środa, 10 lutego 2016

Eve 5

Patrzyłam prosto w oczy mojej siostry, obok niej stały dwa szkielety, znałam je, przedstawiła mi ich jak byłam tu po raz ostatni... To jednak było nieważne... Szybko do niej podbiegłam, tak samo jak i ona i mocno się do siebie przytuliłyśmy. Jak zawsze pachniała liliami, jej włosy natomiast przypominały zapachem wanilię. Wtuliłam się jeszcze mocniej.
-No to ja nie mam nic do roboty...- po 20 minutach w końcu się od siebie odkleiłyśmy, a Jacob postanowił się zmyć. Ja ci dam mendo magiczna, spróbuj a skończysz gorzej niż ropucha na szosie.
-A ty gdzie? W tą śliczną buźkę chcesz zarobić?-zawarczałam.
-Nie wiedziałem że według ciebie mam śliczną buźkę, dziękuję-uśmiechnął się. Powoli zaczął do mnie podchodzić, cała szajka bandytów spierdzieliła do wiezienie do którego Maja otworzyła drogę, potem ją zamknęła i zaczęła się wtulać i całować z jakimś gościem o niebieskich włosach. Mężczyzna uklęknął przede mną, chwycił delikatnie moją rękę i złożył pocałunek na mojej dłoni. Wszyscy patrzyli na to zaszokowani.
-Dobra dzieciaku, masz do pogadania z siostrą.- Sans objął ramieniem szyję miki i pocałował, o ile to możliwe, ją w polik, potem w dłoń i poszedł razem z bratem.- Zdzwonimy się!-krzyknął jeszcze na odchodne.
-Pa.- Miki machała mu na pożegnanie.
-Ja też się będę zbierać, muszę się przygotować do zajęć, mam nadzieje że będziecie na nie uczęszczać.- Jacob uśmiechnął się i spojrzał na nas. Pokiwałam mu głową na tak, Miki też to zrobiła. Mężczyzna skłonił się jeszcze na odchodne i zniknął w kłębie dymu.
-Niech mi ktoś tu to objaśni!- krzyknął czarnoskóry chłopak. Miał on na imię Choco, był dość wysoki i raczej chudy, włosy miał czarne, oczy z resztą też... Mam nadzieje ze jak będzie mieć dzieci to po nim za dużo nie odziedziczą z wyglądu...
-A co dokładnie?-zapytała Miki. Obie usiadłyśmy na jakimś murku, a ona zaczęła mi robić warkocz.
-Kto to był?!-zapytał wnerwiony chłopak o zielonych włosach starający się wyjąć z włosów obiekt który zapewnił mu to wnerwienie, gumę do żucia którą jakiś bandyta wlepił mu w kłaki. Jakaś dziewczyna do niego podeszła i pomogła mu to wyciągnąć. Westchnął uspokojony i uśmiechnął się do dziewczyny i objął ją jedną ręką w tali a ta się delikatnie wtuliła. Miała ona długie różowe włosy i śliczne zielone oczka. Właściwie ja tak patrzyłam na chłopaka o delikatnych rysach, dużych oczach i na drobną dziewczynę o trochę za dużych ochach, smukłej twarzy i zadartym nosku myślałam ze jestem na festiwalu "idealne pary".
-To był Jacob.- Miki miała spokojny ton.- Jest on ze starego szamańsko-magicznego rodu, tak samo jak my...-odparła.- Jako jeden z najmłodszych czarodziei na świecie opanował magiczny poziom godny samego Merlina.-wzruszyła ramionami.
-Dobra jak już skończycie się wydurniać to się ruszcie! Mamy trening!- spojrzałam na blondynkę która stała obok Yoh. Była wysoka, w miarę szczupła, miała ostre rysy twarzy i trochę za małe oczy na mój gust, ale Yoh widocznie się podobała.- Ruszcie swoje tyłki pseudo ślicznotki.- skierowała do... no do nas. Siedziałam tam i patrzyłam na nią jak bym usłyszała w cholerę durny i nieśmieszny dowcip.
-Te blondi głowa ci się znudziła?-zapytałam z mordem w oczach i głosie. Dziewczyna spojrzała na mnie dziwnie, jakby chciała mnie przestraszyć.
-Udam ze tego nie słyszałam-zawarczała.
-No tak... Znam takie dziwki jak ty... Szczekają ale gryźć nie umieją... Więc uważaj suko bo cię uśpię-zagroziłam.
-Dość tego!-warknęła blondynka.
***
Yoh już po raz 20 wrzeszczał że powinien był bronić Anny. Blondynka natomiast darła się żeby był cicho bo mnie rozproszy i źle jej naprawie kości, Choco próbował wcisnąć jakiś żart, Eve mówiła ze Anula powinna się cieszyć że połamała jej nogi, a nie kręgosłup, Ren gadał że mogę jej nie leczyć, Yoh go opieprzał, Horo mówił ze z nami nigdy nie jest nudno, Maja skandowała "zostaw ją połamaną i połam jej szczękę to nie będzie mogła tej mordy drzeć", a Lyserg i Luka, bo tak nazywa się jego dziewczyna, poszli sobie na randkę... Taaa... Wiecie nie to ze Ren nie lubi Anny ale chyba ma dość tego bajzlu, Maja nienawidzi jej i najchętniej by ją utopiła, ale obiecała mamie że tego nie zrobi, ja jej pomagam bo matka by była zawiedziona, ale ogółem... Nikt z mojej rodziny, a przynajmniej z młodszego pokolenia, jej nie lubi i życzy jej śmierci, albo chociaż wyprowadzki od nas... A no ta nie mówiłam... Ponieważ niektórzy zaczęli trochę kwestionować to ze praktycznie Anna i Yoh są tak jakby rodziną więc... Moja mama zgodziła się by zamieszkała z nami... BEZ KONSULTOWANIA TEGO Z KIMKOLWIEK!  Babcia nie wywaliła Anny, a dziadek nie opierdzielił mamy bo nie mają sił na wojnę z Asakurami... Inna sprawa... Nas jest o wiele więcej, a Hao raczej pomógłby nam... A bo to jest narzeczony mojej starszej siostry, rodzinka razej nie byłą dla niego miła a my tak więc... A dobra kij z tym...
-UCISZCIE SIĘ!-wydarła się Anna.- Przecież ta kretynka jeszcze się pomyli i mnie źle złoży!- zawarczała. Nie wytrzymałam.
-Pierdol się!- przywaliłam jej w twarz i odeszłam do Eve i Rena.
-Słucham?! Jak ty w ogóle..?!
-...To znosisz..?-przerwał jej głos Eve.-Ja bym dawno zabiła...-powiedziała. Wiecie jakie to uczucie kiedy nagle ktoś was rozumie..? Dobra sprostuję... Na początku starałam się być miła dla Anny... Ale ona ciągle się rządziła i była wredna... Nie że ja jestem święta, ale wnerwiła każdego w domu i gdyby nie to że już na pewno będzie Asakurą wszyscy by ją wykopali...
-Dobra dość!-szybko uleczyłam tej pindzie nogi.- Ja i Eve idziemy na miasto, wy wszyscy się odczepcie.- powiedziałam, złapałam siostrę za rękę i poszłam razem z siostrą w jedną uliczkę.
-No, proszę jednak cię wnerwiają...
-Nie oni... Ta Ice Quinne... Wiesz ze ona podejrzewa Yoh o zdradę -powiedziałam. Nie wiem jak wy, ale ja bym zostawiła taką dziewczynę... Natomiast Yoh jest albo masochistą, albo kocha ją jak ślepy debil, albo robi to tylko dla rodziny. Jak dla mnie on po prostu jest skończonym, zakochanym powaleńcem...

1 komentarz:

  1. Anna:Eeee...
    Yoh:Eeee...
    Anna:Aż taka wkurzająca chyba nie jestem...
    Yoh:Wiesz... No aż tak to nie...
    Anna:Aha... Ale żeby tak odrazu nogi łamać moze i jestem agresywna ale ja nic nikomu nie złamałam!*foch na Eve*
    Yoh*ciągnie anne do schronu i barykaduje*
    Hao:Mam narzeczoną?
    Horo:Maja!*zacieszony oddaje pocalunki*
    Choco:Eeee...
    Ren:Co ten Sans odwala-,-!?*wyciąga listę gości przystawiających sie do JEGO ŻONY i wpisuje Sans* Zabije kiedyś wszystkich normalnie rozerwę*pod nosem i idzie sobie*
    I w tym momencie Chciałabyś usłyszeć że rozdział mi sie podobał i czekam na next ale tak nie jest...
    Shun:Właśnie że jest ale nie przyzna No bo...
    *patrzy na Lyserga z mordem w oczach* CO TO ZA #£$}£¥}#~{~$'#$#£#£>}¥£#£#£$¥$%$£}$£%$£^$%$£%$££%#}<$$##££%#<££#}]~£¥^%<~}# LUKA!!!!
    !?

    OdpowiedzUsuń