sobota, 7 października 2017

Zaryzykuj, jeśli chcesz miłości 2

Wszyscy na niego patrzyli. Większość już miała padaczkę, zawał i inne uaktywnienia swych chorób, lub po prostu zawał. Napastnik zaśmiał się dumnie.
-Skończyłeś?-spytała Reiven pijąc wino. Ja założyłam ręce na piersi i stanęłam tak ze moje biodro było wysunięte w bok. Hinata jadła sobie paluszki serowe. Większość złych się szokowała. No bo o co chodzi? 3 dziewczyny mają spokój, a oni coś takiego. Ja jednak byłam mocno zirytowana, a nie spokojna. Zawsze pamiętałam jak ciocia opowiedziała mi czemu jest sama.
Prawda była taka ze znała ich przed Ran. Pomiędzy nią a Enem zawsze była nienawiść, ale oboje by się dali za drugiego powiesić. Z resztą z Zingiem* było tak samo.  Oni zawsze trzymali się w trójkę, aż rodzina Tao oznajmiła że Ran zostanie narzeczoną Zinga. Reiko miała już powiedzieć Enowi co czuje... wtedy zauważyła jego spojrzenia na Ran... Zrozumiała że En nigdy nie pokocha jej w taki sposób i pogodziła się z samotnością. Kiedy starszy Tao zginął była przy nich... Ran zauważyła jej miłość do szwagra. Potem wszystko potoczyło się tak jak się potoczyło.Prawda jest taka że En sam się nie domyślił że Reiko go kocha, to oczywiste, moja mama mi powiedziała że to Ran się wnerwiła w jakiejś kłótni i przypadkiem go uświadomiła.
Spojrzałam na moją ciotkę. Jej wzrok wyrażał jedno, szczęście z zabicia tych imbecyli co przeszkodzili w dniu jej zaręczyn.
-Coś mi się wydaje że nie rozumiecie.-oznajmił bandyta wyciągając pistolet. Spojrzałam na moją ciocię.
-To ty czegoś nie rozumiesz..-zaczęła powoli schodząc z podwyższenia orkiestry.-Jestem prostą kobietą, cieszą mnie takie rzeczy...-stanęła przed bandytą... był on młodzikiem... zaczerwienił się widząc seksowną kobietę koło 35 lat przed sobą w tak dopasowanej sukni i makijażu. Oczywiście moja ciocia była cholernie atrakcyjna. Gdyby nie fakt że kocha Ena tak mocno, już dawno byłaby mężatką obsypywaną diamentami. Moja ciocia złapała bachora za szczękę.- A ty psujesz mi zaręczyny, tylko za to powieszę cię za uszy-powiedziała uśmiechając się jak smile dog. Pomocnicy napastnika chcieli się na nią rzucić. \
-Kontrola ducha...-powiedziałam razem z Hinatą i Reiven.
-Czarownice z salem w kapelusz-powiedziała Reiven. Jej kapelusz został ozdobiony kilkunastoma różdżkami. Czarnowłosa wyciągnęła jedną z kapelutka.
-Smoki żywiołów.-oznajmiła Hinata.
-Neko w laskę Ra-powiedziałam wyjmując ją z podwiązki na udzie, takiej jak miała ją Jun. Ludzie patrzyli zszokowani.
-Nie radzę-zacmokała moja ciotka. Podeszła do jednego obrazu i zapukała w niego.-Babayaga-szepnęła. Światła zaczęły mrugać. Obraz drżał i powoli zaczął się odchylać jak drzwi. Można było zobaczyć naprawdę długie, chude palce. W mizernym świetle ukazała się obrzydliwie chuda kobieta w obdartych szmatach. Podniosła głowę, twarz była zasłonięta jej obrzydliwymi, szlamowatymi włosami. Postawiła stopę i zaczęła się poruszać. Światła zgasły totalnie, rozległ się krzyk napastników. Potem wszystko wróciło do normy. Moja ciocia oraz ja z drużyną piłyśmy sobie napoje. En uśmiechał się, widocznie pokaz mojej cioci mu się spodobał. Natomiast reszta miała niewyraźne miny.
Atmosfera po 15 minutach wróciła do normy. Ludzie zaczeli gratulować narzeczonym. Ran rozmawiała z nimi z szerokim uśmiechem.
-Zaskakująco silna kontrola ducha...-powiedział ktoś. Opierał się z innej strony marmurowej kolumny. Spojrzałam na niego, był to Ren.
-Dziękuję-oznajmiłam.
-Nazywam się Tao Ren... miło cię poznać... moja narzeczono.-oznajmił patrząc mi w oczy pijąc swoje mleko. Powiem szczerze, aż mnie zatkało.
*Tak U MNIE będzie nazywać się ojciec Rena, bo jak wiadomo w Polsce En to jego wujek, lecz orginalnie ojciec, ale mi wygodniej że wujek so deal with it

1 komentarz:

  1. Troche mi zajęło ogarnięcie czego to jest kolejna cześć XD Ale rozwija sie ciekawie szególnie podoba mi sie babajaga i przywitanie sie Rena z narzeczoną jednak troszku mi w tym rozdziale zabrakło innych jakiś reakcji na to co sie dzieje, chociaż ja osobiście w tym nie jestem też przesadnie uzdolniona:/ przeprasza że krótki komentarz ale padam z nóg;-;

    OdpowiedzUsuń