóc. Oryginalny Papyrus w końcu przestał marzyć o dostaniu się do królewskiej straży, Papyrus z UF nie miał za bardzo co robić, więc siedział w domu, a Papyrus z US, jak to sam ujął, jest zbyt leniwy na robienie czegokolwiek poza chodzeniem po domu i pomaganie Frisk. Oryginał i Underswap Papyrus pytali kim jestem, kiedy im się przedstawiłam i dowiedzieli się ze będę tu mieszkać nie zareagowali jakoś źle, ten z UT nawet się ucieszył że będzie mógł pogadać z innym człowiekiem niż Frisk i Chara, któa pomimo ze już nie zabija dalej jest dość nieprzyjemna dla każdego poza Frisk i Asrielem, no i swoimi "rodzicami".
-Więc,człowieku, jak długo tu zostaniesz?-zapytał. myjąc obrane już ziemniaki, ja pomasowałam lekko ręce i przemyłam 2 ranki, cóż jestem niezdarą co zrobić...
-Dopóki Toriel mi pozwoli, albo nie znajdę wyjścia... Choć do tego drugiego mi się nie śpieszy... Tutaj jest spokojnie i można przemyśleć parę rzeczy...
-A co z twoją szkołą?-zapytał ten z US pijąc miód.
-O... Wzięłam udział w pewnym programie i mam już skończone liceum ze zdaną maturą oraz egzaminem zawodowym, mogę iść na studia, ale nie muszę...- objaśniłam naklejając plastry na palce.
-Rozumiem...- pokiwał głową szkielet w pomarańczowej bluzie.
-JESTEŚMY!-krzyknął ktoś. Znałam ten głos, spojrzałam na przedpokój, tam stał Sans z US któy biegł do swojego brata. Za nim stał jego oryginał i kopia z UF. Po kolei weszli do kuchni i mnie zauważyli.
-A to kto?-zapytał ten z UT.
-To jest Aiko... Frisk ją znają, zostanie u nas na trochę, właściwie nie wiadomo na ile. To cudnie mieć kolejnego człowieka w domu!- ucieszył się Papyrus tłumacząc to bratu.
-Ta, zarąbiście...-burknął ten Sansik z UF. Westchnął, był on najwyższy z tej trójki, najniższy był ten z US, a oryginał był średniego wzrostu.
-Hej.- powiedział szkielet w niebieskiej bluzie.- Why skeleton go to the party? Becouse he has no bode to go with!*- opowiedział mi swój słynny suchar. Ja jednak jestem osobą która ma zjebane poczucie humoru. Zaczęłam się śmiać do łez, Papyrus z Ut i szkielet w czarnej bluzie uśmiechnęli się na widok mojego śmiechu.
-Nie.... NIE! TEN CZŁOWIEK MA ZŁE POCZUCIE HUMORU!!!!-zapłakał Papyrus. Spojrzałam na niego i pomyślałam co mogłabym zrobić żeby go pocieszyć, nie wymyśliłam za dużo.
-Przepraszam...-westchnęłam- Ale chyba mi to wybaczysz, w końcu każdy przyjaciel ma jakieś wady, nie?- wysoki kościotrup zamilkł i spojrzał na mnie.
-W....więc... JESTEŚMY PRZYJACIÓŁMI?! WOWIE! Jestem taki popularny że każdy chce być moim przyjacielem!- wybiegł się wszystkim chwalić. Cóż rób jak chcesz... Uśmiechnęłam się z faktu iż tak go ucieszyłam. Sansy spojrzały na mnie dziwnie, uśmiechnęła się lekko i wróciłam do robienia obiadu. Niestety Underswap poszedł, Sans z UF zaczął się kłócić z bratem i już kłótnia przeniosła się do salonu.
-Więc... Jesteś tu od niedawna?-spytał właściciel niebieskiej bluzy pijąc ketchup.
-Od jakiś 2 godzin.- odparłam próbując być spokojną, na próbie się skończyło.
-Frisk cię znają? Dziwne, niewielu ludzi wchodzi na tą górę... Jak to się stało ze tu wpadłaś?-spytał. Nie wiedziałam co powiedzieć... Bo chciałam skoczyć... Nawet nie będąc zepchniętą...
- Byłam na górze... I... stałam nad przepaścią... Chciałam wskoczyć... Ale potem postanowiłam to przemyśleć, no i się potknęłam... Jakieś dzieciaki dokuczały Frisk więc poszłam i im pomogłam, pomogłam też z zakupami. Toriel pozwoliła mi tu zamieszkać, mam pomagać w domu i przy Frisk. A czemu pytasz?-spojrzałam na niego znad smażącego się mięsa.
-A tak po prostu... Czyli... Nie byłaś zbyt szczęśliwa w życiu?-spytał.
-Wiesz... Można to tak ująć, widziałam coś czego inni nie więc wzięli mnie za wariatkę... Uczyć się uczyłam dobrze... Nawet zdałam już technikum... Ale nie rozmawiajmy o mnie, wiem kim ty jesteś, kim jest Papyrus i inni bo u mnie jesteście... No cóż jak to ładnie powiedzieć...
-Grą?-spytał.- Tak wiemy, Frisk nam mówiła, grałaś w tą grę?- wziął kolejną butelkę ketchupu, nic dziwnego ze kazali kupić karton...
-Tak, miałam 2 zakończenia... Bez normalnego nie da się zrobić dobrego...- objaśniłam przewracając mięso.
-A ile ich jest?-spytał.
-Ostatnie to ludobójca... Zabijanie wszystkich... Nie chciała tego zakończenia więc go nie zrobiłam.- powiedziałam nakładając wszystko na półmiski. No i zaczęłam się zastanawiać jak do cholery mam to przenieść na stół... No bez jaj ja najwyżej potrafię kilka toreb przenieś, mam niedobór żelaza i witaminy D, mięśni to ja mam tyle co nic... No cóż ćwiczę ile mogę ale nic to nie daje...
-Pomóc Ci?-zaproponował pstrykając palcami, a talerze, półmiski i sztućce zostały otoczone niebieską poświatą, a potem poleciały do salonu. Wszyscy usiedliśmy do jednego stołu i zaczęliśmy jeść.
Leżałam w łóżku. Nie mogłam zasnąć, nie wiem czemu, po prostu nie byłam zmęczona. Patrzyłam w sufit, no cóż, za ciekawy widok to nie był więc przewróciłam się na prawy bok i dostałam mini zawału. Stały tam 2 Frisk i Chara.
-Hej-uśmiechnęła się oryginalna dziewczynka z zamkniętymi oczami.- Chodź, pokażemy co coś.- I poszły. Zdziwiłam się, ale wstałam założyłam bluzę i poszłam za nimi. Wyszłyśmy z domu, a one zaprowadziły mnie na pewną górkę. widok był piękny... Kamienie w tej jaskini przypominają gwiazdy.
-Pięknie, prawda?-zapytała mnie Chara.
-Tak... Jest idealnie... Piękniej niż prawdziwe...- szepnęłam patrząc na piękne sklepienie.
-Więc... My już pójdziemy, a ty sobie posiedź...-brązowooka uśmiechnęła się i poszła ciągnąc za sobą przyjaciółki. Stałam i patrzyłam na niby niebo. Uśmiechnęłam się lekko i szepnęłam jedno słowo, a potem również wróciłam do domu, po czym zasnęłam bez problemu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


*Niestety żarty które znam dla Sansa mają sens tylko po angielsku, postaram się znaleźć jakieś suchary... Postaram się... Albo zatrudnię Choco do wymyślania ich ._.
Macie zdjęcia, nawet nie wiem czy powinnam dodać jakieś inne... Ale chyba już są wszystkie Dobra pa

wtorek, 22 marca 2016

Eve 8

Od kilku dni nasz dom to strefa zimnej wojny domowej. Ja, Miki, Anna i Yoh, który się oburzył że tak powiedziano do jego narzeczonej, siedzieliśmy razem i opiekowaliśmy się Haną zadowolonym że wokół niego jest tyle osób, no cóż było widać że jest synem swojej matki, ale jego główną ofiarą został Yoh. Ren natomiast wiecznie latał za ta białowłosą dziewczyną, większość domowników stwierdziła że nie bardzo ich to obchodzi i jest neutralna, no poza moją mamą która zabija parkę wzrokiem i ojcem który nie za często korzysta z noży w ich obecności.
Właśnie pomagałam im robić obiad, a Miki i Anna zajmowały się Haną, Yoh powiedział że nie ma bata i już woli iść po zakupy. No i nagle do kuchni wchodzi ona... Jeanne. Mój ojciec taj jebnął nożem w deskę ze ta się rozprysła na 10 kawałków, a mama spojrzała na dziewczynę.
-Czego?-warknęła moja rodzicielka. Ja olewałam to bo z takimi zołzami nie gadam. Jeanne pisnęła przestraszona. Spojrzała na mnie błagalnie, ja bardzo ładnie pochwaliłam się jej moim zajebiaszczym niebieskim lakierem, na środkowym paznokciu...
-J...ja tylko chciałam wody.- zapłakał. Dziwne... Widzi że wszyscy chcą ją zaciukać mocniej niż zwykle, że jak by mogli wywaliliby ją, a ona nie dość że nie odchodzi to jeszcze o coś prosi, zazdroszczę odwagi...
-Co jest?-Ren wszedł do pomieszczenia i spojrzał na mnie karcąco. Odłożyłam nóż i pochwaliłam się drugim, różowym już, paznokciem na środkowym palcu.- Kultury trochę...
-Brawo wiesz co to jest, a teraz wypieprzaj.- powiedziałam uprzejmie rzucając im butelkę wody. On chciał jeszcze coś mówić, ale Jeanne nie jest idiotką i pociągnęła, no i dobrze bo bym go skopała...
Wróciłam do pomagania przy kolacji.
***
Hana bawił się klockami, a Anna poszła gadać z Jeanne, yh... wredna, mała... No cóż jestem od niej niższa... Phi wysoka, ale za to płaska... Choć w ciąży cycki jej urosną...  A żeby ją tak anioły w tyłek kopnęły... Blondynka wróciła.
-Sans przyszedł...-powiedziała mi.- Dam sobie radę sama jak by co...- uśmiechnęła się przyjaźnie. Odwzajemniłam uśmiech i pobiegłam do drzwi wyjściowych. Mój kochany szkieleci przyjaciel na mnie czekał.
~~~~
Siedzieliśmy w małej knajpce w której po raz pierwszy się poznaliśmy. Ja piłam shejka truskawkowego, a on ketchup. Opowiadał mi właśnie jedną zew swoich przygód, jego życie było ciekawe, nie tak jak moje..
-...No i wtedy Undyne popchnęła Mettatona na Papyrusa, upadli, a ona doprowadziła do pocałunku. Myślałem że ją zabiję... Ale... Mettaton nie traktuje Papiego źle więc jest okej... A co u ciebie?-zapytał.
-No cóż chłopak w którym byłam zakochana ma bachora z Jeanne...
-Moment.. Tą suką od X-LAWS?-upewnił się.
-Tą samą... Broni jej, nie odstępuje na krok... Dość tego! Od teraz umawiam się z kimś kto nie jest facetem!-burknęłam. Sans się zaśmiał.
-A z kościotrupami?-spytał.
-Tak.
-Więc uznaj to za randkę.- uśmiechnął się uroczo. Zaczerwieniłam się.
-Kurde czemu ja nie mogłabym być twoją narzeczoną..- westchnęłam.- Wiesz... Prawdę mówiąc zanim poznałam Rena kochałam się w tobie...- no cóż weszłam w bagno, to niech mnie pochłonie i wypluje, może po mnie jechać, mi tam to nie zrobi różnicy...
-Na prawdę?- zdziwił się.- Nie dobraliśmy się...-burknął.
-Hym?-zdziwiłam się lekko.
-Bo... Ja się zakochałem w tobie niedawno.- zdziwiłam się, poczerwieniałam. Mój mózg jebnął w bębny. Nie rozumiałam nic, nie rozumiałam jak sans wstaje, siada obok mnie, przybliża się do mnie i nie wiem nawet jak, ale składa na moich ustach pocałunek. Nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale objęłam go w szyi i oddałam ten zimny, ale słodki pocałunek o którym kiedyś marzyłam, a którego teraz bym nie zamieniła na żaden inny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*czerwona*
Sans:Hahahahahahahaha! *śmieje się i mnie tuli*
Anna:Osobiście wolę ją już widzieć z Sansem niż z Renem -_-*w koszulce "I ship Miki x Sans"*(Po części zmuszona przez Aiko xD)

Back to Undertale 3

Izuki biegła dalej, w końcu dotarła do celu swojej podróży, bez zbędnych ceregieli weszła do biura Undyne. Rybia dziewczyna patrzyła na nią nią z 2 zdziwieniem, a jednocześnie ze szczęściem. Izuki padła na krzesło naprzeciw jej biurka, oparła na nim głowę i zaczęła płakać.
-Ło matko! Co się stało?- Rudowłosa podeszła i położyła dłoń na barku jeżycy.
-Ona... ma za 3 dni urodziny...-zachlipała.- Ci debile zabrali ją na tą górę i... wpadliśmy tutaj... Nie dość ze jej nie mogę znaleźć nic nie zrobię nawet jeśli ją zobaczę! Nie rozpozna mnie... Dowie się że ją okłamałam...-zapłakała.- Ale to nie ważne... Chcę tylko żebyś... Powiedziała strażą że jeśli zobaczą dziewczynę o 2-kolorowych oczach niech mi powiedzą...- wstała.- Będę i siebie... Nie mam ochoty na spotkania...- i wyszła, a Undyne natychmiast poszła i powiadomiła o tym straże, nie każe im szukać dziewczyny, mają ważniejsze sprawy, ale niech uważają na to...
***
Szłam dość spokojnie z torbą, zastanawiałam się gdzie mam się zatrzymać, doszłam do wniosku że hotel w Snowdi będzie okej. Nie była to długa droga więc nie za bardzo się śpieszyłam, bo po co..? Kiedy przechodziłam koło bramy do jednego z nowych osiedli" Sunshine" zauważyłam ze jakieś potworo-dzieci znęcają się... Nad Frisk... 2 Frisk, były od nich starsze. Zagotowało się we mnie, wściekła podeszłam do nich i lekko klepnęłam ich w ramię. Dzieci przerwały wdeptywanie pustych toreb szkolnych dziewczynek i spojrzały na mnie.
-Ładnie to tak zaczepiać młodsze i mniejsze koleżanki?-zapytałam lekko wnerwiona.
-A co cię to obchodzi lala?- zza drzewa wyszedł chłopak mniej więcej w moim wieku, chociaż tutaj mógł być starszy od Hao z SK*. Tutaj dość trudno określić dobry wiek...- Dzieci się ze sobą bawią...
-Och doprawdy? A więc teraz te małe "dzieci" i ty gnido, pozbierasz te rzeczy i ładnie przeprosisz te młode damy.- pokazałam na Frisk w "normalnym" ubraniu, dróga z resztą też, ale jedna miała zamkniete oczy(jakimś cudem zawsze widziała) a druga otwarte. patrzyły na mnie jak na samobójcę. Z resztą Flowey w rękach tej drugiej też, ale jego wzrok był zwrócony w stronę chłopaka, tak on wie kim jestem...
-Coś ty powiedziała dziewczynko?-zawarczał.- Posłuchaj, lepiej stąd spadaj zanim się wnerwię...- złapał mnie za ramię,.- Ale najpierw zapłącisz za to co powiedziałaś.- Tu jest twój błąd skurczybyku. Złapałam go za rękę, wykrzywiłam ją tak że on był pocholony od pasa w górę, a jego ręka boleśnie wykrecona. A czego oczekiwaliscie? Mam siostrę która zawodowo zajmuje się samoobroną.
- Powiem jeszcze raz...-ścisnełąm jego rękę mocniej, syknął.- Zbierzcie ich rzeczy, przeproście, a jutro ładnie dacie im... Sok i ciasteczka na przeprosiny.- popchnęłam chłopaka puszczajac go jednocześnie. Zrobił co kazałam, wyszczeżyłąm zęby w uśmiechu zwycięstwa, ale łągodnym i przyjaznym.- Dziękuję.- uciekli kiedy już to zrobili. Frisk patryzły na mnie zdziwione. 
-L...Lili?-zapytała ta z UF. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
-Mów mi Aiko...- poprosiłam. - Co tu robicie?-spytałam pomagając im się otrzepać.
-No... Mama prosiła o zrobienie zakupów, więc... - tłumaczyła brązowooka(ta z UF)
- Zapomniałyśy pieniędzy...- burknęłą orginalna dziewczynka.- Musimy po nie wrócić...
-Nonsens!- byłam niezadowolona wizją 2 maksymalnie 12 latek chodzących samych kiedy takie debile je dręczą.- Pujdę z wami, mi pieniądze znowu się mnożą... Więc nic nie szkodzi jeżli trochę ich stracę-uśiechnęłam się.- Poza tym nie możecie tego nosić same...- wzięłam je za ręce i poszłam z nimi do supermarketu. Jedna siedziała w wuzku a druga dawała rzeczy spoza listy.- A...powiedziałyście komuś o tych kolesiach?-spojrzałam na nie pakując pomarańcze do plastikowej siatki i ważąc je.
-Nie... Jeśli ktoś by się dowiedział stałaby im się krzywda... A ciebie nie było...- powiedziała smutno Frisk z Orginału, dla mnie Frisk1...- A włąściwie to co tu robisz?-zapytała.
-No cóż... Moi bracia zabrali mnie tu bo za 3 dni mam urodziny... Ale wpadliśmy tutaj przez dziurę... Rozdzieliliśmy się... Dowiedziałam się że mnie okłamywali... Tylko nie wiem czemu nie zmieniłam się w Lili...- westchnęłam.
-To proste... Wtedy Chara zrobiła to na swoje potrzeby... Teraz jesteś tu przypadkiem... Nikt o tym  nie wie... Znaczy ja, każda z 3 Frisk, Chara i Asriel będą wiedzieć bo po prostu dla nas to jest oczywiste i jasne... Ale dla nich...- wyjaśnił Flowey bedący w ozdobnej doniczce wewnątrz torby Friks2(z UF)
-Czyli... Nie stanę się znowu Lili?-upewniłam się.
-Najpewniej nie...- odparł kwiat.
-Więc.... Jeśli możecie nie mócie że jestem Lili, ale ze poznałyśmy się niedawno jak by ktoś pytał...- poprosiłam. Obie się zgodziły.
-A gdzie zamieszkasz?-zapytałą ta z UF.
-No cóż zamieszkam w hotelu, czemu pytacie?- spojrzałam na nie wkłądajac do koszyka kilka opakować makaronu, cóż wychodzi na to że mieszka tam 3 Undyne, z czego orginalna żadko kiedy wpada do tego domu, 3 Alpchys, 3 Frisk, 3 Papyrusów, 3 Sansów, 2 Toriel ,Asriel i Chara, Asgora nie chcieli... No i nikt więcej, ale i tak mają z 7 pokoi wolnych.
-O nie!- oburzyły się obie.- Mama na pewno się zgodzi żebyś zamieszkała z nami!- dodały. Zaśmiałam się, ale nie chciałam sprawić im przykrości, więc mogę iść. Zapłąciłam za zakupy niosąc torby, obie dziewczynki dostały po 1 lekkiej. Szłyśmy spokojnie, po co się śpieszyć? Dotarłyśmy do ich domu. Otworzyły drzwi wpuszczając mnie przodem.
-FRISK! Nareszcie wróciłyście!- W tym momencie cieszyłam się że zdjęłam bluzę Sansa na początku ulicy. Przede mną, we własnej aroganckiej osobie, stał UF Papyrus.- Nie jesteś Frisk...
-Nie, to nasza przyjaciółka! Niedawno wpadła tu tak jak my! Mieszka w hotelu... Pomogła nam z chłopakami którzy nas dręczyli i w zakupach!- zaśmiała się Friks1 wracając z kuchni i podbiegła do Toriel któa właśnie przyszła.- Moze zostać u nas mamo?-zapytała.
-Prosimy!- dodała UF Frisk gadajac z Toriel od siebie.
- Oczywiście że może! Miło widzieć kolejnego człowieka!!!- zaśmiała się uroczo biała kobieta z UF.
-Zgadzam się.- Dodał orginał.
-Świetnie więcej złabych ludzi...- burknął Papyrus z UF.
-Masz coś na twarzy...- powiedziałam do niego.
-Hym co?-zaczął wycierać swoją czaszkę.
-A nie to tylko twoja arogancja- zgasiłąm go niosąc torby do kuchni. Wszyscy obecni w salonie się zaśmiali. Pomogłam wszystko rozpakować i ułożyć w 3 lodówkach i na półkach.
-Więc...- zaczęła orginalna Toriel któa też była w kuchni.- Mogłabym prosić o pomoc w domu jeśli bedziesz tu mieszkać?-zapytała.
-Oczywiscie- uśiechnęłam się.- Umiem gotować, mogę pomagać w lekcjach, ogrodzie, praniu, ale sprzątanie nie jest moją mocną stroną... Znaczy umeim odkurzać i odkłądać rzeczy na miejsca, ale nic poza tym.- zaczęłam.- No i ile mam płacić za pokuj?-zaytałam uprzejmie.
-O nie, nie chodzi o pieniądze... Znaczy kupuj do domu co chcesz, czasem pewnie przyjdzie rachunek więc jeśli go zapłacisz będę wdzięczna... Ile maz lat?-zapytała.
-16... Za 3 dni będe mieć skończone- uśiechnęłam się.
-Rozumiem, więc jeśli hcesz mozesz iść do pracy lub tym podobne...- powiedziała.
-Okej-uśiechnęłam się.
-Więc... Może się przebierzesz, a potem pomożesz mi w obiedzie?-zapytała kobieta.
-Oczywiście.- Poszłam za nią do swojego pokoju któy był od razu z łązienką, nie miałam wiele rzeczy więc rozpakowałam się, umyłam, przebrałam i zeszłam na dół pomóc kobiecie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chyba jest dużo... Nie wiem... Ale będzie też dużo zdjęć...
Frisk z UF
Toriel z UF
Toriel orginalna
Undyne też orginalna
A tu Aiko już przebrana, ma krótkie spodenki i półbuty


* Dara prosiła o coś z SK xD Więc masz xp

niedziela, 20 marca 2016

Back to Undertale 2

-POPIEPRZYŁO WAS!?!?!?!?!?- Izuki waliła przybranych braci po głowie już po raz 5. Nie miała pojęcia że ją widzę...- Mieliśmy nigdy nie dawać jej żadnych podejrzeń! A wy... ZABRALIŚCIE JĄ DO RUIN!? WSZYSCY SPADLIŚMY! NIEDŁUGO ZNOWU BĘDZIEMY POTWORAMI, A ONA SIĘ ZORIENTUJE... BĘDZIE CHCIEĆ WRÓCIĆ... Do nich... Zginie... Zapomni o nas... Dla niej... nie będzie resetu*...A my nawet nie wiemy gdzie jest...
*wcześniej*
Samochód w końcu się zatrzymał, a ja wysiadłam, byliśmy przed jakąś górą, byłam zachwycona, byłą to ta góra przez którą w grze można wpaść do undertale. Rzuciłam się na nich z podziękowaniami, Izuki mordowała ich wzrokiem, a oni mnie głaskali traktując jak tarczę. Potem obiecali mi że po obiedzie wejdziemy na tę górę, jakimś cudem upchali wszystkie rzeczy do jednej torby i poszliśmy do restauracji niedaleko. Zjedliśmy sobie porządny obiadek i poszliśmy, ku niezadowoleniu Izuki, na górę. Widok był piękny.
-No to już weszliśmy...- czerwonowłosa była lekko zdenerwowana.
-Jaskinia!-zaświeciły mi się oczy kiedy to zobaczyłam.-Wejdźmy tam!!!-zapiszczałam i nie słuchając ich pobiegłam tam.
-Aiko czekaj!- nawet oni się zmartwili. Wbiegłam już do groty, na środku była dość duża dziura, była ona niezwykła... Piękna... Nie dziura a sama jaskinia.
-No to ją zobaczyłaś teraz już stąd cho...- nie dokończyła zdania... Nie mogła... Ponieważ wszyscy wpadliśmy w tą dziurę...
*Teraz*
Siedziałam trzymając rękę na swojej buzi. Miałam rację... MIAŁAM PIEPRZONĄ RACJĘ!!! Powoli wstałam i rozejrzałam się, niedaleko leżała nasza torba, wyjęłam z niej kilka swoich rzeczy i włożyłam tam sakiewkę ze złotem którą zawsze nosiłam, bluza już tam była, sprawdziłam czy  mam wszystko co potrzebne i poszłam przed siebie. Znalazłam tam drzwi, zatrzymałam się, wiedziałam co się stanie. Wzięłam głęboki oddech i przeszłam przez bramę.
Moje zdziwienie że przeszłam przez całe ruiny natrafiając jedynie na poboczne potwory... Było to dziwne... Lecz nie chciałam sobie tym zawracać głowy, kiedy w końcu wyszłam z ruin zrobiło mi się zimno, więc wyjęłam bluzę UFSans i założyłam ją. Dalsza droga była już w miarę spokojna...
*U Izuki, Samokiego i Katoriego*
-Jak ona to zrobiła!?-warczał niebieskooki. Zapinał właśnie torbę w której były ich rzeczy.
-Nie wiem, ale trzeba ją znaleźć!- warknęła Izuki.- Pogadam z Undyne, a wy poszukajcie po różnych wersjach!- nawet nie czekała na odpowiedź. Wszyscy przybrali już formę potworów, wiec było im łatwiej.
Czerwonowłosa biegła ścieżką do Snowdi. Zauważyła Sansa z UF, dziwne... Siedział na ławce i pił herbatę... Jednak nie przejęła się tym, miała ważniejsze rzeczy na głowie niż ten kościotrup...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki... Ale jest^^' Okej teraz rozdziału może nie być przez jakieś 2 dni bo będę robić rysunki... A skoro o nich mowa...
Samoki
Kotori
A tu Aiko :3


*W grze grę można zacząć od nowa w każdej chwili

Back to Undertale 1

(Ten początek pochodzi z dnia w którym Izuki wyszła, a Lili znalazła tą bluzę Sansa z UF)
Czerwonowłosa, wysoka jeżopodobna dziewczyna szła na spotkanie ze swoją dawną znajomą. Ta już na nią czekała. Undyne jak zawsze związała rude włosy w kitkę, na lewym oku miała opaskę. Podeszły i uścisnęły sobie ręce.
-Dawno się nie widziałyśmy Izuki...- uśmiechnęła się rybopodobna kobieta.- O czym chcesz porozmawiać?
- Czy... był u was ktoś... Nowy..?-spytała siadając na ławce niedaleko i stawiając na niej torbę z McDonalds.
-O... Wiesz właściwie to tak...- rudowłosa wyjęła z torby cole i cheeseburgera.- Osobiście nie widziałam tej osoby, ale każda Frisk, Asriel, 3 Papyrusów i 3 Sansów mówią że widzieli fioletową wilkopodobną dziewczynę o brązowych włosach i ochach... Była ubrana w szaje szorty, długą, luźną malinową koszulkę i pudrowo fioletową bluzę... Nie wiem jak to było... Ale chyba ją polubili... Czemu pytasz?- spojrzała na jeżycową dziewczynę. Ta siedziała w milczeniu a z jej wielkich, fioletowych oczu płynęły łzy.- Ej co jest?!-zdziwiła się Undyne.
-Posłuchaj... Moja siostra... Mówi ze tu była... To co ty mówisz... Daje dowód że to prawda...- płakała cicho.- Chara ją tu sprowadziła...- jeżyca zatkała usta dłonią. Undyne upuściła prawie pusty kubek colyi, kanapkę zjadła już dawno.
-C...co?! Ale jak to? To...To super! Możecie w końcu przychodzić! Możecie wrócić! Wyobraź to sobie! Samoki i Kotori znowu grają koncert, my pilnujemy wejścia, a twoja siostra bawi się z resztą, potem dołączamy... Może Sans by w końcu zatańczył! Papyrus by w końcu powiedział Metatonowi...
-Nie!-czerwona spojrzała na nią z lekkim wyrzutem.- Co w tym dobrego?! Może i Asgor w końcu przestał być dupkiem, ale tutaj jest PEŁNO złoczyńców, bandytów i tym podobnych osób! Pełno NIEBEZPIECZEŃSTWA! Ona jest tylko CZŁOWIEKIEM!!! Nie kimś takim jak my... Undyne... Ona może łatwo umrzeć... Ona już nie będzie tą wilczycą... Nie będzie mieć tej siły... Będzie po prostu... Aiko Kuioshi... Zwykłą dziewczyną w świecie pełnym potworów, które na prawdę SĄ potworami, nie takimi jak my, lecz prawdziwymi!Undyne dopiero teraz zrozumiała o co jej chodzi, była to prawda... pojawiło się tu pełno sprytnych, szybkich i niebezpiecznych osób które trudno złapać i pokonać nawet jeśli jest się potworem, dla tego Frisk nigdy nie chodzi sama... A gdyby ta cała Aiko, bezbronna dziewczyna tu przyszła...
-Rozumiem...-westchnęła rybka.- Więc... Co chcesz zrobić?-zapytała przyjaciółki.
-Nic... Nic nie zrobię... Niech myśli że to był sen... Już tak myśli...- dziewczyna wstała i założyła słuchawki na swoje duże uszy.- Do zobaczenia Undyne.- i odeszła. Rybia dziewczyna patrzyła za nią.
-Tak się nie da Izuki... Po prostu się nie da...
**2 lata później**
Nie mogłam w to uwierzyć... Jakim w ogóle cudem... Właście wychodziłam z liceum do którego chodziłam, tak CHODZIŁAM! Zgłosiłam się na wcześniejsze egzaminy i... udało mi się! Jeszcze przed 16 urodzinami! Super! Samoki i Kotori stali otoczeni fankami i fanami, zaśmiałam się delikatnie i pomachałam do nich. Odmachali mi i podbiegli mnie przytulić, w szkole nie miałam za bardzo przyjaciół więc nikt inny tego nie zrobił. Otworzyli drzwi samochodu, a ja wsiadłam. Ich samochód to mała limuzyna... Tam siedziała Izuki z 5 torbami, spojrzałam na nią zdziwiona. Kiedy bracia zamknęli za sobą drzwi samochód ruszył.
-Za 4 dni masz urodziny... Więc... Mamy dla ciebie niespodziankę! Znaczy... Ci dwaj ją wymyślili...-zaśmiała się tuląc mnie czerwonowłosa.
-Jaką?-zapytałam zaciekawiona. Kotori podał mi malinowy koktajl, Izuki dostała limonkowy a oni bananowe.
-Jak ci powiemy nie będzie niespodzianki.- mrugnął do mnie Samoki. Miał po części rację, więc po prostu siedziałam pijąc swój koktajl i nie mogąc się doczekać niespodzianki którą mi przygotowali.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mało Aiko jak na opowieść na nią... Ale cóż... Jak się postaram dziś będzie 2 rozdział^^ 
Izuki jako postać z Undertale...
A tu macie Aiko^^

sobota, 19 marca 2016

Undertale and Me 7

Rano po zjedzeniu śniadania odeszłam... Sans spytał mnie po co tu właściwie przyszłam, nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Po części sama zastanawiałam się po co tu jestem, uśmiechnęłam się i powiedziałam mu że szukam czegoś. Czegoś co ktoś tu dla mnie zostawił. Frisk z UF już czekała na mnie po drugiej stronie drzwi, podała mi rękę, chwyciłam ją delikatnie i poszłyśmy, po drodze dołączyła do nas. Szłyśmy spokojnym krokiem, wiedziałam gdzie, miałam spuszczoną głowę, bałam się...
***
Chara i Flowey stali spokojnie. Czekali na tą głupią dziewczynę, dadzą jej odejść, to chyba oczywiste, jest dla nich za silna, ale co im da to da. Jednak nie jest to tak jak można by się spodziewać... Chara się zmieniła, chciała to wszystkim udowodnić, ale nie wierzono jej, lecz jeśli przekona Frisk w końcu będzie mogła z powrotem wrócić do Toriel i Asgora... A Lili da jej odrobinkę mocy... Stworzy duszę dla Asriela, będą razem... Ona, Frisk i Asriel. Chara uśmiechała się na samą myśl o tym jak to będzie.
-Idą...-powiedział Flowey. Chara spojrzała na niego, a potem na drzewa. Stałą tam Lili a wraz z Nią trzy Frisk.
-Jeśli chcesz je skrzywdzić...-zawarczała. Lecz Chara nawet nie starała się jej wysłuchać. Nie wiadomo nawet jak unieruchomiła ją. 3 Frisk, nawet ta z US która zmieniła swój światopogląd podczas podróży, próbowały jej pomóc lecz było to na nic. Wilczyca szarpała się lecz nic to nie dało, jednak po pewny czasie uwolniła rękę, ale było za późno. Czerwonooka otworzyła wrota do jej świata. Lili czułą się bezradna, nie wiedziała co zrobić, a przede wszystkim nie miała jak czegoś zrobić. Zobaczyła jeszcze wzrok Chary, był...wdzięczny? Wesoły... Tylko przez to wiedziała że nie ma złych zamiarów...
***
3 osoby siedziały przy łóżku dziewczyny. Było to jej przybrane rodzeństwo starsze od niej o 3 i 2 lata. 2 bracia, najstarsi i siostra, dawno temu uciekli oni z Underground, ale nikt o tym nie wiedział... Wiele osób na początku traktowało ich jak dziwadła i tym podobne, nawet kiedy wyglądali jak ludzie... Ale ich młodsza siostrzyczka nigdy tak nie mówiła... Kochała ćwiczyć z Izuki, piękną czerwonowłosą dziewczyną o fioletowych oczach. Bracia mieli zielone włosy, jeden jaśniejsze, drugi ciemniejsze, jeden miał niebieskie, a drugi brązowe oczy... Siedzieli przy niej na zmianę. Kiedy bracia dowiedzieli się że wszystko z ich siostrą jest okej zgodzili się pojechać w trasę Samoki i Kutori byli gwiazdami popu i rocka oraz modelami. Czerwonowłosa byłą nauczycielem sportu, gimnastyki, sztuk walki oraz korzystania z broni białej oraz palnej. Siedziała przy siostrze po kilka godzin dziennie z przerwami. Mała Aiko była nieprzytomna przez 3 dni...
***
Nie wiem czemu chcą ze mnie zrobić wariata... No dobra... Może i obudzenie się po 3 dniach snu i mówienie że to wcale nie tak, że widziałam ich na prawdę że mogłam ich dotknąć, czuć ich zapach i ich widzieć nie było mądre, ale wiem że tak było... 
-Posłuchaj mnie...- moja siostra jak co dzień weszła do pokoju... Przychodzi od 6 dni... Tak tydzień temu się obudziłam a i tak nie pozwalają mi wyjść z łóżka...- Nie spałaś całą noc, nie jadłaś za dużo i padłaś z wycieńczenia, ciesz się że nie trzeba było cie zabierać do szpitala!- prawiła mi kazanie, ale nie chciałam na nią krzyczeć, wiedziałam że się martwiła...
-Wiem, wiem...-westchnęłam.
-Wiesz... Jeśli mi obiecasz że będziesz siedzieć w jednym miejscu... Pomogę ci zejść do salonu, podłączyć komputer do telewizora, wziąć wszystko do jedzenia i picia i wyjdę...- czułam się jak by gwiazdka, moje urodziny i dzień dziecka zjednoczyły się w jedno zarąbiste święto. Poszłam się umyć, sama... Tak zazwyczaj to Izuki mnie myła... Ale dziś mogłam sama... Zdjęłam piżamę i wstrzymałam oddech, kawałek tułowiu był owinięty bandażem ,powoli go zdjęłam, pod spodem był ślad po rozcięciu. To był dowód że nie zwariowałam do końca... No bo jak się to niby stało? Szybko się wymyłam, ubrałam kolejną, czystą, piżamę i wyszłam z łazienki, moja siostra pakowała moją niewielką torbę.
-Pakuje rzeczy które mogą się przydać... Nie będzie mnie około 4 godzin...-westchnęła i pomogła mi zejść. Potem pożegnała się i wyszła, włączyłam laptopa, i chciałam odpalić Undertale... Jednak płyta nie działała. Lekko zirytowana weszłam na internet i posiedziałam trochę na YT. Po godzinie ziewnęłam, cóż z nudów można nawet spać... Ułożyłam się wygodnie, ale brakowało mi czegoś... Może to dla was dziwne, ale pomimo że mam 14 lat nadal śpię z pluszakiem. Sięgnęłam do torby, pogrzebałam w niej trochę w końcu poczułam bluzę małego pluszowego Sansa, wyjęłam ją lecz zamiast maskotki zobaczyłam prawdziwą, czarną bluzę Sansa z Underfell. Zatkałam usta dłonią, po poliku pociekły mi łzy, pogłądziłam materiał.
-Zobaczymy się jeszcze kiedyś... Obiecuję..-szepnęłam i zamknęłam oczy.
***
Chara i wszystkie Frisk pomagały 2 Toriel i Asgorowi nałożyć do stołu, pozostali przekomarzali się i gadali, poza UFSansem. On siedział i patrzył w okno, uśmiechnął się delikatnie.
-Do zobaczenia... Wilczyco...-szepnął.
-SANSA! Rusz swoje leniwe siedzenie i nam pomóż!- jego szef zawołał małego kościotrupa, ten westchnął.
-Idę! Co wy byście ofiary beze mnie zrobiły!-zaśmiał się w duchu, no cóż... Miły potrafił być tylko dla niej...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
SKOŃCZYŁAM!!!!!!!!!!!
UFSans:Krótki ten 1 sezon...
Wiem...
USSans:I trochę nudny...
Wiem...
Sans:A mnie się podoba....
No dobra... POSTARAM sie jutro dodać 1 rozdział 2 sezonu... Pozdrawiam...
Izuki
Samoki Kutori


Życie zwariowanej dziewczyny prolog

Do dziś pamiętam podstawówkę... Nawet tam nazywano mnie dziwadłem... Wszyscy poza...Nimi... Oni zawsze trzymali się razem i bronili słabszych, nawet takich jak ja... Cóż... Nigdy nie było wiadomo kim jestem... Sama nie wiedziałam. Moim jedynym oparciem byli bracia i mama...
Pamiętam też dzień w którym poznałam ją... Amira byłą fioletowym kotem o złotych oczach. Zawsze była pełna energii. Od razu się z nimi zaprzyjaźniła... Ale...ze mną też, poznała mnie z Metatonem i Alphys, zawsze chodziliśmy gdzieś w czwórkę, aż dorośliśmy do 14 lat... Amira dołączyła do straży królewskiej i wyjechała razem z Alphys która byłą królewskim naukowcem, a Metaton odszedł i jest gwiazdą... Nie ma ich już 3 lata... Czemu teraz o tym myślę...
Przymknęłam moje oczy, nie widziałam sensu siedzenia dalej na niewygodnej pryczy. Zaczęłam powoli schodzić z 2 poziomowego łóżka, złapałam za MP3, założyłam bluzę i opuściłam dość duży pokój.
-Gdzie idziesz?-usłyszałam głos ojca. Spojrzałam na niego był to wysoki i wysportowany mężczyzna, wyglądał młodo, z resztą jak każdy tutaj... Był wilkiem, dowódcą straży królewskiej w tym regionie.
-Pobiegać...- powiedziałam opierając się o ścianę z lustrem. Nie lubiłam luster... Nie lubiłam widzieć swoich czerwonych włosów, czerwonych oczu i białego futra. Wyglądałam jak wilk... Ale zupełnie innych kolorów niż ojciec...
-Kochanie...- moja matka wyszła z kuchni, była D.J-em, nauczycielem W-Fu i samoobrony. Była kościotrupem o magicznie stworzonych, czerwonych włosach i białych kościach.- Pamiętaj o swojej pracy... -wywróciłam oczami.
-Metaton gra koncert wieczorem... Wtedy z nim pogadam o artykule...- Tak, byłam dziennikarkom... i szpiegiem... No i mieszańcem... Tacy jak ja rzadko kiedy mogą być na wolności... Jesteśmy niebezpieczni kiedy stracimy kontrolę... Wiedziałam że praca jest dla nich wymówką żeby zatrzymać mnie w domu. Wiedziałam czemu, ale nie chciałam pozwolić im na kontrolowanie mnie.
-Kochanie, znałaś go wcześniej może napisz o tym, a potem napiszesz czy się zmienił czy nie.- uśmiech ojca był sztuczny. Zacisnęłam lekko ręce, chciało mi się płakać z tej bezsilności.
Biegłam przez las, moja magicznie powiększona wewnątrz torba nie była ciężka, wręcz przeciwnie ten drobny ciężar dawał mi poczucie wolności, słyszałam krzyki ojca który mnie gonił ale ignorowałam je. Po paru godzinach biegu byłam padnięta, ale szczęśliwa... Wolna... Padłam jak kłoda na miękką ziemię. Byłam w Hotland, mój oddech był przyśpieszony, poliki czerwone, a na plecach i czole czułam krople potu. Leżałam tak chwilkę, potem zajęłam się wszystkim co było mi potrzebne... Wynajęłam pokój w Watherfals, było mnie stać na cały dom, ale nie chciałam zwracać uwagi. Poszłam na małe zakupy, wzięłam prysznic, ubrałam się i poszłam na koncert Metatona.

piątek, 18 marca 2016

Undertale and Me 6

Snowdi było tutaj chłodniejsze, ale fakt iż miałam futro dużo mi pomagał. Szłam spokojnie, wiedziałam że się do niej zbliżam...
-Frisk...Proszę przestań! Zabijanie nic nie da!-głos...Był znajomy... Uspokajający... Dający bezpieczeństwo, lecz teraz był błagalny. Puściłam się biegiem, nie bałam się, chciałam tam iść... W ostatniej chwili zdążyłam... Zasłonić Sansa własnym ciałem... Niski szkielecik pisnął na widok mojej krwi, upadł i patrzył na nas ze strachem.
-K..kim jesteś?!-zapytała dziewczynka. Uśmiechnęłam się lekko i zdjęłam torbę oraz najdelikatniej jak umiałam zdjęłam nienaruszoną bluzę, nie wiem jakim cudem, ale udało mi się ochronić mój skarb od Sansa.
-M...mógłbyś to potrzymać?-zapytałam z lekkim uśmiechem. Kościotrup szybko wziął moje rzeczy, rozciągnęłam się lekko w nosie mając że z mojego brzucha leci trochę krwi, okazuje się że jestem zajebista i mam aż 900 HP, no teraz to 775... Patrzyłam na dziewczynkę, zaśmiała się i trzymała mocniej nóż.
-No to zaczynajmy!- krzyknęła. Nie bałam się, na moje usta wstąpił uśmiech ukazujący moje kły.- Obiecaj mi coś... DASZ Z SIEBIE WSZYSTKO WYRZUTKU!!!
-Beautifule day, isn't it?-szepnęłam.- But listen kid... I never make promises to fucking devils like you!- nie wiem czemu użyłam angielskiego... Po prostu czułam że musiałam to powiedzieć. Bez problemu złapałam kosę pojawiającą się w powietrzu. Frisk lekko się zawahała... A no tak... Zabiła tylko kilka potworów... jest słaba... Pomimo to ruszyła na mnie, przytrzymałam trzon kosy, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech i...
Sans zmusił mnie żebym z nim poszła do jego domu... No cóż, nie dał by mi spokoju więc się zgodziłam... No i nie chciał mi oddać rzeczy... Uwięziona w krysztale brązowowłosa morderczyni krzyczała że mam ją wypuścić, olewałam ją... Weszłam za Sansem do dużego domku... Takiego jak w oryginalnej wersji którą widziałam. Szkielecik kazał mi usiąść na kanapie po czym poszedł po bandaże, dał mi je i powiedział że jeśli wole mogę to zrobić sama... Stwierdziłam że to dobry pomysł i poszłam do łazienki, przebrałam się owijając trochę tułowia, nie będę marnować bandaża. Wyszłam z łazienki i poszłam do salonu. Sans właśnie gadał z kimś przez telefon.
-O już wróciłaś, wszystko okej?-zapytał odkładając niebieską komórkę.
-Tak, dziękuję za troskę...-uśmiechnęłam się Bluberry Sans, jak jest nazywany Sans z US, podszedł do mnie i dał mi taką czekoladkę nazywaną mershus kiss czy coś...-Dziękuję..?-zdziwiłam się lekko ale widząc jego uradowaną twarz nie mogłam odmówić i zjadłam czekoladkę. Spojrzałam przelotnie na zegarek, o kurde!- No nie... Już ta godzina... Musze iść...- zaczęłam się zbierać, ale Sans złapał delikatnie moją rękę.
-M...moment... Bo... Mój brat nie może wrócić na nos, a ja nie lubię być sam w domu w nocy... Zostaniesz..? Mamy bardzo wygodny pokój gościnny!-oczka mu lśniły.
-Bardzo chętnie, ale to raczej...- zaczęłam.
-Zrobię dla nas taco! I obejrzymy razem kilka filmów! Proszę!- popatrzyłam w jego oczy, na prawdę bał się zostać sam... Może bał się też o mnie..? A może czół się winny..? W końcu gdyby zrobił unik ja bym nie oberwała... Ale przecież to był mój wybór... Jednak zrozumiałam że chodzi mu o wszystkie te powody, westchnęłam i uśmiechnęłam się lekko.
-Kto by mógł się nie zgodzić na Taco zrobione przez wspaniałego* Sans!?-zapytałam rozbawiona kładąc rzeczy koło kanapy. Oboje dobrze się bawiliśmy, a włąściwie... zasneliśmy razem na kanapie.
*Papyrus nazywa się wielkim, a Bluberry Sans wspaniałym
A to Sansik :3

czwartek, 17 marca 2016

Pytania do Lili cz.2

Miki:No i kontynuujemy pytania...
Lili:*siada w nogach ErrorSansa z kubkiem czekolady z piankami*
Miki:Wiec... Od czego by zacząć...
Lili:Ja stawiam na to dary bo nad nim muszę spędzić więcej czasu...
Dara:Czym różnią się fandomy?
Lili:No cóż... Na początek. Podstawowe Undertale składa się z kilku ważniejszych postaci... Takich jak:
Sans-Leniwy, ciągle śpi, sprzedaje hot-dogi ,ciągle pije ketchup.
Papyrus- Młodszy brat sansa, ma pełno energii i jest pewny siebie i miły
Toriel- Królowa podziemi, opuściła męża kiedy ten zaczął wojnę z ludźmi i od teraz pilnuje ruin
Asgor- Po śmierci syna zaczął wojnę z ludźmi
Alphys- Królewski naukowiec, uwielbia anime i zakochana jest w Undyne...
Metaton- Duch który zajmuje ciało robota, jest gwiazdą telewizji.
Undyne- Głowa straży królewskiej, silna i wysportowana, uczy Papyrusa gotować
Asriel- Syn króla i królowej, dawno temu pomógł człowiekowi, a kiedy ten umarł wchłonął jego duszę i wyszedł z jego ciałem na powierzchnię, tam został zaatakowany i zmartretowali, kiedy wrócił doszedł do zamku, uśmiechnął się i umarł... Teraz jest kwiatkiem... Flowem..
Frisk- Pierwszy człowiek od dawna... Jest delikatna i miła, oraz nie chce walczyć.
Chara- To ją znalazł Asriel... Przyszła na górę bo nienawidziła ludzi, to ona kazała Asrielowi wziąć swoje ciało. Jeśli w grze wybierzemy mordowanie wszystkich okaże się że to ona nas opętała.
Więc tak wygląda podstawowy Undertale, teraz underswap... Tam po prosto się zamieniają rolami:
Sans zachowuje się jak Papyrus, a on jak Sans,Toriel zachowuje się jak Asgor, Alphys jak Undyne, Metaton jak swój nieśmiały kuzyn Blocky, Frisk jak Chara, a Flowe jak głupiutki Timmi.
Natomiast w Underfell wszyscy są niemili, okrutni, a przynajmniej sprawiają takie pozory, wyglądają strasznie, a bluźnierstwa, zgryźliwość i tym podobne bitch-mody to normalka. W RapeTale jest tylko,tak myślę, Sans i Papyrus czyli bracia śmierć, a Toriel jest życiem, natomiast w AfterTale znamy tylko Frisk która została wygnana ze swojego ciała, oraz Sans który ma kwadrat na lewym oku, zakrwawione kapcie, oraz szalik Papyrusa którego Chara zabiła. ErrorTale pokazuje nam tylko Core Frisk, monochromatyczną wersję człowieka która potrafi poruszać się po której tylko chce linii czasowej,  oraz ErrorSans który ze wściekłości na kogoś chce zniszczyć inne wymiary. To jest głównie to czym się różnią...
Miki:Kurde dopiero zaczynamy a już napisane ponad strona... Dzięki Dara-,-
Gumi:Okej damy Lili trochę odpocząć. UFSans co pomyślałeś kiedy po raz pierwszy zobaczyłeś Lili?
UFSans:Zdziwiłem się... Niewiele potworów chodzi po lesie w godzinach patrolu...A jeśli nawet to chowają się na drzewach czy w krzakach... No i pomyślałem że jest ładna...*czerwony*
Leo:Skoro mamy pytania do nich... Jakim cudem się urodziliście? Znaczy... No jesteście kościotrupami, nie macie... no wiecie nie macie że tak to ujmę narządów do tego potrzebnych...
UFPapyrus:Prawda, nie mamy... Ale nasza magia potrafi je stworzyć kiedy ich potrzebujemy...
Lili:A poza tym oni tego nie potrzebują... Kiedy oboje tego chce łączą swoje dusze, a po pewnym czasie kobiecie na brzuchu rośnie bańka w której rozwija się dziecko... Oczywiście tylko u kościotrupów, u innych potworów dziecko po prostu rośnie w brzuchu matki...
Kaja:Kim są rodzice Sansa i Papyrusa?
Lili:Ojciec to Gaster, ale matka... Są dwa imiona albo Lucynda, albo Hermann...
Gumi:Która para Yaoi jest twoją ulubioną?
Lili:Powiedziałabym że Metaton x Papyrus, ale nie jestem pewna czy Metaton to facet więc... UFSans x UFPapyrus *-*
UFSans:... Jesteś dla mnie martwa...
Miki:W sumie mam 2 wersje was, ta druga to właśnie geje... Pewnie teraz się sekszą, zamiast pomóc przy pytaniach-,-
Leo:A teraz do Miki. Ile masz OC do Undertale?
Miki: Na razie 4, ale w tym momencie używam 1
Kaja:Lili,  w grze okazało się że Frisk to chłopak, jednak od 80 do 90% fanó gry olewa to i uważa ją(ja jestem w tych 80-90%) za dziewczynę, a jak ty uważasz? Miki to samo do ciebie i jak bedzie w opku?
Lili:Na początku byłam w tych 10-20% że to chłopak, gównie z powodu ze nie chciałam jej parować z Sansem, ale po jakiś 3 miesiącach polubiłam ten shiping... Oczywiście gra ma też wielu fanów Soriel czyli Sans x Toriel i kiedy to zobaczyłam jakoś tak wybrałam parowanie Frisk z Sansem...
Miki:Ja ją zawsze uważałam za dziewczynę i nigdy nie przestałam, jestem fanką każdego shipingu* z nią, zwłaszcza Asriel x Frisk :3
Gumi:Miałaś chłopaka?
Lili:Tak miałam, ale potem on wrócił do Chin i już się nie widywaliśmy, po kilku miesiącach stwierdziliśmy ze to nie ma większego sensu i zerwaliśmy
Kaja:Co pomyślałaś kiedy po raz pierwszy, na żywo, zobaczyłaś UFSansa?
Lili:No cóż... Powstrzymywałam się od rzucenia na niego, lub omdlenia...
Leo:Pierwszy fandom z UT jaki zobaczyłaś?
Lili:Wydaje mi się że był to Underswap w teledysku drop pop candy...
Gumi:Ketchup, musztarda czy miód?
Lili:Zależy do czego, bo lubię wszystkie te dodatki.
Kaja:Ile umiesz języków?
Lili:Oczywiście ojczysty Japoński, uczyłam się trochę Polskiego, no i umiem Angielski..
Gumi:Czemu kiedyś bałaś się Sansa i Innych?
Lili:No cóż... Byłam małym dzieckiem i zobaczenie kościotrupa wyciagajacego do mnie rękę było dziwne... A prawdę mówiąc do teraz boję się UFToriel...
Kaja:Jakie masz plany na przyszłość?
Lili:Są one związane z firmą mojego taty... Czyli grami komputerowymi. Mam zamiar studiować informatykę, potem zostać testerką gier.
Kaja:A kto jest najsłodszy z oryginalnego UT?
Lili:Alphys oczywiście^^
Leo:Kto jest najsilniejszym potworem?
Lili:No nie wiem... Asriel w formie boga, Toriel, Asgor, ale najgorszy i najtrudniejszy jest Sans kiedy idziemy ścieżką mordercy...
Sans:Moment... Czyli jestem dla ciebie silniejszy od boga?
Lili:Tak ._.
Leo:Kto to Rivermen?
Lili:Nie wiem czy mog...
Miki:I tak mogą sprawdzić w necie...
Lili:W sumie... Jest to Mama Sansa i Papyrusa... Po eksperymentach które przeprowadził jej załamany mąż, był załamany z powodu jej śmierci, stała się niby duchem uwięzionym w tym płaszczu.
Gumi:Spagetti czy hot-dog'i?
Lili:Oba^^
Kaja:Spagetti czy lazanya? I tylko jedno?
Lili:No cóż... Wolę lazanye...
Gumi:Ulubiony fandom?
Lili:Nie mam ulubionego, wszystkie po prostu uwielbiam ^^
Miki:No to na dziś to wszystko... Mam już mało pytań więc na inne takie trochę poczekacie...


*Parowanie niekoniecznie, a przynajmniej nieoficjalnych, par z gry/książki/anime itp.

środa, 16 marca 2016

Undertale and Me 5

Obudziłam się koło 7, Sans dalej spał, koszulka mu się lekko podwinęła, a kołdra leżała w nogach. Zaśmiałam się i poszłam umyć, ubrałam się i poszłam zrobić śniadanie. Sans dalej spał, położyłam talerz na stoliku, po czym poszłam do salonu. Zaczęłam jeść płatki i zastanawiać się nad tym kiedy Frisk w końcu przyjdzie. Nie mam zamiaru jej zabić, mam zamiar ją poprosić o pomoc... Flowe chce je w jednym miejscu, najlepiej martwe, mam zamiar go oszukać, ale są mi potrzebne 3 dziewczynki z 3 wymiarów tego, oryginalnego i... No właśnie... jakiego jeszcze... Westchnęłam i wstałam, na fotelu znalazłam bluzę Sansa, wzięłam ją delikatnie w ręce i pogłaskałam ją, była miękka i nawet z takiej odległości pachniała jak on, mam bardzo dobry węch.  Chwile potem świat zwolnił, drzwi do mojego domu otworzyły się, stały tam dwie osoby. Papyrus z tond oraz... Frisk również stąd.
-Żałosne, powinnaś się wstydzić.-zaśmiał się wysoki kościotrup, położyłam ostrożnie bluzę Sansa z powrotem na miejscu i powoli podeszłam do Frisk. Ta lekko się schowała za Papyrusa, nachyliłam się i podałam jej rękę. Włożyła w nią swoją, uśmiechnęłam się, a ona oddała uśmiech.
-Zjesz coś? Chciałabym z tobą pogadać...-powiedziałam do niej, kiwnęła głową i poszła za mną trzymając się mojej ręki. Papyrus usiadł na fotelu i czekał aż mu coś podam, więc dałam im herbatę i ciastka, no i jakieś paluszki czy coś... Dziewczynka spojrzała na mnie, westchnęłam.
-Posłuchaj... Potrzebuje twojej pomocy... Czy... kiedy tu wrócę... Pójdziesz ze mną?-spytałam. Tak całe 2 miesiące czekania, po to by z nią pogadać przez 10 minut... Dziewczynka pokiwała głową, jednocześnie się uśmiechnęłam, ale wewnątrz płakałam, załamałam się, musiałam...ich zostawić. Po dłuższej chwili wyszli, a ja... Po prostu siedziałam, nie wytrzymałam i lekko zapłakałam, przytuliłam bluzę szkieleta. Nie wytrzymam rozstania... Szybko złapałam kartkę, napisałam list, uszyłam mu nową, identyczną bluzę, spakowałam zostawiłam klucze i...wyszłam. Tam już czekały te wrota, zacisnęłam pięści i pobiegłam, nie bałam się, po prostu biegłam.
Tym razem nie było spadania, tylko śnieg. Zatrzymałam się po pewnym czasie, dyszałam, nie wiedziałam nic poza drzewami, PKP, pięknie, kurwa, pięknie. Nie patrzyłam gdzie biegnę i się zgubiłam, poprawiłam swoją buzę i ruszyłam przez drzewa. Szybko dotarłam do małego miasteczka, weszłam do baru i usiadłam. Podeszła do mnie Muffin, była to ludzko-pajączka, dzięki temu wiem gdzie jestem, no tak... Underswap, zaczęłam jeść, w pewnym momencie ktoś po chwili podszedł do mojego stoliczka.
-Hej, mogę usiąść? Dziś jest dłuży tłok.- to był absolutny , dla mnie, bóg tego fandomu. Papyrus, siedziałam jak ten debil i myślałam jak nie jebnąć czegoś jak łysy grzywką o parapet.
-Jasne, mi to tam nie przeszkadza.- burknęłam jedząc mojego pączka. Szkielet w pomarańczowej bluzie usiadła z buteleczką miodu w kościstej dłoni.
-Kim jesteś?-zapytał. Spojrzałam na niego trzymając pączka blisko ust.
-Nazywam się Lili, a Ty?
-Papyrus. Jesteś tu nowa?-zapytał spokojnie pijąc swój miód.
-Nie, nie jestem. Szukam domu na sprzedaż...- nie wiem jak ale codziennie dostaje jakieś 1000 golda... No i jeszcze od pokonanych, w cholerę tego...
-Niedaleko jest taki na sprzedaż...-burknął.
-Fajnie... A właśnie... Szukam kogoś o imieniu Frisk, znasz ją?-zapytałam.
-Yh... Ta mała...-zaczął. A no tak... Tutaj Chara(czyta się Kara) jest dobra, a Frisk zła...- Tak widziałem ją... Jest koło zamku w lesie albo górach... Czemu pytasz?
-No cóż... Po prostu muszę z nią pogadać...-zapłaciłam rachunek swój i Paprusa i wyszłam.
Papyrus z US

wtorek, 15 marca 2016

Pytania do Lili cz.1

Lili:Witam^^
UF(Underfell)Sans:Witam... Kurwa, po kiego ja tu!?
Kaja:Bo do ciebie też są pytania....
Miki:Panie Boże ja wiem że ze mnie wredna suka, ale aż tak pokarana być nie musiałam;-;
Gumi:Cichaj-,-
Leo:Ja tu jestem tylko dla tego że chcą ode mnie coś o grach....
UFPapyrus: Żałosne..
Lili:ZAMKNIJ SIĘ KUPO KOŚCI!!!!!*warczy*
UFPapyrus i Lili:*walczą i jest chmura kurzu*
M:Wracając... Moje "cudne" rodzeństwo i przyjaciółka zadali kilkanaście pytań do Lili, a dara dodała jedno, dość ważne dla tych co nie znają gry... No i kilkanaście do Lili... Więc... zaczynamy.
Gumi:Ja zacznę! Która postać jest twoją ulubioną?
Lili:No... To chyba dość oczywiste że Sans... Ale bardzo lubię też Papyrusa i Metatona^^
Leo: A kiedy po raz pierwszy zagrałaś w UT?
Lili: Dostałam ją w prezencie na urodziny, które są tego samego dnia co urodziny Miki. Wtedy była akurat premiera tej gry.(Ja osobiście zagrałam w sylwestra)
Kaja: A który fandom Undertale lubisz najbardziej?
Lili:*śmieje się* Wiesz... To nie jest łatwo powiedzieć w sumie znam Mafiotail, znaczy to nie oficjalna nazwa, ale nie znam innej, jest Rapetale, Underswap, Underfell, Aftertale, orginalny Undertale, no i jeszcze chyba Errortale, ale w nim jest tylko sans... Więc... Powiem że Underfell i Underswap, no i oczywiście oryginał.
Dara: Co to są w ogóle te inne wersje? Jak to jest? I czym się różnią?
Lili: No cóż... Inne wersje Undertale zostały stworzone przez fanów, są na takiej zasadzie że robią jakieś komiksy czy opowiadania, zostały przyjęte i oficjalnie istnieją... Wersje różnią się charakterem, ubiorem, zachowaniem. Na przykład Under swap to zamiana postaci najbardziej związanych, zmieniono ich charakter na przykład US(Underswap) Sans zachowuje się jak oryginalny Papyrus...
Kaja: Jaką bronią walczysz?
Lili: No cóż jak wiadomo młotkiem oraz kosą, ale potrafię walczyć też kataną oraz sztyletami, no i broń palna też nie stanowi problemu.
Gumi:A więc... Potwory używają magi, ty teoretycznie też nim jesteś, czy to znaczy ze też możesz jej używać?
Lili:Tak, potrafię używać magi, znaczy na początku nie mogłam...
UFSans:Ale ja ją podszkoliłem.
UFPapyrus:Czyli ledwo co potrafi...
Dara:Skoro się odezwaliście... Lili, Miki też nie siedź cicho jaki jest wasz ulubiony ulubiony Sans, a jaki ulubiony Papyrus?
Miki:Łał... Pierwsze pytanie do mnie... No cóż moim ulubionym Sansem jest oryginał i ten z US, ten z UF jest na 4 miejscu, a ulubionym Papyrusem... To już trudniejsze pytanie... Ale postawię na oryginalnego, tego z US oraz tego z UF.
Lili:Zabije ją...
Sans:Oczywiście że ja...
USSans:C..co?*ma łezki w oczach*
UFSans:Bujać od niej wrotki*warczy*
ErrorSans:Chyba jasne że ja!
GenoSans:Śmiem dyskutować...
Lili:Właściwie... Mimo wszystko zawsze maja coś z tego pierwszego, oryginalnego Sansika wiec... Uwielbiam wszystkich, a Papyrus... To najbardziej tego z US^^
Gumi: A jakie masz moce magiczne Lili?
Lili:No cóż Sans nauczył mnie blaserów, mam moc leczenia, walczenie żywiołami w tym błyskawicami oraz potrafię przyzwać dość duze zwierzęta takie jak wielki lis lub smok...
Dara: Ile jest fandomów?
Lili: Znam około siedem
Kaja: Po co dajesz Snsowi i Papyrusowi jeść? Znaczy to szkielety, jedzenie przez nie przelatuje...
Lili:Nie do końca... W Undertale jedzenie jest zrobione z magii, kiedy mamy je w ustach rozpływa się, czujemy jego smak, ale nic poza tym, dla tego nie tyjemy, ani nigdy nie mamy dość jedzenia...
Leo: A mnie coś ciekawi... Jak myślisz, czemu Papyrus z US pije miód, a nie coś takiego jak ketchup czy musztarda, on na przykład mógłby pić majonez, nie?
Lili:W sumie to słuszna sprawa... Ale może skoro to są "słone" dodatki to żeby było bardziej "na odwrót" jemu dali coś słodkiego?
Gumi: Ile miałAś zakończeń UT?
Lili:*zastyga* No...
USSans:Pewnie wszystkie, poza tym z mordercą.
Lili:Wszystkie.... Nawet te mordercy*smutna*
Gumi:Lubisz Yaoi?
Lili:Tak^^
Kaja:A Yuri?
Lili:Nie mam nic przeciwko...
Gumi:Masz coś przeciwko yaoi z UT i fandomów?
Lili:Nie, lubię je^^
Leo:Kto jest twoim ulubionym artystą?
Lili:Jest ich kilku, ale są to głównie artyści z tumbler'a i deviantart'a...
Kaja: W UT jest oficjalny, właściwie w każdym fandomie też, paring yuri czyli Alphys i Undyne, lubisz je?
Lili:Właściwie to tak, moim zdaniem do siebie pasuję.
Leo:W UT bardzo MOCNO sugerowany pewien paring, mianowicie Toriel x Sans, lubisz ich?
Lili:Właściwie... Jedyne paringi jakie toleruje z Sansem to paring Yaoi no i jeszcze jeden...
Leo: A jakie pary hetero lubisz z UT?
Lili:Tutaj jest właśnie jedyny z Sansem hetero czyli Frisk x Sans, lubię też Frisk x Asriel, Asriel x Chara, Toriel x Asgor.
Miki:Na dziś to wszystko^^ Życzę miłego dnia^^
Dziś dam swoje zdjęcie


niedziela, 13 marca 2016

Undertale and me 4

Byłam tutaj już ze 2 miesiące, dowiedziałam się że w moim prawdziwym świecie czas nie leci. Sans przychodził codziennie, siedzieliśmy, gadaliśmy, jedliśmy, on uczył mnie nowych ciosów, a ja używania jego wyczarowanych kości jako miecza lub tym podobnych rzeczy. Poznałam go lepiej, a on poznał mnie.
Dziś było podobnie, problem w tym ze zbliżała się już godzina 22, a Sans opił się musztardom, nie wiem nawet jak to możliwe żeby się tym opić, może jego dusza ma większą wrażliwość na to coś... Szkielet oparł głowę na moim ramieniu, spojrzałam na niego.
-Mogę dziś zostać tutaj?-zapytał. Poczerwieniałam lekko i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Papyrus znowu ma zły humor?-zapytałam głaszcząc go po lewym policzku, lewą ręką przełożoną przez jego szyję. Zaśmiał się i popatrzył na mnie, miał lekkie czerwone rumieńce od upicia, patrzył na mnie swoimi normalnymi, białymi, tęczówkami.
-A on kiedyś miał dobry humor?-zaśmiał się. Popatrzyłam na niego z lekką pobłażliwością. Nie ważne co nawet on dalej jest Sansem...Dalej głaskałam go po policzku, lubił to i pozwalał mi na to, on nie za bardzo wiedział co to znaczy "związek" więc tak jak ja miał dużą tolerancje na takie zachowania, ja nie że nie byłam w związku, ale po prostu tak mam.
-Nie wiem... Nie dałeś mi go poznać, a poza tym, jasne możesz przenocować.-lekko go przyciągnęłam, szkielet położył głowę na moich kolanach. Oglądaliśmy jakiś horror, on zasnął po godzinie, za pomocą magi przeniosłam go na łóżko w pokoju gościnnym. Potem poszłam się umyć, właśnie zakręciłam kurki i już zdjęłam bluzę, aż ktoś zapukał do drzwi. Zdziwiona poszłam i otworzyłam. Stał tam Papyrus, kurde nie wiem czy to przez fakt iż jestem tu tak dług, czy przez to ciało, czy przez to że on był cholernie pociągający w takiej postawie, ledwo powstrzymałam się od rumieńców i pisku.
-Witaj...-powiedział zirytowanym tonem.- Czy widziałaś Sansa?-spytał.
-Tak, śpi dziś u mnie.-powiedziałam prawie warcząc, nie lubiłam go, o ile inne wersje Papyego są fajne, ale on ma tylko fajny wygląd, dupek jeden...
-Słucham?! U ciebie?! To nie przyzwoite! Natychmiast zabieram go do dom...-zaczął wrzeszczeć.
-Posłuchaj mnie, dziwolągu który uciekł z sali biologicznej, nie mam ochoty, ani pieprzonego obowiązku wpuszczać cię do mojego domu, Sans upił się musztardom i jak go ruszysz to się zrzyga i o ile nie chcesz sprzątać po nim to wróć rano!- warknęłam.
-Posłuchaj...-zawarczał nachylając się nade mną tak że nasze tarze nie tylko były na równej wysokości to do tego dzieliły je ledwie centymetry.- Albo mój brat wróci dziś, albo przyniosę tu jego rzeczy, zawarczał.
-Proszę bardzo, przynieś je szybko bo idę się myć.- warknęłam. Nie mogłam uwierzyć, ale Papyrus po chwili był z rzeczami Sansa. Kiedy wyszedł upadłam na kolana i zatkałam pyszczek ręką. Nie mogłam uwierzyć że do tego doprowadziłam do tego że Sans nie będzie mógł wrócić do brata. Dla uspokojenia umyłam się, ubrałam w piżamę i poszłam do Sansa. Weszłam powoli do pokoju gościnnego. Sans siedział na łóżku, patrzył w okno. Podeszłam do niego i usiadłam obok, wzięłam jedną z wielkich poduszek i ją przytuliłam.
-Przepraszam... Puki mu nie przejdzie zostań tutaj...-szepnęłam.- Proszę nie idź-spojrzałam na niego prawie z płaczem. Uśmiechnął się, i zrobił miejsce na łóżku obok siebie, położyłam się obok, raz tak spaliśmy, szkielet nadal był podpity.
-Jesteś śliczna... I miła... Dzięki że mogę tu zostać... Możesz dziś w nocy zostać?-zapytał.- Proszę.- nie słyszałam nigdy żeby o coś prosił, pokiwałam głową, Sans przyciągnął mnie do siebie i przytulił, po raz pierwszy, w moje czułe nozdrza uderzył zapach... czegoś słodkiego, kwiatowego..? Nie wiem, ale był to miły zapach, zarumieniłam się i wtuliłam, zanim się zorientowałam już spałam wtulona w przyjaciela, coś czuje że zrobi się z tego niezły burdel...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
UFSans:COŚ TY OD******?!
Shut the fuck up!!!!!1*czerwona*
Macie zdjęcia!
Papyrus z Underfell
A tu kolejna Lili:
 
Jest w piżamie i ściska tą poduszkę