środa, 6 stycznia 2016

Shaman King Miki Rozdział 5

"Czasami mała rzecz potrafi kompletnie zmienić sytuację, wiec nigdy nie bądź pewien czegoś co nie jest skończone, a czasami nawet nie bądź pewien tego..."

Anna i Yoh wyszli do szkoły zanim się obudziłam, ja i Gumi... no cóż powiedzmy ze wzięłyśmy udział w programie który pozwolił nam zdać szkołę i możemy mieć ją w poważaniu. Horo sprzątał, a Ryo gotował. Gumi i ja łaskawie zgodziłyśmy się pomóc Usui'owi i pójść za niego do sklepu.
Jako że domy które wynajmujemy(Gumi i Miki wynajmują dom obok domu Yoha i Anny) jest na obrzeżach Tokyo mamy dość spoty kawałek drogi.
-No i jak się podoba?-zapytała Gumi.
-Co?-zdziwiłam się.- Jeśli chodzi o chłopaków to wygrywa Yoh, tamci to lekko mówiąc pawiany.
-Nie o tym mówię-zaśmiała się dziewczyna.- Fakt iż widzisz ich duchy a oni nawet o tym nie wiedzą?-zapytała wchodząc do sklepu i patrząc na listę i mamrocząc pod nosem coś typu "trzeba będzie wpakować w osobne torby". Ta my też musimy zrobić sobie zakupy, bo wczoraj nie poszłyśmy głodne spać bo Anna się uparła ze jak zrobią więcej i jak potem więcej pozmywają to nic im nie będzie. Tak na prawdę nie chciała żebyśmy były głodne wiec... Wymyśliła wymówkę, miło z jej strony. A może kupie jej te ciastka co tak lubi...
-Wiesz... To zabawne jak się hamują od odpowiadania im- powiedziałam wkładając do naszego wózka kilkanaście opakowań płatków.
-Ta.... Tylko nie przesadź z tym, wiesz że turniej może się zacząć szybko i to bardzo....-powiedziała wkładając do koszyka kotlety sojowe. Nagle stanęła jak wryta i tak chwilę stała.- A nie okej, zajmie to około miesiąca, trochę ponad wiec....- wrzuciła kilkanaście opakowań ryżu do koszyka.
-Nam też wpakuj, zrobię dziś sushi, damy im trochę w ramach podziękowań za wczoraj?-zapytałam pakując do koszyka kilkanaście ryb biorąc do tego te które chciała Anna i dając je Gumi. Całe zakupy minęły nam na rozmowie. Zakupy zajęły trochę czasu, głównie przez naszą część uzupełnienia zapasów. Ale Ryo powiedział że potrzebuje tego na 14:30, a jest dopiero 12, a podróż zajmie jakieś pół godziny, no może 45 min bo te siaty ciężkie. W kasie straciłyśmy 3298 jenów* ale kupiłyśmy zastawę do tego i kubki bo nic nie miałyśmy. Zapakowałyśmy wszystko do siatek i poszłyśmy, miałam rację i podróż minęła nam w 40 minut. Najpierw zaniosłyśmy wszystko do nas, a potem dałyśmy to do domu Anny i Yoh. Nikogo w nim nie było co dość mnie zdziwiło, zostawiłam zakupy w kuchni(domu strzegą duchy, poza tym nikt się tu nie zapuszcza, to tylnych drzwi nie zamykają). Wyszłam, a tam zobaczyłam dwóch mężczyzn. Mieli na sobie dziwne ubranka, białe z ozdobieniami jak u Indian. Jeden był brunetem, a drugi szatynem.
-Witajcie, jestem Glin, a to (Dara jakie są jeszcze pierwiastki?;-; Dara:A wolisz metal czy nie metal? Może być Sylur Glin Arsen kobalt. M:Ok^^) Arsen. Jesteśmy tu by sprawdzić czy nadajecie się na wystąpienie w turnieju .- Gumi popatrzyła na swoje bransoletki, trzy w różnych kolorach, żółta, zielona i fioletowa, zmieniła u nich kolor po jednym, teraz miały takie kolory jak były, a jedne był czarny. Poczułam dopływ Foryoku, spojrzałam na siostrę. 
-Pięć tysięcy-powiedziała spokojnie. Uśmiechnęłam się.
-Kontynuując-westchnął dobrodusznie szatyn, czyli Glin, był chyba zdziwiony tym co my w ogóle gadamy.- Ja będę walczyć z...-zaczął patrząc na swój zarąbisty niby-payger w białym kolorze- Gumi Aizuki Makoya(w końcu poznajecie panieńskie nazwisko Gumi xD). W takim Razie która to..?
-Ja.-powiedziała Gumi trzymając w dłoni maskę i rękojeść miecza, tak TYLKO rękojeść.
-Wiec Ty jesteś Miki Makoya?-zapytał czarnowłosy Arsen. Oboje zdjęli swoje pelerynki i mieli w miarę normalne stroje... Nie chce mi się tego opisywać, a przede wszystkim jak to mam w ogóle opisać? Wracając.
-Macie 10 minut, musicie nas chociaż uderzyć.- powiedział spokojnie Glin, widać ze drugi to rozmowny nie jest...- Zaczynajmy.- powiedzieli i w mgnieniu oka utworzyli kontrolę.
-Forma ducha! Ame-onna**! Do maski!- krzyknęła nakładając ją na jedno oko. Maska nabrała jasno niebieskiej aury. Po masce zaczęła zlatywać woda.- Wodny miecz- szepnęła.
-Nie patrz na nią, a na mnie!-krzyknął Arsen i zaatakował, zrobiłam unik.
-Lilly! Forma ducha! Do breloka kosy!- duch posłusznie wszedł w przedmiot tworząc wielką kose z ostrzem na obu końcach. Nasze walki długo nie trwały. Po paru próbach obie im roś zrobiłyśmy, ja mianowicie miałam okazję zobaczyć klatkę piersiową mężczyzny, a jak wiadomo dobra klata nie jest zła, a Gumi pokazała nam wszystkim piękne bokserki Glina ozdobione w sówki xD. Ja dostałam fioletowy dzwonek, a Gumi, co za zdziwienie, zielony.
-Brawo- pochwalił nas czarnowłosy, podczas gdy szatyn płacząc zszywał spodnie.
-Zjecie coś?-zapytałam ich uprzejmie z uśmiechem. Jak ja lubię jak faceci nie noszą koszulki....
-Z chęcią- powiedzieli oboje, a Glin wciągał na siebie spodnie.
*Tu ouers later(specjalnie tak napisane)*
Strażnicy jedli spokojnie ciasto, a ja i Gumi piłyśmy herbatę, zjedli też sushi, które zaniosłyśmy też do domu kuzynki i jej bandy smerfów pracusia, lenia i łakomczucha. 
-Dziewczyny dzięki za sushi!- i oto do pokoju, przerywając wszelkie rozmowy, wpadli wszyscy trzej przedstawiciele płci mniej piękne, choć ja bym się kłóciła czy wszyscy tacy brzydcy...Wracając, po chwili wybałuszyli oczy na strażników.-
-Co do krowy świętej?!-zawył Horo.
-Pewnie przyszedł do Gumi...-zaczął Ryo.
-Ale ich jest dwóch...-zauważył mądrze Yoh i spojrzał na nas, Gumi swój dzwonek zawiesiła na szyi, a ja dopięłam go do paska, który nosiłam zawsze, nie ważne co, chłopak otrzymał zonka i prawie padł bo tak skamieniał.
-Ale...-zaczął.- ALE MIKI NIE JEST SZAMANEM!!!!!!!!!-krzyknął z oczami wielkości piłek do foodbolla.
-Od roku jestem...- powiedziałam spokojnie. Dalsza wymiana zdań była dość dziwna, strażnicy się ulotnili, a ja musiałam im wszystko tłumaczyć.
***
Blondynka stała obok Nichroma. Miała długie, teraz potargane, blond warkocze i brązowe, błyszczące oczy. Chłopak podawał jej żółty dzwonek wyroczni. Uśmiechnęła się i podziękowała mu.
-Jesteś już niedaleko Tokyo, uważaj na siebie i do zobaczenia.- uśmiechnął się chłopak i zniknął. Dziewczyna podniosłą z ziemi okulary zerówki i wyczyściła je.
-Dobrze wiedzieć- zaśmiała się, a jej dzwonek zadzwonił.- Tak szybko..?-zdziwiła się i otworzyła, nie powiadomienie o walce, a zwykłą wiadomość. Było tam napisane "Piękna i potężna szamanka, intrygujesz mnie, mam nadzieje że się spotkamy szybko i to w innych okolicznościach niż walka, Majo Sakamoto, a raczej leśna księżniczko, Nichrom" i pikselowy kwiatek, a koło niego mały ryś.
-Ja również, ale najpierw mam trochę do zrobienia.-wzięła plecak i poszła w stronę oświetlonego światłami budynków miasta Tokyo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dedykacja dla Darci^o^
*Około 112,13 zł kurs z 2015
**Żeński duch deszczu
Zdjęcia
Ame-onna
Kosa Lilly

1 komentarz:

  1. Fajny rozdział^^ biedni chłopaki takie zdziwko że jesteś szamanką! Heh i nasze pierwiastki znaczy imiona sędziów^^ fajna walka i ej ukradłaś mój tekst o klacie;-;
    Ren:Dlaczego sie gapisz na cudze klaty!? I co znaczy ze Yoh jest najlepszy jeszcze prawdziwego mężczyzny w tym opku niebyło!
    Horo:Dlaczego maja flirtuje z Nichromem;;-;;?
    Ren:Z Nichromem?
    Horo:Tak...
    Ren*wycofuje się*
    Ryo:A jak gdzie ;-;?
    Yoh:Naprawde mnie tak lubisz:3 dziekuje^^
    Anna:Co-,-?
    Yoh:Nic nic...
    Tak czy inaczej czekam na next^^

    OdpowiedzUsuń