piątek, 6 maja 2016

Back to Undertale 11 + historia doktora W.D. Gastera

Dni mijały mi ciągle tak samo... Nie spotykałam nikogo nowego, siedziałam ciągle z Lili albo z którymś z Sansów, lub Papyrusów. Na moje urodziny została wyprawiona mała impreza na którą przyszli wszyscy z Undertale i parę osób z AU. Dostałam przez to masę prezentów, byłam na prawdę szczęśliwa i zrobiłam mnóstwo zdjęć aparatem od UF!Metattona. On i ten z oryginału żarli się jak nie wiem co... Ostatecznie kiedy zapytali mnie którego z nich wolę poszłam do UT i UF Sansa wtulając się pomiędzy nich. Poza tym dostałam najnowszy model monsterphon'a(nie mam pojęcia jak napisać to po polsku żeby nie brzmiało dziwnie), słuchawki, płyty, laptop, książki, zestawy do rysowania i szkicowniki, oczywiście nie obyło się też bez ubrań.
Program Metattona odbył się bez przeszkód, chociaż jakaś czerwona jeżyca ciągle próbowała mnie gdzieś zaciągnąć, ale Sans zawsze przeszkadzał, potem powiedział mi że to jedna z pozostałości tych którzy uważają że ludzi trzeba zabić... Pewnie to chciała zrobić... Było mi smutno że są jeszcze tacy co chcą śmierci ludzi... Przecież bariera jest rozwalona, a Frisk i Chara mieszkają razem z królem i królową... Właściwie mnie coś zastanawia... Czemu on nie wyszli? Zastanawiało mnie to do tego stopnia że nie wytrzymałam za długo z milczeniem...
Kiedy już program był skończony ja i Sans poszliśmy do jaskiń* gdzie zawsze trenowaliśmy. Robiłam się w tym coraz lepsza... Spojrzałam na niego po tym jak tłumaczył mi jak wykorzystywać blastery.
-Sans...- przerwałam mu zanim zaczął mówić ponownie. Spojrzał na mnie zaciekawiony, dziwnie wyglądał bez bluzy. Miał czerwony podkoszulek z czarnym paskiem wokół szyi, ramion i końca bluzki.- Czemu... Czemu nie wyszliście na powierzchnię?-spytałam. Zdziwił się i zaśmiał nerwowo.
-N...no wiesz... Chodzi o to że... No...-zaczął. Potem westchnął i spojrzał smutno na świecącą wodę. Kwiaty echa powtarzały jego ostatnie zdanie.- Wiesz dzieciaku...- wnerwiało mnie to, ale nie kłóciłam się z nim o mój wiek...- Jeśli byśmy wyszli uwolnilibyśmy nie tylko dobre potwory, ale i te złe... Wiesz dobrze że ja i większość z tych których już poznałaś nie jesteśmy z tond... Jednak jest nas o wiele, wiele więcej...- zamrugałam zdziwiona, nie podejrzewałam ze oni wiedzą o AU... Jednak to co mówił było prawdą. Nawet ja nie znam prawdziwej ilości tych AU... Z samym zamienionym słowem przed "tale" przychodzi mi na myśl z 12... Z zamienionym "tale" na coś innego przychodzą mi na myśl tylko 2 AU, ale są jeszcze te które łączą 2 istniejące AU, coś takiego jak Swapfell...
-Czyli że nie wychodzicie żeby chronić ludzi?-zapytałam. Szkielet pokiwał głową, przysunęłam się do niego i lekko go przytuliłam. Spojrzeliśmy na kamienie wyglądające jak gwiazdy, spojrzał na mnie i oparł głowę o moją klatkę piersiową.
-Jak wyglądają gwiazdy tam na górze?-spytał.
-Tak jak te... Ale tak na prawdę są to asteroidy 1000 kilometrów od ziemi... Zawsze tam są, nawet jak ich nie widać...-powiedziałam. Po moim policzku spłynęła łza.- Niektórzy myślą że są to zmarli ludzie... A inni że to ludzie którzy żyją... I że kiedy spada to ktoś umiera, a inni że kiedy spada to spełnia życzenia...- patrzył na mnie zdziwiony.
-T...tęsknisz za nimi?-spytał blady z miną jak bym go kopnęła w brzuch. Dopiero teraz zrozumiała że płakałam... Cóż... To chyba oczywiste że tęsknię za słońcem, za rodziną, za rodzeństwem, ale...
-Tak...-nie wiem czemu to powiedziałam. Szkielet wyglądał jak bym w niego celowała z broni jądrowej.- Ale... I tak wolę zostać tutaj... Moi rodzice ciągle dzwonili, pewnie byli zmartwieni... Ale mój telefon się rozładował... Pomimo wszystko wolę być tu... Bo tu jesteście wy...Moi przyjaciele...-uśmiechnęłam się do niego.- A ty jesteś moją gwiazdą.-pocałowałam go w czoło. Siedział zdziwiony.- To co dalej z tymi blasterami?-spytałam. Spojrzałam na niego, płakał.- S...Sans?-dotknęłam jego policzka. Położył kościstą dłoń na mojej i "pocałował" ją.
***
"Interesujące" pomyślała wysoka postać. Była dziwna... Stworzona z czegoś jak smoła jedynie niby kołnierz pod twarzą i sama twarz były białe, pod lewym okiem miał czarną rysę, taką samą miał nad prawym. Uśmiechał się dość dziwnie, 2 latające, dziurawe ręce złączyły się pod jego brodą.
-ta dziewczyna mo¿e byæ kluczem do mojej wolnoœci**-rozległy się piszczące dźwięki. Maźowy mężczyzna spojrzał ponownie na 2 zakochanych. Zaśmiał się i zniknął, po jednym spojrzeniu... Doktor Wing Dings Gaster wiedział ze dziewczyna wymazała ze swojej pamięci straszne fakty i teorie o swoich ukochanych potworkach, lecz on szybko znajdzie sposób na ich przywrócenie.

*Czyli do Watherfals...
**"Ta dziewczyna może być kluczem do mojej wolności". Trzcionka Wingdings jest oficjalnym fontem(nie czcionka to to co piszemy na papierze moi drodzy wiem to bo dostałam opiernicz od mojego pana od Druku cyfrowego że czcionką można zabić, a font jest w kąpie) przypisanym postaci 1 królewskiego naukowca i prawdopodobnemu stworzycielowi/ojcowi(jest wiele teorii wiec wy uważajcie jak chcecie, ja najprawdopodobniej użyje różnych teorii w różnych AU, ale nadal wersji Undertale jest więcej niż teorii więc pewnie będą się powtarzać) Sansa i Papyrusa. Jako ciekawostkę mogę dodać ze każde z imion szkieleta(tak pomimo wszystko Gaster jest szkieletem) pochodzi od nazwy fontu. Np. Sans Papyrus
Krótko o Gasterze:
Był on pierwszym naukowcem króla, oraz jego przyjacielem. To on stworzył trumny pobierające ludzkie dusze, oraz maszynę wysysającą determinację, był nauczycielem Alphys, oraz to dzięki niemu ona i Sans się znają.
Krąży o nim wiele teorii... Pomimo to są 2 główne jedna że był dobry dla swoich synów/podopiecznych, a inna że robił na nich okrutne eksperymenty, ale w tym też nie ma jednej wersji... Pierwsza to taka że robił to z własnej woli bo był dupkiem, druga że robił to z własnej woli dla nauki, trzecie że robił to z rozkazu króla chodź tego nie chciał, jednak każda potwierdza fakt że pomimo wszystko Sans i Papyrus go kochali. Szkielet został zamknięty w pewnym pomieszczeniu, które możemy znaleźć za pomocą specjalnego kodu. Pomimo że nie było go w oficjalnej grze, a jedynie w tych zrobionych przez fanów, jest on w 100% oryginalną postacią jak Toriel czy Frisk.
Jest on jednak tak bardzo tajemniczą postacią że jedyną 100% prawdziwą informacje to jego imię, wygląd w danym pokoju i poza nim, to że ma on bliskie stosunki z Sansem, związek z szkieletowymi braćmi, że był przyjacielem króla, jego pierwszym naukowcem oraz ze był nauczycielem Alpchys i że to on poznał ją z Sansem. Wydaje się to dość dużo, ale pośród faktów stworzonych przez fanów jest to tylko małe jezioro w porównaniu do morza...
W teorii że jest dobry(bardziej prawdopodobna teoria moim zdaniem). Nie ma wielu teorii o tym jak zniknął, ale ja znalazłam dwie i się ich trzymam. Pierwsza to taka ze Gaster sprzeciwił się zabijaniu ludzi i przez to został skazany na zapomnienie, a druga to taka ze podczas kłótni, oczywiście z cholernym Asgorem,(jedna z osób która nienawidzi Asgora za rozjebanie Marcy) król we wściekłości złapał swój trójząb i wygnał Gastera przez przypadek, nawet nie mając pojęcia że ktoś taki jak Gaster istniał. Jedynie Sans, z niewyjaśnionych jak dotąd przyczyn go pamięta.
W wersji że był dupkiem jest ta sama teoria z przypadkiem, ale i inna... Taka ze stał się zbyt niebezpieczny i został skazany na zapomnienie...
Jedyną po nim pamiątką są albumy w laboratorium w domu Sansa i Papyrusa, oraz zdjęcie 3 szkieletów z napisem "Don't forget" czyli "nie zapomnij". Jedna teoria mówi że maszyna w laboratorium może go przywrócić, ale Sans nie udało się jeszcze jej uruchomić, jednak inni mówią ze potrzebna jest determinacja, są też inne teorie że Sans zbudował maszynę na wszelki wypadek by móc przywrócić do życia kogoś innego, a Gastera nienawidzi. Ostatnio usłyszaną przeze mnie teorią jest to że Sans oszukał Gastera i to on zamknął go w pokoju zapomnienia.


poniedziałek, 2 maja 2016

Back to Undertale 10

Od kilku dni Metatton jest w 7 niebie i daje mi co zechcę, nie skarżę się, miło jest mieć taką osóbkę która da ci co zechcesz... Jednak inny fakt cieszy mnie bardziej. Pomimo że prawie urwałam czaszkę UF!Sansa przy samej kości ogonowej za powiedzenie że "od teraz będę cię pilnować bo jesteś gorsza od dziecka i jeszcze się w coś wjebiesz"... Jednak perspektywa chodzącego za mną, niskiego szkieleta, dawało mi poczucie bezpieczeństwa no i ...miło było kiedy był ze mną cały czas. Choć... po tygodniu stało się coś dziwnego...
Wieczór był dość przyjemny. Ja i UF!Sans siedzieliśmy sami w opustoszałym domu. Wszyscy gdzieś powychodzili, nie wiem gdzie, szczerze mnie to nie interesuje. Jednak dziwną rzeczą jest fakt iż Lili też wyszła, ale nie narzekam! Sans stwierdził że on ogląda całą noc, ja powiedziałam że nie ma opcji zebym spała sama w wielkim, opustoszałym, cichym domu, bo kurde jestem tchórzem. Usiedliśmy przed telewizorem z wielgaśną michą popkornu, colą zero dla mnie i musztardą dla Sansika. W telewizji leciał jakiś horror, ale zarówno komedia, oboje śmialiśmy się i jedliśmy.
-Nie pomyślałbym ze ludzie serio potrafią wymyślić coś takiego.- śmiał się dalej. Patrzyłam na niego i uśmiechnęła się lekko.
-W sumie racja...- odparłam pijąc cole. Spojrzał na mnie kątem oka, złapał lekko moją rękę. Spojrzałam na niego zdziwiona. Szkielet był zarumieniony, powoli się położyłam, w miarę równo z tym jak on się nade mną pochylał. Patrzyłam w jego oczodoły, pomimo wielu rzeczy... Wielu przekonań, jego cholerne oczodoły, oczodoły kosciotrupa, kogoś kto symbolizuje śmierć... były jednymi z najpiękniejszych i najdoskonalszych jakie widziałam. Pierwszy raz tak bardzo chciałam kogoś pocałować. Patrzył na mnie, a ja na niego.
-Aiko... Lili niedawno powiedziała mi ze ostatnim razem... Ty wyglądałaś jak ona... Ale byłaś sobą... To prawda?- zapytał. Boże przestań pieprzyć i mnie pocałuj! Powstrzymałam się jednak i pokiwałam głową na tak.- Więc... Jaki serial oglądaliśmy?
-Śmierć na 1000 sposobów, MTT TV i horrory, wtulałam się w ciebie bo się ich wtedy bałam... A jak przychodziłeś na jedzenie to zawsze chciałeś hamburgera, a ja cheeseburgera, albo robiłam pizzę... Albo frytki... A jak nie to robiliśmy jakieś eksperymenty... Albo po prostu jedliśmy żelki, albo cukierki, albo batony grając w jakieś gry, czasem cię rysowałam... Czasem uczyłeś mnie walczyć... Teraz nie mam magii... Ale dalej wszystko pamiętam...- powiedziałam cicho. Szkielet patrzył na mnie, po chwili jego koścista dłoń znalazła się na moim poliku, paliczkiem kciuka pogładził moje usta, nachylił się powoli i złożył niby pocałunek, oddałam go. Objął mnie w biodrach i usiadł, moje nogi wylądowały na jego nogach i siedzieliśmy tak, całując się. Nie obchodziło mnie nic więcej, ta chwila była... niesamowita... chciana od tak dawna.
*następnego dnia*
Ja i Sans zachowaliśmy w tajemnicy fakt iż wczoraj kanapa i telewizor były świadkami naszego godzinnego całowania się. Ja i szkielet zachowywaliśmy się normalnie, prawie normalnie... UF!Papyrus wkurwiał się że zabieram mu brata, ja powiedziałąm zeby się walił bo yaoice z nimi ciągle trwają i jak mu potrzeba sex zabawki to mu dmuchaną lale i dildo kupię i pornosy przedstawię, on się zamknął i wcurwił że mu pocisnęłam, a ja pakując żarcie wyszłam, a niski szkielet jak pan pies pogonił za mną poganiany spojrzeniem ala morderca ze strony Lili i swojego "szefa"*. Poszliśmy nad Watherfals, po czym rozłożyliśmy koc i słuchaliśmy szepty echo kwiatów. Sans pouczył mnie paru rzeczy, okazuje się że mam w sobie magię, tylko muszę się nauczyć z niej korzystać bo inaczej bedę stanowić zagrożenie dla siebie i innych. Ćwiczenia zajęły nam masę czasu... Jednak każdy fan wie że UF Sans udaje ostatniego chuja, a nim nie jest... Ale uczuć wyrażać nie umie... I fakt że przywalił mi paroma soczystymi przekleństwami jaka to zdolna jestem tak ze skarpeta stanowi dla mnie zagrożenie, został przeze mnie zignorowany. Pod koniec "treningu" potrafiłam stworzyć bańkę ochronną, dźwiękoszczelną i zrobić mały płomyk, oraz maleńką kość. Coś na poziomie 2 latka... A moje moce podobno mogą być już teraz rozwinięte tak jak u dorosłego żyjącego 800 lat**... Kurde mam moce stare jak Yoda...
Po powrocie dostaliśmy soczysty opiernicz od UF!Papyrusa, a Frisk porwała mnie do czytania jej oraz jej innym wersją, Charze, Asrielowi, US!Sansowi i oryginalnemu Papyemu ,którzy postanowili zrobić sobie nocowanie w salonie, bajki. Sans spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się do niego i Underswap Papyego, po czym usiadłam pomiędzy nimi i zaczęłam czytać historię o puchatym króliczku***. Kiedy skończyłam zażądano ode mnie buziaka na dobranoc, pocałowałam wszystkich, poza UT Sansem i US Papyrusem, w czoło i już miałam iść.
-A mój brat?- zapytały równocześnie dwa szkielety. Spojrzałam na właścicieli bluz, lekko się zarumienili z minami "Boooooże ale wstyd". Podeszłam do nich i pocałowałam w czoła. Chwile siedzieli z nieodgadnionymi minami, ale potem ich spokojne, luzackie miny wróciły na miejsce. I dobrze, wyszłam z salonu, umyłam się i poszłam do swojego pokoju.
-Na serio musiałaś ich pocałować?-usłyszałam głos z MOJEGO łóżka. O nie misiaczku, tu się pogniewamy.
-Misiu, kocham cię, wielbię, ale z mojego łóżka won...- oznajmiłam niczym prawdziwa, kochajaca dziewczyna. Spojrzał na mnie z miną "niezły żart".
-Nie nazywaj mnie "misiu".-powiedział. Stałam nad nim z rękoma opartymi na biodrach w długiej koszulce i luźnych rybaczkach. Chłopak złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie. Efekt był taki ze się na niego zgrabnie wyglebałam, on zadowolony wtulił się we mnie.-  A teraz się ucisz, idę spać... Jestem zmęczony uczeniem cię...- patrzyłam na śpiący szkielet, zadziwiające jak szybko potrafi zasnąć. Zdziwienie było największe kiedy okazało się że jest nawet całkiem wygodnie. Uśmiechnęłam się lekko, pocałowałam kościotrup w czaszkę i zasnęłam wtulona w niego.

*Tak pomimo że Sans jest starszy to jego młodszy brat jest jego szefem... BTW podobno UF!Papy został przywódcą straży królewskiej żeby mógł chronić Sansa :3
UF!Aiko(tak mam inne wersje aiko walta się-,-): To wersja yaoistyczna...
Shut up -3- Ale faktem jest że Sans dał mu szaliczek...
UF!Aiko:Tak, to prawda...
**Tak moi mili... Potwory potrafią żyć baaaardzo długo... Przykładem jest fakt że Toriel i Asgor nie zestarzeli się od 50 lat... Swoją drogą to oznacza że przykładowo Aiko może flirtować z 100 letnim szkieletem ._.
***Podobno dawniej matka UT!Sansa czytałą mu bajki, a on jak się nauczył tej trudnej sztuki zaczął czytać papyemu... Pomimo że w US Papyrus dalej jest młodszym bratem to on czytał Sansowi, ale to ich ojciec zaczął tradycję... W UF raczej nikt tego nie robił...

Łał...Dość dużo tych gwiazdek... No i mam kilka obrazków do wstawienia...
To jest do rozdzału

A tu macie moją kochaną Aiko z Underfell...
Tak, to bluza UF!Sansa... Historia jest dość zabawna... Oficjalna wersja to taka że wygrała ją raz od Sansa, a nieoficjalna i prawdziwa to taka że za młodu zapomniała wziać bluzy kiedy ich odwiedzała, musiała iść po lasach Snowdin i było jej zimno, więc Sans dał jej bluzę, a ona teraz się z nią nie rozstaje.
A to ja i moje dzieciaczki :3