piątek, 16 grudnia 2016

Shaman King Miki Rozdział 21

"-Czy ktoś poza mną czuje żądzę mordu w pobliżu?
-A spokojnie to tylko oni się biją... O chłopaka i z zasady...."

Jak dziś przyjemnie, nie ma ważnych walk, Anna i Tamao se wybyły, tak jak Jun z moim bratem. Dara męczyła Gumi o randkę z Hao, a ta  wkurwiona na każdy możliwy sposób powiedziała że chciała iść na randkę z cholernym, jak to ujęła, facetem, a nie z niezdecydowanym bachorem, Hinata dalej kartkowała księgi szukając rozwiązania, Kaja i Choco się gdzieś zaszyli, Horo i Maja grali razem w jakąś grę, a Yoh i morti jedli oglądając jakiś film, Ryo robił coś w kuchni, a Ren miał wyrąbane i myślał nad czymś otoczony aurą wnerwu na wszystko co mu będzie przeszkadzać. Ja siedziałam na schodach i ich obserwowałam z słuchawkami w uszach. Nagle do pokoju wlecieli Konchi i Ponchi. Wszyscy na nich spojrzeli zaciekawieni o co może chodzić.
-R....ren!- powiedzieli zdyszani.-Ren już chciał ich pociąć, ale zdążyli powiedzieć.- JUN MA KŁOPOTY!- spojrzałam na nich.- T...ten jej bolo też!- nie miałam czasu na poprawianie ich, ja i Ren zerwaliśmy się w sekundę i zostawiając po sobie kurz pobiegliśmy tam. Ku memu zdziwieniu ujrzałam 2 dzieci.
-A to co wysyp krasnali?!- warknęłam wyciągając włócznie, ale nim coś zrobiłam Ren już zaatakował.
-To Ren Tao!- pisnął jeden.
-Ren...- szepnęła Jun.
-Co tu się wyprawia? Pilnujcie się i wracajcie do piaskownicy.- warknął. Reszta do nas dobiegła.
-Nie! To ty i twoja siostra powinniście tam wrócić!- warknął brązowowłosy.
-Właśnie!- zawtórował mu granatowowłosy.
-Chcecie dostać lanie?- warknął Tao, zawtórowałam mu cichymi oklaskami, nikt mi bezkarnie nie będzie brata i (przyszłej)szwagierki.
-Ren to tylko dzieci....- zaczął Yoh kładąc rękę na ramieniu fioletowowłosego.
-Nie wtrącaj się Asakura, to sprawa rodziny Tao!- odpyskował strącając jego rękę z ramienia.
-Teraz, puki są zajęci! Atakuj!- krzyknął do ducha.
-Atak!- potwierdził granatowy.
-Prze...- zaczęła jakaś zielonowłosa, lecz nim skończyła  ich duchy już leżały rozczłonkowane na kawałki, ale wystarczy zszyć.
-Wychowaj lepiej swoje pieski...- warknęłam na dziewczynę patrząc na nią dzikimi oczami. Braciszkowie pisnęli i schowali się za siostrę.
-Miki spokojnie, myśl o ładnym spokojnym jeziorze...- próbował mnie uspokoić brat.- Bardzo przepraszam za siostrę, jest trochę nerwowa kiedy chodzi o bezpieczeństwo rodziny.... - kłaniał się przed nią w przeprosinach mój brat, a Giny, bo tak ta zielonowłosa flądra z dziwną fryzurą (odezwała się chodząca szopa-,-)ma na imię, poczerwieniała i patrzyła na niego jak dziecko na wielkiego misio-żelka, mamo ta pani chce mi zjeść(zgwałcić) brata, twojego syna!
-Gini co ty tu robisz?- zmarszczył brwi Ren.- Um... Gini... Ziemia do Giny.- zajęło to pięć minut, w końcu podeszłam i z wielką radością kopnęłam ją w kostkę.
-AUA!!!!! Co do cholery?!- warknęła na mnie.
-Ren się coś pyta i za atak na mojego brata.- odpowiedziałam podchodząc do Leo i wtulając się w niego,on widząc moją minę lekko się zaśmiał i zaczął mnie głaskać.
-Co tutaj robisz?!- krzyknął wnerwiony ren z drygami czuba.
-Cóż... Zawalczyć i wygrać turniej, widzisz Reni...- ale se baba grabi....- niektórzy uważają że nie nadajesz się na głowę rodziny Tao.- a niby kto? ty z tą zieloną banią? Biedny klan tao, wyślę bukiet z kondolencjami.
-Niby kto taki?- zapytał dobitnie .
-YH! DOŚĆ MARUDZENIA!!!!!- tupała nogą Gumi.- Po pierwsze złotko zwolnij fryzjera, po drugie idź do sklepu, a po trzecie przestań się spinać!!!! Czy każdy tao musi się puszyć jak paw na wybiegu, kurwa mać?!- Wnerwienie mojej siostry w końcu pękło.- No poza Jun, ona jest spoko, mamy waszej też nie znam to się uciszę... Ale cholera pomarańczowa!- tupała wnerwiona nogą. Koło niej pojawił się facet w biało-czerwonym kimonie, przełożył ją przez ramie i odszedł.
-Aha....- skomentowali wszyscy.
-Nie ważne, jak masz zamiar walczyć z Renem? Możesz wcześniej walczyć i wypaść albo co gorsza walczyć z Hao- powiedział Morty. W tym momencie zapiszczały dzwonki.
-Son of a bitch...- powiedzieliśmy jednocześnie z bratem.
-Jutro w południe....- zaczął Horo.- Walczymy z drużyną "siła doshi".
-To my, przygotuj się Ren, bo jutro przegrasz.- i odeszli, ta jednak spojrzała się do tyłu i puszczając oczko i całuska do Leo zniknęła za górą.
-Czemu każda Tao podrywa mojego brata?- tuliłam Leo z łezkami w oczkach.
Jak można było się spodziewać atmosfera była tak przyjemna jak na pogrzebie. Nikt zbytnio nie wiedział co powiedzieć, no bo kto by się cieszył. W domu ujrzeliśmy Hinate gadającą o czymś z Gumi. Spojrzałam na nie i podeszłam.
-Hej, co tam?- spytałam.
-Wydaje mi się że Hinata ma dość... ciekawe, dziwne i... bardzo poprawne informacje...- pierwszy raz widziałam Gumi patrzącą na mnie tak poważnie. Ciekawe co znowu wymyśliły.

~~~~
Rozkręcam się -w-
Tja wiem dużo zmienione, ale ciiiii
I tak.... kolejna Tao dostawia mi się do brata ;3; Why?
Leo:Ale ja chcę tylko Jun ;-;
Wynocha mi z piętra!
Ren:O matko tyś to kontynuowała!? Apokalipsa się zbliża, uciekajcie, jej pseudo śmieszne, pseudo teksty atakują!
*gapi się* skacze na niego*
Ren:CO DO..?!
-w- Też tęskniłam -w-
Ren:A ja nie-,-

***
Le little suprise.
Postanowiłam wstawić tutaj któciutkir historyjki o niczym  coś jak "Shaman King remix track"
Ale w większości o Flowersie.
~~~~
Odwiedziny~
(Enjoy~)

Miki piszczała z radości czekając na Leo, Jun i swoich bratanków i bratanicy. Cóż po turnieju życie toczyło się już normalnie i nie było już tak ciekawie. Usłyszała pukanie do drzwi i biegiem tam pobiegła by je otworzyć. 
-Ciocia!- przywitały ją okrzyki 3 dzieci.
-Lilian, Ying, Xing!- przytuliła dzieci brata. Potem był już zwyczajny harmider, kiedy dzieci pognały się bawić(z innymi -w-) Miki przywitała się z bratem i szwagierke.
-A gdzie Ren?- spytała zielonowłosa. 
-Jeszcze w pracy- powiedziała miki z uśmiechem i łzami, mina mówiła" kill me".
-A to może i lepiej- zaśmiała się lekko Jun. Wzięła od męża wielkie pudło i podała je Miki.- Gratulacje z okazji pierwszej książki!- uśmiechnęła się.
-Aa! Dziękuję!- przytuliła Jun i otworzyła pudło a tam...(bomba! Nie żartuję xD  Coś gorszego.... Dla Rena >:3)
*po powrocie Rena*
Ren zmęczony wszedł do domu i uśmiechnął się na myśl że za chwilę zje coś i spędzi czas z rodziną. Dzieci wesoło go przywitały i pobiegły się dalej bawić. Ren wszedł do salonu, siedział tam jedynie Leo czytając książkę siostry.
-Hej, co tam?- spytał szfagra.
-Okrj, Miki i Jun są w ogrodzie, jak zjesz to tam idź.... Albo lepiej i nie...- to ostatnie dodał pod nosem.  Ren usiadł i zjadł obiad, po czym ruszył do ogrodu. Miki i Jun coś przeglądały śmiejąc się i gadając. Uśmiechnął się ciesząc się ze jego siostra i żona tak dobrze się dogadują.
(Horo: Zakład o zmywanie że za chwilę pożałuje?
Choco:Zgoda!)
Nawet nie wiedział jak bardzo się mylił, bo kiedy podszedł bliżej rozpoznał pudło. Były to jego stare zdjęcia których Jun robiła co najmniej 200 tuzinów rocznie. OD JEGO NAJMŁODSZYCH LAT.
-Ren był taki słooooodki jako dziecko!- zapiszczała jego żona, a on padł jak długi gotując się ze wstydu.
(Horo:Dziś ty zmywasz -w-
Choco:Kurde......)

DZIĘKUJEMY ZA UWAGĘ!*podskakuje wesoło*

1 komentarz:

  1. Uhu sie porobiło widze że bedzie Taoaśnie w najbliższym czasie :3 plus bedzie o schizofrenii HaosiaXD
    Jun:Ż-że co Giny robi !?
    I w co takiego Horo i Maja grajà XD? Bo zabrzmiało tajemniczoXD
    Jun:Podrywa MOJEGO Leo!?
    A Kaja i Choco też nie lepsi
    Jun:Mojego Leo!!!?*mroczna aura*
    Um... Zaczynam sie bać;-;
    Ren*uspokaja siostre*
    Awwwwwwwwwwwwwwwwww:3 scenka na końcu jest jest Słodziutka^^
    Ren:Wstydliwa nie słodziutka a wstydliwa*czerwony*
    Oj tam...
    RenO//////////////O Jun czemu!? Dlaczego!!!!? *idzie do kątą*
    Luna*znajduje zdjecie taty w sukience i chichocze*
    Ren*wstyyyyyyyyd*

    OdpowiedzUsuń