środa, 24 lutego 2016

Emili Kinochi (pomimo wszystko) wstęp/ Rozdział 1

Cudem udało mi się przejść eliminacja, widziałam go... Nie dziwię się że mnie nie zauważył, małym powodem jest to że się lekki zmieniłam przez te pół roku. Inna sprawa że on by mnie nie poznał jak bym mu wyskoczyła przed twarz.
Tak jak myślałam nie zauważył mnie ani razu podczas turnieju nie zauważył mnie ani razu. Pomimo walk które stoczyłam, wygrałam i treningów które odbywały się tuż przy nim NIE ZAUWAŻYŁ MNIE! Nie byłam smutna czy coś takiego, miałam wiele czasu by zauważyć jak bardzo się zmienił. Powiem szczerze... Ten chłopak to pieprzony kod Da Vinci.
Przerwa w turnieju nastała kilka dni przed zakończeniem roku szkolnego w moim kochanym przytułku dla aroganckich mądrali. Chodziłam tam ten tydzień, ale on nie... Pewnie nie wiedział jak ma się zachować względem tego tłumiku troskliwych misio-teletubisio-smerfo-mupetto-muminków. Przynajmniej poznałam jego siostrę. Mój tatuś, jak ja go kocham normalnie z tej miłości oberwał tostem z dżemem w twarz, załatwił mi pobyt u dziadków w Japonii.(Nie pytajcie)
*Rozdział 1*
Stanęłam na stacji. Moja kuzynka miała po mnie przyjść, ale pewnie zapomniała. Usiadłam na ławce, mój bagaż ładnie stanął obok moich nóg, a ja wyjęłam z plecaka mangę i zaczęłam ją czytać. Po chwili na moje uszy delikatnie zostały nałożone słuchawki. Delikatne nuty I need your love a dokładniej nightcor tego utworu. Uśmiechnęłam się lekko i czytałam spokojnie, obok mnie siedziała blada dziewczyna o czerwonych jak wino oczach i jasnoniebieskich włosach. Miała kocie uszka i ogonek, w uszkach były umieszczone urocze słuchawki z kocimi łapkami. Lubiła muzykę, zwłaszcza nowoczesną. Pomimo że jest dość starym duchem to tak lubi nowoczesność że zmieniła swój strój na różową bluzę i niebieskie, jeansowe szorty. Siedziałyśmy tak i słuchałyśmy spokojnych nut, obie coś czytałyśmy. 
Po pewnym czasie, a dokładniej godzinie, wściekłam się, schowałam tomik, wzięłam bagaż i poszłam pod adres który mam zapisany na wszelki wypadek. Nie było to aż tak daleko, zwłaszcza że poszłam na skróty. 
-Hej mała-usłyszałam. Yh, faceci zawsze znajdą jakiś sposób na samobója. Powoli na nich spojrzałam, byli t gównie łysi kolecie, a ci co mieli włosy wyglądali jak by dłuuuugo nie widzieli fryzjera, cóż zawsze mnie to interesowało. Już szykowałam sztylet w rękawie grubej bluzy.
-Ma cie czelność wchodzić na ten teren...- teraz zgłupiałam. Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi, ale zauważyłam że jeden ma ducha.
-Nic ci nie jest?-podniosłam głowę. Nade mną stał czarnowłosy, wysoki mężczyzna o ciemnych ochach i ostrych rysach twarzy, miał dziwną fryzurę, podobnie jak i ubranie. To on był szamanem, no cóż, pomógł mi i jest miły.
-Nie, dziękuję za pomoc.- podał mi dłoń żeby pomóc wstać.- Co to było?
-Gang, potrzebujesz pomocy?-zapytał mężczyzna.
-Nie, dziękuję. Miłego wieczoru, dziękuję za pomoc szamanie.- poszłam dalej ignorując wrzaski zaskoczenia .
Szłam spokojnie, nie śpieszyło mi się. W końcu doszłam do dużego domu, weszłam i od razu zauważyłam duchy, zignorowałam je, potrafię udawać niewidzącą. Zapukałam do drzwi i zdjęłam kaptur z głowy.
-Mordy w kubeł uchlane kanalie!- powitał mnie okrzyk. Otworzyła mi blondynka o krótkich włosach i ciemnych oczach.- Witam w czym mogę pomóc?-zapytała wnerwiona.
-Jestem Emili, przyszłam do Miki...- powiedziałam mrugając zawzięcie. Dziewczyna westchnęła jak bym właśnie powiedziała imię najgorszej osoby na świecie. Miała taką minę jak by chciała powiedzieć "yhhh ta wredna zdzira".
-Zapraszam-pomasowała sobie skroń. Weszłam spokojnie do środka i zastałam...

1 komentarz:

  1. Prolog fajny i zapowiada się ciekawie... Ale teraz sie pogubiłam to kto bedzie z Renem ty czy Emili XD bo ja nie ogarniam... Ale skoro Ren chodził do szkoły dla zdolnych chłopców wiec skąd tam ona? Czyli teraz rozumiem że Emi pozna naszą wesołą gromadkę? Współczuje zrytego mózgu...
    Yoh:Ej!
    Horo:Właśnie
    Choco:Jesteśmy super!
    Ren:Chyba śnicie,..
    Taaa a ja czekam na next^^

    OdpowiedzUsuń