wtorek, 20 grudnia 2016

Shaman King Miki Rozdział 26

"Bo czasem jedyne co jest potrzebne to chwila odpoczynku we dwoje"

(Z GÓRY PRZEPRASZAM ZE ROZDZIAŁ TAKI NIJAKI, ZERO AKCJI ITP, ALE TRUDNO, TO TEŻ WAŻNE!>.<)

Spędziłam tu już 2 dni, święta są tuż, tuż, a ja jestem przez większość omijana... Zajebiście. Zwolokłam się z łóżka i popełzłam w stronę łazienki, wstawałam najwcześniej więc zawsze była wolna, znaczy nie wiem czemu ale był podział na damską i męską... Umyłam się ubrałam i poszłam trochę poćwiczyć bo ja swoje sprzątanie odpokutowałam, jedynie pieczenie miałam jeszcze do zrobienia, ale zrobię je w dniu świąt. Już miałam wybiec, kiedy zauważyłam trenującego Rena. Stanęłam obok drzewa i obserwowałam. Uschnięty pniak drzewa był kopany, biedny... Fioletowowłosy uderzał i kopał niemiłosiernie niszcząc go coraz bardziej, w końcu się wnerwił i jak jebnął z kopa to pniak wyleciał w górę. Chłopak oddychał szybko, nie miał koszulki, a jego spodnie były 2 razy większe od niego. Wziął oddech i glebnoł się na ziemię. Patrzyłam na niego zaciekawiona, chciałam coś powiedzieć , ale ten zaczął gadać na głos swoje myśli.
-Jasna cholera, co się ze mną dzieje?- westchnął.- Zachowuje się jak dzieciak... Hm! Jak by Zeke miał ze mną jakieś szanse! Jestem Tao do cholery! Nie mam zamiaru się o nią bić, ale pokaże jej kto jest lepszą partą! To ja się muszę od dziewczyn odganiać, nie muszę się starać! Teraz nie będzie inaczej!- powiedział czerwony. Zamrugałam zdezorientowana, okej Miki właśnie obiecał sobie że zabierze kogoś Zeke'owi... HINATE?! On się w Hinacie buja? O nie, nie, nie, nie, N-I-E! Nie na mojej warcie gnojku! Raz dwa się we mnie zakochiwać!!! Wzięłam oddech, zrobiłam parę głośnych kroków, a potem udałam ze przechodzę obok.
-Hm?-spojrzał na mnie, ja spojrzałam na niego.
-O hej Ren, co tu robisz?-spytałam udając że zbaczam ze ścieżki.- Co tutaj robisz?- spytałam podchodząc.
-Trenowałem, mam przerwę...- powiedział spokojnie.
-Aha, rozumiem.- powiedziałam siadając obok.
-Co robisz?- spytał marszcząc brwi.
-Może pogramy w coś?- spytałam podstępnie.
-A niby w co? Nie bawię się laleczkami...- warknął.
-Haha, uśmiałam się.- naburmuszyłam się.- W pytania i prawdę...- powiedziałam.
-Jak się w to gra?-spytał zaciekawiony, tak połknął haczyk!
-Ogólnie chodzi o to żeby wyłapać kiedy ktoś mówił prawdę, ale ja zazwyczaj grałam że kto skłamie musi zrobić to co każe przeciwnik.
-Skąd wiesz kiedy ktoś kłamie?-zapytał.
-Duchy wiedzą...- powiedziałam.
-Okej, logiczne... Więc pograjmy... Zacznę, okej?- kiwnęłam głową.- Jak długo znasz Subaru i resztę? Znaczy może inaczej, kiedy ich poznałaś i jakim cudem się nie skapnęłaś że są wampirami?- sprecyzował.
-To proste, znam ich od urodzenia, a się nie zorientowałam bo potrafią manipulować wzrostem i dorosłością ciała...- odparłam.- Teraz Ja, gdybyś mógł nie wziął byś udziału w turnieju?- spytałam. Chłopak zastanowił się i po chwili namysłu odparł.
-Wziąłbym udział, ale z innym podejściem...- przyznał.- Ty odrodziłaś Zeke'a?
-Nie, ja pomogłam bo to go osłabi i nie będzie tak niebezpieczny- odparłam. Takie pytania były jeszcze przez jakiś czas. Godzina powoli minęła, a my ćwicząc kontynuowaliśmy grę, dowiedziałam się dość dużo o chłopaku, a on w miarę o mnie. W końcu usiedliśmy na polanie, położyliśmy się tak że ja leżałam obok niego ale do góry nogami, tak ze nasze głowy były obok siebie.
-Okej to teraz...- zaczął myśleć.- Podoba ci się ktoś?- zaczerwieniłam się.
-T...tak...- spojrzałam w bok.- Tobie też, nie? Wiem że tak to nie pytanie, moim pytaniem jest... Czy podoba ci się ktoś z naszej bandy?- spytałam.
-....Tak...- odparł cicho patrząc w bok. Zapadła chwila ciszy, chłopak wziął głęboki oddech.- Czy.... czy osobą która ci się podoba... Jest Zeke?- zapytał. Wiatr zadudnił, ja zamarłam, powoli na niego spojrzałam.
-Nie...- odparłam szybko. Ren rozejrzał się do okoła. Zamarł i spojrzał na mnie.- Czy podoba ci się Hinata?
-Nie.- odparł. Patrzył mi w oczy.- Czy jak bym cię zaprosił... Poszłabyś ze mną na randkę?
-Tak... C....czy dziewczyną która ci się podoba... jestem ja?- spytałam. Chłopak już chciał odpowiedzieć, ale nagle jakby se coś uświadomił, uśmiechnął się zadziornie.
-Nie...- odparł. Duchy dały znak ze kłamie, poczerwieniałam, oboje usiedliśmy.
-Skłamałeś...- szepnęłam.
-Nom...- pokiwał głową Ren.
-Musisz zrobić co każe...- dodałam. Chłopak pokiwał głową. Przełknęłam ślinę i szepnęłam.- Pocałuj mnie.- najwidoczniej nie trzeba mu powtarzać.... Ren położył jedną rękę na moim poliku lekko mnie do siebie przyciągając. Widząc jego twarz coraz bliżej zamknęłam oczy. Poczułam dotyk miękkich warg na moich wargach, potem objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Świat zawirował i się zatrzymał, powoli otworzyłam oczy żeby się upewnić że nie śnię. Oto chłopak którego kocham od jakiegoś roku całuje mnie jak zawodowiec na środku polany, tuż przed świętami, Boziu jednak istniejesz! Wplotłam dłonie w jego włosy oddając pocałunek i pozwalając mu przewrócić mnie na miękką trawę i lekko mnie do niej przyciskając ciężarem( czym przepraszam? Przesz on nic nie waży! Moje zakupy są cięższe!)ciała całować dalej. Straciłam poczucie czasu, ale raczej nikt się o nas nie będzie martwić, prawda?
***
Zniesmaczony Marco czekał zniecierpliwiony przed drzwiami łazienki. Wyszła zza nich rozpłakała Jeanne.
-I co panienko?- zapytał. Ta jedynie pokiwała głową.- A nie mówiłem panience?!- wrzasnął wściekle- Mówiłem że zadawanie się z tym chłopakiem nie wyjdzie panience na dobre! Ale nawet ja nie stawiałem na tak złe zakończenie!
-Złe?-zapytała piskliwie Jeanne.
-Tak! Ale proszę się na martwić panienko, zabijemy chłopaka, a benkarta usuniemy!- Jeanne położyła dłoń na brzuchu kiedy Marco poszedł zwołać wszystkich. Tak ona Żelazna dzie.... Um... złe info... Żelazna dama(?) Jeanne była w ciąży, ale nie była aż tak zrozpaczona, jednak płakać jej się chciało na myśl co zrobi Marco z jej dzieckiem, albo jak on nazwał maleństwo, benkartem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję za uwagę i czekam na hate na Marco, jak by co mam widły i pochodnie-,-*uzbrojona*

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Shaman King Miki Rozdział 25

"Jeśli sami nie umieją sobie poradzić, trzeba im pomóc, czyż nie~?"

Patrzyłam na nich, mina Rena zakuła mnie w serce jak sztylet. Chciałam krzyczeć że to nie tak, że ja z nim nie jestem. Już się lekko ruszyłam, wyciągnęłam powoli rękę jak bym mogła dotknąć Rena mimo że ten stał z 2 metry ode mnie, już robiłam krok, lecz nim go postawiłam ktoś złapał mnie w tali i odciągnął do tyłu. Zamrugałam i zrozumiałam co się stało. Mianowicie leżałam , a raczej siedziałam na kolanach przodka który mocno mnie obejmował, a przed nami stał jeden z wilków Mikihisy.
-Popierdoliło was do końca?!- krzyknął długowłosy(powinnam wspomnieć że Hao teraz ma włosy do położy pleców, a przodek za tyłek?).- Ja rozumiem ze MNIE chcecie zabić, ale co ona wam zrobiła?!- Zeke wściekł się tak że włosy lekko mu się uniosły, a powietrze się nagrzało.
-Zeke spokojnie...- Hinata uklękła obok i położyła dłonie na jego ramieniu. Ten ze wściekłością na nią spojrzał, ale widząc jej zmartwioną minę uspokoił się i mnie puścił.
-C...co?-wyszeptał Horo.- NAS  niby popierdoliło?! Cyba im spaliłeś mózgi! Jak mogły cię tu przyprowadzić!- szaman północy już stworzył kontrolę ducha.
-Horo przestań!- Maja złapała go za rękę, lecz ten ją odepchnął. Blondwłosa lekko się zatoczyła, ale Jun ją złapała.
- Popieram Horo! Jak mogłyście go tu przyprowadzić! I jeszcze go zdublować! Lody se dublujcie, a nie jego!- warknął.
-Um chłopaki spoko...- zaczął Yoh,ale krzyki 2 przyjaciół mó przerwały. Brązowowłoy nie rozumiał ani ich ani tego, ale anim Gumi, anim Miki, ani Hinata nigdy nie zrobiły nic co mogło by im zaszkodzić. Już otwierał usta by spróbować wyjaśnić to przyjaciołom, ale ku jego zdziwieniu Ren go wyprzedził.
-Uspokójcie się matoły- warknął Tao.- Jeśli tego nie wyczuwanie to jesteście słabsi niż myślałem...- skwitował chłopak.- Po pierwsze ich foryoku to jakieś 50 tysięcy, więc mamy go o wiele więcej niż oni, po drugie żaden nie ma ducha. Są bezbronni jak małe dzieci w piaskownicy.- powiedział. Widziałam jego wzrok.... Był wściekły, ale czemu, z jakiego powodu...
-S...serio?-spytał Choco.
-Tak, jedynymi duchami są duchy dziewczyn...- powiedziała Kaja łapiąc dłonie Choco i uspokajając go. Czarnoskóry skończył kontrolę i przytulił ją. Horo widząc to skończył swoją kontrolę i spojrzał na Maję, ta lekko mu przywaliła za to popchniecie, ochrzania go, a potem przytuliła.
-Dobra wszyscy musimy to wziąć na zimno!- zarządziła Anna.- Prawda jest taka że jak tu stoję to jeden myśli tylko o tym jak on się wytłumaczy ze to on jest prawdziwym synem Asakurów, a drugi myśli tylko o tym jak ochronić te co mu dupę uratowały i jak nas przekonać że zmienił światopogląd...- powiedziała Anna. Wszyscy spojrzeli na nich z szokiem na mordzie. Jun szturchnęła brata i razem z Leo poszła pomóc, tyle że Leo zajął się bagażami, a Jun pomaganiem wstać Gumi i Hao, który lekko przestraszony skorzystał z pomocy. Ren łaskawie podszedł i mi pomógł. Po chwili szybko zabrał rękę tak ze prawie znowu upadłam, ale złotooki złapał mnie wokół tali pomagając utrzymać równowagę. Zeke wstał i drgnął czując na sobie powiew śmierci wzroku młodego Tao.
- Nie ma opcji ze wpuszczę ich do mojego domu!- powiedział Mikihisa. Już otwierał usta ale nagle zamilkł, powoli się odwrócił a tam 2 przerażające, potężne demony zwane Keiko i Maka. Pierwsza była złą że skoro Anna mówi co oni myślą to znaczy ze odzyskali syna i mają przodka po swojej stronie, a on chce ich atakować, a druga była wściekła ze on chciał zaatakować jej córeczkę.
-Gnojku ja cię WYZYWAM, podnieś mały palec na moje dzieci a tak cię załatwię ze nie będziesz wiedzieć którędy masz uciekać!- oznajmiła moja mama.
Potem weszliśmy i wszystko im wytłumaczyliśmy, nie chcieli nam na początku wierzyć, ale kiedy Anna stanęła po naszej stronie, nie mieli za bardzo wyjścia, Mikihisa musiał nas przepraszać. Potem zajęliśmy się kolacją.
***
Ren siedział podirytowany, Zeke ciągle gadał z Hinatą i Miki, a ta się uśmiechała, CZEMU nie uśmiecha się tak gdy on obok niej siedzi? Widząc że chłopak patrzy na niego odwrócił głowę naburmuszony. Zeke wstał i poszedł do kuchni, nim tam dotarł ktoś wciągnął go w kąt.
-Co do?!- zapytał patrząc na swojego klona, no tak jego "kuzynka".
-Jesteś z Miki?!- zapytała marszcząc brwi.
-Słucham?- zapytał z derpem na mordzie.- Chyba jednak, tak troszkę nie, a poza tym powaliło cię?- zmarszczył brwi. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.- A ty co chcesz ją poderwać czy jak?- spytał otrzepując bluzkę.
-Nie ja... Ren...- westchnęła. Nagle ją oświeciło.- Może mi w tym pomożesz, hmmmm?- uśmiechnęła się. Zeke zamrugał, po chwili przekonywania zgodził, pod warunkiem że powiedzą Hinacie.
Maja siedziała wtulona w Horo i czytała, a chłopak razem z koro robił jej warkoczyki. Kaja czytała Choco jakieś dowcipy, siedząc mu na kolanach, ten natomiast się śmiał , ale i tak jego śmiech się podwoił kiedy czerwonowłosa usiadła przodem do niego i zaczęła wymyślać własne. Gumi wiązała włosy Hao, a ten odpowiadał na pytania zaciekawionego tym wszystkim Yoh, widać było ze chłopaki już się dogadywali. Leo natomiast rysował, a Jun i Ginny obserwowały to ciekawie, puszczając sobie co chwila wrogie spojrzenie. Hinata rozmawiała z właścicielami domu o tym jak to odkryła i jak to zrobiła, a Ren obserwował rysującą Miki. Po chwili przyszedł Zeke z tacą z herbatą i ciastka rozdał herbatę, poustawiał talerze, a potem dosiadła się do Miki i patrzył jak ta rysuje, co chwilę wskazując coś na rysunku i gadając o tym. Dara podeszła na chwilę do Hinaty, powiedziała jej coś, ta spojrzała na nią, uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Potem brązowowłosa usiadła niedaleko Tao i pisała z Lysergiem który musiał zostać w Londynie, cholera wie czemu. Ren lekko szturchnął Darę w ramię.
-Co?-spytała zirytowana po paru takich kuksańcach.
-Co oni robią?-spytał zirytowany.
-A Miki i Zeke? Wiesz dobrze się dogadują, ona dużo pomogła przodkowi, więc ten postanowił się w końcu z nią umówić, a co? Zazdrosny?- spytała zadowolona że ich plan wypalił. Czub młodego Tao drgnął, oj to już oznaczało wooooooojnę.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dedykacja dla darci, bo jako jedyna czyta^^'

niedziela, 18 grudnia 2016

Shaman King Miki Rozdział 24

"Każdy może się zmienić, jedyne co jest do tego potrzebne, to chęć"

-Nie! Sonic powinien być z Amy!- kłóciła się Hinata z Gumi.
-Nie!Sally jest lepsza!- piszczała Gumi.- Miki pomóż!- poprosiła.
-Sonamy 4 life- odparłam a Hinata mnie przytuliła.
-A wy?-spytała z nadzieją Gumi.
-Nawet nie wiemy co ty bredzisz- skomentował Zeke. Hao spojrzał na nią przepraszająco. Gumi się obraziła i wróciła do picia coli. Hao westchnął i wrócił do jedzenia frytek, Hinata jadła chickenburgera, a Zeke jadł ciastko. Ja natomiast jadłam wrapa i piłam fantę.
- A teraz tak na poważnie...- westchnęłam.- Jak my im to wytłumaczymy?- spytałam patrząc na nich.
-Nie mam pojęcia...- westchnął Hao.
-To pryszcz, jak im wyjaśnimy ze Zeke nie chce już spalić świata?-spytała smutno Hinata. No tak nie wspomniałam, nie? Zeke po jakimś czasie z nami, moją rodziną, przyjaznymi ludźmi zrozumiał że czasy się zmieniły i jego jedynym celem jest poprawienie nauki by nie było już tylu toksyn i większe nauki jak pomagać Ziemi. Hao natomiast zrezygnował z udziału i miał to gdzieś bo on nawet nie wie o co mógł by walczyć, a poza tym foryoku Hao odnawia się powoli bo jego ciało jest słabe, Zeke odzyskuje jej nieco szybciej, ale nadal wolno... Dodatkowo Hao musiałby na biegu szukać ducha, znaczy zna jednego i nawet o tym nie wie, ale Gumi już się tym zajęła...
-Normalnie...- powiedziała z uśmiechem Gumi- Powiemy im to, uspokoimy, a jak spróbują zaatakować rozkwasimy im mordy...- wzruszyła ramionami. Wszyscy na nią spojrzeliśmy, wiedząc że nie żartuje.
-To to jest ustalone, teraz spokój- uśmiechnęła się Hinata. Wyciągnęła telefon i wtyczkę z podwójnym rozdzielnikiem tak że mogła podłączyć 2 pary słuchawek. Dała jedną parę Zeke'owi i puściła muzykę klasyczną, oboje usiedli boso na fotelach tak ze pół leżeli ze zgiętymi kolanami, opierając się o siebie plecami. Gumi natomiast wyjęła telefon i włączyła muzykę na głośniku, co jakiś czas cicho nucąc, a po chwili ona i Hao śpiewali wraz z piosenkarzami, ja też się dołączyłam, wszyscy się z tego śmialiśmy, nawet na twarzy przodka błądził lekki, zadziorny uśmiech.
~~~~~~
Dojechaliśmy po jakiś 2 godzinach, a potem czekał nasz 10 minutowy marsz pod górę. Yami wziął nasze bagaże i zaczęliśmy iść na górę. Wszyscy byliśmy cicho, nie wiedzieliśmy jak się zachować, z tego co wiem moi rodzice też tam będą więc mieli wsparcie bardziej wiarygodnych osób, ale co jeśli to nie zadziała? No cóż trzeba będzie poprosić potwory o pomoc, albo zrobić tam małe piekło na Ziemi. Hinata poszła pogadać z Yamim na uboczu, bo oto staliśmy prze drzwiami. Podeszłam do zdenerwowanego jak cholera Zekea.
-Okej?-spytałam.
-Jak może być "okej"?- zapytał zirytowany.- Przecież oni mnie nienawidzą, ostatnio jak ich widziałem, a oni mnie chciałem ich pozabijać, a oni chcieli zabić mnie.- westchnął.- Uwierzą że się zmieniłem?-spytał patrząc na mnie. Westchnęłam, oparłam się plecami o jego i złapałam go za rękę, zaskoczony spojrzał na mnie, znaczy wszyscy byli przyzwyczajeni ze jeśli chodzi o przestrzeń osobistą to w moim słowniku kiedy jestem z kimś w stosunku na poziomie"przyjaciele" to to słowo znaczy "nie włarze do łazienki jak jesteś w środku, nie całuje i się nie sekszę" bo spać obok już jest okej. Nawet Hinata nie zwróciła na to za dużej uwagi.
-Wszystko się zmienia.... Gwiazdy, drzewa, woda, kwiaty, ludzie też, przecież zmieniamy się całe życie, uczymy się jeść sztućcami, uczymy się matematyki, odróżnia dobra od zła...- uśmiechnęłam się do niego.- Ty też się czegoś nowego nauczyłeś.
***
Keiko przyszła z wielgaśnym uśmiechem . Maka* spojrzała na przyjaciółkę z dzieciństwa i znając jej miny zaśmiała się lekko i spojrzała na syna, ten kiwnął głową i poszedł do reszty.
-...TAK! Makao i po!- pisnęła Maja.
-Kurde! Znowu wygrała!- naburmuszyła się Jun rzucając swoje karty o stół.
-Maja jest bardzo dobra w tej grze, zwłaszcza że ma tą swoją zasłonę poker face...- westchnęła Kaja, a Horo dumny objął Maję z tyłu i położył głowę na jej ramieniu, on nie grał, nie chciało mu się(poza tym doskonale wiedział że maja kopie w tę grę tyłki), ale chętnie obserwował Maję z takim uśmiechem, wcześniej nie zauważał jak cudny ma uśmiech, a teraz? nie może oderwać oczu.
-A propo! - Choco przerwał zabawę włosami Kaji-Wiecie jak się nazywa przesolona firanka?! Za-słona!-zaczął się śmiać, a Kaja siedząca miedzy jego nogami i czytająca mangę zaczęła się dusić śmiechem zasłaniając się książką. Dumny Choco zaczął jej szeptać żarty do ucha, co jednak ucieszyło innych, jeśli ona je lubi to proszę, ale niech oni nie cierpią.
-Ekchem!- wnerwił się Leo, na którym już wieszała się Ginny.- Ktoś mnie słucha?- zirytował się, zwłaszcza że miętowowłosa(tak na moim kierunku mam rozróżnianie kolorów...) łasiła się do niego jak kotka podczas okresu.- Przyjechały...- uśmiechnął się kiedy inni go w końcu wysłuchali, a Ginny niezadowolona puściła(po pierwsze ze ją olewał, a po drugie ze jego siostry które za nią jednak nie przepadały przyjechały). Inni wstali i się uśmiechnęli, pobiegli do drzwi, Dara wywróciła oczami zaciągając tam Rena, bo ten chciał już lecieć i układać se czub który ta skutecznie rozwalała wiedząc że Miki lubi długie włosy u faceta. Ren czół się ogólnie jak fleja, cholera wie czemu bo chłopak, aniołki raczą wiedzieć kto był tym cudotwórcą( walka jest miedzy Jun prawami siostry, Dara, prawami szantażysty i poinformowanej osoby, oraz Anna prawami Anny[ i faktu iż dziewczyna po dziurki w nosie miała widok gołych klat u każdego domownika, no może poza widokiem klaty Yoh, bo ile można widzieć te blade klaty? Wszystko się nudzi... Walić ze to nie...]), ubtał się normalnie, czyli w ciemno czerwoną, bordową wręcz, koszulkę i czarne jeansy z dużą ilością kieszeń, oczywiście wszystko niecały dzień temu leżało w walizce którą zmusiła go do wzięcia Jun i wszystko było przez nią kupione. Chłopak w końcu się pogodził, mimo wszystko cieszył się że zobaczy Miki. Uśmiechnął gdy drzwi się otwierały, ale mina mu zrzedła widząc dziewczynę w której się zakochał trzymającą za rękę Zeke'a i opierającą się plecami o jego. Dziewczyna spojrzała na nich zaskoczona i widząc minę chłopaka, zrozumiała JAK to wygląda kiedy ktoś nie wie jak bardzo tolerancyjna jest względem intymności w przyjaźni... Pomijając również szok, wściekłość i strach piszący się na twarzach pozostałych.
~~~~~~
Rozdział dedykuję Darci! Z prośbą o dopuszczenie postaci do głosu...*szeptem*
*Mama Leo, Gumi, Miki, Marty i.... już milczę...

sobota, 17 grudnia 2016

Shaman King Miki -Rozdział 23

"Cholera jasna uspokój się! Zachowujesz się nie jak ty! ....A może ty się zakochałeś?"

Siedziałam na dachu domu, patrzyłam w gwiazdy, ktoś dotknął mojej dłoni.Spojrzałam na tą osobę. Jej niebieskie włosy poruszały się jak pod wodą, była ubrana w migoczącą, niebieską sukienkę do kolan.
-Jak tam?-spytałam.
-Dobrze... Ale dziwnie mi że.... Znowu go widzę... Jasna ciasna tak długo go nie widziałam.- śmiała się Galaxia. Opowiadała oczywiście o Duchu Ognia. Westchnęłam i pozwoliłam by jej włosy co jakiś czas łaskotały mnie po poliku. Lubiłam tak leżeć, lubiłam ten spokój, zamknęłam powoli oczy i wyciągnęłam rękę jak bym chciała złapać gwiazdę. Jedna rzecz mnie gryzła, nie wiedziałam co mam kupić pewnej osobie, oczywiście mam prezenty dla większości, ale jedna osoba była pieprzoną zagadką, znaczy wiem ze jemu nie miałam kupować, bo on świąt nie obchodzi, ale po prostu musiałam. Wtedy sobie coś przypomniałam, uśmiechnęłam się, poszłam z powrotem do domu i zaczęłam robić prezent.
Rano obudziło mnie głaskanie po policzku, spojrzałam na osobę która to robiła, zimne dłonie należały do Hinaty. Dziewczyna z uśmiechem zabrała rękę .
-Hej, wstawaj, za 2 godziny wyjeżdżamy do galerii, a z Galerii do lotniska i jedziemy.- powiedziała, wyprostowała się i wyszła. Po jej wyjściu poszłam się przemyć i ubrać. Upewniłam się że mam wszystko spakowane. Zeszłam z torbą na dół i dołączyłam się do śniadania. Hao właśnie opowiadał że już się sam zaczyna bać opuszczać dom samemu, Gumi natomiast gniotła biedną łyżeczkę i kończyła kanapki. Zeke i Hinata byli zajęci powolnym jedzeniem i gapieniem się na siebie na wzajem. Jakimś cudem w końcu skończyliśmy ten nieszczęsny posiłek, posłaliśmy bagaże do samochodu, który będzie kierowany przez Yamiego. Poszliśmy do Galerii gdzie spędziliśmy chyba ze 3 godziny. Obładowani siatkami poszliśmy je przygotować jako "prezenty". Potem wszystko wpakowaliśmy do worka, auta, a na koniec sami wpakowaliśmy się w auto i pojechaliśmy w trasę.
***
Ren nie rozumiał po co tu przyjechał, prawda jest taka że nie wiedział co to święta, a siostra go zaciągnęła żeby mieć pomógł, bo Ginny dalej zalecała się do Leo. Większość musiała sprzątać, on jednak się wymigał zajmując się zakupami i ozdabianiem choinki. 
Wszyscy poza nim dali się porwać nastrojowi świąt, nawet Jun i Ginny. Właśnie teraz siedział a inni zastanawiali się nad kupnem prezentu dla tych co przyjadą, Dara jako jedyna już to załatwiła i o dziwo miała o 2 prezenty za dużo( Hinata:Dara jest zbyt wścibska by się nie dowiedzieć....). Ren natomiast myślał nad czymś, nie mógł przestać ... No bo w jego bagażu była jedna, dość spora paczka ślicznie ozdobiona i obwiązana, tak moi państwo poza paczą dla siostry, i ewentualnie kuzynki, była jeszcze jedna, przeznaczona dla pewnej dziewczyny. Westchnął zrezygnowany, a tu nagle wyskakuje na niego 56kg brązowowłosej istoty, prosto przed twarz. Zaskoczony złapał to to za wszarz i rzucił na łóżko wyciągając Guan- Dao.
-Ała...- jęknęła Dara.
-Mówiłam że to zrobi!- krzyknęły Maja i Kaja mijając drzwi pokoju.
-Czego tu chcesz?-zapytał wnerwiony Tao.
-No więc...- zaczęła najmłodsza Asakura ignorując że "no więc" nie może być początkiem zdania.- Po pierwsze jest już kolacja, a po drugie... co cię tak gryzie?- spytała.
-Nic- warknął odkładając broń i idąc w stronę drzwi.
-Ej te nie kłam mi tu, bo powiem im o tej wielgaśnej paczce dla Miki...- zagroziła i ją olśniło.- To o to chodzi!- krzyknęła, a druga informacja walła ją jak młot.- Mooooooment!- pisnęła.- Ty się...
-Nie!- krzyknął.
-Ty się..!!- piszczała.
-Zrobię ci krzywdę!- krzyknął czerwony.
-...W Miki...- dodała drżąc.
-Milcz kobieto!!!!!- Tao był czerwony i jego czub drgał.
-...Zakochałeś!!!!!!- pisnęła w końcu i tarzała się po łóżku piszcząc.- O Boziu Rerny Tao się zaaaaaaaakochał!- powiedziała zatrzymując się i patrząc na czerwonego fioletowowłosego gotowego wybuchnąć, zakopać się pod ziemię, znowu wybuchnąć i spalić najbliższą wioskę, a Dare po drodze udusić. Biedny Ren zrozumiał że teraz już ma przekichane, bo nie dość że nie wie jak to zaplątane ciacho zwane emocjami i miłością dziabnąć to teraz ma jeszcze kopniętą swatkę jako sprzymierzeńca, oj biedny, biedy Ren, ale się chłopina wkopał w szambo.

piątek, 16 grudnia 2016

Shaman King Miki Rozdział 22

"-Czemu go bronisz pomimo jego grzechów?! Czemu wolisz jego?! Co on ma czego ja nie mam?!
-... Nie jesteś nim..."
(OSTRZEŻENIE: 
Na początku rozdział jest haotyczny... Ogólnie ten jest haotyczyny i przepraszam, tak możecie mnie opieprzyć)
Zawzięcie mrugałam próbując zrozumieć co mi właśnie powiedziała. Hinata pokazywała mi fragmenty w księgach i tłumaczyła mi coś po raz n-ty. Gumi się zastanawiała nad czymś.
-Więc mówisz mi ze w jego ciele są 2 dusze?- spytałam.
-Tak.- potwierdziła. Zdjęła z głowy tiarę i związała długie włosy w kitkę.- Prawdziwy brat Hao i Zeak sprzed 1000 lat...- westchnęła.
-Więc.... Chcesz ich rozdzielić? Po co?-spytała Gumi.
-Bo tak im pomożemy, bo tak pomożemy ludziom bo Zeke będzie osłabiony...- zaczęła wymieniać powody.
-Dobra koniec tego...- stwierdziłam.- Jeśli to ma pomóc zrobimy to i koniec!- Hinata uśmiechnęła się. Zaczęła wymieniać co jej jest potrzebne. Zebrałyśmy to a dziewczyna zajęła się robieniem swoich voodoo.
Następnego dnia poszłam na walkę Rena. Chłopak na początku w ogóle nie atakował, ale potem już zaczął i wygrał, przemilczmy to że potem zemdlał.
Potem było w miarę spokojnie, oczywiście Ginny podrywała Leo, ten ignorował, a walki toczyły się szybko i leniwie.Wszystko było dobrze, do pewnego feralnego dnia... Nie mogę dużo z tego sobie przypomnieć... pamiętam tylko jak walczyłam z szamanami chcącymi zaatakować Yoh i resztę, a potem tylko światło i obudziłam się w moim domu, podobno oberwałam mocno w kręgosłup i w głowę, powinnam nie żyć, ale miałam tylko lekki wstrząs mózgu i śpiączkę przez 2 tygodnie...
*miesiąc później*
(też was kocham :3)
Obudził mnie budzik. Zamruczałam niezadowolona i wyłączyłam go z zamiarem dalszego spania tuląc wielkiego pluszaka Minni, ale obudził mnie apetyczny zapach. Niczym fretka zerwałam się i zaczęłam niuchać, na moim łóżku poczułam czyiś ciężar. Ziewnęłam i rozciągnęłam się lekko aż kości mi hrupły.
-Zeke zboku won będę się przebierać...- powiedziałam wstając i patrząc na długowłosego chłopaka w za dużych jeansowych spodniach, kolczykach, czerwonej koszulce z zadziornym uśmiechem.
Tak moi mili państwo! Hinacie się udało! Rozdzieliła ich  a oni teraz ze Mną, Gumi no i Hinatą bo jej bardzo zależało, siedzą z nami w Japonii w jednym z domów naszej rodziny. Brązowooki siedział dalej, westchnęłam, weszłam do łazienki, umyłam się i ubrałam.
-To to idziemy...- powiedziałam patrząc na niego. Wstał spokojnie.- I zostaw ten nagrobek bo ci walnę...- upomniałam go wiedząc ze wziął nagrobek ducha ognia.
-Szlag...- zaklął przodek i zostawił nagrobek. Oboje zeszliśmy na dół dyskutując czemu nie moze tykać D.O. Na dole zastaliśmy Gumi uczącą Hao podrzucania naleśników na patelni, ogólnie on gotował, ale uczyła go tego żeby bezkarnie się w niego wtulać.
-Ej zielona koniec gwałtu nieletnich- warknął Zeke. Gumi perfidnie owinęła ręce wokół pasa Hao i pocałowała jego ucho, tan pisnął czerwony nie wiedząc co zrobić.
-Bo co mi zrobisz?- spytała z drapieżnym uśmiechem i wyzywającym spojrzeniem.
-U....um.... Z....zeke-sama proszę....- powiedziała Hinata podając mu talerz niby pampuchów z czekoladą i pięknie ułożone naleśniki. Dziewczyna była zarumieniona, a chłopak starał się opanować rumieńce jak stąd do warszawy, ale nie udało mu się do końca i był lekko czerwony na polikach.
-D...dzięki...- powiedział biorąc talerz i siadając obok niej. Hao wrócił do robienia naleśników, a Gumi poszła na chwilę do łazienki, po drodze mnie złapała i wciągnęła za sobą.
-CO!?GDZIE?!GWAŁCĄ!!- pisnęłam lądując na kanapie w łazience(nie pytajcie po co). Spojrzałam na naburmuszoną, czerwoną jak burak, siostrę. Zamrugałam zaskoczona i się rozejrzałam.- Um..... co ci się sta...
-Potrzebuje pomocy zaraz, teraz, natychmiast, na wczoraj i tydzień temu!- wypiszczała czochrając swoje włosy.-Nie wiem czemu, nie wiem jak ale ten chłopak doprowadza mnie do szału! Białej gorączki! Serce mi napieprza jak basy, nie chcę go zostawiać, chcę ciągle na niego patrzeć, na święte buraki ja się chyba zakochałam! Ja! W...w ..... w tym dzieciaku! Jezu czemu! Co ja robiłam źle?!- piszczała dalej. Powoli rozumiałam o co chodziło, prawdą było ze odkąd Hao tu jest Gumi zachowuje się dziwnie, codziennie się maluje, dba o siebie ze 3 razy bardziej i cały czas tuli Hao. No jak by to ująć... lekki szok jest...
-Chwila, moment, zatrzymaj ten traktor i potok...- powiedziałam patrząc na nią.- Od kiedy ty...- zaczęłam.
-No tak właściwie na początku chciałam tylko się dobrze zaprezentować no i on wtedy no...- zaczęła.
-No co?-spytałam.
-Czułam się jak bym go znała i jednocześnie nie... On... Potrafi mnie zaskoczyć, odpyskować mi, ale robi to z taką miną ze nie mogę oddychać... Zachowuje się jak by wiedział o mnie wszystko.... O matko kochana, Miki co się ze mną dzieje?- spojrzała na mnie, w jej zielonych oczach widziałam powagę, strach, niepewność, a potem wnerwienie na widok mojej osoby zatykającej sobie usta z oczami pełnymi gwiazd.- Co się tak gapisz?!
-O kurczaczki!- podskoczyłam na kanapie.- Gumi się zakochała w Haosiu!- podskakiwałam dalej.- To takie urocze!- uśmiechnęłam się.- Nie pomyślałabym że gustujesz w takich shotah!- Gumi poczerwieniała i spojrzała w bok, uśmiechnęła się i z jej oczu płynęły łzy. Spojrzałam na nią i przypomniałam sobie, no tak... Przytuliłam ją.- Gumi on taki nie jest.... No dobra nie znam go ale ... Po prostu to wiem, uwierz mi....- głaskałam ją dalej.
Poszłyśmy na śniadanie, Hao widząc smutną Gumi zapytał co się stało, ale ta milczała, uszanował to i po prostu położył jej rękę na ramieniu z lekkim uśmiechem, ta nie myśląc dużo przytuliła go, a na taj wysokości, głowę miała na jego brzuchu, co poskutkowało pieczącym się burakiem Hao. 
Po śniadaniu ja i Gumi zmywałyśmy, Hao wycierał, Zeke poszedł z Hinatą na zakupy, kiedy wrócili pokazali nam kartki świąteczne z zaproszeniami na święta do posiadłości Asakurów za półtora tygodnia, postanowiliśmy wszyscy jechać i wszystko im wyjaśnić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ufffff! Skończone, a teraz.... Coś o Gumi i Hao z tych lat! :3

Pierwszy w życiu prezent
Gumi siedziała z Hao w salonie i oglądali serial pt."łowcy okazji" akurat znaleźli śliczne kolczyki. Hao westchnął na ten widok, Gumi to zauważyła.
-Co jest?-spytała spokojnie.
-Hm? O nic po prostu wiesz przodek nosił kolczyki, teraz też nosi... zabrzmi to dziwnie ale nie czują się baz nich za dobrze...- dodał cicho. Dziewczyna patrzyła na niego ciekawie i lekko się zarumieniła gdy ja na tym przyłapał, szybko odwróciła wzrok patrząc w przeciwną stronę i zapamiętując te informacje. Następnego dnia wszyscy poszli do galerii by kupić więcej ubrań chłopakom, Gumi jednak odeszłam od grupy, co było dość dziwne, wróciła po jakieś godzinie i opieprzyła wszystkich ze jak  my ubrania wybieramy, skończyło się na tym że wróciliśmy obładowani torbami i czekaliśmy na pizzę, bo nikomu się nic nie chciało. Gumi jako jedyna poszła na chwilę na górę i wróciła z przepaską we włosach, chodź zajęło jej to za długo.
Wieczorem Hao w końcu wszedł do pokoju i usiadł. Ku jego zdziwieniu na biurku leżała ozdobna torebka, podszedł i wyjął z niej kilka pudełeczek co dość mocno go zdziwiło. Otworzył jedno a w środku znalazł żółte kolczyki gwiazdki, najzwyklejsze w świecie. Uświadomił sobie że to właśnie dla nich Gumi się od nich odłączyła. Uśmiechnął się z rumieńcami i otworzył jeszcze inne pudełko ozdobione kartką "w tych bym cię chciała zobaczyć najbardziej". Poczerwieniał lekko, były to kolczyki podobne do tych co nosił "dawniej" ale były ozdobione niczym prawdziwe niebo, odznaczała się tam droga mleczna. Uśmiechnął się szeroko i je założył, były trochę mniejsze, ale nie przeszkadzało mu to, przytulił pudełko. Następnego dnia Gumi znalazła na stoliku nocnym gwiazdkę ze szkła z karteczką "if you will be my star i be your sky", fragment piosenki któą uwielbiała. Gumi poczerwieniała i wtedy zrozumiała ze już nie ma przebacz, ten cholerny chłopak ją zauroczył.

Shaman King Miki Rozdział 21

"-Czy ktoś poza mną czuje żądzę mordu w pobliżu?
-A spokojnie to tylko oni się biją... O chłopaka i z zasady...."

Jak dziś przyjemnie, nie ma ważnych walk, Anna i Tamao se wybyły, tak jak Jun z moim bratem. Dara męczyła Gumi o randkę z Hao, a ta  wkurwiona na każdy możliwy sposób powiedziała że chciała iść na randkę z cholernym, jak to ujęła, facetem, a nie z niezdecydowanym bachorem, Hinata dalej kartkowała księgi szukając rozwiązania, Kaja i Choco się gdzieś zaszyli, Horo i Maja grali razem w jakąś grę, a Yoh i morti jedli oglądając jakiś film, Ryo robił coś w kuchni, a Ren miał wyrąbane i myślał nad czymś otoczony aurą wnerwu na wszystko co mu będzie przeszkadzać. Ja siedziałam na schodach i ich obserwowałam z słuchawkami w uszach. Nagle do pokoju wlecieli Konchi i Ponchi. Wszyscy na nich spojrzeli zaciekawieni o co może chodzić.
-R....ren!- powiedzieli zdyszani.-Ren już chciał ich pociąć, ale zdążyli powiedzieć.- JUN MA KŁOPOTY!- spojrzałam na nich.- T...ten jej bolo też!- nie miałam czasu na poprawianie ich, ja i Ren zerwaliśmy się w sekundę i zostawiając po sobie kurz pobiegliśmy tam. Ku memu zdziwieniu ujrzałam 2 dzieci.
-A to co wysyp krasnali?!- warknęłam wyciągając włócznie, ale nim coś zrobiłam Ren już zaatakował.
-To Ren Tao!- pisnął jeden.
-Ren...- szepnęła Jun.
-Co tu się wyprawia? Pilnujcie się i wracajcie do piaskownicy.- warknął. Reszta do nas dobiegła.
-Nie! To ty i twoja siostra powinniście tam wrócić!- warknął brązowowłosy.
-Właśnie!- zawtórował mu granatowowłosy.
-Chcecie dostać lanie?- warknął Tao, zawtórowałam mu cichymi oklaskami, nikt mi bezkarnie nie będzie brata i (przyszłej)szwagierki.
-Ren to tylko dzieci....- zaczął Yoh kładąc rękę na ramieniu fioletowowłosego.
-Nie wtrącaj się Asakura, to sprawa rodziny Tao!- odpyskował strącając jego rękę z ramienia.
-Teraz, puki są zajęci! Atakuj!- krzyknął do ducha.
-Atak!- potwierdził granatowy.
-Prze...- zaczęła jakaś zielonowłosa, lecz nim skończyła  ich duchy już leżały rozczłonkowane na kawałki, ale wystarczy zszyć.
-Wychowaj lepiej swoje pieski...- warknęłam na dziewczynę patrząc na nią dzikimi oczami. Braciszkowie pisnęli i schowali się za siostrę.
-Miki spokojnie, myśl o ładnym spokojnym jeziorze...- próbował mnie uspokoić brat.- Bardzo przepraszam za siostrę, jest trochę nerwowa kiedy chodzi o bezpieczeństwo rodziny.... - kłaniał się przed nią w przeprosinach mój brat, a Giny, bo tak ta zielonowłosa flądra z dziwną fryzurą (odezwała się chodząca szopa-,-)ma na imię, poczerwieniała i patrzyła na niego jak dziecko na wielkiego misio-żelka, mamo ta pani chce mi zjeść(zgwałcić) brata, twojego syna!
-Gini co ty tu robisz?- zmarszczył brwi Ren.- Um... Gini... Ziemia do Giny.- zajęło to pięć minut, w końcu podeszłam i z wielką radością kopnęłam ją w kostkę.
-AUA!!!!! Co do cholery?!- warknęła na mnie.
-Ren się coś pyta i za atak na mojego brata.- odpowiedziałam podchodząc do Leo i wtulając się w niego,on widząc moją minę lekko się zaśmiał i zaczął mnie głaskać.
-Co tutaj robisz?!- krzyknął wnerwiony ren z drygami czuba.
-Cóż... Zawalczyć i wygrać turniej, widzisz Reni...- ale se baba grabi....- niektórzy uważają że nie nadajesz się na głowę rodziny Tao.- a niby kto? ty z tą zieloną banią? Biedny klan tao, wyślę bukiet z kondolencjami.
-Niby kto taki?- zapytał dobitnie .
-YH! DOŚĆ MARUDZENIA!!!!!- tupała nogą Gumi.- Po pierwsze złotko zwolnij fryzjera, po drugie idź do sklepu, a po trzecie przestań się spinać!!!! Czy każdy tao musi się puszyć jak paw na wybiegu, kurwa mać?!- Wnerwienie mojej siostry w końcu pękło.- No poza Jun, ona jest spoko, mamy waszej też nie znam to się uciszę... Ale cholera pomarańczowa!- tupała wnerwiona nogą. Koło niej pojawił się facet w biało-czerwonym kimonie, przełożył ją przez ramie i odszedł.
-Aha....- skomentowali wszyscy.
-Nie ważne, jak masz zamiar walczyć z Renem? Możesz wcześniej walczyć i wypaść albo co gorsza walczyć z Hao- powiedział Morty. W tym momencie zapiszczały dzwonki.
-Son of a bitch...- powiedzieliśmy jednocześnie z bratem.
-Jutro w południe....- zaczął Horo.- Walczymy z drużyną "siła doshi".
-To my, przygotuj się Ren, bo jutro przegrasz.- i odeszli, ta jednak spojrzała się do tyłu i puszczając oczko i całuska do Leo zniknęła za górą.
-Czemu każda Tao podrywa mojego brata?- tuliłam Leo z łezkami w oczkach.
Jak można było się spodziewać atmosfera była tak przyjemna jak na pogrzebie. Nikt zbytnio nie wiedział co powiedzieć, no bo kto by się cieszył. W domu ujrzeliśmy Hinate gadającą o czymś z Gumi. Spojrzałam na nie i podeszłam.
-Hej, co tam?- spytałam.
-Wydaje mi się że Hinata ma dość... ciekawe, dziwne i... bardzo poprawne informacje...- pierwszy raz widziałam Gumi patrzącą na mnie tak poważnie. Ciekawe co znowu wymyśliły.

~~~~
Rozkręcam się -w-
Tja wiem dużo zmienione, ale ciiiii
I tak.... kolejna Tao dostawia mi się do brata ;3; Why?
Leo:Ale ja chcę tylko Jun ;-;
Wynocha mi z piętra!
Ren:O matko tyś to kontynuowała!? Apokalipsa się zbliża, uciekajcie, jej pseudo śmieszne, pseudo teksty atakują!
*gapi się* skacze na niego*
Ren:CO DO..?!
-w- Też tęskniłam -w-
Ren:A ja nie-,-

***
Le little suprise.
Postanowiłam wstawić tutaj któciutkir historyjki o niczym  coś jak "Shaman King remix track"
Ale w większości o Flowersie.
~~~~
Odwiedziny~
(Enjoy~)

Miki piszczała z radości czekając na Leo, Jun i swoich bratanków i bratanicy. Cóż po turnieju życie toczyło się już normalnie i nie było już tak ciekawie. Usłyszała pukanie do drzwi i biegiem tam pobiegła by je otworzyć. 
-Ciocia!- przywitały ją okrzyki 3 dzieci.
-Lilian, Ying, Xing!- przytuliła dzieci brata. Potem był już zwyczajny harmider, kiedy dzieci pognały się bawić(z innymi -w-) Miki przywitała się z bratem i szwagierke.
-A gdzie Ren?- spytała zielonowłosa. 
-Jeszcze w pracy- powiedziała miki z uśmiechem i łzami, mina mówiła" kill me".
-A to może i lepiej- zaśmiała się lekko Jun. Wzięła od męża wielkie pudło i podała je Miki.- Gratulacje z okazji pierwszej książki!- uśmiechnęła się.
-Aa! Dziękuję!- przytuliła Jun i otworzyła pudło a tam...(bomba! Nie żartuję xD  Coś gorszego.... Dla Rena >:3)
*po powrocie Rena*
Ren zmęczony wszedł do domu i uśmiechnął się na myśl że za chwilę zje coś i spędzi czas z rodziną. Dzieci wesoło go przywitały i pobiegły się dalej bawić. Ren wszedł do salonu, siedział tam jedynie Leo czytając książkę siostry.
-Hej, co tam?- spytał szfagra.
-Okrj, Miki i Jun są w ogrodzie, jak zjesz to tam idź.... Albo lepiej i nie...- to ostatnie dodał pod nosem.  Ren usiadł i zjadł obiad, po czym ruszył do ogrodu. Miki i Jun coś przeglądały śmiejąc się i gadając. Uśmiechnął się ciesząc się ze jego siostra i żona tak dobrze się dogadują.
(Horo: Zakład o zmywanie że za chwilę pożałuje?
Choco:Zgoda!)
Nawet nie wiedział jak bardzo się mylił, bo kiedy podszedł bliżej rozpoznał pudło. Były to jego stare zdjęcia których Jun robiła co najmniej 200 tuzinów rocznie. OD JEGO NAJMŁODSZYCH LAT.
-Ren był taki słooooodki jako dziecko!- zapiszczała jego żona, a on padł jak długi gotując się ze wstydu.
(Horo:Dziś ty zmywasz -w-
Choco:Kurde......)

DZIĘKUJEMY ZA UWAGĘ!*podskakuje wesoło*

czwartek, 15 grudnia 2016

Shaman King Miki- Rozdział 20

"...Nawet nie zauważył kiedy się w niej zakochał, taka miłość nie była prost
Jak by jakakolwiek miłość kiedyś  była prosta!"

Wszyscy uczestnicy i kibice turnieju patrzyli na to jak Horo całuje Maję. Ta się ogarnęła po chwili i objęła go w szyi oddając pocałunek, a ten objął ją w tali. Złapałam tą parkę i zaciągnęłam do holu, gdzie dalej wymieniali ślinę, za ich przykładem poszła Gumi i Hao, z czego ci drudzy byli bardziej... Jak to ująć... A tak perwersyjni... Gdyż Hao podniósł Gumi trzymając ją za uda i trzymając ją całował, a ona opierała plecy o ścianę i obejmowała go w szyi. Patrzyłam na ten festiwal, westchnęłam i poszłam do reszty.
-Gratuluję udanej walki!- uśmiechnęła się do mnie Kaja.
-Dziękuję.- oddałam uśmiech.- Kto ich w końcu nakłonił?- spytałam patrząc po wszystkich.
-Tylko Kaji chciałoby się marnować na to czas...- powiedziała Anna.- Znaczy Jun pewnie też, ale ona jest zajęta twoim bratem...- powiedziała pokazując mi palcem Leo i Jun siedzących niedaleko Fausta i Elizy, mój brat i Tao tulili się i co jakiś czas całowali, a Faust i Eliza miziali się noskami.
-To przerażające jak podobni się stają...- zauważył Choco.
-Lepsze to niż ciągle wsysanie się w siebie i macanie w tłumie...- zauważyła Hinata.
-Pocisła wam...- zaśmiała się Unis. Kaja i Choco zrobili się czerwoni i obrażeni odwrócili się do nas plecami. Gadałam tak z resztą czekając na 2 parki.
***
Wszyscy wesoło gadali praktycznie o wszystkim i o niczym, nawet Dara przyszła po chwili na co reakcje były i wesołe, i udawane i nieprzyjemne. Jednak Ren nie zwracał na to uwagi wpatrywał się w Miki, jak zawsze miała te swoje włosy rozpuszczone, poza dwoma kosmykami przy twarzy które wiązała gumkami, cholera wie po co. Jej oczy lśniły wesoło a zadziorna mina dawała do zrozumienia że mimo lekkiego zmęczenia i obrażeń wszystko jest dobrze i może znowu walczyć choć by za chwilę. Ren lekko się zarumienił i zrozumiał że sam to nic tu nie zdziała. Odkleił plecy od barierki i podszedł do siostry i jej narzeczonego, ci czując jego intensywne spojrzenie w swoje osoby spojrzeli na niego.
-Co się stało Ren?-spytała Jun, a Leo udawał ze go nie ma.
-J...ja...- powiedział chłopak trzęsąc się, nie myślał ze będzie musiał prosić siostrę o pomoc, a już na pewno nie o pomoc w takiej sprawie.- Jak to jest się zakochać?-wydusił z miną która świadczyła że zabije jeśli zaczną się śmiać. Oboje spojrzeli na siebie i zamrugali, potem z powrotem na niego.
-Um no widzisz.... To jak.... No...- Jun też za bardzo nie umiała mu tego wyjaśnić, no bo jak ma mu to wyjaśnić? Jej sposób nie był zbyt zrozumiały dla chłopaka jak Ren. Leo westchnął.
-Kiedy jesteś zakochany pomimo wad tej osoby chcesz być blisko, jej głos, śmiech, widok uspokaja cię, chcesz dla niej walczyć, martwisz się o nią o wiele mocniej niż o siebie, jedyne co chcesz to widzieć ją szczęśliwą, nawet jeśli z kimś innym... Ciągle o niej myślisz, nie możesz jeść, nie możesz spać.... czujesz się jak by była twoim słońcem... to ona a nie grawitacja cię tu trzyma.... działa jak magnes... przyciąga cię... rozwesela... Wiesz że możesz jej zaufać, wierzyć...- powiedział patrząc w bok.- Zawsze jest dla ciebie piękna... i nie ważne jak niezdarna, czy złośliwa czy przemądrzała by była, chcesz być obok bo... obok tej osoby jest twoje miejsce...- dokończył chłopak patrząc w bok. Ren zamrugał zaskoczony, czy czół coś takiego do Miki? Nie bałby się jej powiedzieć ze jest złośliwa, wredna i czasem po prostu zachowuje się jak małpa, ale mimo to ją lubił, miał problemy z jej osobowością? Oczywiście że nie, nie przeszkadzała mu ona ani trochę, przecież sam nie był najmilszy... Zastanawiał się tak nad tym, a Jun piskała i tuliła Leo że jaki on romantyczny i w ogóle jak ładnie powiedział.
~~~~
Horo i Maja w końcu się od siebie odczepili, oboje byli lekko zziajani bo po co tracić czas na oddech? Do tego czerwoni jak lampki świąteczne.
-W...wiec ty...- zaczęła nieśmiało Maja. Chłopak spojrzał w bok, wziął oddech i chyba pierwszy raz w życiu był tak poważny i pewien swoich słów. Jednak spojrzał na Gumi i Hao nie chcąc jednak mówić tego przy nich, jednak ich już nie było, nie widzę co tam myślicie, nie ma seksów, a randka. Niebieskooki przełknął ślinę i spojrzał w brązowe, podobne kolorem do bursztynu oczy Maji.
-Wiem że raczej jestem niepoważny, ale teraz mówię serio... Czasem jesteś agresywna, złośliwa, łatwo się obrażasz i naburmuszasz, czasem po prostu nie można za tobą nadążyć...- powiedział a Maja zamrugała, cóż, to nie była pierwsza rzecz jakiej oczekiwała po takim pocałunku.- Ale...- Horo poczerwieniał patrząc na jej lekko urażoną minę.- Zawsze jesteś kiedy potrzebuje... wysłuchujesz mnie, rozweselasz, rozśmieszasz, jesteś miła, wesoła, zabawna, zdeterminowana, odważna.... wspaniała... piękna... Co ty we mnie widzisz?- załamał się, ale spojrzał w jej oczy.- K....kocham cię...- szepnął. Maja zamarłą, myślała że świat się zatrzymał, że coś jej się przesłyszało. Przypominała sobie wszystko, Dajfuki, jego depresję, próby rozweselenia go, każdą przeciwność losu, zrozumienie że go kocha... A teraz on jej po prostu mówi że ją kocha. Zaczęła się śmiać i płakać jednocześnie.
-Maja co się...- nie dokończył bo Maja mocno go przytuliła i pocałowała.
***
Siedziałam spokojnie wieczorem w swoim pokoju. Miałam na głowie ręcznik a ubrana byłam w za dużą koszulkę zarąbaną kiedyś Kou(jeden z wampirzych braci bo teraz ich jest 10) i krótkie shorty. Maja i Horo oficjalnie byli parę, Hao na randce okazało się że ześwirował i a to chciał się rzucić na Gumi i pieprzyć się w tłumie, a to przepraszał i był nieśmiały, Hinata szukała na to jakiejś odpowiedzi, a Leo powiedział mi ze Ren się chyba w kimś zabujał. Ten turniej jest zakręcony jak ruski termos... Cóż może jutro będzie lepiej.
~~~~~~~~
Macie w prezencie dwa rozdziały xD I przepraszam wszystkie Horohoro świata ;-;

A tu nowy wygląd Miki

Shaman king Miki- Rozdział 19

"Przyjaciele zawsze walczą, ale nigdy się nie ranią lub kończą przyjaźń po przegranej."

Cała widownia siedziała zamurowana. Hao podniósł swój płaszcz i odwrócony przodem do wyjścia spojrzał na moją siostrę, przyłożył 2 palce do skroni i mrugając odepchnął je od twarzy. Spojrzałam na Gumi z piorunami w oczach.
-Gumi coś ty mu obiecała?- spytałam ją. Całą grupka spojrzała na nią, no znaczy prawie, wiecie piersi, brzuch i usta Kaji są ważniejsze niż takie informacje, czerwonowłosa też raczej nie miała dużej ochoty się tym interesować.
-Ja tylko obiecałam ze jak ich nie sfajczy dostanie miłą nagrodę.- mrugnęła siadając  tak że podkreślała swoje "walory". Walnęłam face palma.
-Nie pytam, bo mi się nie chce... Idziemy...- powiedziałam. Maja w milczeniu wstała i poszła, a Gumi powoli kręcąc biodrami szła za mną i blondynką.
Hao stał i patrzyła za Gumi w przedsionku areny, nie że się czepiam, ale nie powinien tu stać, swoją drogą na miejscu rady też bym już wolała mu dać spokój, bo a niż widelec łyżeczka zechce mu się sfajczyć sobie tak ze 3 domki gości dla zabawy. Nawet mnie nie zdziwiło kiedy usłyszałam jak ją klepnął w tyłek. Zanim się na niego rzuciła, nie w celu zemsty, złapałyśmy ją i poszłyśmy na arenę. Spojrzałam na przeciwniczki, 3 dziewczyny. Jedna miała 2 krótkie warkocze, szare oczy, piegi i ogrodniczki z białą bluzką pod nimi. Druga była ubrana w różową  miniówkę, szal i czarną koszulkę bez ramiączek, miała czarne włosy z różowymi pasemkami i ciemne okulary na nosie. Ostatnia była.... Odzianą w czarne jeansy i koszulkę kopią Hao. Znaczy dla większości, bo ja ją znałam, Maja ją znała, Gumi też.
-Yo, Dara.- uśmiechnęłam się.- Przepraszamy ze was skopiemy.- powiedziałam.
-Znasz je?- spytała warkoczasta.
-Tak- powiedziała.- Ale przykro mi to powiedzieć , to MY wygramy.- uśmiechnęła .
-PRZEPRASZAM!- krzyknął Radim.- Walka już się zaczęła...- dodał widząc nasz mord w oczach. Zamrugałyśmy i się rozejrzałyśmy. Dziewczyna w szaliku wykorzystała to i wbiła łopatkę w ziemię.
-Serio atakujecie nas łopatkami?-spytałyśmy wszystkie trzy na raz.
-Dżungla!- powiedziała ta w szaliku.
-A takie łopatki!-podskoczyłyśmy wszystkie i wylądowałyśmy na gałęziach. Rozdzielone... No pięknie... Złapałam lianę i sprawdziłam czy jest wytrzymałą.  Odeszłam trochę z lianą i z rozbiegiem skoczyłam co jakiś czas je zmieniając, no Tarzan i Mogly byliby dumni. Nagle obok mnie coś zaatakowało. dostałam w ramię, liana się zakręciła a ja upadłam na twardą ziemię.
-No dobra darcia, przyznam jesteś lepsza, ale za to ci wkopę z przyjemnością...- powiedziałam wnerwiona.
***
Anna siedziałą spokojnie patrząc na zmartwionego Horo, widziała Hao który z uśmiechem to oglądał, co oznaczało że drużyna Gumi wygrywa.
-Tak więc co zamierzacie?-kaja się w końcu odessała od Choco. Wszyscy spojrzeli na nią zaskoczeni. Czerwonowłosa patrzyła tylko na Rena i Horo.
-Co masz na myśli?- spytał spokojnie Ren, a Horo słuchał, ale i tak co chwila zerkał nerwowo na arenę.
-Wiesz tobie to nic nie da, bo ty jeszcze musisz chwilkę pomyśleć zanim do ciebie dotrze, ale ty niebieska śnieżko...- powiedziała czerwonowłosa przenosząc zimne spojrzenie z oburzonego Rena na niebieskowłosego.- ... DOSKONALE- podkreśliła to słowo.- wiesz że Maja cię kocha, a ty kochasz ją, wiec przestańcie się bawić w kotka i myszkę, złap ją za ręce i w końcu pogadajcie!- zmarszczyła brwi.
-Zgadzam się z siostrą...- powiedziała nagle Hinata z górnego rzędu. Razem z nią stała Unis która pomachała do Ryo.- Ślepy zauważy ze ciągnie was ku sobie jak magnes śrubkę... - powiedziała.
Horo spojrzał w dół i zaczął myśleć czy to co czół względem dziewczyny to na prawdę zakochanie, w końcu biedak wiedziała co to miłość, ale nigdy nie patrzył na blondwłosą jak na kogoś więcej niż przyjaciółkę, znaczy jasne dzielili się sekretami, dobrze im się rozmawiało, mogli razem żartować, a dziewczyna sama w sobie była zabawna, miła, kochała fuki, no i była piękna... Każdy by marzył o takiej dziewczynie... I właśnie wtedy Horo zrozumiał że to już tak nie moze być, ta zimna, wewnętrzna wojna musi się skończyć. Spojrzał na arenę i zaczął schodzić.
Ren natomiast powoli trawił to co powiedziała mu Kaja, nie że nie zrozumiał tematu, ale nie mógł uwierzyć że ktoś go posądzał o uczucia do .... cóż prawda jest taka że było to oczywiste ze posądzają go o uczucia do Miki. Nie dość że nie rozumiał jak mogli pomyśleć że on ją kocha, to nie rozumiał czemu ktoś ją mógł pokochać. Co prawda dziewczyna potrafiła walczyć, była miła wesoła i potrafiła rozśmieszyć, ale była także dziecinna, marudna, niezdarna, złośliwa, pyskata, przemądrzała.... Do prawdy była jak małe dziecko... Ale często dodawało jej to uroku...  Chłopak przypomniał sobie parę sytuacji z podróży. Na przykład kiedy dziewczyna źle czytała mapę i zwrócił jej uwagę, ta się naburmuszyła i pokazała mu język w odpowiedzi, lub kiedy podczas postoju założyła fartuszek, związała włosy w kok i gotowała, przypomniał sobie jej radość kiedy ją chwalili. Fioletowo włosy otworzył oczy, bo wybuch oderwał go od myśli. Patrzył w dół, na Miki i jej drużynę. Pomimo odległości widział jej zakłopotany, szczęśliwy uśmiech i wtedy zrozumiał że Kaja mówi świętą prawdę, on Ren Tao, lat 17, z roku tygrysa, znaku koziorożca, przyszła głowa i chluba rodu Tao zakochał się w niej... Tej dziwnej, złośliwej, dziecinnej, leniwej, uroczej, słodkiej, wesołej dziewczynie.... Miki Makoyi....
-O cholera....- wyrwało mu się z lekkimi rumieńcami, ale wszyscy byli zbyt zaaferowani tak długą, niewidoczną walką, którą wygrały Miki i jej przyjaciółki by to zauważyć lub usłyszeć.
***
Podeszłam do Dary, Maja podeszła do warkoczastej, a Gumi do szalikowatej.
-Dobra walka.- podałam jej rękę by pomóc jej wstać.- Widać ze ćwiczyłaś!- uśmiechnęłam się. Asakura z początku była naburmuszona, ale po chwili westchnęła i skorzystała z pomocy.
-Ty też, ale i tak uważam że to za pomocą jakiegoś voodoo i tak se będę wmawiać!- zaśmiałam się na jej słowa. One zaszły swoją drogą, gdzie oddawały dzwonki i jakieś karty że mają te 15% zniżki dla przegranych, jednak koleżanki Dary postanowiły już wracać, no cóż ich rodziny nie chciały patrzeć jak ich córki się naparzają, więc wolały wracać, natomiast cała rodzina Asakura jest tutaj, nie, więc co ma do stracenia.
Schodząc z Areny zauważyłam coś dziwnego, mianowicie szedł do nas Horo, Hao patrzył za nim z wielkimi oczami, zakładam ze po przeczytaniu jego myśli,  Maja miała minę przerażonego zająca, a ja i Gumi patrzyłyśmy na to go niebieskooki zamierza zrobić. Maja zaczęła się lekko cofać tak ze stadion ją widział, może i dobrze, może nie będzie jej ochrzaniać przy wszystkich...
-Słuchaj Horo ja wiem że...- Maja już miała się tłumaczyć, ale nastąpiło coś niesłychanego.  Mianowicie :Horo położył ręce na polikach Maji i pocałował ją delikatnie i długo. Ja wpadłam w szok, Gumi i Hao wpadli w szok, Dara zaczęła piskać że w końcu któryś trochę dorósł, a stadion przeżył szok, zrobił"Uah-ah" i zaczął wiwatować, zwłaszcza Pilica i rodzice Horo którzy zaczęli wykrzykiwać podziękowania do swoich boków.
No ładnie się porobiło....
***

WITAM WAS!
Witam was po tak długiej przerwie w KONTYNUACJI opowiadania "Shaman King Miki". Ostatni rozdział tego opka był w Marcu tego roku więc wow.... Ale jak widać postanowiłam je odnowić a to wszystko dzięki lekcji zawodowej "pracowni multimedialnej" bo se postanowiłam to poczytać^^ do niespodzianek dołączę też obietnice że pojawi się nowy wygląd Miki więc nie będzie trzeba patrzeć na to coś co tam jest^^' 
Cóż dziękuję za przeczytanie do zobaczenia!!!! :3