niedziela, 20 sierpnia 2017

Zaryzykuj, jeśli chcesz miłości 1

Po miesiącu od otrzymania zaproszenia szykowaliśmy się. Hinata i Reven też zostały zaciągnięte. W sumie czekaliśmy tylko na mamę i Gumi. Żułam gumę miętową i bawiłam się brązowymi włosami z fioletowymi pasemkami... były kręcone... Oczka miały kolor mlecznej czekolady.
-Mamo pośpiesz się-poprosiłam.
-Nie pośpieszaj mnie, wasz ojciec też się nie śpieszy!-odpowiedziała mi mama. Wywróciłam oczami.
-Mówiłam że to nuuuudyyyy-powiedziała czarnowłosa Reven. Jej ciemnozielone oczy były znudzone.
-Dawajcie po dyszce-powiedziała Hinata. Miała urocze różane oczka i ciemnoczerwone włosy, usta miała naturalnie czerwone, jak i piegi. Obie dałyśmy jej podaną kwotę.-Swoją drogą o co chodzi? Zazwyczaj cię nie ciągają.-zauważyła.
-Tym razem przyjęcie urządza Ran Tao, moja mama dawno się z nią nie widziała, a jej syn to mój narzeczony- powiedziałam. Reven zleciała z szafy na której siedziała, a Hinata udławiła się śliną.
-Masz narzeczonego?-spytały jednocześnie.
-Tak... od maleńkości.-zaśmiałam się.-Kiedyś... było inaczej... i dobrze o tym wiecie.-spojrzałam na nie. Obie spojrzały w bok z westchnięciem.
-To prawda... ach... kiedyś, kiedyś szamani byli u władzy... pamiętam to... na skinienie me lały mikstury się, zapach roślin tak cudowny...aż odmówiłam poprzedniemu królowi szamanów... menda mnie przeklęła...-Reven westchnęła i usiadła z powrotem. Miała na sobie zgniłozieloną, asymetryczną suknię. Z prawej do kolana, z lewej do połowy łopatki. Miała ozdobne naszycia z cienkiego, przezroczystego, czarnego materiału i korali. Włosy miała zafalowane z wpiętymi czarnymi stokrotkami.
-Dziwisz się? Byłaś potężną wiedźmą i szamanką. Chciał dla ciebie przyjąć mniejszą moc, a ty go wyśmiałaś-zauważyła Hinata. Miała na sobie jasnoczerwoną sukienkę do kolan, na niej ładne białe ozdóbki.
-Się odezwała... Życie ci uratował, wyszkolił, a ty chciałaś go zabić-zaśmiała się czarownica.
-Wiecie co? Obie cierpicie przez faceta, dajcie sobie spokój nawzajem-poprosiłam. Obie wywróciły oczmai. Ja chyba byłam najmniej wystrojona. Założyłam prostą sukienkę w błękitnym kolorze. Na ramionach miałam po 2 złote bransoletki.
Po kilkunastu minutach moja mama w końcu skończyła przygotowania. Założyła sukienkę podobną do mojej, lecz jej była ciemnobordowa w ozdobne, czarne szlaczki, no i miała na sobie bolerko. Obok zeszła moja siostra. Miała na sobie krótką, zieloną sukienkę z żółtym paskiem, obejmował biust i biegł do końca kreacji. Marta, najmłodsza, założyła bombkową, jasnoróżową sukienkę. Leo i tata mieli najłatwiej. Leo założył granatowy garnitur, a mój ojciec czarny, z czerwoną koszulą. W końcu mogliśmy jechać. Założyłam słuchawki na uszach i słuchałam muzyki do końca podróży.

Przyjęcie odbywało się w jednej z większych galerii. Pierwsze piętro było w pięknym białym kolorze z marmurowymi ozdobami. Tak jak i taras. Meble były antykami. Za to drugie piętro było ze szkła i to tam były arcydzieła. Jechaliśmy tam dość długo, nasz dom znajdował się w lesie. Był czymś na podobieństwo domu Calemów ze Zmierzchu. Tylko ze 4 razy większy. Dotarliśmy tak z pół godziny po rozpoczęciu. Moja ciocia, Reiko, była już na miejscu. Piła wodę z cytryną i podziwiała obraz o nazwie "położnica lucyfera". Miała na sobie suknię typu Navona w kolorze brzoskwiniowym. Poszliśmy się z nią przywitać. Po paru chwilach zobaczyliśmy i rodzinę która urządziła to. Ran i En byli ubrani w tradycyjne Chińskie stroje. Jun była ubrana w suknię podobną do codziennej, ale o wiele bardziej ozdobnej. Jej brat miał na sobie niby garnitur, ale z tradycyjnymi ozdobami jego kraju. Jego dziadek chyba nawet nie zmienił ubrania. Ran zobaczywszy Miko i Reiko podeszła i przytuliła obie. Te oddały uścisk i powitanie. My się grzecznie przywitaliśmy. Mój ojciec z kulturą chciał ucałować dłoń Chinki i zrobił to, ale piękny wzrok mordu, ach. Kid zaśmiał się i spojrzał na Ena.
-Miki, moja droga, chodź poznasz w końcu..-zaczęła Ran.
-Już znam Rena... ale on mnie nie... widziałam go na turnieju-oznajmiłam. Ran zamrugała i uśmiechnęła się.
-To cudownie, idź się przywitać.-popchnęła mnie lekko. Ja spojrzałam na przyjaciółki. Reiven piła już wino musujące, a Hinata jadła ciastko krabowe. Kiwnęły głowami i poszły ze mną. Kid poprosił Ran do tańca, Leo poprosił Jun, a En Reiko... Miko miała szczęście i poszła objeść sałatkę owocową tak moja mama to wegetarianka. Tym czasem ja poszłam się przywitać. Ren z przyjaciółmi byli niedaleko stołu i kapeli. Tao kręcił głowa trzymając się dwoma palcami za zatoki. Większość jego kompanów obżerała się. Jedna dziewczyna ich opieprzała, a druga nieśmiało patrzyła dookoła. Trzecia podziwiała Boże obrazki. Podeszłam.
-Witam-powiedziałam do Rena. Ryo rzucił się na Reiven i Hinatę.
-Hej-powiedział do mnie chłopak. Lubię jego oczka.-Jak się bawisz?-zapytał pewnie z grzeczności.
-Dość przyjemnie-powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Rozumiem że oczekujesz na zaproszenie do tańca, więc ...-westchnął.-Zechcesz ze mną zatańczyć?-spytał kulturalnie. Pokiwałam głową z uśmiechem.
-Tak-powiedziałam. Hinata zgodziła się tańczyć z Choco, a Reiven z Ryo.
Po minucie tańca z moim narzeczonym, który nie wie że jest moim narzeczonym, muzyka ucichła. Ja i fioletowo włosy spojrzeliśmy w stronę muzyków. Obok stał En Tao i Reiko z lekkim uśmiechem i błyszczącymi oczami. Nie pamiętam dokładnej przemowy... Jedyne co usłyszałam to fakt iż En kupił tę galerię, przed dalszą częścią dodam ze Reiko ma takich z 5, ale mniejszych, i podarował ją mej ciotce, jako prezent zaręczynowy, wraz z pierścionkiem z czarnego srebra, z wygrawerowanym wężem. Tak... moja ciotka wychodzi za Ena...  Następne co się wydarzyło to pisk radości Ran, szaleństwo ze szczęścia Chinga, czyli dziadka Rena. Jun chyba prawie zemdlałą, a Ren miał zaćmienie.
-Ach jak miło-zaśmiał się istot. Wszyscy na niego spojrzeli.-Aż mi głupio że jestem tu by was okraść i zabić... ewentualnie zgwałcić po drodze-zaśmiał się i patrzył na nas z szerokim uśmiechem. Cóż... jak to mówią przeciwieństwa się przyciągają, więc jak dobre wieści, to do kompletu i złe... choć nie tyle złe, co irytujące...

sobota, 19 sierpnia 2017

Zaryzykuj, jeśli chcesz miłości. Prolok

Kobieta w unowocześnionym kimonie szła po korytarzu znanej sobie rezydencji. Pomimo dużej ilości zoombie, to ona była obiektem którego ludzie się obawiali. Pchnęła ciężkie drzwi tak ze przywaliły o ścianę. Jej jaśminowo-czerwone włosy wyglądały jak by panowała w nich burza. Szczupła, pociągła twarz była wykrzywiona w grymasie złości. Niebieskie oczka grzmiały piorunami.
-Tao!-prawie cała rezydencja usłyszała jej krzyk.-Czy ty oszalałeś?!-spytała zirytowana podchodząc.
-Znowu się kłócą-westchnęła Ran.
-Znasz ich... tylko my się was nie boimy, a oni oboje kochają się kłócić.-powiedziała istotka obok Chinki. Była to siostra kobiety w kimono. Ona była ubrana w gorset i spódnicę krochmaloną do kolan. Jej włosy były blond , związane w kucyki, nisko tasiemkami niebieskimi, tak jak i jej oczka, jej i siostry. Na jej rękach był miesięczny bobasek, Ran siedziała z 4 letnią dziewczynką, zachwyconą rocznym braciszkiem i niemowlakiem.
-Miko przestań, jeszcze pomyślę że En w końcu znajdzie kobietę.-zaśmiała się Ran. Jun patrzyła zaskoczona. Ran pogłaskała buźkę córki.-Idź pobawić się z pandami.-poprosiła. Dziewczynka zrobiła to.
-Ran proszę cię, moja siostra prędzej zje mięso nim znajdzie faceta.-była to typowa rozmowa między dobrze znającymi się kobietami.
-A twój mąż?-spytała w końcu fioletowooka
-Kid zajmuje się pracą, mamy nadzieje że nasza córka też będzie umiała się dogadać z potworami... i mam nadzieje że będzie szamanką..-zaśmiała się.
-A ja mam nadzieje że będzie jak ty i że mój syn będzie mieć tak dobrą żonę-zaśmiała się Ran. Obie się tak śmiały i jakimś cudem plan by połączyć berbecie powstał i bez alkoholu... Natomiast Reiko i En się upili i się kłócili, jak zawsze oboje się do siebie tulili i mówili jak bardzo się nienawidzą.
Miko i Ran doprowadziły ich do pokoi. Dzieciaki spały w pokoju obok pokoju Ran. Miko spała w gościnnym z drugiej strony.

Z latami przyjaźń rodzin prawie zniknęła, ale Miko i Ran pisały raz w miesiącu dowiadując się o wszystkim. Reiko i En nie widzieli się od dawna, kobieta bowiem zorientowała się iż darzy mężczyznę uczuciem. Tym czasem córka Miko wyrosła na piękną dziewczynę imieniem Miki. Była ona wytrenowana, mądra i dogadywała się ze stworami nadnaturalnymi. Znalazła 2 szamanki z którymi podróżowała podczas turnieju. Jedna była stara, ale zaklęta w młodym ciele, druga była młoda, w młodym ciele, ale miała starą duszę pierwszej uczennicy Zeke'a Asakury.
Przeszły razem każdy etap turnieju szamanów, a podczas próby przejęcia KD przez Zekea pomagały trzymać słabszych z dala od sanktuarium. Dobrze wiedziała kim jest Ren.

Czas po turnieju tak mijał i mijał. Od czasu buntu Rena, matka chłopaka odnowiła kontakt z Miko. Pewnego dnia kiedy Miki i jej siostra ćwiczyły taniec, ich młodziutka siostra boks, a brat szkicował projekt plakatu na film rozbrzmiał pisk zachwytu ich matki. Dzieci przybiegły i zapchały się w drzwiach. pierwszy wpadł Leo, a siostry na niego.
-Mamo kto bierze ślub?-strzelił Leo.
-Nikt kochanie, moja przyjaciółka urządza bankiet bo otwiera nowa galerię sztuki i zaprasza nas!-pisnął z uśmiechem. Wszystkie dzieci patrzyły zdziwiona. Pokazała im zaproszenie.
-Ay mama-powiedzieli widząc nazwisko Tao.