wtorek, 12 stycznia 2016

Shaman King Miki Rozdział 9

"Życie to nie sen czy bajka! Nie jest zawsze spełnieniem marzeń, ale dzięki niektórym staje się bardzo podobny do najpiękniejszego snu~"

-Nie, Miki nie możesz jechać!- Oni już jadą! Wiem ze ten chłopak ci się podoba, ale znasz go maximum 2 dni!- Gumi po raz pierwszy próbowała mnie zmusić do logicznego myślenia, ona mnie, a nie ja ją...
-Wiesz ja też tak miałam z Horo...-powiedziała Maja jedząc ciastko. Obie na nią popatrzyłyśmy.
-Chcesz dla niego ryzykować życie?! Czemu? Wcześniej chciał cię zabić! Nosz na litość boską!!! To JA jestem idiotką.
-Gumi... Dla niego też byś to zrobiła, prawda?- to była moja jedyna odpowiedź. Gumi patrzyła na mnie z niedowierzaniem, a Maja przerwała jadzenie i patrzyła spod rzęs.
-Masz mi wrócić jak najszybciej...-powiedziała spokojnie. Uśmiechnęłam się, zapięłam plecak i poszłam. No ta... Nie, nie, nie Ren nie napisał prosząc o pomoc... To zrobił Bason, ale do mnie napisała Jun, siostra Rena. Właściwie to nie dawałam biedakowi spokoju przez całą jego podróż w pewnym momencie. Potem dostałam wiadomość od jego siostry... Spojrzałam jeszcze na siostrę. Westchnęła i dotknęła bransoletki, uśmiechnęłam się. Wyszłam z domu i ruszyłam na stację, mój plan? Jak bym jakiś miała, no cóż... Nigdy nie umiałam się dobrze namyśleć jeśli byłam zdenerwowana... No cóż... Teraz najlepszą opcją będzie zjedzenie czekolady i zdobycie informacji o przeciwniku... O ile mi napisała Jun... To ich ojciec( Ja się kieruje orginałem, ale jak ktoś chce to może tu wstawić "wujek") Rena... Zagłębiłam się więc w medytacji, parę duchów powiedziało mi co słyszało o tej rodzinie, osobiście nie byłam przekonana czy wierzyć, czy nie, ale byłam pewna jednej rzeczy, ta rodzina jest silna... I to bardzo...
***
Moja podróż była dość długa, ale nie narzekałam, miałam zajęcie... Mianowicie powiększanie swojego foryoku. Spokojnie, nie tak jak myślicie, ja mam inne sposoby. Kiedy w końcu wysiadłam, musiałam jeszcze dość sporo dojść, ale to też mi nie przeszkadzało, inna sprawa ze mogłabym po prostu rozwalić tą bransoletkę, prze teleportować się i być największą łajzą ładując im się do domu, uwalniając Rena i Jun, po czym rozwaliwszy nos ojcowi chłopaka oznajmić mu ładnie że jeszcze raz tak zrobi a mu załatwię dożywotni pokój w piekle z pięknym widokiem na magmowe morza. No cóż, ale nie chce się zdradzać co potrafimy więc... Taa... Męcz się Pani bo ci każą... A potem i tak wyjdzie na moje... Dobra wracając... Byłam już prawie przy domu chłopaka, o kuźwa... Wokół całego, swoją drogą ta rodzina ma kompleks wyższości, wielkiego domu było pełno zoombiaków...
-Nienawidzę takich stworów... Kpią z pracy mojego taty...-odezwała się mała kulka po mojej lewej. Była ona szara z długimi włosami i jadowicie zielonymi oczami.
-Masz szansę się zemścić...-powiedziałam lekko odchodząc od klifu...
-Moment ty chyba nie masz zamiar....-zaczął Yami. Nie słuchałam go jednak bo pobiegłam i wyskoczyłam na jakieś 2 metry na wysokość około 120 metrów.... Niech żyją tacy samobójcy jak ja, przynajmniej się nie boje zrobić takich rzeczy.
-FORMA DUCHA!-krzyknęłam kiedy czułam jak spadam, adrenalina uderzyła do mózgu, ubrania lekko uniosły się do góry, płaszcz ze mnie zleciał, a włosy tańczyły w powietrzu, kochałam takie rzeczy...- Lili do kosy!- dodałam śmiejąc się, a dana broń pojawiła się pod moimi nogami. Nadepnęłam na nią lekko i złapałam w dłonie. Broń wbiła się w ziemie amortyzując upadek. "Strażnicy" patrzyli na mnie jak na debila, a ja to pięknie i chamsko wykorzystałam pozbywając się większości z nich. Potem chwile unikałam ataków tych dziadostw, a następnie ich zniszczyłam. Zaczęłam szukać chłopaka i dziewczyny. Wyczuwałam ich energie w piwnicy, powoli poszłam tam oczywiście niszcząc te dziadostwa. W końcu doszłam do lochów, zobaczyłam tam dziewczynę o zielonych włosach i fioletowych oczach, była przykuta, a od ścierkami  leżał telefon... Pewnie to ona jest siostra Rena...
-No, no, no... Masz niezłą odwagę i tupet żeby tutaj przychodzić... Szkoda ze widzisz mnie w takiej sytuacji... Ale ciesze się ze tu jesteś- usłyszałam zimny jak lody Antarktydy głos fioletowowłosego. Spojrzałam w tył i dostałam duszności... Ren był przykuty do jakiejś pseudo figury smoka, miał na sobie poszarpane spodnie i nie posiadał koszulki. Patrzyłam na niego oczami wielkości kół ciężarówki. Po chwili wyjęłam telefon i zrobiłam mu, z pełną bezczelnością, chamstwem i świadomością, zdjęcie.
-Ej!- poczerwieniał
-Co? Mam przegapić możliwość na szantaż? A nigdy w życiu- Łże jak pies... To zdjęcie jest do użytku własnego... Ale on wiedzieć nie musi...- Więc... Jak mogę wam pomóc?-zapytałam chowając komórkę.
-Po prostu nas uwolnij...- warknął.
~~~~~~~~~~~~~~~~


Jestem tak sprytna ze się zorientowałam jak się robi screeny i wam sama to zrobiłam bo nigdzie znaleźć nie mogłam;-; ~
Ale on tutaj słodko wygląda, po prostu nie mogę >U< Dobra kończę zanim was ogłuszę fangirlscreem. Pa^^
A i dedykacja dla mojego tygryska od Darci~

1 komentarz:

  1. Ren*patrzy czerwony*
    Taaaa.. Fajna odsiecz^^ a gdzie chłopakiO.o? I jak tak szybko Znalazłaś sie pod jego domem... W końcu na początku byłaś w Japoni a chwile potem w Chinach XD
    I jak Jun pisala zakuta?
    Jun:Pewnie tak samo jak ty piszesz odrabiając lekcje lub robiąc sushi...
    Ok rozumiem, ale tak czy inaczej gdyby nie ona to byś tam nie trafiła...
    En:Moje piękne zombiaki;-; taka masakra to jest niszczenie mienia rządam odszkodowania!
    Ren*czeeeeeeerwony* Jaktak można szantazowaćO/////O
    Mnie bardziej zastanawia jak to jest ze te zdjecia szczególnie 1 pochodzi z rozmowy z Yoh...
    Amelia:Zaleciało Yaoi...
    Za dużo czasu spędzam z Magdą;-;(tak wiem że nie wiesz kto to ale powiedzmy ze to taka Gumi tylko koleżanka z klasy nie siostra) Tak czy inaczej czekam na next^^

    OdpowiedzUsuń