poniedziałek, 8 lutego 2016

Eve 3

Kitsune i ja siedziałyśmy na stacji, pociąg miał być za jakieś 15 minut, ja wyliczałam co miałam zabrać, a potem szybko dopadłam do bufetu na stacji. Kupiłam kilka rzeczy i zdążyłam dosłownie 2 minuty przed odjazdem. Usiadałam obok kuzynki i odetchnęłam z ulgą. Dziewczyna zaśmiała się na ten widok, a ja spojrzałam na nią zdziwiona.
-Na prawdę ty i Miki jesteście podobne-zaśmiała się. Spojrzałam na nią zaciekawiona.
-Ta... A teraz mamy pogadankę...-powiedziałam zakładając nogę na nogę i jedząc karmelki. Blondynka rozszerzyła oczy i zbladła.
-Ale o co ci chodzi?-zapytała lekko poddenerwowana.
- Pamiętam cię jako skrytą w sobie, tajemniczą, wredną i agresywną dziewczyną, przywódczynią gangu wodnych stworzeń... A teraz?-spojrzałam na nią. Była ubrana w jasne dzwony, żółte koturny, kanarkową koszulkę bez rękawków i z dość dużym dekoltem, ana to jasnoniebieska bluza, a do tego... Yh... Jakaś opaska na czole, a idź pan z tym.- Co to w ogóle jest to na twoim czole?-zapytałam płaczliwym tonem.
-O to...-zaśmiała się i zdjęła opaskę z czoła, przyciągnęła lekko swoje nogi i oparła brodę na swoich kolanach.- Wiesz... Pewnego dnia spotkałam w lesie chłopaka, jeździł na desce... Olałam go totalnie, ale potem jakaś gróbka debili mnie zaczepili i... Po raz pierwszy od dawna ktoś stanął w mojej obronie... Horo, bo tak ma na imię, dał se radę... Zaczęliśmy się widywać i staliśmy się przyjaciółmi... Jest on... Idiotą, fajtłapą i ... jest na prawdę zabawny, to po prostu zwierze towarzyskie... Nie da się go nie lubić... No i... Po roku znajomości uświadomiłam sobie ze go kocham...  Kilka miesięcy później, w walentynki, powiedziałam mu co czuję... Okazało się ze też się we mnie zakochał i od 2 lat jesteśmy parą. Dał mi to właśnie w walentynki, to mój taki szczęśliwy talizman.- uśmiechnęła się tuląc mocno kawałek materiału. Mój szok właśnie jebnął walizki w mojej czaszce. Oto właśnie osoba która za pomocą spojrzenia, w wieku cholernych 8 lat, potrafiła uspokoić bójkę w pubie właśnie piszczy jak małą dziewczynka i mówi mi że ma faceta, na dokładkę, bo kuźwa mało jeszcze, ten facet sprawił że w końcu jest sobą i cały czas się uśmiecha. Dotąd w cuda nie wierzyłam, ale chyba zacznę bo właśnie mi jeden opowiedziano i pokazano dowód...
Resztę podróży Maja opowiadała mi o turnieju i nowych przyjaciołach, czasem jeszcze mogłam zobaczyć tą starą dziewczynę z spojrzeniem płatnego mordercy która jest zimna, zamknięta w sobie i nieufna... Cholera... Nawet ich nie znam a już im muszę podziękować...
***
Już od rana nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Horo tak samo, cały czas gada o Majce, no cóż... jest pajacem ale się o nią troszczy... Chłopcy mieli "piekielny trening Anny". Jak by to ode mnie zależało nie pozwoliłabym jej tu zostać, ale niestety ja mam tyle do gadania co to że wnerwiam mamuśkę... I dobrze jej tak, kazała mi z Ice Quinne mieszkać to niech wie że ja się tak nie bawię i w takie gry to ja pluję jadem kobry królewskiej. Mojej mamie się to nie spodobało, dziadkowie powiedzieli że nie życzą sobie wojny z Asakurami, więęęęc... Odpuszczam zołzie, a jak zaczyna to wychodzę... Ale czuje że kiedyś mi tak pojedzie ze ją zabije tak jak stoi...
-Widzę ze nie możesz się doczekać powrotu siostry...- powiedział Yoh stając w drzwiach... Jak by to ująć... Wyglądał jak trup pachniał coco chanel no basen potu.
-Anulcia cię wymęczyła?-zapytałam go dając mu wody.
-To była uszczypliwość czy zwykłe zapytanie, u ciebie oba brzmią podobnie- zaśmiał się i napił wody. Z wiekiem nabrał charakteru... Znaczy to nadal chodzące połączenie teletubisiów, troskliwych misiów, muminków i innych pokemonów, ale potrafił być sarkastyczny, a czasem choć to naprawdę rzadko, złośliwy.
-Hahaha panie sarkazm, lepiej wracaj bo królowa kobra mi wparuje do kuchni, a akurat mam tą śliczną patelnię pod ręk...- nie dokończyłam nawet zdania bo chłopak już wyszedł.- Tak też myślałam-zaśmiałam się pod nosem i skończyłam zmywać . 
-Jak zawsze jesteś dla wszystkich przemiłą.- usłyszałam głos zza otwartych drzwi lodówki. Po samych spodniach, jego ukochanych za wielkich, poznałam ze to młody Tao.
-A ty nie miałeś się spotkać z..-".. tą przebrzydłą ździrą którą uznałam za przyjaciółkę, powiedziałam że zrobiłabym dla ciebie wszystko, praktycznie uratowałam ją z rąk tych czubków, a ona by się odwdzięczyć zaczęła się do ciebie wdzięczyć i tak skończyliście jako para która dnia bez siebie nie wytrzyma?"opanowałam się jednak przed wypowiedzeniem tego na głos.- Jeanne?-zapytałam spokojnie.
-Tak, ale przesunęliśmy to o godzinę-zamknął lodówkę, jak zawsze pił mleko i jak zawsze podczas i po treningu nie miał na sobie cholernej koszulki. Ja przysięgam ze mu kiedyś tak za to przywalę ze nie będzie wiedział która to lewa, a która prawa. Chwała niebiosom już się w miarę nauczyłam panować nad odruchami"czerwień na mordę i piszczenie jak fanka justina bimbera na widok bimbru". Patrzyłam wzrokiem takim jak bym patrzyła na mrówkę dźwigającą kostkę cukru, czyli obojętnie.- Jest u fryzjera.- burknął. Przyszło mi do głowy parę złośliwości, ale kulturalnie zamknęłam jadaczkę. Nie miałam ochotę o tym gadać... Zbyt mnie to bolało.

1 komentarz:

  1. Fajny rozdział^^
    Horo:Genialny!!!*tuli cie* Dziekuje dziekuje dziekuje!*leci do Majki i sie w nią wtula* Moja kochana piekna syrenka~
    Taaaa...
    Yoh:Ale ja nie jestem ciapowatym teletubisiem... Raz Zeke Załatwiłem XD W sumie bramę babilonu też ale to z pomocą braciszka... I w sumie Anna sie mnie czasem słucha...
    Anna:chciałbyś-,-
    Yoh:Oj No czasami*tuli się do niej*
    Anna*czerwona*
    Ren:Ej dlaczego ja chodzę z tą maniaczką!? Nie chce!
    Je:Jestem zła;-; znowu;-;*idzie się ciąć*
    Men:Um? *mina a to ważne która mama jest z którym tatąO.O*
    A mnie sie bardzo podobało i czekam z utęsknieniem na spodkanie sióstr^^

    OdpowiedzUsuń