poniedziałek, 1 lutego 2016

Shaman King Miki Rozdział 15

-Dzień dobry! Słońce świeci, wiaterek wieje, a my zaiwaniamy na pierwszą walkę!-wesoły wrzask Majki uświadomił mi ze koniec spania na twardym kamieniu odzianym pierdyliardem poduszek i kocami. Spojrzałam na nią i wpadłam w lekki szok... Maja miała na głowie kaptur niczym czerwony, a raczej niebieski, kaptórek z maską wilka i sztucznym szarym futerkiem. Bluzkę na ramiączka z niby rękawkami, do tego krótkie spodenki z przypiętym, puszystym ogonkiem, rękawiczki bez palców z namalowanymi kocimi łapkami, do tego kozaki ze sztucznym futerkiem. Gumi też się ubierała. Miała bluzkę z za dużymi i z za długimi rękawami w kolorze ciemnego granatu, do tego biała spódniczka, długie do połozy uda czarne skarpetki i granatowe botki na wysokim obcasie z podwyższaną podeszwą.
-Ubieraj się.- powiedziały mi obie prosto i na temat. Westchnęłam, no tak, tuż po walce drużyny Rena walczymy my z jakimś X-13. Westchnęłam i weszłam do łazienki i umyłam się szybko. Wyszłam w ręczniku i schowałam się za parawanem szukając rzeczy do walki. Szybko je znalazłam. Był to jasnofioletowy top, pod to krótka, czarna bluzka z lekko za dużymi rękawami 3/4, ciemne jeansowe szorty oraz długie do kolan czarne kozaki. Ubrałam się i związałam włosy w dwie kitki, założyłam bransoletkę, sakiewkę z mediami, kolczyki i naszyjnik. Zadowolone z efektów, które Gumi polepszyła makijażem, zjadłyśmy tosty i wyszłyśmy. Na stadionie już było jak na narodowym w dniu meczu. Weszłyśmy, strasząc większość ludzi, ma się ten look złej królowej. Zauważyłam już Hao, stał niedaleko Yoh, Fausta, Ryo i reszty tego burdelu na kółkach. Ren i jego kompani już stali na przeciwko... O ŚWIĘTA KACZKO DZIWACZKO! Że oni mają walczyć z Paytą i tymi debilami Bonz?! Nie chce mi się kupować im kwiatów na pogrzeb! Wiecie jak wyglądają Meksykańskie pogrzeby?! BĘDĘ MUSIAŁA ZAŁOŻYĆ SUKIENKĘ!!! O nie ja się na takie party nie piszę!
-To wy jesteście Kuroko-szakomi?-zapytał ktoś. Nie czepiajcie się, anie miałyśmy pomysłu na nazwę drużyny! Nie każdy może se to nazwać X-i-Bóg-wie-jaka-liczba! Spojrzałam na te muppety. Były to trojaczki, o zielonych oczach. Jedna miała szare, druga czarne, a trzecia biała włosy. Wszystkie były ubrane w mundurek tych smerfów. Patrzyłam na nie jak na debilki z resztą nie tylko ja bo Majka dusiła się śmiechem, a Gumi załamywała się po raz n-ty nad stylem tych skafanderków.
-Taki, jakiś problem negatywy? -zapytałam kulturalnie. Białowłosa zawarczała, szara walnęła ją lekko łokciem . Czarnowłosa lekko się zaśmiała.
-Mam nadzieje ze się nie obrazicie kiedy przegracie.-zaśmiała się szara, a biała wrednie się zaśmiała.
-Och nie martw się kochanie, to nie my, a wy przegracie- uśmiechnęła się cynicznie zielonowłosa.
-Zobaczymy.- warknęła białowłosa. O co się założycie że ona się farbowała? Wszystkie sobie poszły, a ja wróciłam do oglądania walki. Powoli podchodziłyśmy do Yoh i reszty tych teletubisiów.
-Hej, też przyszłyście?-zapytał wesoło Ryo.- Może wy coś powiecie, ta cała Kaja w ogóle nas nie słucha!- powiedział smutno.- Zupełnie jak by ją nie obchodziło co stanie się z Choco!!!- powiedział i... Chwile potem leżał jak długi na ziemi z wielkim, czerwonym, śladem szlachetnej i drobnej rączki czerwonowłosej. Piękna odbitka była nawet po jej pierścionkach... Aktualnie Ryo szukał swojego zęba, a Faust szykował się żeby "naprawić" mu szczękę, Mikichiko masowała rękę z profesjonalnym pokerface'm.
-Oczywiście że się o niego martwię, kretynie-warknęła.- Ale jeślibym zrobiła cokolwiek jego marzenie nie mogłoby się spełnić... Jedyne co mogę zrobić to tu stoję... Poza tym... Wiem że wygra... Wierze w niego całym sercem.- spojrzała na arenę swoimi szarymi tęczówkami. Długie rzęsy sprawiły ze wyglądała niczym nimfa. Złapała się barierki i z całej siły, po angielsku krzyknęła "SKOP TYM IDIOTOM TYŁKI, KOCHANIE". Najwidoczniej to dało chłopakowi kopa energii bo po chwili rozwalił ich kontrolę, ale nie mógł się już utrzymać na nogach. Horo pomógł koledze, a Ren zajął się Paytą. Kaja puściła się biegiem, a wtedy Ren dorwał się do mikrofonu.
-Yoh, obiecuję ci że spotkamy się w finale!- powiedział dumnie. Młody Asakura uśmiechnął się.
-Hehehe- mróz pierdolnął we mnie jak bym się nagle znalazła się na Antarktydzie.- Nieodrodny bratanku... Chluba naszego rodu. NAPRZÓD REN!- wtuliłam się w ścianę, wiecie jaka ona miła? Ren był czerwony niczym żarówka.
-Ren to twoja rodzina?-zapytał Horo. Wychyliłam się lekko i moja szczęka pierdzielnęła o podłogę. Cały jeden sektor to zoombie, wujek młodego Tao i... Zakładam matkę i dziadka...
-Bez obaw Ren! Twoja siostra tu jest!- zielonowłosa odkleiła sie od jakiegoś chłopaka i wesoło pomachała do braciszka.
-ŁAAAA! CAŁA RODZINA RENA PRZYBYŁA BY MU KIBICOWAĆ! A TO JEGO SIOSTRA?! ALE LASKA, RZUCIŁBYM DLA NIEJ PRACĘ!- zawył komentator. Ktoś objął ją mocno w tali, ja dostałam jeszcze większą dawkę szoku kiedy zobaczyłam niebieskie niczym morze oczy i czarną burze włosów. MÓJ BRAT, TAK KURDE WESOŁE, OBEJMOWAŁ JUN I POCAŁOWAŁ JĄ W POLIK. Już kompletnie ogłupiała poszłam za Gumi, po drodze zobaczyłam jak Kaja całuje Choco po całej twarzy i płacze krzycząc że się martwiła, Maja spojrzała przelotnie na Horo i delikatnie się uśmiechnęła. Ren nadal czerwony szedł jak nakręcony robocik . Wzięłam kilka karmicznych wdechów i pewnie wkroczyłam na stadion. Tam czekały już nasze przeciwniczki, uśmiechały się pogardliwie.
-DOKOPCIE IM SIOSTRY! I TY KUZYNKO!!!!- krzyknął mój brat, a Jun zaśmiała się wesoło i poprawiła mu grzywkę która opadła na jego oczy.
-Daj z siebie wszystko!- uśmiechnęłam się na dźwięk tego głosu.
-Jasne mamo! Nie ma sprawy babciu! Oczywiście tatku!- pomachałam do mojej rodzinki.- I nie trzeba mówić ciociu i wujaszku!- uśmiechnęłam się w tylko mojej rodzinie znany sposób.

1 komentarz:

  1. Nie złe ubranka na te walkę macie! Gdzie modna coś takiego kupić? Widze ze kibice jak zwyklę dopisali i nie odstraszyły ich chorendalne ceny ustanawiane przez Goldve XD No tak drużyna Rena w pięknym stylu pokonała wiadomą drużynę.
    Chcoco: A ja byłem tulony:3
    Horo:A ja nie;-;
    Ren*czeeeerwony* CO TO MA KUR.... KURCZAK BYĆ!?
    Jun:Dopingowanie!
    Ran:Mojego kochanego syneczka:3
    En:Przyszłego króla Szamanów...
    Men:Tati^^
    Ren:Eee ale ciebie tam nie ma...
    Men:Ne ma mnie?
    Ren:No nie...
    Men:Jak to?;-; Men Ce dodopig tata^^
    Ren:Eeee....
    Jun:I jest moj Leoś:3
    Taaaa... A mnie sie rozdział podobał i czekam na next^^

    OdpowiedzUsuń