wtorek, 10 stycznia 2017

Shaman King Miki Rozdział 27

Święta minęły jak z bicza trzasnął, wiecie święta, święta i po. Większość z nas wpadła w ciąże spożywczą, a na dodatek, taki deserek, okazało się ze Anna jest w chyba 5 miesiącu prawdziwej  ciąży, wszyscy gratulowali Yoh, Anna nie kontaktowała ze światem, a Gumi już szyła jej ciążowe ciuszki, a wszyscy rozkminiali jak się nie skapneliśmy, a co lepsze jak sama Anna się nie skapnęła. Chodź i tak najlepszy był powód przez który Keiko poprosiła ją o zrobienie testu... Cóż domyślcie się po tym ze powiem że Choco został wgnieciony w ziemię... przez Anne, a Kaja go rozwaliła praktycznie na atomy... Tak zauważył że jej piersi urosły. Przez całe święta miałam wrażenie że o czymś zapominam, ale zignorowałam to.
Właśnie siedzimy sobie i oglądamy Kevina(święta bez Kevina to nie święta, nie?). Wtedy sobie uświadomiła o czym zapomniałam! Ren i Jun żeby nie było niezręcznie wyszli sobie, więc nie miałam szansy dać mu prezentu! Jednak nie miałam ochoty teraz się zrywać i w ogóle, więc poczekałam spokojnie. Wtuliłam się mocniej w Rena, który dobitnie wyjaśnił Zeke'owi że on jest ze mną, a potem prawie zabił Dare słysząc jej plan.
Po skończonym Kevinie zaczęły się tym podobne rzeczy, Ren nie zdzierżył i wstał idąc do pokoju. Uśmiechnęłam się i poszłam do siebie, wzięłam paczkę i poszłam do niego. Zapukałam, usłyszałam tupanie, otworzył drzwi z rozmachem i z lekko wściekłą miną przybliżył twarz do mojej, gotów krzyczeć, ale po chwili zobaczył ze to ja. Lekko zaczerwieniony mrugał z lekko zawstydzoną miną. Patrzyłam na niego lekko zarumieniona zasłaniając sobie połowę twarzy prezentem dla niego, tak ze widział tylko moją twarz. Jego włosy były opadnięte, patrzyłam tak na niego, a on na mnie.
-U...um.... Potrzebujesz coś?-spytał.
-N...no... Ja wiem ze nie obchodzisz świąt ale... Proszę...- podałam mu pudełko w ozdobnym papierze i szybko odbiegłam.
**(Tja piszę renem.... Z góry przepraszam)**
Zamrugałem zaskoczony. Super nie dość że mnie widziała z rozpuszczonymi kłakami, to prawie jej nos swoim złamałem i jeszcze prawie opieprzyłam... Nie ma to jak cudny pierwszy tydzień związku... Zamknąłem drzwi i usiadłem na łóżku po turecku. Obejrzałem pudełko, było raczej szerokie i płaskie. Ciekawe co też wymyśliła... Jeszcze mi niezręcznie ze nic dla niej nie mama, Miki cholero jedna przestań taka być! Nie dość że większość czasu sam siebie zawstydzam, a jak nie to Jun idealnie mi w tym pomaga, to jeszcze ona się dołączyła i bije wszelkie rekordy.... A to mi się wpiernicza pomiędzy nogi, opiera się plecami o mnie i se tak siedzi przy wszystkich, a to usilnie próbuje mi rozwalić fryzurę, a to bawi się moją grzywką, a to mnie karmi, a to mnie całuje po twarzy, a to się do mnie klei... Nie że mam coś przeciw, ale jednak wolałbym nie przy wszystkich. Westchnąłem i spojrzałem ponownie na pudełko. Było owinięte w czerwony papier i przewiązane złotą wstążką, a na kartce było wykaligrafowane moje imię. Czy ta dziewczyna nie ma co robić? Powoli rozwiązałem wstążkę i rozerwałem papier. Z zaskoczeniem zauważyłem okładkę książki, i poczułem jak coś upada na łóżko(tak BTW to łóżko to mata, ale łatwiej napisać łóżko więc spadać), chyba lepiej że na łóżko bo były trochę ciężkie, a takim czymś w palec to troszkę zaboli.Ostrożnie odłożyłem jeszcze nieodpakowaną, najprawdopodobniej, książkę. Spojrzałem na woreczek, wziąłem go do rąk i zobaczyłem glinianą figurkę tygrysa, lekko zdusiłem śmiech. Zobaczyłem także coś innego, był to medalik zwiniętego smoka który trzymał złamany znak Ying Yang. Zaskoczyło mnie to, ale i tak lekko się uśmiechnąłem. Odłożyłem to na nocną szafkę i wziąłem ostatnią rzecz. Zdjąłem resztę papieru i zobaczyłem "książkę" była ręcznie zrobiona. była zszyta grubym sznurkiem, okładka była dość ciekawa czerwony napis "dla Rena" a wokół 2 smoki. Otworzył ja i zobaczył dedykację.
"Cóż najlepsze pewnie nie będzie, ale obiecuję że kiedyś napisze coś najwspanialszego co kiedykolwiek przeczytasz, Kocham cię jednorożcu." znowu się zaśmiałem. Otworzyłem na pierwszej stronie. Były tam 3 linijki tekstu i piękny, dokładny rysunek, jak na każdej kolejnej. Zacząłem czytać.
Książka była o chłopaku, jakże zaskakujące, który spotkał szaloną dziewczynę. Zaśmiałem się subtelnością historii, ale czytałem dalej. Chłopak był praktycznie zmuszony żeby z nią siedzieć, na początku wszystko go irytowało, dziewczyna ie potrafiła być cicho, spokojnie, ciągle gadała, biegała, tańczyła, śpiewała, była jednym słowem irytująca, ale o dziwo chłopak po pewnym czasie przyzwyczaił się, a wręcz nie umiał już bez tego żyć, więc zrobił tylko to co mógł, żył z nią w zgodzie na zawsze.
Skończyłem historię, na ostatniej stronie był dziwnie zrobiony rysunek chyba mnie i Miki, właściwie kilka. Uśmiechnąłem się na ten widok. Położyłem się i zasnąłem.
**(znowu Miki)**
Czas płyną spokojnie. W Sylwestra rozkręcili imprezę, ja nie jestem typem chodzącym na imprezy, więc zostałam w pokoju. Siedziałam i patrzyłam na lekko jarzące się niebo. Było koło 23 więc poszłam po pizzę którą zrobiłam z Ryo,  Zostały 3 więc... Na dole siedział Ren i pił mleko. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego .
-Hej- powiedziałam biorąc pizze i wsadzając do piecyka żeby podgrzać, wcześniej sypiąc więcej sera.
-Nie jesteś na imprezie?- zapytał zaciekawiony.
-Nie lubię takich klimatów.- odparłam krótko. Oboje wróciliśmy z podgrzaną pizzą oraz szampanami (piccolo dla mnie i jakimś tam takim dziwnym że cholera wie co dla Rena, z alkoholem bo on już może). Siedzieliśmy i gadaliśmy do północy. Ren przy odliczaniu otworzył szampany, a ja nalałam je do kieliszków. Odliczaliśmy razem, wtuliłam się w niego delikatnie. Przy zerze powiedziałam.
-Szczęśliwego nowego roku, wszystkiego najlepszego Ren.- powiedziałam i napiłam się, tak jak on. Po chwili odstawił nasze puste kieliszki i pocałował mnie. Oddałam te pocałunki i zarzuciłam mu ręce na szyję. Powoli położył mnie na podłodze podczas pocałunku, gdy skończyliśmy lekko się zaśmiałam widząc jego idealną twarz nad swoją. Chciałam sięgnąć po prezent, nic wielkiego, po prostu szalik co sama zrobiłam, poczułam pocałunek na szyi. Spojrzałam na niego lekko zarumieniona, on też się zarumienił, jak by dopiero co zrozumiał co zrobił.
-P...przepraszam- powiedział. Patrzyłam na niego, postanowiłam zrobić co on, lecz ten zamiast protestować przyciągnął mnie do siebie, więc kontynuowała. Po chwili oboje lekko drżeliśmy. Ren wyprostował ręce, czym lekko się ode mnie oddalił.
-P...przepraszam, ja zacząłem nie wiem co mi odbiło ja... Boże muszę wyglądać jak napaleniec, przepraszam nie to miałem na myśli ser...- przerwałam mu pocałunkiem. Patrzyłam mu prosto w oczy, on był lekko zaskoczony, ale po chwili spojrzał w bok zarumieniony. Pocałowałam go ciągnąc z powrotem niżej. Tamtej nocy wydarzyło się coś innego niż zwykły nowy rok.
~~~~~~~~~~~~~~
Tak ,tak wiem, zbok ze mnie że napisałam że się już sekszą, ale czego wy się spodziewacie?
No sorry ze tak długo nie było rozdziału ;-;