-Śliczne, co nie?-uśmiechnęła się do niego. Zaskoczony zamrugał i spojrzał w jej jasne, brązowe oczy. Jej nos był lekko czerwony od mrozu. Miała na sobie długi, czarny płaszcz, martensy, pasiaste rajstopy, lub zakolanówki, spódniczkę trochę przez kolana, pasiasty szalik i czapkę z pomponem. Zauważył na kołnierzyku parę przypinek. Czół się dziwnie, od czasu pobytu w Japonii nie gadał za wiele z nikim poza siostrą i ewentualnie "przyjaciółmi" przez telefon, a tu nagle ładna dziewczyna zagaduje do niego o pozytywki... Jednak miał dziwną... cóż dziwną chęć by odpowiedzieć, więc to zrobił, no bo na litość króla duchów, pomógł pokonać Hao łamana na Zeke'a da radę nastolatce.
-W sumie tak.-odparł podchodząc trochę bliżej i patrząc. Wtedy się zorientował że dziewczyna mówi po japońsku.- Aż tak widać że nie jestem z tond?-spytał. Jednak jego zdziwienie powiększyło się słysząc ze dziewczyna próbuje zdusić śmiech.
-Nie o to chodzi...-odparła w końcu.- Na prawdę mnie nie pamiętasz?-spytała widząc jego zszokowaną minę.- Jestem Miki Makoya, siostra Leo, narzeczonego twojej siostry.- Ren lekko się zakłopotał, teraz dopiero to sobie uświadomił. Przylatywała do niego razem z bratem rok, a on jej nie poznał, jaki wstyd.
-P...przepraszam...-powiedział czerwony.
-Nie szkodzi.- uśmiechnęła się.- Niedaleko jet fajna kawiarnia, chcesz się ze mną przejść?-spytała z tak uroczym uśmiechem ze nikt by nie odmówił.
*Some time later(a lot of time.... Wiem wiem cicho hejterzy moje opko, moje timeskeepy!)*
-Na prawdę musisz lecieć z powrotem do Chin?-spytała Miki która leżała z Renem na kanapie. Dziewczyna uczesała się w kitkę to pomagało, bo włosy nie plątały się w ręce Rena. Leżała z głową na klacie Rena niezadowolona i naburmuszona.
-Wiesz że tak...-westchnął smutno chłopak. Głaskał ją po głowie i policzku i zastanawiał się jak to się stało... On, Ren Tao, zakochał się w niej.
A że ja tu jestem, dowiecie się miśki i to jeszcze tu, za chwilkę. Od spotkania z dziewczyną przed sklepem z antykami chłopak spotykał brązowowłosą Makoyę praktycznie codziennie. Mimo że była ona nie z jego kraju, raczej różniła się od niego jak demon różni się od demona. Mimo to dobrze się dogadywali, dziewczyna chętnie pomagała mu w treningach jak i pilnowała żeby się nie zamęczał ani nie zapominał o jedzeniu. Pamiętała też o sprawianiu mu rozrywki. Zaciągała go do kina, na basen, na rower, wrotki, łyżwy i tym podobne. Czasem po prostu wychodzili i lecieli na żywioł. Na początek do galerii, potem do kina, a następnie do restauracji. Ale chodzili też do muzeum i pokazywała mu ważne budynki. Jen po pewnym czasie zaczęła ich shipować i robić wszystko by byli razem, jednak nie miała za wiele do roboty, choć musiała uciszać pewną osóbkę. Tak przyszedł diablo-amorek o wdzięcznym imieniu Anna Dara Darkus-Asakura. Dziewczyna nie ze uważała że są złą parą, wręcz przeciwnie, cieszyła się że jest ktoś kto uspokaja Rena. Jednak jak to ona, no i przecież nazwisko zobowiązuje, nie mogła się wiecznie powstrzymać i czasem dokuczała chłopakowi. No to teraz czasowo, chłopak został w Polsce na rok, a parą zostali 4 miesiące po poznaniu się.
Ren powoli otrząsnął się z myśli i spojrzał na smutną Miki.
- Podobno jedziesz do Japonii, nie?- pokiwała głową na znak że ma rację. Ren uśmiechnął się.- Chiny nie są aż tak daleko, będę czasem mógł do ciebie przylatywać.- powiedział całując jej czoło.
-Dobrze... Wierze ci.- uśmiechnęłam się.
-Wiesz że tak...-westchnął smutno chłopak. Głaskał ją po głowie i policzku i zastanawiał się jak to się stało... On, Ren Tao, zakochał się w niej.
A że ja tu jestem, dowiecie się miśki i to jeszcze tu, za chwilkę. Od spotkania z dziewczyną przed sklepem z antykami chłopak spotykał brązowowłosą Makoyę praktycznie codziennie. Mimo że była ona nie z jego kraju, raczej różniła się od niego jak demon różni się od demona. Mimo to dobrze się dogadywali, dziewczyna chętnie pomagała mu w treningach jak i pilnowała żeby się nie zamęczał ani nie zapominał o jedzeniu. Pamiętała też o sprawianiu mu rozrywki. Zaciągała go do kina, na basen, na rower, wrotki, łyżwy i tym podobne. Czasem po prostu wychodzili i lecieli na żywioł. Na początek do galerii, potem do kina, a następnie do restauracji. Ale chodzili też do muzeum i pokazywała mu ważne budynki. Jen po pewnym czasie zaczęła ich shipować i robić wszystko by byli razem, jednak nie miała za wiele do roboty, choć musiała uciszać pewną osóbkę. Tak przyszedł diablo-amorek o wdzięcznym imieniu Anna Dara Darkus-Asakura. Dziewczyna nie ze uważała że są złą parą, wręcz przeciwnie, cieszyła się że jest ktoś kto uspokaja Rena. Jednak jak to ona, no i przecież nazwisko zobowiązuje, nie mogła się wiecznie powstrzymać i czasem dokuczała chłopakowi. No to teraz czasowo, chłopak został w Polsce na rok, a parą zostali 4 miesiące po poznaniu się.
Ren powoli otrząsnął się z myśli i spojrzał na smutną Miki.
- Podobno jedziesz do Japonii, nie?- pokiwała głową na znak że ma rację. Ren uśmiechnął się.- Chiny nie są aż tak daleko, będę czasem mógł do ciebie przylatywać.- powiedział całując jej czoło.
-Dobrze... Wierze ci.- uśmiechnęłam się.
*Pare dni później w Japonii*
Dara siedziała razem z gromadką w salonie domu Yoh i Anny. wtuliła się w Lyserga, a ten oblał się potem czując wzrok morderców na swojej skromnej osobie. Jednak 2 Asakurowie zostali skarceni przez wzrok szatynki, a 3 tylko pokręcił głową. Tak moi mili Zeke też tu jest razem z Hinatą.
-Dajcie spokój, powinniście się cieszy ze wam na łbie siedzieć wiecznie nie będzie...-powiedział przodek. Hnata westchnęła i pokręciła głową na jego komentarz.
-No w sumie...-powiedzieli obaj bracia.
-Wredoty.- naburmuszyła się Dara.
Anna pokręciła głową i spojrzała na "przyjaciółkę". Dziewczyna nazywała się Gumi Makoya, miała krótkie zielone włosy i soczyście zielonkawe oczka. Byłą dziewczyną Hao, na co jego babacie zareagowała wykładem pod tytułem " kiedy poprosisz ją o rękę pacanowaty wnuku, przesz jak szybko tego nie zrobisz to ci ją sprzed nosa sprzątną!". Anna pokręciła głową i westchnęła nie rozumiejąc tego, no bo jak to jest?! Ją całe życie chowali, a ona przychodzi i już ją chcą za kolejną panią Asakurę...
-Właściwie...-zaczęła nieśmiało Tamao chcąc odpowiedzieć Gumi.- Twoja siostra ma tu być za chwilę więc może masz rację ze się nie zdąży ugotować...-przyznała smutno różowowłosa.
-Rany a jak mówiłam to nie słuchałaś...-naburmuszyła się Anna. Cóż nie podobało jej się że Makoya wpakowali się z butami do ich życia, nie że miała dużo do gadania bo zaczło się od Jun, potem Gumi, a teraz ta cała Miki.
-Oj nie dramatyzuj blondi- zmarszczyła brwi Gumi. Popierała niezadowolenie Kyoyamy, czarnooka działała jej na nerwy tak samo mocno jak i Wyrzutki, chwała wszystkiemu że razem nie mieszkały, bo co by to było...
-Właściwie...- wtrąciła Dara.- Mikiś już się spóźnia...
-Dajcie spokój, powinniście się cieszy ze wam na łbie siedzieć wiecznie nie będzie...-powiedział przodek. Hnata westchnęła i pokręciła głową na jego komentarz.
-No w sumie...-powiedzieli obaj bracia.
-Wredoty.- naburmuszyła się Dara.
Anna pokręciła głową i spojrzała na "przyjaciółkę". Dziewczyna nazywała się Gumi Makoya, miała krótkie zielone włosy i soczyście zielonkawe oczka. Byłą dziewczyną Hao, na co jego babacie zareagowała wykładem pod tytułem " kiedy poprosisz ją o rękę pacanowaty wnuku, przesz jak szybko tego nie zrobisz to ci ją sprzed nosa sprzątną!". Anna pokręciła głową i westchnęła nie rozumiejąc tego, no bo jak to jest?! Ją całe życie chowali, a ona przychodzi i już ją chcą za kolejną panią Asakurę...
-Właściwie...-zaczęła nieśmiało Tamao chcąc odpowiedzieć Gumi.- Twoja siostra ma tu być za chwilę więc może masz rację ze się nie zdąży ugotować...-przyznała smutno różowowłosa.
-Rany a jak mówiłam to nie słuchałaś...-naburmuszyła się Anna. Cóż nie podobało jej się że Makoya wpakowali się z butami do ich życia, nie że miała dużo do gadania bo zaczło się od Jun, potem Gumi, a teraz ta cała Miki.
-Oj nie dramatyzuj blondi- zmarszczyła brwi Gumi. Popierała niezadowolenie Kyoyamy, czarnooka działała jej na nerwy tak samo mocno jak i Wyrzutki, chwała wszystkiemu że razem nie mieszkały, bo co by to było...
-Właściwie...- wtrąciła Dara.- Mikiś już się spóźnia...
*Straszne wzgórze*
-Na pewno chcesz tu ze mną posiedzieć?- spytała dziewczyna w bolerku z długimi rękawami, czarnej sukience i czarnych zakolanówkach. Miała rękawiczki bez palców, kaptur na głowie i czarne botki na obcasie. Spojrzała na Miki ubraną z ciemnofioletowy płaszcz przed kolana, białą spódniczkę do kolan, zakolanówki, długie przed kolana, materiałowe buty i beretkę. Obie siedziały na dachu budynku. Szatynka uśmiechnęła się i pokiwała głową na tak. Czarnowłosa spojrzała na nią ponownie. Znała ją tak długo, a nadal jej nie uległa, uśmiechnęła się lekko.
-Dobra Makoya... Zróbmy umowę...- uśmiechnęła się ukazując czerwone oczy z poziomymi źrenicami.