wtorek, 20 grudnia 2016

Shaman King Miki Rozdział 26

"Bo czasem jedyne co jest potrzebne to chwila odpoczynku we dwoje"

(Z GÓRY PRZEPRASZAM ZE ROZDZIAŁ TAKI NIJAKI, ZERO AKCJI ITP, ALE TRUDNO, TO TEŻ WAŻNE!>.<)

Spędziłam tu już 2 dni, święta są tuż, tuż, a ja jestem przez większość omijana... Zajebiście. Zwolokłam się z łóżka i popełzłam w stronę łazienki, wstawałam najwcześniej więc zawsze była wolna, znaczy nie wiem czemu ale był podział na damską i męską... Umyłam się ubrałam i poszłam trochę poćwiczyć bo ja swoje sprzątanie odpokutowałam, jedynie pieczenie miałam jeszcze do zrobienia, ale zrobię je w dniu świąt. Już miałam wybiec, kiedy zauważyłam trenującego Rena. Stanęłam obok drzewa i obserwowałam. Uschnięty pniak drzewa był kopany, biedny... Fioletowowłosy uderzał i kopał niemiłosiernie niszcząc go coraz bardziej, w końcu się wnerwił i jak jebnął z kopa to pniak wyleciał w górę. Chłopak oddychał szybko, nie miał koszulki, a jego spodnie były 2 razy większe od niego. Wziął oddech i glebnoł się na ziemię. Patrzyłam na niego zaciekawiona, chciałam coś powiedzieć , ale ten zaczął gadać na głos swoje myśli.
-Jasna cholera, co się ze mną dzieje?- westchnął.- Zachowuje się jak dzieciak... Hm! Jak by Zeke miał ze mną jakieś szanse! Jestem Tao do cholery! Nie mam zamiaru się o nią bić, ale pokaże jej kto jest lepszą partą! To ja się muszę od dziewczyn odganiać, nie muszę się starać! Teraz nie będzie inaczej!- powiedział czerwony. Zamrugałam zdezorientowana, okej Miki właśnie obiecał sobie że zabierze kogoś Zeke'owi... HINATE?! On się w Hinacie buja? O nie, nie, nie, nie, N-I-E! Nie na mojej warcie gnojku! Raz dwa się we mnie zakochiwać!!! Wzięłam oddech, zrobiłam parę głośnych kroków, a potem udałam ze przechodzę obok.
-Hm?-spojrzał na mnie, ja spojrzałam na niego.
-O hej Ren, co tu robisz?-spytałam udając że zbaczam ze ścieżki.- Co tutaj robisz?- spytałam podchodząc.
-Trenowałem, mam przerwę...- powiedział spokojnie.
-Aha, rozumiem.- powiedziałam siadając obok.
-Co robisz?- spytał marszcząc brwi.
-Może pogramy w coś?- spytałam podstępnie.
-A niby w co? Nie bawię się laleczkami...- warknął.
-Haha, uśmiałam się.- naburmuszyłam się.- W pytania i prawdę...- powiedziałam.
-Jak się w to gra?-spytał zaciekawiony, tak połknął haczyk!
-Ogólnie chodzi o to żeby wyłapać kiedy ktoś mówił prawdę, ale ja zazwyczaj grałam że kto skłamie musi zrobić to co każe przeciwnik.
-Skąd wiesz kiedy ktoś kłamie?-zapytał.
-Duchy wiedzą...- powiedziałam.
-Okej, logiczne... Więc pograjmy... Zacznę, okej?- kiwnęłam głową.- Jak długo znasz Subaru i resztę? Znaczy może inaczej, kiedy ich poznałaś i jakim cudem się nie skapnęłaś że są wampirami?- sprecyzował.
-To proste, znam ich od urodzenia, a się nie zorientowałam bo potrafią manipulować wzrostem i dorosłością ciała...- odparłam.- Teraz Ja, gdybyś mógł nie wziął byś udziału w turnieju?- spytałam. Chłopak zastanowił się i po chwili namysłu odparł.
-Wziąłbym udział, ale z innym podejściem...- przyznał.- Ty odrodziłaś Zeke'a?
-Nie, ja pomogłam bo to go osłabi i nie będzie tak niebezpieczny- odparłam. Takie pytania były jeszcze przez jakiś czas. Godzina powoli minęła, a my ćwicząc kontynuowaliśmy grę, dowiedziałam się dość dużo o chłopaku, a on w miarę o mnie. W końcu usiedliśmy na polanie, położyliśmy się tak że ja leżałam obok niego ale do góry nogami, tak ze nasze głowy były obok siebie.
-Okej to teraz...- zaczął myśleć.- Podoba ci się ktoś?- zaczerwieniłam się.
-T...tak...- spojrzałam w bok.- Tobie też, nie? Wiem że tak to nie pytanie, moim pytaniem jest... Czy podoba ci się ktoś z naszej bandy?- spytałam.
-....Tak...- odparł cicho patrząc w bok. Zapadła chwila ciszy, chłopak wziął głęboki oddech.- Czy.... czy osobą która ci się podoba... Jest Zeke?- zapytał. Wiatr zadudnił, ja zamarłam, powoli na niego spojrzałam.
-Nie...- odparłam szybko. Ren rozejrzał się do okoła. Zamarł i spojrzał na mnie.- Czy podoba ci się Hinata?
-Nie.- odparł. Patrzył mi w oczy.- Czy jak bym cię zaprosił... Poszłabyś ze mną na randkę?
-Tak... C....czy dziewczyną która ci się podoba... jestem ja?- spytałam. Chłopak już chciał odpowiedzieć, ale nagle jakby se coś uświadomił, uśmiechnął się zadziornie.
-Nie...- odparł. Duchy dały znak ze kłamie, poczerwieniałam, oboje usiedliśmy.
-Skłamałeś...- szepnęłam.
-Nom...- pokiwał głową Ren.
-Musisz zrobić co każe...- dodałam. Chłopak pokiwał głową. Przełknęłam ślinę i szepnęłam.- Pocałuj mnie.- najwidoczniej nie trzeba mu powtarzać.... Ren położył jedną rękę na moim poliku lekko mnie do siebie przyciągając. Widząc jego twarz coraz bliżej zamknęłam oczy. Poczułam dotyk miękkich warg na moich wargach, potem objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Świat zawirował i się zatrzymał, powoli otworzyłam oczy żeby się upewnić że nie śnię. Oto chłopak którego kocham od jakiegoś roku całuje mnie jak zawodowiec na środku polany, tuż przed świętami, Boziu jednak istniejesz! Wplotłam dłonie w jego włosy oddając pocałunek i pozwalając mu przewrócić mnie na miękką trawę i lekko mnie do niej przyciskając ciężarem( czym przepraszam? Przesz on nic nie waży! Moje zakupy są cięższe!)ciała całować dalej. Straciłam poczucie czasu, ale raczej nikt się o nas nie będzie martwić, prawda?
***
Zniesmaczony Marco czekał zniecierpliwiony przed drzwiami łazienki. Wyszła zza nich rozpłakała Jeanne.
-I co panienko?- zapytał. Ta jedynie pokiwała głową.- A nie mówiłem panience?!- wrzasnął wściekle- Mówiłem że zadawanie się z tym chłopakiem nie wyjdzie panience na dobre! Ale nawet ja nie stawiałem na tak złe zakończenie!
-Złe?-zapytała piskliwie Jeanne.
-Tak! Ale proszę się na martwić panienko, zabijemy chłopaka, a benkarta usuniemy!- Jeanne położyła dłoń na brzuchu kiedy Marco poszedł zwołać wszystkich. Tak ona Żelazna dzie.... Um... złe info... Żelazna dama(?) Jeanne była w ciąży, ale nie była aż tak zrozpaczona, jednak płakać jej się chciało na myśl co zrobi Marco z jej dzieckiem, albo jak on nazwał maleństwo, benkartem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję za uwagę i czekam na hate na Marco, jak by co mam widły i pochodnie-,-*uzbrojona*

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Shaman King Miki Rozdział 25

"Jeśli sami nie umieją sobie poradzić, trzeba im pomóc, czyż nie~?"

Patrzyłam na nich, mina Rena zakuła mnie w serce jak sztylet. Chciałam krzyczeć że to nie tak, że ja z nim nie jestem. Już się lekko ruszyłam, wyciągnęłam powoli rękę jak bym mogła dotknąć Rena mimo że ten stał z 2 metry ode mnie, już robiłam krok, lecz nim go postawiłam ktoś złapał mnie w tali i odciągnął do tyłu. Zamrugałam i zrozumiałam co się stało. Mianowicie leżałam , a raczej siedziałam na kolanach przodka który mocno mnie obejmował, a przed nami stał jeden z wilków Mikihisy.
-Popierdoliło was do końca?!- krzyknął długowłosy(powinnam wspomnieć że Hao teraz ma włosy do położy pleców, a przodek za tyłek?).- Ja rozumiem ze MNIE chcecie zabić, ale co ona wam zrobiła?!- Zeke wściekł się tak że włosy lekko mu się uniosły, a powietrze się nagrzało.
-Zeke spokojnie...- Hinata uklękła obok i położyła dłonie na jego ramieniu. Ten ze wściekłością na nią spojrzał, ale widząc jej zmartwioną minę uspokoił się i mnie puścił.
-C...co?-wyszeptał Horo.- NAS  niby popierdoliło?! Cyba im spaliłeś mózgi! Jak mogły cię tu przyprowadzić!- szaman północy już stworzył kontrolę ducha.
-Horo przestań!- Maja złapała go za rękę, lecz ten ją odepchnął. Blondwłosa lekko się zatoczyła, ale Jun ją złapała.
- Popieram Horo! Jak mogłyście go tu przyprowadzić! I jeszcze go zdublować! Lody se dublujcie, a nie jego!- warknął.
-Um chłopaki spoko...- zaczął Yoh,ale krzyki 2 przyjaciół mó przerwały. Brązowowłoy nie rozumiał ani ich ani tego, ale anim Gumi, anim Miki, ani Hinata nigdy nie zrobiły nic co mogło by im zaszkodzić. Już otwierał usta by spróbować wyjaśnić to przyjaciołom, ale ku jego zdziwieniu Ren go wyprzedził.
-Uspokójcie się matoły- warknął Tao.- Jeśli tego nie wyczuwanie to jesteście słabsi niż myślałem...- skwitował chłopak.- Po pierwsze ich foryoku to jakieś 50 tysięcy, więc mamy go o wiele więcej niż oni, po drugie żaden nie ma ducha. Są bezbronni jak małe dzieci w piaskownicy.- powiedział. Widziałam jego wzrok.... Był wściekły, ale czemu, z jakiego powodu...
-S...serio?-spytał Choco.
-Tak, jedynymi duchami są duchy dziewczyn...- powiedziała Kaja łapiąc dłonie Choco i uspokajając go. Czarnoskóry skończył kontrolę i przytulił ją. Horo widząc to skończył swoją kontrolę i spojrzał na Maję, ta lekko mu przywaliła za to popchniecie, ochrzania go, a potem przytuliła.
-Dobra wszyscy musimy to wziąć na zimno!- zarządziła Anna.- Prawda jest taka że jak tu stoję to jeden myśli tylko o tym jak on się wytłumaczy ze to on jest prawdziwym synem Asakurów, a drugi myśli tylko o tym jak ochronić te co mu dupę uratowały i jak nas przekonać że zmienił światopogląd...- powiedziała Anna. Wszyscy spojrzeli na nich z szokiem na mordzie. Jun szturchnęła brata i razem z Leo poszła pomóc, tyle że Leo zajął się bagażami, a Jun pomaganiem wstać Gumi i Hao, który lekko przestraszony skorzystał z pomocy. Ren łaskawie podszedł i mi pomógł. Po chwili szybko zabrał rękę tak ze prawie znowu upadłam, ale złotooki złapał mnie wokół tali pomagając utrzymać równowagę. Zeke wstał i drgnął czując na sobie powiew śmierci wzroku młodego Tao.
- Nie ma opcji ze wpuszczę ich do mojego domu!- powiedział Mikihisa. Już otwierał usta ale nagle zamilkł, powoli się odwrócił a tam 2 przerażające, potężne demony zwane Keiko i Maka. Pierwsza była złą że skoro Anna mówi co oni myślą to znaczy ze odzyskali syna i mają przodka po swojej stronie, a on chce ich atakować, a druga była wściekła ze on chciał zaatakować jej córeczkę.
-Gnojku ja cię WYZYWAM, podnieś mały palec na moje dzieci a tak cię załatwię ze nie będziesz wiedzieć którędy masz uciekać!- oznajmiła moja mama.
Potem weszliśmy i wszystko im wytłumaczyliśmy, nie chcieli nam na początku wierzyć, ale kiedy Anna stanęła po naszej stronie, nie mieli za bardzo wyjścia, Mikihisa musiał nas przepraszać. Potem zajęliśmy się kolacją.
***
Ren siedział podirytowany, Zeke ciągle gadał z Hinatą i Miki, a ta się uśmiechała, CZEMU nie uśmiecha się tak gdy on obok niej siedzi? Widząc że chłopak patrzy na niego odwrócił głowę naburmuszony. Zeke wstał i poszedł do kuchni, nim tam dotarł ktoś wciągnął go w kąt.
-Co do?!- zapytał patrząc na swojego klona, no tak jego "kuzynka".
-Jesteś z Miki?!- zapytała marszcząc brwi.
-Słucham?- zapytał z derpem na mordzie.- Chyba jednak, tak troszkę nie, a poza tym powaliło cię?- zmarszczył brwi. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.- A ty co chcesz ją poderwać czy jak?- spytał otrzepując bluzkę.
-Nie ja... Ren...- westchnęła. Nagle ją oświeciło.- Może mi w tym pomożesz, hmmmm?- uśmiechnęła się. Zeke zamrugał, po chwili przekonywania zgodził, pod warunkiem że powiedzą Hinacie.
Maja siedziała wtulona w Horo i czytała, a chłopak razem z koro robił jej warkoczyki. Kaja czytała Choco jakieś dowcipy, siedząc mu na kolanach, ten natomiast się śmiał , ale i tak jego śmiech się podwoił kiedy czerwonowłosa usiadła przodem do niego i zaczęła wymyślać własne. Gumi wiązała włosy Hao, a ten odpowiadał na pytania zaciekawionego tym wszystkim Yoh, widać było ze chłopaki już się dogadywali. Leo natomiast rysował, a Jun i Ginny obserwowały to ciekawie, puszczając sobie co chwila wrogie spojrzenie. Hinata rozmawiała z właścicielami domu o tym jak to odkryła i jak to zrobiła, a Ren obserwował rysującą Miki. Po chwili przyszedł Zeke z tacą z herbatą i ciastka rozdał herbatę, poustawiał talerze, a potem dosiadła się do Miki i patrzył jak ta rysuje, co chwilę wskazując coś na rysunku i gadając o tym. Dara podeszła na chwilę do Hinaty, powiedziała jej coś, ta spojrzała na nią, uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Potem brązowowłosa usiadła niedaleko Tao i pisała z Lysergiem który musiał zostać w Londynie, cholera wie czemu. Ren lekko szturchnął Darę w ramię.
-Co?-spytała zirytowana po paru takich kuksańcach.
-Co oni robią?-spytał zirytowany.
-A Miki i Zeke? Wiesz dobrze się dogadują, ona dużo pomogła przodkowi, więc ten postanowił się w końcu z nią umówić, a co? Zazdrosny?- spytała zadowolona że ich plan wypalił. Czub młodego Tao drgnął, oj to już oznaczało wooooooojnę.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dedykacja dla darci, bo jako jedyna czyta^^'

niedziela, 18 grudnia 2016

Shaman King Miki Rozdział 24

"Każdy może się zmienić, jedyne co jest do tego potrzebne, to chęć"

-Nie! Sonic powinien być z Amy!- kłóciła się Hinata z Gumi.
-Nie!Sally jest lepsza!- piszczała Gumi.- Miki pomóż!- poprosiła.
-Sonamy 4 life- odparłam a Hinata mnie przytuliła.
-A wy?-spytała z nadzieją Gumi.
-Nawet nie wiemy co ty bredzisz- skomentował Zeke. Hao spojrzał na nią przepraszająco. Gumi się obraziła i wróciła do picia coli. Hao westchnął i wrócił do jedzenia frytek, Hinata jadła chickenburgera, a Zeke jadł ciastko. Ja natomiast jadłam wrapa i piłam fantę.
- A teraz tak na poważnie...- westchnęłam.- Jak my im to wytłumaczymy?- spytałam patrząc na nich.
-Nie mam pojęcia...- westchnął Hao.
-To pryszcz, jak im wyjaśnimy ze Zeke nie chce już spalić świata?-spytała smutno Hinata. No tak nie wspomniałam, nie? Zeke po jakimś czasie z nami, moją rodziną, przyjaznymi ludźmi zrozumiał że czasy się zmieniły i jego jedynym celem jest poprawienie nauki by nie było już tylu toksyn i większe nauki jak pomagać Ziemi. Hao natomiast zrezygnował z udziału i miał to gdzieś bo on nawet nie wie o co mógł by walczyć, a poza tym foryoku Hao odnawia się powoli bo jego ciało jest słabe, Zeke odzyskuje jej nieco szybciej, ale nadal wolno... Dodatkowo Hao musiałby na biegu szukać ducha, znaczy zna jednego i nawet o tym nie wie, ale Gumi już się tym zajęła...
-Normalnie...- powiedziała z uśmiechem Gumi- Powiemy im to, uspokoimy, a jak spróbują zaatakować rozkwasimy im mordy...- wzruszyła ramionami. Wszyscy na nią spojrzeliśmy, wiedząc że nie żartuje.
-To to jest ustalone, teraz spokój- uśmiechnęła się Hinata. Wyciągnęła telefon i wtyczkę z podwójnym rozdzielnikiem tak że mogła podłączyć 2 pary słuchawek. Dała jedną parę Zeke'owi i puściła muzykę klasyczną, oboje usiedli boso na fotelach tak ze pół leżeli ze zgiętymi kolanami, opierając się o siebie plecami. Gumi natomiast wyjęła telefon i włączyła muzykę na głośniku, co jakiś czas cicho nucąc, a po chwili ona i Hao śpiewali wraz z piosenkarzami, ja też się dołączyłam, wszyscy się z tego śmialiśmy, nawet na twarzy przodka błądził lekki, zadziorny uśmiech.
~~~~~~
Dojechaliśmy po jakiś 2 godzinach, a potem czekał nasz 10 minutowy marsz pod górę. Yami wziął nasze bagaże i zaczęliśmy iść na górę. Wszyscy byliśmy cicho, nie wiedzieliśmy jak się zachować, z tego co wiem moi rodzice też tam będą więc mieli wsparcie bardziej wiarygodnych osób, ale co jeśli to nie zadziała? No cóż trzeba będzie poprosić potwory o pomoc, albo zrobić tam małe piekło na Ziemi. Hinata poszła pogadać z Yamim na uboczu, bo oto staliśmy prze drzwiami. Podeszłam do zdenerwowanego jak cholera Zekea.
-Okej?-spytałam.
-Jak może być "okej"?- zapytał zirytowany.- Przecież oni mnie nienawidzą, ostatnio jak ich widziałem, a oni mnie chciałem ich pozabijać, a oni chcieli zabić mnie.- westchnął.- Uwierzą że się zmieniłem?-spytał patrząc na mnie. Westchnęłam, oparłam się plecami o jego i złapałam go za rękę, zaskoczony spojrzał na mnie, znaczy wszyscy byli przyzwyczajeni ze jeśli chodzi o przestrzeń osobistą to w moim słowniku kiedy jestem z kimś w stosunku na poziomie"przyjaciele" to to słowo znaczy "nie włarze do łazienki jak jesteś w środku, nie całuje i się nie sekszę" bo spać obok już jest okej. Nawet Hinata nie zwróciła na to za dużej uwagi.
-Wszystko się zmienia.... Gwiazdy, drzewa, woda, kwiaty, ludzie też, przecież zmieniamy się całe życie, uczymy się jeść sztućcami, uczymy się matematyki, odróżnia dobra od zła...- uśmiechnęłam się do niego.- Ty też się czegoś nowego nauczyłeś.
***
Keiko przyszła z wielgaśnym uśmiechem . Maka* spojrzała na przyjaciółkę z dzieciństwa i znając jej miny zaśmiała się lekko i spojrzała na syna, ten kiwnął głową i poszedł do reszty.
-...TAK! Makao i po!- pisnęła Maja.
-Kurde! Znowu wygrała!- naburmuszyła się Jun rzucając swoje karty o stół.
-Maja jest bardzo dobra w tej grze, zwłaszcza że ma tą swoją zasłonę poker face...- westchnęła Kaja, a Horo dumny objął Maję z tyłu i położył głowę na jej ramieniu, on nie grał, nie chciało mu się(poza tym doskonale wiedział że maja kopie w tę grę tyłki), ale chętnie obserwował Maję z takim uśmiechem, wcześniej nie zauważał jak cudny ma uśmiech, a teraz? nie może oderwać oczu.
-A propo! - Choco przerwał zabawę włosami Kaji-Wiecie jak się nazywa przesolona firanka?! Za-słona!-zaczął się śmiać, a Kaja siedząca miedzy jego nogami i czytająca mangę zaczęła się dusić śmiechem zasłaniając się książką. Dumny Choco zaczął jej szeptać żarty do ucha, co jednak ucieszyło innych, jeśli ona je lubi to proszę, ale niech oni nie cierpią.
-Ekchem!- wnerwił się Leo, na którym już wieszała się Ginny.- Ktoś mnie słucha?- zirytował się, zwłaszcza że miętowowłosa(tak na moim kierunku mam rozróżnianie kolorów...) łasiła się do niego jak kotka podczas okresu.- Przyjechały...- uśmiechnął się kiedy inni go w końcu wysłuchali, a Ginny niezadowolona puściła(po pierwsze ze ją olewał, a po drugie ze jego siostry które za nią jednak nie przepadały przyjechały). Inni wstali i się uśmiechnęli, pobiegli do drzwi, Dara wywróciła oczami zaciągając tam Rena, bo ten chciał już lecieć i układać se czub który ta skutecznie rozwalała wiedząc że Miki lubi długie włosy u faceta. Ren czół się ogólnie jak fleja, cholera wie czemu bo chłopak, aniołki raczą wiedzieć kto był tym cudotwórcą( walka jest miedzy Jun prawami siostry, Dara, prawami szantażysty i poinformowanej osoby, oraz Anna prawami Anny[ i faktu iż dziewczyna po dziurki w nosie miała widok gołych klat u każdego domownika, no może poza widokiem klaty Yoh, bo ile można widzieć te blade klaty? Wszystko się nudzi... Walić ze to nie...]), ubtał się normalnie, czyli w ciemno czerwoną, bordową wręcz, koszulkę i czarne jeansy z dużą ilością kieszeń, oczywiście wszystko niecały dzień temu leżało w walizce którą zmusiła go do wzięcia Jun i wszystko było przez nią kupione. Chłopak w końcu się pogodził, mimo wszystko cieszył się że zobaczy Miki. Uśmiechnął gdy drzwi się otwierały, ale mina mu zrzedła widząc dziewczynę w której się zakochał trzymającą za rękę Zeke'a i opierającą się plecami o jego. Dziewczyna spojrzała na nich zaskoczona i widząc minę chłopaka, zrozumiała JAK to wygląda kiedy ktoś nie wie jak bardzo tolerancyjna jest względem intymności w przyjaźni... Pomijając również szok, wściekłość i strach piszący się na twarzach pozostałych.
~~~~~~
Rozdział dedykuję Darci! Z prośbą o dopuszczenie postaci do głosu...*szeptem*
*Mama Leo, Gumi, Miki, Marty i.... już milczę...

sobota, 17 grudnia 2016

Shaman King Miki -Rozdział 23

"Cholera jasna uspokój się! Zachowujesz się nie jak ty! ....A może ty się zakochałeś?"

Siedziałam na dachu domu, patrzyłam w gwiazdy, ktoś dotknął mojej dłoni.Spojrzałam na tą osobę. Jej niebieskie włosy poruszały się jak pod wodą, była ubrana w migoczącą, niebieską sukienkę do kolan.
-Jak tam?-spytałam.
-Dobrze... Ale dziwnie mi że.... Znowu go widzę... Jasna ciasna tak długo go nie widziałam.- śmiała się Galaxia. Opowiadała oczywiście o Duchu Ognia. Westchnęłam i pozwoliłam by jej włosy co jakiś czas łaskotały mnie po poliku. Lubiłam tak leżeć, lubiłam ten spokój, zamknęłam powoli oczy i wyciągnęłam rękę jak bym chciała złapać gwiazdę. Jedna rzecz mnie gryzła, nie wiedziałam co mam kupić pewnej osobie, oczywiście mam prezenty dla większości, ale jedna osoba była pieprzoną zagadką, znaczy wiem ze jemu nie miałam kupować, bo on świąt nie obchodzi, ale po prostu musiałam. Wtedy sobie coś przypomniałam, uśmiechnęłam się, poszłam z powrotem do domu i zaczęłam robić prezent.
Rano obudziło mnie głaskanie po policzku, spojrzałam na osobę która to robiła, zimne dłonie należały do Hinaty. Dziewczyna z uśmiechem zabrała rękę .
-Hej, wstawaj, za 2 godziny wyjeżdżamy do galerii, a z Galerii do lotniska i jedziemy.- powiedziała, wyprostowała się i wyszła. Po jej wyjściu poszłam się przemyć i ubrać. Upewniłam się że mam wszystko spakowane. Zeszłam z torbą na dół i dołączyłam się do śniadania. Hao właśnie opowiadał że już się sam zaczyna bać opuszczać dom samemu, Gumi natomiast gniotła biedną łyżeczkę i kończyła kanapki. Zeke i Hinata byli zajęci powolnym jedzeniem i gapieniem się na siebie na wzajem. Jakimś cudem w końcu skończyliśmy ten nieszczęsny posiłek, posłaliśmy bagaże do samochodu, który będzie kierowany przez Yamiego. Poszliśmy do Galerii gdzie spędziliśmy chyba ze 3 godziny. Obładowani siatkami poszliśmy je przygotować jako "prezenty". Potem wszystko wpakowaliśmy do worka, auta, a na koniec sami wpakowaliśmy się w auto i pojechaliśmy w trasę.
***
Ren nie rozumiał po co tu przyjechał, prawda jest taka że nie wiedział co to święta, a siostra go zaciągnęła żeby mieć pomógł, bo Ginny dalej zalecała się do Leo. Większość musiała sprzątać, on jednak się wymigał zajmując się zakupami i ozdabianiem choinki. 
Wszyscy poza nim dali się porwać nastrojowi świąt, nawet Jun i Ginny. Właśnie teraz siedział a inni zastanawiali się nad kupnem prezentu dla tych co przyjadą, Dara jako jedyna już to załatwiła i o dziwo miała o 2 prezenty za dużo( Hinata:Dara jest zbyt wścibska by się nie dowiedzieć....). Ren natomiast myślał nad czymś, nie mógł przestać ... No bo w jego bagażu była jedna, dość spora paczka ślicznie ozdobiona i obwiązana, tak moi państwo poza paczą dla siostry, i ewentualnie kuzynki, była jeszcze jedna, przeznaczona dla pewnej dziewczyny. Westchnął zrezygnowany, a tu nagle wyskakuje na niego 56kg brązowowłosej istoty, prosto przed twarz. Zaskoczony złapał to to za wszarz i rzucił na łóżko wyciągając Guan- Dao.
-Ała...- jęknęła Dara.
-Mówiłam że to zrobi!- krzyknęły Maja i Kaja mijając drzwi pokoju.
-Czego tu chcesz?-zapytał wnerwiony Tao.
-No więc...- zaczęła najmłodsza Asakura ignorując że "no więc" nie może być początkiem zdania.- Po pierwsze jest już kolacja, a po drugie... co cię tak gryzie?- spytała.
-Nic- warknął odkładając broń i idąc w stronę drzwi.
-Ej te nie kłam mi tu, bo powiem im o tej wielgaśnej paczce dla Miki...- zagroziła i ją olśniło.- To o to chodzi!- krzyknęła, a druga informacja walła ją jak młot.- Mooooooment!- pisnęła.- Ty się...
-Nie!- krzyknął.
-Ty się..!!- piszczała.
-Zrobię ci krzywdę!- krzyknął czerwony.
-...W Miki...- dodała drżąc.
-Milcz kobieto!!!!!- Tao był czerwony i jego czub drgał.
-...Zakochałeś!!!!!!- pisnęła w końcu i tarzała się po łóżku piszcząc.- O Boziu Rerny Tao się zaaaaaaaakochał!- powiedziała zatrzymując się i patrząc na czerwonego fioletowowłosego gotowego wybuchnąć, zakopać się pod ziemię, znowu wybuchnąć i spalić najbliższą wioskę, a Dare po drodze udusić. Biedny Ren zrozumiał że teraz już ma przekichane, bo nie dość że nie wie jak to zaplątane ciacho zwane emocjami i miłością dziabnąć to teraz ma jeszcze kopniętą swatkę jako sprzymierzeńca, oj biedny, biedy Ren, ale się chłopina wkopał w szambo.

piątek, 16 grudnia 2016

Shaman King Miki Rozdział 22

"-Czemu go bronisz pomimo jego grzechów?! Czemu wolisz jego?! Co on ma czego ja nie mam?!
-... Nie jesteś nim..."
(OSTRZEŻENIE: 
Na początku rozdział jest haotyczny... Ogólnie ten jest haotyczyny i przepraszam, tak możecie mnie opieprzyć)
Zawzięcie mrugałam próbując zrozumieć co mi właśnie powiedziała. Hinata pokazywała mi fragmenty w księgach i tłumaczyła mi coś po raz n-ty. Gumi się zastanawiała nad czymś.
-Więc mówisz mi ze w jego ciele są 2 dusze?- spytałam.
-Tak.- potwierdziła. Zdjęła z głowy tiarę i związała długie włosy w kitkę.- Prawdziwy brat Hao i Zeak sprzed 1000 lat...- westchnęła.
-Więc.... Chcesz ich rozdzielić? Po co?-spytała Gumi.
-Bo tak im pomożemy, bo tak pomożemy ludziom bo Zeke będzie osłabiony...- zaczęła wymieniać powody.
-Dobra koniec tego...- stwierdziłam.- Jeśli to ma pomóc zrobimy to i koniec!- Hinata uśmiechnęła się. Zaczęła wymieniać co jej jest potrzebne. Zebrałyśmy to a dziewczyna zajęła się robieniem swoich voodoo.
Następnego dnia poszłam na walkę Rena. Chłopak na początku w ogóle nie atakował, ale potem już zaczął i wygrał, przemilczmy to że potem zemdlał.
Potem było w miarę spokojnie, oczywiście Ginny podrywała Leo, ten ignorował, a walki toczyły się szybko i leniwie.Wszystko było dobrze, do pewnego feralnego dnia... Nie mogę dużo z tego sobie przypomnieć... pamiętam tylko jak walczyłam z szamanami chcącymi zaatakować Yoh i resztę, a potem tylko światło i obudziłam się w moim domu, podobno oberwałam mocno w kręgosłup i w głowę, powinnam nie żyć, ale miałam tylko lekki wstrząs mózgu i śpiączkę przez 2 tygodnie...
*miesiąc później*
(też was kocham :3)
Obudził mnie budzik. Zamruczałam niezadowolona i wyłączyłam go z zamiarem dalszego spania tuląc wielkiego pluszaka Minni, ale obudził mnie apetyczny zapach. Niczym fretka zerwałam się i zaczęłam niuchać, na moim łóżku poczułam czyiś ciężar. Ziewnęłam i rozciągnęłam się lekko aż kości mi hrupły.
-Zeke zboku won będę się przebierać...- powiedziałam wstając i patrząc na długowłosego chłopaka w za dużych jeansowych spodniach, kolczykach, czerwonej koszulce z zadziornym uśmiechem.
Tak moi mili państwo! Hinacie się udało! Rozdzieliła ich  a oni teraz ze Mną, Gumi no i Hinatą bo jej bardzo zależało, siedzą z nami w Japonii w jednym z domów naszej rodziny. Brązowooki siedział dalej, westchnęłam, weszłam do łazienki, umyłam się i ubrałam.
-To to idziemy...- powiedziałam patrząc na niego. Wstał spokojnie.- I zostaw ten nagrobek bo ci walnę...- upomniałam go wiedząc ze wziął nagrobek ducha ognia.
-Szlag...- zaklął przodek i zostawił nagrobek. Oboje zeszliśmy na dół dyskutując czemu nie moze tykać D.O. Na dole zastaliśmy Gumi uczącą Hao podrzucania naleśników na patelni, ogólnie on gotował, ale uczyła go tego żeby bezkarnie się w niego wtulać.
-Ej zielona koniec gwałtu nieletnich- warknął Zeke. Gumi perfidnie owinęła ręce wokół pasa Hao i pocałowała jego ucho, tan pisnął czerwony nie wiedząc co zrobić.
-Bo co mi zrobisz?- spytała z drapieżnym uśmiechem i wyzywającym spojrzeniem.
-U....um.... Z....zeke-sama proszę....- powiedziała Hinata podając mu talerz niby pampuchów z czekoladą i pięknie ułożone naleśniki. Dziewczyna była zarumieniona, a chłopak starał się opanować rumieńce jak stąd do warszawy, ale nie udało mu się do końca i był lekko czerwony na polikach.
-D...dzięki...- powiedział biorąc talerz i siadając obok niej. Hao wrócił do robienia naleśników, a Gumi poszła na chwilę do łazienki, po drodze mnie złapała i wciągnęła za sobą.
-CO!?GDZIE?!GWAŁCĄ!!- pisnęłam lądując na kanapie w łazience(nie pytajcie po co). Spojrzałam na naburmuszoną, czerwoną jak burak, siostrę. Zamrugałam zaskoczona i się rozejrzałam.- Um..... co ci się sta...
-Potrzebuje pomocy zaraz, teraz, natychmiast, na wczoraj i tydzień temu!- wypiszczała czochrając swoje włosy.-Nie wiem czemu, nie wiem jak ale ten chłopak doprowadza mnie do szału! Białej gorączki! Serce mi napieprza jak basy, nie chcę go zostawiać, chcę ciągle na niego patrzeć, na święte buraki ja się chyba zakochałam! Ja! W...w ..... w tym dzieciaku! Jezu czemu! Co ja robiłam źle?!- piszczała dalej. Powoli rozumiałam o co chodziło, prawdą było ze odkąd Hao tu jest Gumi zachowuje się dziwnie, codziennie się maluje, dba o siebie ze 3 razy bardziej i cały czas tuli Hao. No jak by to ująć... lekki szok jest...
-Chwila, moment, zatrzymaj ten traktor i potok...- powiedziałam patrząc na nią.- Od kiedy ty...- zaczęłam.
-No tak właściwie na początku chciałam tylko się dobrze zaprezentować no i on wtedy no...- zaczęła.
-No co?-spytałam.
-Czułam się jak bym go znała i jednocześnie nie... On... Potrafi mnie zaskoczyć, odpyskować mi, ale robi to z taką miną ze nie mogę oddychać... Zachowuje się jak by wiedział o mnie wszystko.... O matko kochana, Miki co się ze mną dzieje?- spojrzała na mnie, w jej zielonych oczach widziałam powagę, strach, niepewność, a potem wnerwienie na widok mojej osoby zatykającej sobie usta z oczami pełnymi gwiazd.- Co się tak gapisz?!
-O kurczaczki!- podskoczyłam na kanapie.- Gumi się zakochała w Haosiu!- podskakiwałam dalej.- To takie urocze!- uśmiechnęłam się.- Nie pomyślałabym że gustujesz w takich shotah!- Gumi poczerwieniała i spojrzała w bok, uśmiechnęła się i z jej oczu płynęły łzy. Spojrzałam na nią i przypomniałam sobie, no tak... Przytuliłam ją.- Gumi on taki nie jest.... No dobra nie znam go ale ... Po prostu to wiem, uwierz mi....- głaskałam ją dalej.
Poszłyśmy na śniadanie, Hao widząc smutną Gumi zapytał co się stało, ale ta milczała, uszanował to i po prostu położył jej rękę na ramieniu z lekkim uśmiechem, ta nie myśląc dużo przytuliła go, a na taj wysokości, głowę miała na jego brzuchu, co poskutkowało pieczącym się burakiem Hao. 
Po śniadaniu ja i Gumi zmywałyśmy, Hao wycierał, Zeke poszedł z Hinatą na zakupy, kiedy wrócili pokazali nam kartki świąteczne z zaproszeniami na święta do posiadłości Asakurów za półtora tygodnia, postanowiliśmy wszyscy jechać i wszystko im wyjaśnić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ufffff! Skończone, a teraz.... Coś o Gumi i Hao z tych lat! :3

Pierwszy w życiu prezent
Gumi siedziała z Hao w salonie i oglądali serial pt."łowcy okazji" akurat znaleźli śliczne kolczyki. Hao westchnął na ten widok, Gumi to zauważyła.
-Co jest?-spytała spokojnie.
-Hm? O nic po prostu wiesz przodek nosił kolczyki, teraz też nosi... zabrzmi to dziwnie ale nie czują się baz nich za dobrze...- dodał cicho. Dziewczyna patrzyła na niego ciekawie i lekko się zarumieniła gdy ja na tym przyłapał, szybko odwróciła wzrok patrząc w przeciwną stronę i zapamiętując te informacje. Następnego dnia wszyscy poszli do galerii by kupić więcej ubrań chłopakom, Gumi jednak odeszłam od grupy, co było dość dziwne, wróciła po jakieś godzinie i opieprzyła wszystkich ze jak  my ubrania wybieramy, skończyło się na tym że wróciliśmy obładowani torbami i czekaliśmy na pizzę, bo nikomu się nic nie chciało. Gumi jako jedyna poszła na chwilę na górę i wróciła z przepaską we włosach, chodź zajęło jej to za długo.
Wieczorem Hao w końcu wszedł do pokoju i usiadł. Ku jego zdziwieniu na biurku leżała ozdobna torebka, podszedł i wyjął z niej kilka pudełeczek co dość mocno go zdziwiło. Otworzył jedno a w środku znalazł żółte kolczyki gwiazdki, najzwyklejsze w świecie. Uświadomił sobie że to właśnie dla nich Gumi się od nich odłączyła. Uśmiechnął się z rumieńcami i otworzył jeszcze inne pudełko ozdobione kartką "w tych bym cię chciała zobaczyć najbardziej". Poczerwieniał lekko, były to kolczyki podobne do tych co nosił "dawniej" ale były ozdobione niczym prawdziwe niebo, odznaczała się tam droga mleczna. Uśmiechnął się szeroko i je założył, były trochę mniejsze, ale nie przeszkadzało mu to, przytulił pudełko. Następnego dnia Gumi znalazła na stoliku nocnym gwiazdkę ze szkła z karteczką "if you will be my star i be your sky", fragment piosenki któą uwielbiała. Gumi poczerwieniała i wtedy zrozumiała ze już nie ma przebacz, ten cholerny chłopak ją zauroczył.

Shaman King Miki Rozdział 21

"-Czy ktoś poza mną czuje żądzę mordu w pobliżu?
-A spokojnie to tylko oni się biją... O chłopaka i z zasady...."

Jak dziś przyjemnie, nie ma ważnych walk, Anna i Tamao se wybyły, tak jak Jun z moim bratem. Dara męczyła Gumi o randkę z Hao, a ta  wkurwiona na każdy możliwy sposób powiedziała że chciała iść na randkę z cholernym, jak to ujęła, facetem, a nie z niezdecydowanym bachorem, Hinata dalej kartkowała księgi szukając rozwiązania, Kaja i Choco się gdzieś zaszyli, Horo i Maja grali razem w jakąś grę, a Yoh i morti jedli oglądając jakiś film, Ryo robił coś w kuchni, a Ren miał wyrąbane i myślał nad czymś otoczony aurą wnerwu na wszystko co mu będzie przeszkadzać. Ja siedziałam na schodach i ich obserwowałam z słuchawkami w uszach. Nagle do pokoju wlecieli Konchi i Ponchi. Wszyscy na nich spojrzeli zaciekawieni o co może chodzić.
-R....ren!- powiedzieli zdyszani.-Ren już chciał ich pociąć, ale zdążyli powiedzieć.- JUN MA KŁOPOTY!- spojrzałam na nich.- T...ten jej bolo też!- nie miałam czasu na poprawianie ich, ja i Ren zerwaliśmy się w sekundę i zostawiając po sobie kurz pobiegliśmy tam. Ku memu zdziwieniu ujrzałam 2 dzieci.
-A to co wysyp krasnali?!- warknęłam wyciągając włócznie, ale nim coś zrobiłam Ren już zaatakował.
-To Ren Tao!- pisnął jeden.
-Ren...- szepnęła Jun.
-Co tu się wyprawia? Pilnujcie się i wracajcie do piaskownicy.- warknął. Reszta do nas dobiegła.
-Nie! To ty i twoja siostra powinniście tam wrócić!- warknął brązowowłosy.
-Właśnie!- zawtórował mu granatowowłosy.
-Chcecie dostać lanie?- warknął Tao, zawtórowałam mu cichymi oklaskami, nikt mi bezkarnie nie będzie brata i (przyszłej)szwagierki.
-Ren to tylko dzieci....- zaczął Yoh kładąc rękę na ramieniu fioletowowłosego.
-Nie wtrącaj się Asakura, to sprawa rodziny Tao!- odpyskował strącając jego rękę z ramienia.
-Teraz, puki są zajęci! Atakuj!- krzyknął do ducha.
-Atak!- potwierdził granatowy.
-Prze...- zaczęła jakaś zielonowłosa, lecz nim skończyła  ich duchy już leżały rozczłonkowane na kawałki, ale wystarczy zszyć.
-Wychowaj lepiej swoje pieski...- warknęłam na dziewczynę patrząc na nią dzikimi oczami. Braciszkowie pisnęli i schowali się za siostrę.
-Miki spokojnie, myśl o ładnym spokojnym jeziorze...- próbował mnie uspokoić brat.- Bardzo przepraszam za siostrę, jest trochę nerwowa kiedy chodzi o bezpieczeństwo rodziny.... - kłaniał się przed nią w przeprosinach mój brat, a Giny, bo tak ta zielonowłosa flądra z dziwną fryzurą (odezwała się chodząca szopa-,-)ma na imię, poczerwieniała i patrzyła na niego jak dziecko na wielkiego misio-żelka, mamo ta pani chce mi zjeść(zgwałcić) brata, twojego syna!
-Gini co ty tu robisz?- zmarszczył brwi Ren.- Um... Gini... Ziemia do Giny.- zajęło to pięć minut, w końcu podeszłam i z wielką radością kopnęłam ją w kostkę.
-AUA!!!!! Co do cholery?!- warknęła na mnie.
-Ren się coś pyta i za atak na mojego brata.- odpowiedziałam podchodząc do Leo i wtulając się w niego,on widząc moją minę lekko się zaśmiał i zaczął mnie głaskać.
-Co tutaj robisz?!- krzyknął wnerwiony ren z drygami czuba.
-Cóż... Zawalczyć i wygrać turniej, widzisz Reni...- ale se baba grabi....- niektórzy uważają że nie nadajesz się na głowę rodziny Tao.- a niby kto? ty z tą zieloną banią? Biedny klan tao, wyślę bukiet z kondolencjami.
-Niby kto taki?- zapytał dobitnie .
-YH! DOŚĆ MARUDZENIA!!!!!- tupała nogą Gumi.- Po pierwsze złotko zwolnij fryzjera, po drugie idź do sklepu, a po trzecie przestań się spinać!!!! Czy każdy tao musi się puszyć jak paw na wybiegu, kurwa mać?!- Wnerwienie mojej siostry w końcu pękło.- No poza Jun, ona jest spoko, mamy waszej też nie znam to się uciszę... Ale cholera pomarańczowa!- tupała wnerwiona nogą. Koło niej pojawił się facet w biało-czerwonym kimonie, przełożył ją przez ramie i odszedł.
-Aha....- skomentowali wszyscy.
-Nie ważne, jak masz zamiar walczyć z Renem? Możesz wcześniej walczyć i wypaść albo co gorsza walczyć z Hao- powiedział Morty. W tym momencie zapiszczały dzwonki.
-Son of a bitch...- powiedzieliśmy jednocześnie z bratem.
-Jutro w południe....- zaczął Horo.- Walczymy z drużyną "siła doshi".
-To my, przygotuj się Ren, bo jutro przegrasz.- i odeszli, ta jednak spojrzała się do tyłu i puszczając oczko i całuska do Leo zniknęła za górą.
-Czemu każda Tao podrywa mojego brata?- tuliłam Leo z łezkami w oczkach.
Jak można było się spodziewać atmosfera była tak przyjemna jak na pogrzebie. Nikt zbytnio nie wiedział co powiedzieć, no bo kto by się cieszył. W domu ujrzeliśmy Hinate gadającą o czymś z Gumi. Spojrzałam na nie i podeszłam.
-Hej, co tam?- spytałam.
-Wydaje mi się że Hinata ma dość... ciekawe, dziwne i... bardzo poprawne informacje...- pierwszy raz widziałam Gumi patrzącą na mnie tak poważnie. Ciekawe co znowu wymyśliły.

~~~~
Rozkręcam się -w-
Tja wiem dużo zmienione, ale ciiiii
I tak.... kolejna Tao dostawia mi się do brata ;3; Why?
Leo:Ale ja chcę tylko Jun ;-;
Wynocha mi z piętra!
Ren:O matko tyś to kontynuowała!? Apokalipsa się zbliża, uciekajcie, jej pseudo śmieszne, pseudo teksty atakują!
*gapi się* skacze na niego*
Ren:CO DO..?!
-w- Też tęskniłam -w-
Ren:A ja nie-,-

***
Le little suprise.
Postanowiłam wstawić tutaj któciutkir historyjki o niczym  coś jak "Shaman King remix track"
Ale w większości o Flowersie.
~~~~
Odwiedziny~
(Enjoy~)

Miki piszczała z radości czekając na Leo, Jun i swoich bratanków i bratanicy. Cóż po turnieju życie toczyło się już normalnie i nie było już tak ciekawie. Usłyszała pukanie do drzwi i biegiem tam pobiegła by je otworzyć. 
-Ciocia!- przywitały ją okrzyki 3 dzieci.
-Lilian, Ying, Xing!- przytuliła dzieci brata. Potem był już zwyczajny harmider, kiedy dzieci pognały się bawić(z innymi -w-) Miki przywitała się z bratem i szwagierke.
-A gdzie Ren?- spytała zielonowłosa. 
-Jeszcze w pracy- powiedziała miki z uśmiechem i łzami, mina mówiła" kill me".
-A to może i lepiej- zaśmiała się lekko Jun. Wzięła od męża wielkie pudło i podała je Miki.- Gratulacje z okazji pierwszej książki!- uśmiechnęła się.
-Aa! Dziękuję!- przytuliła Jun i otworzyła pudło a tam...(bomba! Nie żartuję xD  Coś gorszego.... Dla Rena >:3)
*po powrocie Rena*
Ren zmęczony wszedł do domu i uśmiechnął się na myśl że za chwilę zje coś i spędzi czas z rodziną. Dzieci wesoło go przywitały i pobiegły się dalej bawić. Ren wszedł do salonu, siedział tam jedynie Leo czytając książkę siostry.
-Hej, co tam?- spytał szfagra.
-Okrj, Miki i Jun są w ogrodzie, jak zjesz to tam idź.... Albo lepiej i nie...- to ostatnie dodał pod nosem.  Ren usiadł i zjadł obiad, po czym ruszył do ogrodu. Miki i Jun coś przeglądały śmiejąc się i gadając. Uśmiechnął się ciesząc się ze jego siostra i żona tak dobrze się dogadują.
(Horo: Zakład o zmywanie że za chwilę pożałuje?
Choco:Zgoda!)
Nawet nie wiedział jak bardzo się mylił, bo kiedy podszedł bliżej rozpoznał pudło. Były to jego stare zdjęcia których Jun robiła co najmniej 200 tuzinów rocznie. OD JEGO NAJMŁODSZYCH LAT.
-Ren był taki słooooodki jako dziecko!- zapiszczała jego żona, a on padł jak długi gotując się ze wstydu.
(Horo:Dziś ty zmywasz -w-
Choco:Kurde......)

DZIĘKUJEMY ZA UWAGĘ!*podskakuje wesoło*

czwartek, 15 grudnia 2016

Shaman King Miki- Rozdział 20

"...Nawet nie zauważył kiedy się w niej zakochał, taka miłość nie była prost
Jak by jakakolwiek miłość kiedyś  była prosta!"

Wszyscy uczestnicy i kibice turnieju patrzyli na to jak Horo całuje Maję. Ta się ogarnęła po chwili i objęła go w szyi oddając pocałunek, a ten objął ją w tali. Złapałam tą parkę i zaciągnęłam do holu, gdzie dalej wymieniali ślinę, za ich przykładem poszła Gumi i Hao, z czego ci drudzy byli bardziej... Jak to ująć... A tak perwersyjni... Gdyż Hao podniósł Gumi trzymając ją za uda i trzymając ją całował, a ona opierała plecy o ścianę i obejmowała go w szyi. Patrzyłam na ten festiwal, westchnęłam i poszłam do reszty.
-Gratuluję udanej walki!- uśmiechnęła się do mnie Kaja.
-Dziękuję.- oddałam uśmiech.- Kto ich w końcu nakłonił?- spytałam patrząc po wszystkich.
-Tylko Kaji chciałoby się marnować na to czas...- powiedziała Anna.- Znaczy Jun pewnie też, ale ona jest zajęta twoim bratem...- powiedziała pokazując mi palcem Leo i Jun siedzących niedaleko Fausta i Elizy, mój brat i Tao tulili się i co jakiś czas całowali, a Faust i Eliza miziali się noskami.
-To przerażające jak podobni się stają...- zauważył Choco.
-Lepsze to niż ciągle wsysanie się w siebie i macanie w tłumie...- zauważyła Hinata.
-Pocisła wam...- zaśmiała się Unis. Kaja i Choco zrobili się czerwoni i obrażeni odwrócili się do nas plecami. Gadałam tak z resztą czekając na 2 parki.
***
Wszyscy wesoło gadali praktycznie o wszystkim i o niczym, nawet Dara przyszła po chwili na co reakcje były i wesołe, i udawane i nieprzyjemne. Jednak Ren nie zwracał na to uwagi wpatrywał się w Miki, jak zawsze miała te swoje włosy rozpuszczone, poza dwoma kosmykami przy twarzy które wiązała gumkami, cholera wie po co. Jej oczy lśniły wesoło a zadziorna mina dawała do zrozumienia że mimo lekkiego zmęczenia i obrażeń wszystko jest dobrze i może znowu walczyć choć by za chwilę. Ren lekko się zarumienił i zrozumiał że sam to nic tu nie zdziała. Odkleił plecy od barierki i podszedł do siostry i jej narzeczonego, ci czując jego intensywne spojrzenie w swoje osoby spojrzeli na niego.
-Co się stało Ren?-spytała Jun, a Leo udawał ze go nie ma.
-J...ja...- powiedział chłopak trzęsąc się, nie myślał ze będzie musiał prosić siostrę o pomoc, a już na pewno nie o pomoc w takiej sprawie.- Jak to jest się zakochać?-wydusił z miną która świadczyła że zabije jeśli zaczną się śmiać. Oboje spojrzeli na siebie i zamrugali, potem z powrotem na niego.
-Um no widzisz.... To jak.... No...- Jun też za bardzo nie umiała mu tego wyjaśnić, no bo jak ma mu to wyjaśnić? Jej sposób nie był zbyt zrozumiały dla chłopaka jak Ren. Leo westchnął.
-Kiedy jesteś zakochany pomimo wad tej osoby chcesz być blisko, jej głos, śmiech, widok uspokaja cię, chcesz dla niej walczyć, martwisz się o nią o wiele mocniej niż o siebie, jedyne co chcesz to widzieć ją szczęśliwą, nawet jeśli z kimś innym... Ciągle o niej myślisz, nie możesz jeść, nie możesz spać.... czujesz się jak by była twoim słońcem... to ona a nie grawitacja cię tu trzyma.... działa jak magnes... przyciąga cię... rozwesela... Wiesz że możesz jej zaufać, wierzyć...- powiedział patrząc w bok.- Zawsze jest dla ciebie piękna... i nie ważne jak niezdarna, czy złośliwa czy przemądrzała by była, chcesz być obok bo... obok tej osoby jest twoje miejsce...- dokończył chłopak patrząc w bok. Ren zamrugał zaskoczony, czy czół coś takiego do Miki? Nie bałby się jej powiedzieć ze jest złośliwa, wredna i czasem po prostu zachowuje się jak małpa, ale mimo to ją lubił, miał problemy z jej osobowością? Oczywiście że nie, nie przeszkadzała mu ona ani trochę, przecież sam nie był najmilszy... Zastanawiał się tak nad tym, a Jun piskała i tuliła Leo że jaki on romantyczny i w ogóle jak ładnie powiedział.
~~~~
Horo i Maja w końcu się od siebie odczepili, oboje byli lekko zziajani bo po co tracić czas na oddech? Do tego czerwoni jak lampki świąteczne.
-W...wiec ty...- zaczęła nieśmiało Maja. Chłopak spojrzał w bok, wziął oddech i chyba pierwszy raz w życiu był tak poważny i pewien swoich słów. Jednak spojrzał na Gumi i Hao nie chcąc jednak mówić tego przy nich, jednak ich już nie było, nie widzę co tam myślicie, nie ma seksów, a randka. Niebieskooki przełknął ślinę i spojrzał w brązowe, podobne kolorem do bursztynu oczy Maji.
-Wiem że raczej jestem niepoważny, ale teraz mówię serio... Czasem jesteś agresywna, złośliwa, łatwo się obrażasz i naburmuszasz, czasem po prostu nie można za tobą nadążyć...- powiedział a Maja zamrugała, cóż, to nie była pierwsza rzecz jakiej oczekiwała po takim pocałunku.- Ale...- Horo poczerwieniał patrząc na jej lekko urażoną minę.- Zawsze jesteś kiedy potrzebuje... wysłuchujesz mnie, rozweselasz, rozśmieszasz, jesteś miła, wesoła, zabawna, zdeterminowana, odważna.... wspaniała... piękna... Co ty we mnie widzisz?- załamał się, ale spojrzał w jej oczy.- K....kocham cię...- szepnął. Maja zamarłą, myślała że świat się zatrzymał, że coś jej się przesłyszało. Przypominała sobie wszystko, Dajfuki, jego depresję, próby rozweselenia go, każdą przeciwność losu, zrozumienie że go kocha... A teraz on jej po prostu mówi że ją kocha. Zaczęła się śmiać i płakać jednocześnie.
-Maja co się...- nie dokończył bo Maja mocno go przytuliła i pocałowała.
***
Siedziałam spokojnie wieczorem w swoim pokoju. Miałam na głowie ręcznik a ubrana byłam w za dużą koszulkę zarąbaną kiedyś Kou(jeden z wampirzych braci bo teraz ich jest 10) i krótkie shorty. Maja i Horo oficjalnie byli parę, Hao na randce okazało się że ześwirował i a to chciał się rzucić na Gumi i pieprzyć się w tłumie, a to przepraszał i był nieśmiały, Hinata szukała na to jakiejś odpowiedzi, a Leo powiedział mi ze Ren się chyba w kimś zabujał. Ten turniej jest zakręcony jak ruski termos... Cóż może jutro będzie lepiej.
~~~~~~~~
Macie w prezencie dwa rozdziały xD I przepraszam wszystkie Horohoro świata ;-;

A tu nowy wygląd Miki

Shaman king Miki- Rozdział 19

"Przyjaciele zawsze walczą, ale nigdy się nie ranią lub kończą przyjaźń po przegranej."

Cała widownia siedziała zamurowana. Hao podniósł swój płaszcz i odwrócony przodem do wyjścia spojrzał na moją siostrę, przyłożył 2 palce do skroni i mrugając odepchnął je od twarzy. Spojrzałam na Gumi z piorunami w oczach.
-Gumi coś ty mu obiecała?- spytałam ją. Całą grupka spojrzała na nią, no znaczy prawie, wiecie piersi, brzuch i usta Kaji są ważniejsze niż takie informacje, czerwonowłosa też raczej nie miała dużej ochoty się tym interesować.
-Ja tylko obiecałam ze jak ich nie sfajczy dostanie miłą nagrodę.- mrugnęła siadając  tak że podkreślała swoje "walory". Walnęłam face palma.
-Nie pytam, bo mi się nie chce... Idziemy...- powiedziałam. Maja w milczeniu wstała i poszła, a Gumi powoli kręcąc biodrami szła za mną i blondynką.
Hao stał i patrzyła za Gumi w przedsionku areny, nie że się czepiam, ale nie powinien tu stać, swoją drogą na miejscu rady też bym już wolała mu dać spokój, bo a niż widelec łyżeczka zechce mu się sfajczyć sobie tak ze 3 domki gości dla zabawy. Nawet mnie nie zdziwiło kiedy usłyszałam jak ją klepnął w tyłek. Zanim się na niego rzuciła, nie w celu zemsty, złapałyśmy ją i poszłyśmy na arenę. Spojrzałam na przeciwniczki, 3 dziewczyny. Jedna miała 2 krótkie warkocze, szare oczy, piegi i ogrodniczki z białą bluzką pod nimi. Druga była ubrana w różową  miniówkę, szal i czarną koszulkę bez ramiączek, miała czarne włosy z różowymi pasemkami i ciemne okulary na nosie. Ostatnia była.... Odzianą w czarne jeansy i koszulkę kopią Hao. Znaczy dla większości, bo ja ją znałam, Maja ją znała, Gumi też.
-Yo, Dara.- uśmiechnęłam się.- Przepraszamy ze was skopiemy.- powiedziałam.
-Znasz je?- spytała warkoczasta.
-Tak- powiedziała.- Ale przykro mi to powiedzieć , to MY wygramy.- uśmiechnęła .
-PRZEPRASZAM!- krzyknął Radim.- Walka już się zaczęła...- dodał widząc nasz mord w oczach. Zamrugałyśmy i się rozejrzałyśmy. Dziewczyna w szaliku wykorzystała to i wbiła łopatkę w ziemię.
-Serio atakujecie nas łopatkami?-spytałyśmy wszystkie trzy na raz.
-Dżungla!- powiedziała ta w szaliku.
-A takie łopatki!-podskoczyłyśmy wszystkie i wylądowałyśmy na gałęziach. Rozdzielone... No pięknie... Złapałam lianę i sprawdziłam czy jest wytrzymałą.  Odeszłam trochę z lianą i z rozbiegiem skoczyłam co jakiś czas je zmieniając, no Tarzan i Mogly byliby dumni. Nagle obok mnie coś zaatakowało. dostałam w ramię, liana się zakręciła a ja upadłam na twardą ziemię.
-No dobra darcia, przyznam jesteś lepsza, ale za to ci wkopę z przyjemnością...- powiedziałam wnerwiona.
***
Anna siedziałą spokojnie patrząc na zmartwionego Horo, widziała Hao który z uśmiechem to oglądał, co oznaczało że drużyna Gumi wygrywa.
-Tak więc co zamierzacie?-kaja się w końcu odessała od Choco. Wszyscy spojrzeli na nią zaskoczeni. Czerwonowłosa patrzyła tylko na Rena i Horo.
-Co masz na myśli?- spytał spokojnie Ren, a Horo słuchał, ale i tak co chwila zerkał nerwowo na arenę.
-Wiesz tobie to nic nie da, bo ty jeszcze musisz chwilkę pomyśleć zanim do ciebie dotrze, ale ty niebieska śnieżko...- powiedziała czerwonowłosa przenosząc zimne spojrzenie z oburzonego Rena na niebieskowłosego.- ... DOSKONALE- podkreśliła to słowo.- wiesz że Maja cię kocha, a ty kochasz ją, wiec przestańcie się bawić w kotka i myszkę, złap ją za ręce i w końcu pogadajcie!- zmarszczyła brwi.
-Zgadzam się z siostrą...- powiedziała nagle Hinata z górnego rzędu. Razem z nią stała Unis która pomachała do Ryo.- Ślepy zauważy ze ciągnie was ku sobie jak magnes śrubkę... - powiedziała.
Horo spojrzał w dół i zaczął myśleć czy to co czół względem dziewczyny to na prawdę zakochanie, w końcu biedak wiedziała co to miłość, ale nigdy nie patrzył na blondwłosą jak na kogoś więcej niż przyjaciółkę, znaczy jasne dzielili się sekretami, dobrze im się rozmawiało, mogli razem żartować, a dziewczyna sama w sobie była zabawna, miła, kochała fuki, no i była piękna... Każdy by marzył o takiej dziewczynie... I właśnie wtedy Horo zrozumiał że to już tak nie moze być, ta zimna, wewnętrzna wojna musi się skończyć. Spojrzał na arenę i zaczął schodzić.
Ren natomiast powoli trawił to co powiedziała mu Kaja, nie że nie zrozumiał tematu, ale nie mógł uwierzyć że ktoś go posądzał o uczucia do .... cóż prawda jest taka że było to oczywiste ze posądzają go o uczucia do Miki. Nie dość że nie rozumiał jak mogli pomyśleć że on ją kocha, to nie rozumiał czemu ktoś ją mógł pokochać. Co prawda dziewczyna potrafiła walczyć, była miła wesoła i potrafiła rozśmieszyć, ale była także dziecinna, marudna, niezdarna, złośliwa, pyskata, przemądrzała.... Do prawdy była jak małe dziecko... Ale często dodawało jej to uroku...  Chłopak przypomniał sobie parę sytuacji z podróży. Na przykład kiedy dziewczyna źle czytała mapę i zwrócił jej uwagę, ta się naburmuszyła i pokazała mu język w odpowiedzi, lub kiedy podczas postoju założyła fartuszek, związała włosy w kok i gotowała, przypomniał sobie jej radość kiedy ją chwalili. Fioletowo włosy otworzył oczy, bo wybuch oderwał go od myśli. Patrzył w dół, na Miki i jej drużynę. Pomimo odległości widział jej zakłopotany, szczęśliwy uśmiech i wtedy zrozumiał że Kaja mówi świętą prawdę, on Ren Tao, lat 17, z roku tygrysa, znaku koziorożca, przyszła głowa i chluba rodu Tao zakochał się w niej... Tej dziwnej, złośliwej, dziecinnej, leniwej, uroczej, słodkiej, wesołej dziewczynie.... Miki Makoyi....
-O cholera....- wyrwało mu się z lekkimi rumieńcami, ale wszyscy byli zbyt zaaferowani tak długą, niewidoczną walką, którą wygrały Miki i jej przyjaciółki by to zauważyć lub usłyszeć.
***
Podeszłam do Dary, Maja podeszła do warkoczastej, a Gumi do szalikowatej.
-Dobra walka.- podałam jej rękę by pomóc jej wstać.- Widać ze ćwiczyłaś!- uśmiechnęłam się. Asakura z początku była naburmuszona, ale po chwili westchnęła i skorzystała z pomocy.
-Ty też, ale i tak uważam że to za pomocą jakiegoś voodoo i tak se będę wmawiać!- zaśmiałam się na jej słowa. One zaszły swoją drogą, gdzie oddawały dzwonki i jakieś karty że mają te 15% zniżki dla przegranych, jednak koleżanki Dary postanowiły już wracać, no cóż ich rodziny nie chciały patrzeć jak ich córki się naparzają, więc wolały wracać, natomiast cała rodzina Asakura jest tutaj, nie, więc co ma do stracenia.
Schodząc z Areny zauważyłam coś dziwnego, mianowicie szedł do nas Horo, Hao patrzył za nim z wielkimi oczami, zakładam ze po przeczytaniu jego myśli,  Maja miała minę przerażonego zająca, a ja i Gumi patrzyłyśmy na to go niebieskooki zamierza zrobić. Maja zaczęła się lekko cofać tak ze stadion ją widział, może i dobrze, może nie będzie jej ochrzaniać przy wszystkich...
-Słuchaj Horo ja wiem że...- Maja już miała się tłumaczyć, ale nastąpiło coś niesłychanego.  Mianowicie :Horo położył ręce na polikach Maji i pocałował ją delikatnie i długo. Ja wpadłam w szok, Gumi i Hao wpadli w szok, Dara zaczęła piskać że w końcu któryś trochę dorósł, a stadion przeżył szok, zrobił"Uah-ah" i zaczął wiwatować, zwłaszcza Pilica i rodzice Horo którzy zaczęli wykrzykiwać podziękowania do swoich boków.
No ładnie się porobiło....
***

WITAM WAS!
Witam was po tak długiej przerwie w KONTYNUACJI opowiadania "Shaman King Miki". Ostatni rozdział tego opka był w Marcu tego roku więc wow.... Ale jak widać postanowiłam je odnowić a to wszystko dzięki lekcji zawodowej "pracowni multimedialnej" bo se postanowiłam to poczytać^^ do niespodzianek dołączę też obietnice że pojawi się nowy wygląd Miki więc nie będzie trzeba patrzeć na to coś co tam jest^^' 
Cóż dziękuję za przeczytanie do zobaczenia!!!! :3

poniedziałek, 21 listopada 2016

Po prostu tak się ułożyło- Rozdział 1: Poznajmy ich historyjkę.

Ren szedł spokojnie zaśnieżoną ulicą. Jego siostra była na spotkaniu z narzeczonym i w kulturalny sposób kazała mu się zmyć. Spojrzał na wystawę sklepową, nie rozumiał czemu on musiał lecieć z siostrą do tego Europejskiego kraju w którym mieszka jedna z Asakur... No prawda ze on i jego rodzina przylatywali cały rok do Chin, ale jasna ciasna... Cóż Jun chciała poznać tradycję kraju narzeczonego, ale czemu on musi być pokrzywdzony? Westchnął i po otrząśnięciu się z zamyślenia zauważył poza nim kto patrzył na wystawę. Dziewczynę w jego wieku, może niewiele młodszą. Miała długie brązowe włosy z fioletowym kosmykiem po lewej stronie twarzy, a końcówki włosów były w tym samym kolorze. Ciekawiło go to, nie ze mało osób tak się tutaj czesało, ale jakoś nie widział takiego zestawienia. Zdążył podnieść wzrok nim na niego spojrzała, patrzył znowu na wystawę i dopiero po chwili zorientował się jaki to sklep. Sklep z antykami, a na wystawie wiele rzeczy nadających się na prezent, nawet dobrze bo nie miał pojęcia co może kupić siostrze, a tu proszę takie zaskoczenie. Niepewnie spojrzał na to na co patrzyła dziewczyna. Patrzyła ogólnie na wystawę pozytywki, od małych po duże, od pustych, przez takie z baletnicą czy czymś innym w środku, po ozdobą na wierzchu.
-Śliczne, co nie?-uśmiechnęła się do niego. Zaskoczony zamrugał i spojrzał w jej jasne, brązowe oczy. Jej nos był lekko czerwony od mrozu. Miała na sobie długi, czarny płaszcz, martensy, pasiaste rajstopy, lub zakolanówki, spódniczkę trochę przez kolana, pasiasty szalik i czapkę z pomponem. Zauważył na kołnierzyku parę przypinek. Czół się dziwnie, od czasu pobytu w Japonii nie gadał za wiele z nikim poza siostrą i ewentualnie "przyjaciółmi" przez telefon, a tu nagle ładna dziewczyna zagaduje do niego o pozytywki... Jednak miał dziwną... cóż dziwną chęć by odpowiedzieć, więc to zrobił, no bo na litość króla duchów, pomógł pokonać Hao łamana na Zeke'a da radę nastolatce.
-W sumie tak.-odparł podchodząc trochę bliżej i patrząc. Wtedy się zorientował że dziewczyna mówi po japońsku.- Aż tak widać że nie jestem z tond?-spytał. Jednak jego zdziwienie powiększyło się słysząc ze dziewczyna próbuje zdusić śmiech.
-Nie o to chodzi...-odparła w końcu.- Na prawdę mnie nie pamiętasz?-spytała widząc jego zszokowaną minę.- Jestem Miki Makoya, siostra Leo, narzeczonego twojej siostry.- Ren lekko się zakłopotał, teraz dopiero to sobie uświadomił. Przylatywała do niego razem z bratem rok, a on jej nie poznał, jaki wstyd.
-P...przepraszam...-powiedział czerwony.
-Nie szkodzi.- uśmiechnęła się.- Niedaleko jet fajna kawiarnia, chcesz się ze mną przejść?-spytała z tak uroczym uśmiechem ze nikt by nie odmówił.

*Some time later(a lot of time.... Wiem wiem cicho hejterzy moje opko, moje timeskeepy!)*

-Na prawdę musisz lecieć z powrotem do Chin?-spytała Miki która leżała z Renem na kanapie. Dziewczyna uczesała się w kitkę to pomagało, bo włosy nie plątały się w ręce Rena. Leżała z głową na klacie Rena niezadowolona i naburmuszona.
-Wiesz że tak...-westchnął smutno chłopak. Głaskał ją po głowie i policzku i zastanawiał się jak to się stało... On, Ren Tao, zakochał się w niej.
A że ja tu jestem, dowiecie się miśki i to jeszcze tu, za chwilkę. Od spotkania z dziewczyną przed sklepem z antykami chłopak spotykał brązowowłosą Makoyę praktycznie codziennie. Mimo że była ona nie z jego kraju, raczej różniła się od niego jak demon różni się od demona. Mimo to dobrze się dogadywali, dziewczyna chętnie pomagała mu w treningach jak i pilnowała żeby się nie zamęczał ani nie zapominał o jedzeniu. Pamiętała też o sprawianiu mu rozrywki. Zaciągała go do kina, na basen, na rower, wrotki, łyżwy i tym podobne. Czasem po prostu wychodzili i lecieli na żywioł. Na początek do galerii, potem do kina, a następnie do restauracji. Ale chodzili też do muzeum i pokazywała mu ważne budynki. Jen po pewnym czasie zaczęła ich shipować i robić wszystko by byli razem, jednak nie miała za wiele do roboty, choć musiała uciszać pewną osóbkę. Tak przyszedł diablo-amorek o wdzięcznym imieniu Anna Dara Darkus-Asakura. Dziewczyna nie ze uważała że są złą parą, wręcz przeciwnie, cieszyła się że jest ktoś kto uspokaja Rena. Jednak jak to ona, no i przecież nazwisko zobowiązuje, nie mogła się wiecznie powstrzymać i czasem dokuczała chłopakowi. No to teraz czasowo, chłopak został w Polsce na rok, a parą zostali 4 miesiące po poznaniu się.
Ren powoli otrząsnął się z myśli i spojrzał na smutną Miki.
- Podobno jedziesz do Japonii, nie?- pokiwała głową na znak że ma rację. Ren uśmiechnął się.- Chiny nie są aż tak daleko, będę czasem mógł do ciebie przylatywać.- powiedział całując jej czoło.
-Dobrze... Wierze ci.- uśmiechnęłam się.

*Pare dni później w  Japonii*
Dara siedziała razem z gromadką w salonie domu Yoh i Anny. wtuliła się w Lyserga, a ten oblał się potem czując wzrok morderców na swojej skromnej osobie. Jednak 2 Asakurowie zostali skarceni przez wzrok szatynki, a 3 tylko pokręcił głową. Tak moi mili Zeke też tu jest razem z Hinatą.
-Dajcie spokój, powinniście się cieszy ze wam na łbie siedzieć wiecznie nie będzie...-powiedział przodek. Hnata westchnęła i pokręciła głową na jego komentarz.
-No w sumie...-powiedzieli obaj bracia.
-Wredoty.- naburmuszyła się Dara.
Anna pokręciła głową i spojrzała na "przyjaciółkę". Dziewczyna nazywała się Gumi Makoya, miała krótkie zielone włosy i soczyście zielonkawe oczka. Byłą dziewczyną Hao, na co jego babacie zareagowała wykładem pod tytułem " kiedy poprosisz ją o rękę pacanowaty wnuku, przesz jak szybko tego nie zrobisz to ci ją sprzed nosa sprzątną!". Anna pokręciła głową i westchnęła nie rozumiejąc tego, no bo jak to jest?! Ją całe życie chowali, a ona przychodzi i już ją chcą za kolejną panią Asakurę...
-Właściwie...-zaczęła nieśmiało Tamao chcąc odpowiedzieć Gumi.- Twoja siostra ma tu być za chwilę więc może masz rację ze się nie zdąży ugotować...-przyznała smutno różowowłosa.
-Rany a jak mówiłam to nie słuchałaś...-naburmuszyła się Anna. Cóż nie podobało jej się że Makoya wpakowali się z butami do ich życia, nie że miała dużo do gadania bo zaczło się od Jun, potem Gumi, a teraz ta cała Miki.
-Oj nie dramatyzuj blondi- zmarszczyła brwi Gumi. Popierała niezadowolenie Kyoyamy, czarnooka działała jej na nerwy tak samo mocno jak i Wyrzutki, chwała wszystkiemu że razem nie mieszkały, bo co by to było...
-Właściwie...- wtrąciła Dara.- Mikiś już się spóźnia...
*Straszne wzgórze*
-Na pewno chcesz tu ze mną posiedzieć?- spytała dziewczyna w bolerku z długimi rękawami, czarnej sukience i czarnych zakolanówkach. Miała rękawiczki bez palców, kaptur na głowie i czarne botki na obcasie. Spojrzała na Miki ubraną z ciemnofioletowy płaszcz przed kolana, białą spódniczkę do kolan, zakolanówki, długie przed kolana, materiałowe buty i beretkę. Obie siedziały na dachu budynku. Szatynka uśmiechnęła się i pokiwała głową na tak. Czarnowłosa spojrzała na nią ponownie. Znała ją tak długo, a nadal jej nie uległa, uśmiechnęła się lekko.
-Dobra Makoya... Zróbmy umowę...- uśmiechnęła się ukazując czerwone oczy z poziomymi źrenicami.

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Undertale and AU rozdział 3- Bo życie nie zawsze jest tym czym się wydaje

Dziewczyny jednak po chwili zrozumiały że przed nimi stoją potwory, chodzące szkielety, ryby z rękami, nogami i wielkości człowieka, oraz jaszczurka w okularach i kitlu.
-O ja pierdolę, kurwa mać fioletowa z czerwoną wstążką i zieloną posypką!!!!!!!-krzyknęła Fell i odsunęła wszystkie za siebie sama robiąc kroki w tył.
-Pierwsze wrażenie mogło być lepsze...-westchnął Fell!Pap.
-Nie bójcie się ludzkie... Um....
-Dziewczyny...-odparła spokojnie Alphys.
-...Ja wielki i wspaniały Papyrus nie chcę was skrzywdzić!-powiedział spokojnie i uśmiechnął się. Dziewczyny patrzyły na niego z WTF w oczach.
-Papyrus raczej je nie uspokoił...
-Serio?-zapytały wszystkie razem.
-Tak! Niesamowity Sans tak samo!-zapewnił US!Sans.
-Mi zabraniają...-powiedzieli równocześnie SF!Sans i Fell!Pap. Ku zaskoczeniu Undyne i Alphys z każdego universu dziewczyny uspokoiły się i uśmiechnęły do każdego z nich.
-Kim jesteście?-zapytali uprzejmie Blue i Pap.
-Nazywam się Swap
-Imię to Fell
-Aiko, miło mi
-Mówcie mi Inu- przedstawiła się każda, a potwory spięły się, tak moi drodzy... Ich kapsułki pamięci rozwaliły się jak skorupka jajka które upadło na ziemię, lecz żadna z dziewcząt nie pamiętała o nich.
~~~~Miesiąc później~~~~
(Tak wiem ledwo 3 rozdział a już timeskipy, ale jestem leniwa)
Gil jak każdego dnia przyszedł do pokoju króla. Asgore westchnął, wiedział ze to on... Odstawił konewkę, wstał i nalał herbaty do dwóch filiżanek.
-Proszę.-podał ją młodemu szkieletowi. Ten napił się i chciał zacząć rozmowę, lecz król powstrzymał go gestem dłoni. Napił się spokojnie i westchnął.- Wiem o zdrowiu pacjentów... Wiem ze robicie wszystko... Ale... Proszę... Postarajcie się mocniej! Nie chcę... Nie mogę stracić mojego dziecka po raz kolejny-zapłakał w swoją wielką dłoń Asgor. Gil patrzył na niego, westchnął i spojrzał w bok.
-Znamy pewien sposób... A właściwie nie my... Jednak osoba która go zna chce za wiele... Nie możemy tyle poświecić... Wie pan kto by nam pomógł!-powiedział pewnie.
-Przestań! Gil nie możemy zniszczyć życia Aiko, Swap, Fell i Inu!-zawarczał król i uderzył pięścią w stół, westchnął i spojrzał w dół.- Nie po raz kolejny... Flowey chce duszy... Wiem..
-Wasza wysokość... Nie rozumie pan... One i tak sobie przypomną... Skoro nasze wspomnieni wróciły ich wrócą tak czy owak... My tylko odwlekamy nieuniknione...-powiedział Gil patrząc w oczy króla. Ten jednak i tak go nie słuchał.
~~~~~~
Jednak turkusowo duszowy szkielet miał rację... Wspomnienia nie o tyle wracały normalnie a w formie snów. Każda z nich wiedziała że one coś znaczą, lecz nie przejmowały się tym za bardzo(syndrom Jeffa the killera...). Ich życie w życiu nie było lepsze. Kariera każdej z nich rozkwitała, do domu wracały wieczorami, bo po pracy chodziły do miasteczka potworów, ich kontakty z nowoprzybyłymi były całkiem dobre. Każda przywiązała się do kilku osób. Swapi bardzo polubiła Honey i Blue, a US!Undyne wręcz powiedziała że ją kocha. Fell dogadywałą się z Sans'em, Edgy'm i Red'em. Inu dobrze rozmawiało się z Colą i Black'iem, natomiast Aiko rozumiałą się świetnie z Undyne, pomagała w treningu Papyrusa, Sans ciągle próbował ją przedstawić Gilowi, ale ten odmawiał. Jednym słowem życie ich wszystkich było spokojne i wesołe. Jednak zazdrość pewnej osoby miała wkrótce to zniszczyć.

piątek, 29 lipca 2016

LA po raz drugi, ale z własnej woli :3

Witam! Lecz mnie słyszycie po raz ostatni! Ponieważ dziś odpowiadać będą:
Aiko, Swap(Aiko),Fell(Aiko), SF(Aiko) znana jako Inu, Sans, Pap, Blue(Swap Sans od jagód), Honey(Swap Pap bo on miód pije), Edgy(Fell Pap bo do niego pasuje), Red(Fell Sans bo krócej niż cherry), Cola(wiem że to dziwne ale SF!Pap bo ciągle cole pije), Black(SF!Sans od blackberry czyli jeżyn), Gil, Neko (Female Neko!Sans) postacie które sama wybrałam, a teraz na życzenie Dary Asgore, Toriel, Asriel, Napstabloock(NB) i Fell!Flowey(FF). No to zaczynamy, ja się chyba zabije....
1.Ulubiony owoc?
Fell, Edgy:Jabłka
Aiko:Uwielbiam wszystkie!
Inu:Czereśnie
Red, Cola, Pap, Asgore: Wiśnie
Sans, Toriel, Honey:Banany
Swap:Maliny
Blue, Asriel:Jagody
NB: Duchowe pomarańcze
FF:Nie jem owoców bo to byłby tak jakby kanibalizm...
Fell:Ale placki owocowe jesz...
FF:To co innego...
Black:Jerzyny
Neko:Brzoskwinie
Gil:Truskawki
2.Grzywka czy raczej nie?
Fell, Swap, Inu, Neko, NB:Tak
Aiko:Nie mam nic przeciwko^^
Sans, Pap, Blue, Honey, Edgy, Red, Cola, Black, Gil:Nie mamy włosów więc nie powiemy...
Asgore, Toriel, Asriel, FF:Raczej nie...
3.Faceci z krótkimi, czy długimi włosami?
T!Miki:Na to odpowiedzą jedynie dziewczyny...
Swap:Um... Ja wolę kobiety...
Aiko:Nie przeszkadza mi jak jest łysy^^*mruga do Gila* Ale jeśli już to krótkie...
Fell:Ja wolę długie! Ale łysy też jest spoko^^
Inu:Nie mam preferencji...
Neko:Wolę kobiety
Toriel:Długie
4.Zrobiłabyś sobie pasemko lub końcówki w nienaturalnym kolorze?
Aiko, Swap, Fell, Inu: Nasze włosy są nienaturalnego koloru jako szkielety, ale jako ludzie nie, więc tak, mamy pasemka.
Sans, Pap, Blue, Honey, Edgy, Red, Cola, Black, Gil: Łysi jesteśmy...
Neko:Ja mam niebieskie końcówki grzywki...
NB:Tak^^
Asgor, Toriel, Asriel, FF:Nie...
Tu się wtrącę i powiem ze miałąm czerwone pasemka i mam zamiar mieć niebieskie lub fioletowe końcówki :3
5.Pies czy kot?
Swap i Neko:Oba~*tulą się*
Fell, Aiko, Inu, Edgy, Sans, Pap, Honey, Blue, Gil:Pies
Red, Cola, Black, NB,Asgore,Toriel, Asriel, FF:Kot
6.Czy masz Szyszynkę?
Wszyscy:Co?
7.Co sądzisz o ŚDM?
Wszyscy:O czym?
Aiko:Wybacz jesteśmy tu za krótko by wiedzieć o czym mówisz..
8.Czy też głup...
Wszyscy:Co to kuźwa jest "Krakowie"?!
Chodzi o dni młodzieży? Nie, nie żałuję!
9.Pstrykają ci kości?
Asriel:Nie...
Toriel:Tak^^
Asgore:Czasem..
NB, FF:Nie mamy kości
Reszta(szkielety):Eeeeeee... To oczywiste ze tak...
Fell:Większość z nas jak tego nie robi... Znaczy Pap, Blue, Black i Edgy nigdy tego nie robili...
Aiko:Ja, Swap, Inu i Fell dosć często^^'
Swap:Gil i Neko nie za często ale czasem...
Inu:Natomiast reszta z nas bardzo często^^
10.Ulubiona trzcionka?
Edgy,Pap,Cola, Honey: Papyrus
Sans, Blue, Red, Black, Neko: Comics Sans
Reszta:Brak
11.Lubisz mnie?
Wszyscy i ja:Jasne!

środa, 27 lipca 2016

Libster Award

No i zajebiście... Nie będę pisać informacji... Jestem zbyt leniwa... A ciebei Will jakoś zarombę, nie wiem jak ale to zrobię i cichaj mi!
Sans:Dziecko tobie jest coraz gorzej w tej głowie...
Fell!Aiko: A tam kiedyś dobrze było?
Cicho-.- No to zaczynajmy to g...
1.Ulubiona piosenka?
A to trudne pytanko ponieważ jej nie mam... Zawsze słucham czego popadnie pytaj dzić powiem jedno, pytaj jutro powiem drugie... Dziś może to być Megalovania Toby'ego Fox'a twórcy Undertale! Polecam polskie fanduby!
2. Fikcyjna postać męska na której lubisz się wyżywać... To znaczy, którą podziwiasz ^^"
Um... Ta od wyżywania to najprawdopodobniej będzie Metatton, a którą podziwiam to Sans i Papyrus :3
3.Jak daleko sięgają twoje zdolności kulinarne?
Um... A po co ci to wiedzieć Will? Nie jestem zarąbista, ale przeżyją sama... Umiem jakieś 2-3 zupy no i coś tam się ugotuje... Nawet upiecze...
4.Czy chciałabyś znać swoją przyszłość?Uzasadnij.
Nie mam takiej potrzeby... Fajnie by było znać przykładowo odpowiedzi na testy, albo na maturę, albo jak coś na zawodowym zrobić, jak mam zrobić dane zadanie domowe, albo zadanie w pracy, ale w życiu prywatnym to nie do końca... Więc... W życiu zawodowym i naukowym tak, w życiu prywatnym i poza zadaniami to nie bardzo. Lubię chodzić na łatwiznę w karierze zawodowej i naukowej bo jestem zbyt leniwa żeby się uczyć czy coś, ale lubię niespodzianki życia...
5.Czego potrzeba ci właśnie w tej chwili?
Cóóóóóóż... Ekhem: Cola zero, chipsy, żelki, czekolada, pluszowy sans, tablet graficzny, możliwość kupienia talentu artystycznego, albo przynajmniej żeby mój mózg łatwiej i szybciej się uczył takich rzeczy, no i żeby Akasha odpisała!
Swap!Aiko:T...to dość dużo...*zakłopotany uśmiech*
6.Ulubiony aktor i aktorka? Za ja...
Nawet nie piszę do końca bo nie mam ulubionych, aktor to aktor gra zawsze poza chwilami samotności w klitce...
7.Najlepsze anime ever?
Um... Uwielbiam za wiele anime Will! Mogę podać te które lubię najbardziej ale nie ma najlepszego!
Fairy Tail, InuYasha, Shaman king, Yugioh, Rosario + Vampier... Poddaje się nawet nie wymieniu ulubionych! Za dużo!
8.Ulubione oliwki? ._.
Nie lubię oliwek...
9.Co robisz kiedy zostajesz sama w domu? x3
Otwieram drzwi, praktycznie biegam po domu, puszczam co chcę bez słuchawek, śmieje się głośno...
10. Ulubiony autor? Ulubiona książka którą wydał.
W tym momencie powiem Anika Stasińska, jedyna wydrukowana i jedna z moich ulubionych to "Rafael Bielecki w Hogwarcie" na razie są tylko 2 książki, ale 3 jest pisana...
11. Ostatni film który doprowadił cię do łez?
Cóż... Muszę pomyśleć... Co to było...Chyba był to... "Zostań, jeśli kochasz" na podstawie powieści tego samego tytułu autorstwa Gayle Forman.

Uff! Udało się!
Więc:
Dara Darkus-Asakura Blog o Shaman King
Will i jej blog o Xiaolin
Kashi i jej blog o SK
Elz i jaj blog o SK

W sumie wszyscy... Nie czytam za dużo blogów...

Wiec Pytania:
1.Ulubiony kwiat?
2.Ulubione perfumy?
3.Ulubiona postać kobieca i męska Z GRY?
4.Ulubiony typ muzyki?
5.Ulubiona gra?
6.Jakie masz hobby? Jaki talent?
7.Ulubiona książka? Czemu?
8.Jak byś wygrał milion co byś zrobił?
9.Ulubiony kolor?
10. Zbierasz Gadżety otaku?(Mangi, przypinki, figurki, breloczki, plakaty?)
11.Masz internetowe zauroczenie? :3(czy kochasz kogoś z aska, tumblera, twitera itp.)

Dla zabawy dodam że chcę troszkę przedstawić moje postacie więc... Nominowanie tego bloga jest dozwolone, ale odpowiadać będą postacie Aiko i głónie Sansy i Papyrusy, ale inni również :3

poniedziałek, 25 lipca 2016

Undertale and AU rozdział 2- no to ustalone, następny cel :MT.Ebot!

4 budziki rozpoczęły swoją melodię w tym samym momencie, jednak uciszenie ich było różne. Pierwsza sypialnia była fioletowa i na ścianie miała pełno rysunków, dziwnych, głównie cienistych. Wielkie biurko i regał z książkami stały niedaleko kanapy i stolika, panujący wszędzie bałagan artystyczny był uroczy. Przed danymi meblami stała niska komoda i duży telewizor. Melodia "Masayume chasing"*, brązowowłosa dziewczyna o fioletowych pasemkach, oraz jednym, lewym, oku brązowym, a prawym złotym wyłączyła go stopą i powoli zaczęła się ogarniać. Sypialnia numer 2 była czysta i uporządkowana , szafa, biurko, kilka regałów na książki. Niebieskie ściany  miały namalowane zielone i różowe wzory. Budzik zadzwonił, była to melodia "ah how wanderful is a cat live", dziewczyna wyłączyła budzik i poszła do łazienki w swoim pokoju, wyglądała ona inedtycznie jak ta zamieszkująca pierwszą, opisaną sypialnię, lecz ułożenie grzywki było inne oraz pasemka były niebieskie. Sypialnia 3 była granatowo-purpurowa z regałem, biurkiem, workiem treningowym i bardzo delikatnym bałaganem. Budzik już zaczynał grać "you suck at love" ale dziewczyna zeskoczyła z drążka na którym byłą zaczepiona nogami i robiła podciągnięcia i uciszyła telefon ruszając do łazienki. Wyglądała, jak każda w tym domu z tym że pasemka były pasemka były czarno-purpurowo-granatowe. Natomiast sypialnia numer 4 była czerwona. Worki treningowe, wojskowe buty, skąpe urania leżały na krześle by szybciej można było się ubrać. Regał z książkami, biurko oraz toaletka, włąściwie byłą ona w każdym pokoju, ale tutejsza była najmniejsza. Tam budzik był schowany pod poduszkę by nie denerwować ćwiczącej dziewczyny, kiedy jednak usłyszała ciche "...she's not perfect, but she just perfect for me..." przestała i poszła do łazienki.
Śniadanie zostało przygotowane przez Swapi, nie wiadomo czemu ale dziewczyna chciała być tak nazywana, więc nikt się nie sprzeczał. Była najbardziej zorganizowaną i "dojrzałą" z dziewczyn. Chociaż potrafiła się powygłupiać kiedy chciała. Byłą zorganizowana, wesoła, pobałżliwa, wrażliwa i zachowywała się jak kobieta która dużo o życiu wiedziała mimo ze wszystki mają około 19 lat.
-Hej, pomóc ci?-zaproponowała Inu, jak nazwałą się właścicielka pasemkowatych pasemek, pomimo że doskonala wiedziała że po japońsku oznacza to "pies" chciała być tak nazywana. Była raczej opanowana i sarkastyczna, pomóc mogła, a równie dobrze mogłą mieć wszystko gdzieś, nie wykazywałą zbytnio emocji, potrafiłą znaleść najwrażliwszy punkt psychiki i ciała kogokolwiek i w niego uderzyć, nie bała się tego a kiedy zaczęła walkę byłą gotowa zniszczyć wroga w każdym tego znaczeniu.
-Nie dzięki, obudź Aiko jeśli możesz.-poprosiłą właścicielka niebieskich pasemek. Fioletowa jako jedyna nie miała żadnego przezwiska, było jej dobrze z jej imieniem, była to miła, zwariowana, lekko dziecinna, ale poważna gdy trzeba dziewczyna, haryzmatyuczna i uwielbiana przez wszystkich, potrafiłą rozśmieszyć każdego.
-Fell już się tym zajęłą.- uśmiechnęła się ukazując niezwykle ostr zęby. Fell miała najkrutsze włosy o czerwonych pasmach. Jej mina wiecznie mówiła " odezwij się nie tak a zgwałcę ci gałki oczne", była porywczą i waleczną dziewczyną, sarkazm i cynizm byli jej stałymi kochankami, a fakt iż była piękna i słodka prawiały że każdy buntownik mażył o tym by chociaz pokazała jak zarąbisty kolor lakieru ma na środkowym palcu. Mimo to tak na prawdę byłą troskliwa, czułą i pomocna, lecz ukrywała to.
-No to spokojny poranek mamy z głow...-nawet nie dokończyła zdania bo po domu rozległ się pisk wiewiurki gwałconej przez psa.- O tym mówiłam-westchnęła Swap kłądąc na dużym stole w jadalni talerze z tostami i naleśnikami.
-Czego oczekiwałaś?-zaśmiała się kochająca purpurę i granat kłądąc talerz z jajakmi i kanapkami, fakt iż nie tyły sprawiał że przyzwyczaiły się do jedzenia wielu rzeczy, a że było je stać to kto im zabroni? Po chwili dołączyły do nich 2 dziewczyny. Fell jak zawsze ubierała się dość odważnie jak to mówią mocherowe berety. Miała na sobie czerwoną bluskę na ramiączka do pęka i leginsy do kolan, nogi miała bose, obok niej stała dziewczyna w białej bluzce na ramiączka i malinowym topie z rękawami do łokcji sięgająca do końca piersi, a do tego jeansowe shorty. Swap i Inu poczuły się swojo, niebiesko-pasemna miała na sobie szarą sukienkę na ramiączka w błękitne ozdubki, sukienka sięgała jej przed kolana. Inu natomiast miała czarno-granatowy top na krótki rękaw i czarną asymetryczną spudniczkę przed kolana.
-Czemu w dzień wolny wstajemy o 10?-zapłąkała Aiko nad swoim tostem z serem i szynką. Sporzała na kawałek chleba połączonego serem i niegdyś żyjącym kurczaczkiem, pomyślała że tylko ta biedna potrawa ją rozumie i zaczęła ją powolnie przeżuwać.
-Bo jak zawsze Swpa ma jakieś "poszlaki"-westchnęła Fell przewracając oczami i jedząc naleśnika z dżemem jagodowym.
-Tym razem jedziemy gdzieś gdzie powinnyśmy dawno temu...-powiedziała karcąc ją wzrokiem niebieska.- Do MT.Ebot! W końcu to tam nas znaleziono, prawda? Nie byłyśmy tam ani razu od tej pory... Skoro podobno po niej chodziłyśmy, a przy sobie miałyśmy rzeczy niczym pod namioty, a namiotó nie znaleziono to raczej dziwne... No bo kto by chciał ukraść namiot kiedy wszystko inne, o wiele cenniejsze, miałyśmy w torbach?-zapytała. Jak zawsze jej argumenty były twarde i przekonujące. Nawet czerwona, która zawsze musiała wjebać swoje 5 groszy zamilkła, jednak nie na długo.
-Czemu nie zaczęłyśmy od tego!?-zawarczała.
-Najciemniej pod latarnią-zacytowała granatowo-purpurowa jedząca naleśnika z kremem krówkowym. Swap zachichotała, a Fell i Aiko tylko westchnęły. Po śniadaniu i zmywaniu założyły buty, wzięły torby i ruszyły do miejsca od którego się zaczęło.
~~~~~~
Powoli zachodzące słońce majaczyło na tle lasu. Dziewczyny powoli się zniechecały, cóż nawet jeśli teoria Swap ze były porwane, albo już normalna że chodziły po górach, to ślady jakie by zostawiły nie miały prawa bytu, minęło już przecież z 6 lat... O dziwo dziewczyny praktycznie się nie zmieniły...
-To nie ma sensu!-wnerwiłą się w końcu fioletowa.
-Niestety, ale ona ma rację Swap, nawet jeśli coś co mogło nam powiedzieć o przeszłości tu było, już dawno tego nie ma...-Inu musiałą poprzeć Aiko, krążyły po i w okół góry długo, o wiele za długo...
-Macie rację...-westchnęła przeciagle błękitna.- Chodźmy już...-powiedziała idąc w stronę łagodnego zejścia. Wszystkie szły zawiedzione i lekko zmęczone, nagle wpadła na nich dość duża grupka osób.
-Hej patrzy jak leziesz!-uruchomiła się Fell łapiąc Swap przed upatkiem. Patrzyła ona na wysoki szkielet.
-A ty uważaj z kim gadasz...-powiedział Fell!Pap patrząc na nią z pogardą.
Dziewczyny spojrzały na grupkę, a ich zdziwienie, zaskoczenie, zdezorientowanie i tym podobne odczucia poza strachem i gniewem zawitały w ich umysłach.
-Potwory..?-zapytała zaskoczona Aiko, a wiatr poniusł jej szept daleko w świat. Bo kożda z dziewcząt topiła się z oczodołach jednego ze szkieletów.
~~~~~~~~~~~~~
Ostatnio dostałam ochrzan że "ten rozdział nie brzmiał jak twój" było to coś dziwnego, ale rzeczywiście rozdział poprzedni był robiony już tak na "nie chce mi się ale napiszę" i tak oto powstało tamto. Jednak pragnę przypomnieć że styl pisania jak i rysowania, śpiewania, grania itp moze się łątwo zmienić...
*15 opaning Fairy tale

niedziela, 24 lipca 2016

Undertale and AU Rozdział 1- No to jak zawsze zaczynamy z buta

Całą ekipa z UnderTale, UnderSwap, UnderFell i SwapFell przed drzwiami szpitalnymi. Zza drzwi wyszedł Gil*, jeden z najlepszych lekarzy w podziemiu a równoczesnie przyjaciel wszystkich i darzący uczuciem jedną z pacjentek. Wszystkie były tą samą osobą... Ale każda różniła się charakterem i wyglądem. Całą gromada spojrzałą na niego.
-No i co z nimi!?-zapytał spanikowany US!Sans i UT!Pap. US!Pap i UT!Sans tylko wymienili se sobą spojrzenia smutku. Natomiast całą reszta starałą się jakoś siebie nawzajem pocieszyć. Poza tymi z Fell i Swap!Fell oni starali się ukryć fakt że są bardzo zmartwieni, w końcu nalerzenie do jednego z uniwersuw gdzie wszyscy to chuje i suki do czegoś zobowiązuje.
-Wszystkie mają się dobrze... Ale ten potwór nieźle je poturbował...  Poza siniakami jest okej!-pośpieszył z dodaniem słów widząc twarze włądców. Ci jednak spojrzeli na niego wzrokiem mówiącym mu jedno "Wiesz ze tak będzie dla nich lepiej". Lekarz zacisnął ręce na metalowej podkładce robiąc na niej wgniecenia.- Z...zostawie was byscie porowmawiali...-powiedział chamując łzy i łkanie. Wszedł do gabinetu i załamany opadł na krzesło, bez wstydu pozwolił łzom spływać po kościach policzkowych... Nawet nie miał szansy żeby powiedzieć dziewczynie co do niej czuje, mimo że znają się wiele lat, a on ją od dawna kocha to nawet nie uda mu się tego powiedzieć.
Tymczasem wszyscy patrzyli na swoją parę królewską.
-Czemu miał minę jak by mu ktoś miał szpital rozjebać?-zapytał SF!Sans.
-Cóż...-zaczęła SF!Toriel.- Wszyscy uważamy że... Żadna z Aiko nie pasuje do podziemi... Powinny być... Z ludźmi, nie z nami, są dla nas niebezpieczne, a podziemia są niebezpieczne dla nich... Mam dość ciągłych krzyków ze ludzie chcą wygnać wilka!-warknęła. Było to kłamstwo... Kiedy matka SF!Aiko umarła ta zajęła się nią, jednak każda z władz zgodziła się że dziewczyny są ludźmi i mimo wszystko ludźmi pozostaną. Dziewczyny muszą wrócić na powierzchnię... Wiedzą oni że  to będzie wielki cios...
~~~~~~
Każda z dziewcząt leżała przed barierą, wyglądały jak ludzie, spały... Świerze siniaki oraz mały bagaż podręczny sprawiał że łatwo było uwierzyć że spadły. Zaciśnięte ręce wszystkich i powoli skapujące, niepohamowane łzy były nieznośne. Nikt nie miał odwagi ich popchnąć, lecz w końcu musieli to zrobić. UT!Alphys westchnęłą i podeszła do wózków, jej kopia z UF zrobiła to samo, w końcu Undyne z US i SF też się pofatygowały.
-Kiedy przejadą przez barierę zapomnimy o nich... A ona o nas, będą jednak pamiętać swoje moce, robimy to dla ich bezpieczeństwa... Cóż...-wyjaśniła oryginalna naukowczyni. Spojrzała na władców. Wszyscy wzięli głęboki wdech i delikatnie wypchneli dziewczyny.
~~~~~~
Karetka zabrała niemalże identyczne dziewczyny, które znalazło małżeństwo lubiące chodzić po górach. Po przebudzeniu się dziewczyny nie pamiętały skąd są, co tam robiły, czym się zajmowały... Jednak poznały siebie nawzajem, wszystkie miały na imię tak samo. Po pewnym czasie policja oddała im ich torby, dziewczyny ze zdziwieniem znalazły tam nie tylko ubrania i kosmetyczki, ale i praktycznie puste telefony, wypchane portfele**, a nawet i luźne pieniądze. Ponieważ kojarzyły tylko siebie nawzajem postanowiły się siebie trzymać, zamieszkały razem, skończyły szkołę i zaczęły wspólnie pracować. Fell!Aiko została aktorką i scenarzystką filmów akcji i horrorów, Swap!Aiko była asystentem reżysera, oraz scenarzystą filmów każdego rodzaju, Swap!Fell Aiko była specjalistą od naświetlenia i pozostałych sprzętów oraz horeografem, Oryginalna Aiko była grafikiem komputerowym oraz dźwiękowcem. Dobrze im się wiodło i były zadowolone z życia, ale nadal bardzo chciały poznać swoją przeszłość. Swap starała się odszukać czegoś w ich starych telefonach i powoli im się to udawało.
Niedługo jednak miały się dowiedzieć wszystkiego z wielką pomocą i szybkością, ponieważ mała, brązowowłosa dziewczynka nie chciała słuchać dorosłych.
* Gil należy do osoby zwanej Akasha (Gil belong to person name Akasha )
**Po przekroczeniu bariery ich złoto, czyli waluta podziemi, zmieniło się w banknoty.

sobota, 9 lipca 2016

My live prolog

-Jakim cudem ona daje sobie radę z takimi przeciwnikami?-usłyszałam szept. jakiegoś chłopaka.
-Słyszałem że Zeke przekonał ją do oddania mu jej duszy w zamian za tak wiele foryoku-odszeptała jakaś kobieta. Nie wiedzieli chyba ze siedzę na drzewie nad nimi. Nazywam się Liliana Waishouto moja matka jest z Ameryki, a ojciec z Japonii. Mam 16 lat, lubię słodycze, książki, muzykę zwłaszcza pop i k-pop, oraz rysowanie. Od dzieciństwa szkolę się na szamankę a od 11 roku życie podobno mam "depresję" przez co radośnie się tnę... Jak ja to robię to jest źle... Ale jak jakieś modelki, albo zakichana Jeanne od "Świrów w białych kitlach" potocznie zwanych "Wyrzutkami" to robi to jest zajebiście. Zdechnąć nie mogę, bo mój durnowaty duch imieniem Victoria, oraz duch imieniem Red utrzymywały mnie przy tym cholernie nudnym życiu.
-Przestańcie! Bo jeszcze usłyszy!- do plotkujących podbiegła jakaś dziewczyna.- Nie wiecie że to potwór?!-zapiszczała cicho. Zainteresowało mnie czy znowu plotki, a może nowa? Albo jednak prawda?- Jej duch to Victorya! Ta co oddała się demonom! Została żoną jednego z nich i go zabiła zostając królową małej części piekła! A druga to Red! Ta wampirzyca stworzona przez jej męża! A sama Liliana... Oh z niej jeszcze lepsze ziółko! Podobno zabiła małą wioskę! I kilka gangów, ale to już z pomocą duchów! Poza tym nikt nie wie jak wygląda bo nisi maskę jedynie z otworem na usta! Ma przerażający uśmiech! Jest niemiła i straszna!...-dziewczyna kontynuowała swój wywód a ja spojrzałam w niebo widziane przez liście. To co mówiła było prawdą... Ale nikt nie wspomniał ze dana wioska był miejscem eksperymentów genetycznych na dzieciach, a dane gangi zabijały, gwałciły i robiły inne rzeczy, a do tego były bezkarne... Nawet moi rodzice o tym nie wiedzieli... Wiec wywalili mnie z domu, jednak posiadanie duchów które były bogate, a poza tym... Cóż ludzie czasem płacą za zabijanie... Gangi zabiłam bo one chciały zabić mnie i moją rodzinę.. W sumie żadna z osób związanych ze mną krwią nie wie jak teraz wyglądam... Wracając ludzie zapłacili że zabiłam te gangi, nie wiem czemu, ale okej...
Siedziałam tak dość długo myśląc o przerwanym turnieju. W końcu westchnęłam i wstałam, ruszyłam w stronę góry, było z niej świetnie widać gwiazdy. Uśmiechnęłam się mocniej, cóż fajnie jest odwiedzić górę z ulubionej gry...
Co mnie podkusiło?! Czemu akurat dziś?! Jak to mówił Yoh..? "Kiedy uderzysz znajdzie się ktoś kto ci odda"? Cóż tu się znalazł. Biegłam dalej i dalej uciekając przed synami jednego z gości których zabiłam, ciekawi mnie czy wiedzą jaką pracę miał ich tatuś... I czemu ja w ogóle chodzą w mojej masce i stroju bojowym?! Yh dobra potem się powściekam! Wbiegłam do jakiejś jaskini, patrzyłam czy oni nie biegną za mną i wtedy zobaczyłam małą dziewczynkę, wpadłam na nią, a my obie zaczęłyśmy spadać. Niewiele myśląc złapałam dziewczynkę i złagodziłam upadek własnym ciałem. Upadek nie był tak straszny. Dziewczynka patrzyła na mnie. Pogadałyśmy chwilkę, rozejrzałyśmy się i poszłyśmy jedynym korytarzem jakim można było...

No to nowe opko... Jak widać łączy SK i UT... Mam nadzieje że się spodoba... A oto Miki, najbardziej podobna do mnie szczerze mówiąc... Obrazek nie jest zrobiony przeze mnie a prze mojego Senpaia Akashę

niedziela, 12 czerwca 2016

UnderTale and AU- Aiko's back story

"Dawno temu na ziemi żyły 2 rasy: ludzie i potwory. Lecz pewnego dnia wybuchła między nimi wojna...Po długiej walce ludzie w końcu wygrali i za pomocą resztek magii wygnali potwory do podziemi. Co jakiś czas do góry Ebot wpada człowiek... Mówią że nigdy już nie wraca..."
Undertale
Siedziałam spokojnie w pokoju lekarskim. Moje kości wesoło stukały o metalowy blat. Do pomieszczenia wszedł szkielet, starszy ode mnie. Sans był dość puszysty jak na szkielet.
-Hej babybones.-uśmiechnął się wesoło.- Mój stwórca gada z twoją mamą więc...-usiadł obok mnie.- Ja zajmę się dzisiejszym treningiem.-uśmiechnął się. Odwzajemniłam ten gest. Trening w ciszy przerywanej jedynie wyjaśnieniami zajął nam 2 godziny. Opanowałam już praktycznie każdy atak szkieleta, oraz wilkowojownika. Nie było nic poza tym i dobrze.
-A właściwie...-zaczął Sans zdejmując kitel ze swetra koloru brudnego błękitu.- Czemu tutaj jesteś?-spojrzał na mnie. Westchnęłam, miałam przeczucie że o to zapyta.
-No... Mój tata to Jon... Granatowa dusza... Niedawno zginął...-powiedziałam.- Król pozwolił mi żyć pod warunkiem że zapanuje nad mocami w 100% i dam się przebadać...-wyjaśniłam krótko.
-Rozumiem... Znasz kogoś poza mną?-spytał.
-Króla, kilka wilków z wolfvileg...-zaśmiałam się. Spojrzał na mnie i zaśmiał się lekko.- Co jest takie zabawne?!-zaczerwieniłam się ze złości.
-Nic... Po prostu jesteś szczęśliwa a znasz jedynie parę osób...-spojrzałam na niego zdziwiona.
-Po co mi ludzie którzy nawet jeśli mnie znają mnie nie lubią?-zapytałam. Spojrzał na mnie zdziwiony i zaśmiał się lekko. Poszedł gdzieś, a potem wrócił z uśmiechem.
-Będziesz dziś nocować ze mną i Papym.-zaśmiał się na widok mojej miny.
Okazało się że wszystko ze mną jest w porządku. Król zaproponował mi szkolenie i pracę w królewskiej straży. Nie chciałam walczyć, ale widziałam że nie każdy potwór jest taki jak ja... Walczą z byle powodu... Zgodziłam się i rozpoczęłam trening, a potem pracę. Spotykałam się czasem z Sansem, z Undyne pracowałam podobało mi się moje życie... Oczywiście walka była nieunikniona, ale zazwyczaj nie musiałam ich krzywdzić.
~~~~~~~~
Underswap
Moja mama rozmawiała z Gasterem i Undyne. Siedziałam i robiłam leki gdy nagle znalazłam jakieś notatki. Skrzywiłam się widząc błędy, złapałam kredkę i je poprawiłam. Poszłam i podałam je mojej mamie. Nie wiem czy ze zmęczenia czy niechęci nawet nie zauważyła czerwonych cyferek zamiast czarnych. Zauważyła to dopiero wysoka kobieta o białej twarzy i włosach, miała na sobie kitel i sukienkę, czarną z długimi rękawami.
-Lilian... Dlaczego to jest pomazane kredką..?-zapytała.- I czemu to co kredką jest dobrze, a oryginał był źle?! Przecież gdyby nie te dopiski laboratorium wybuchłoby!-spojrzała przerażona na moją mamę. Wilczyca zamarła, szybko złapała notatki i przełknęła ślinę.
-Mamo...-zaczął syn doktor Herman* Papyrus.- Widziałem jak Aiko coś robiła na tych papierach... Chyba to ona wprowadziła poprawki...-zaczął. Ja tylko się zwinęła  przestraszona.
-Aiko czy to prawda..?-spojrzałam na moją mamę z łezkami w oczach i pokiwałam głową. Spodziewałam się krzyku, uderzenia, ataku... Moja mama potrafiła być wariatem i brutalem, ale nic takiego się nie stało... Po prostu przytuliła mnie z płaczem krzycząc ze jej i innym życie uratowałam i że jest dumna z swojego genialnego dziecka. Zaczęła mnie uczyć... Jednak po niedługim czasie zmarła... Królowa zaadoptowała mnie, a moim nauczaniem zajęła się Undyne i Dr.Herman.
Moja "mama" dała mi dom na któreś urodziny, zaczęłam robić leki i pracować jako królewski medyk i królewski naukowiec. Papyrus i Sans traktowali mnie jak siostrę, a ja powoli zakochiwałam się w pewnej słodkiej rybce imieniem Undyne.
~~~~~~~~(OSTRZEŻENIE: FELL!AIKO BYŁA TORTUROWAN)
Underfell
-Ahhhhh!-krzyknęłam porażona prądem. Kidy przepływ elektryczny minął opadłam dysząc. moje włosy zasłoniły twarz.
-Nadal żyje...-usłyszałam.- To była dawka śmiertelna...-dodał.- Sans zabierz ją do jej celi... Na dziś to koniec.- Dr.Gaster zapisując coś ruszył w stronę wyjścia z sali.Jego syn z westchnięciem podszedł do mnie i rozpiął skórzane pasy na moich nadgarstkach .Zamknęłam mocno oczy, dzisiejsze kłucia w twarz zabrały mi całą siłę, a teraz jeszcze to, nie ma opcji że dam radę iść sama... zawlecze mnie tam za nogę. Przygotowana na upadek zdziwiłam się kiedy moja głowa natrafiła na coś miękkiego.
-Rany on cię kiedyś zamęczy...-powiedział zatroskany głos. Spojrzałam na niego prawym, sprawnym okiem. Lewe już dawno nie działa... Trzymał mnie.- Jeny jaka ty jesteś zimna!-posadził mnie jeszcze na chwilę w krześle i zdjął swoją bluzę. założył mi ją na ramiona. Poczułam zapach musztardy, oraz... ciepło. Szkielet wziął mnie na ręce i zaniósł do celi. Spojrzał zmartwiony dookoła.
-Wrócę za chwilę...-powiedziała.Posadził mnie na moim niewygodnym łóżku. "Chwila" potrwała 2-4 godziny. Jego uśmiech mnie zaskoczył.- Aiko...Tak..?-zapytał. Pokiwałam głową.- Wszystkie testy są już skończone... Od dziś zamieszkasz z Gasterem, mną i moim bratem. Ja i Papyrus będziemy cię szkolić.-uśmiechnął się, a ja nie mogłam w to uwierzyć.
Szkielet jednak nie kłamał. Gaster pomimo że dalej wsadzał dłonie do moich oczodołów, pobierał magię i determinację, kół w lewą stronę twarzy stał się o wiele bardziej milszy i traktował mnie jak córkę. Po latach dołączyłam do królewskiej straży. Lata biegły i w końcu uświadomiły mi że Papyrus nie jest dla mnie tylko szefem czy bratem... Jest też złodziejem mojego serca...
~~~~~~~~
SwapFell
Siedziałam ukryta na dachu laboratorium i patrzyłam jak moja mama pracuje z Dr.Herman. Obok stał jej syn i jej pomagał. Moja mama spojrzała na mnie ukradkiem, pomachałam do niej, uśmiechnęła się i wróciła do pracy. Zaśmiałam się lekko i ułożyłam wygodniej patrząc na skały czy jak to się tam zwie. Zamknęłam oczy i spokojnie leżałam, ale nie trwało to długo. Spojrzałam z powrotem do środka, jakaś machina powoli się zagrzewała, a ich nie było. Otworzyłam okno w dachu i wskoczyłam do środka. Spojrzałam na plany i szybko zrobiłam to co trzeba było, czyli dodałam parę rzeczy, oraz ochłodziłam maszynę.
-Lilian twoje dziecko właśni uratowało nasz projekt.-powiedziała kobieta w czarnej sukience. Spojrzałam na nią, obok stał jej syn i moja matka.
-Brawo skarbie.-powiedziała wilczyca.- Ale idź już do domu... Nie będzie mnie dziś w nocy... No i przez najbliższy tydzień...-byłam przyzwyczajona że musiała na tak długo zostawać.
-Moment...-powiedziała przyjaciółka mojej matki.- Może pójdzie i będzie ten tydzień z moimi synami? Przynajmniej będzie większa pewność że się nie pozabijali...-dodała.-Papyrus idź razem z Aiko do domu.-rzekła do syna.
Tak oto poznałam Papyrusa i Sansa. Po latach Sans został głową straży królewskiej, dołączyłam z nudów. Rzadko kiedy wykonywałam moją robotę, ale cóż... Co się nie robi z miłości? Tak... Zakochałam się w Sansie...Cóż... Takie życie.
~~~~~~~~
Uśmiechnęłam się na widok każdej z nich. Mały lisek zamerdał ogonkiem, a bańki w których widziałam każdą Aiko zniknęły. Wzięłam zwierzątko pod przednie łapki i przytuliłam do siebie.
-To będzie idealne Dream.-zachichotałam.-Mam nadzieję że wszystko im się uda.-pogłaskałam małe zwierzątko. Ona wesoło zamerdało puchatą kitą, a ja zachichotałam ponownie.

~~~~~~~~
Tak! Oto króciutkie historie o Aiko! Ostatni dopisek jest niespodzianką! Pooooowodzenia~ Papa ludziki~ 


*Dla mnie to jest imię matki Sansa i Papyego... Niestety zmieniłam wygląd na bardziej gasterowaty bo na nielicznych zdjęciach ich matki z US tak właśnie jest...