niedziela, 12 czerwca 2016

UnderTale and AU- Aiko's back story

"Dawno temu na ziemi żyły 2 rasy: ludzie i potwory. Lecz pewnego dnia wybuchła między nimi wojna...Po długiej walce ludzie w końcu wygrali i za pomocą resztek magii wygnali potwory do podziemi. Co jakiś czas do góry Ebot wpada człowiek... Mówią że nigdy już nie wraca..."
Undertale
Siedziałam spokojnie w pokoju lekarskim. Moje kości wesoło stukały o metalowy blat. Do pomieszczenia wszedł szkielet, starszy ode mnie. Sans był dość puszysty jak na szkielet.
-Hej babybones.-uśmiechnął się wesoło.- Mój stwórca gada z twoją mamą więc...-usiadł obok mnie.- Ja zajmę się dzisiejszym treningiem.-uśmiechnął się. Odwzajemniłam ten gest. Trening w ciszy przerywanej jedynie wyjaśnieniami zajął nam 2 godziny. Opanowałam już praktycznie każdy atak szkieleta, oraz wilkowojownika. Nie było nic poza tym i dobrze.
-A właściwie...-zaczął Sans zdejmując kitel ze swetra koloru brudnego błękitu.- Czemu tutaj jesteś?-spojrzał na mnie. Westchnęłam, miałam przeczucie że o to zapyta.
-No... Mój tata to Jon... Granatowa dusza... Niedawno zginął...-powiedziałam.- Król pozwolił mi żyć pod warunkiem że zapanuje nad mocami w 100% i dam się przebadać...-wyjaśniłam krótko.
-Rozumiem... Znasz kogoś poza mną?-spytał.
-Króla, kilka wilków z wolfvileg...-zaśmiałam się. Spojrzał na mnie i zaśmiał się lekko.- Co jest takie zabawne?!-zaczerwieniłam się ze złości.
-Nic... Po prostu jesteś szczęśliwa a znasz jedynie parę osób...-spojrzałam na niego zdziwiona.
-Po co mi ludzie którzy nawet jeśli mnie znają mnie nie lubią?-zapytałam. Spojrzał na mnie zdziwiony i zaśmiał się lekko. Poszedł gdzieś, a potem wrócił z uśmiechem.
-Będziesz dziś nocować ze mną i Papym.-zaśmiał się na widok mojej miny.
Okazało się że wszystko ze mną jest w porządku. Król zaproponował mi szkolenie i pracę w królewskiej straży. Nie chciałam walczyć, ale widziałam że nie każdy potwór jest taki jak ja... Walczą z byle powodu... Zgodziłam się i rozpoczęłam trening, a potem pracę. Spotykałam się czasem z Sansem, z Undyne pracowałam podobało mi się moje życie... Oczywiście walka była nieunikniona, ale zazwyczaj nie musiałam ich krzywdzić.
~~~~~~~~
Underswap
Moja mama rozmawiała z Gasterem i Undyne. Siedziałam i robiłam leki gdy nagle znalazłam jakieś notatki. Skrzywiłam się widząc błędy, złapałam kredkę i je poprawiłam. Poszłam i podałam je mojej mamie. Nie wiem czy ze zmęczenia czy niechęci nawet nie zauważyła czerwonych cyferek zamiast czarnych. Zauważyła to dopiero wysoka kobieta o białej twarzy i włosach, miała na sobie kitel i sukienkę, czarną z długimi rękawami.
-Lilian... Dlaczego to jest pomazane kredką..?-zapytała.- I czemu to co kredką jest dobrze, a oryginał był źle?! Przecież gdyby nie te dopiski laboratorium wybuchłoby!-spojrzała przerażona na moją mamę. Wilczyca zamarła, szybko złapała notatki i przełknęła ślinę.
-Mamo...-zaczął syn doktor Herman* Papyrus.- Widziałem jak Aiko coś robiła na tych papierach... Chyba to ona wprowadziła poprawki...-zaczął. Ja tylko się zwinęła  przestraszona.
-Aiko czy to prawda..?-spojrzałam na moją mamę z łezkami w oczach i pokiwałam głową. Spodziewałam się krzyku, uderzenia, ataku... Moja mama potrafiła być wariatem i brutalem, ale nic takiego się nie stało... Po prostu przytuliła mnie z płaczem krzycząc ze jej i innym życie uratowałam i że jest dumna z swojego genialnego dziecka. Zaczęła mnie uczyć... Jednak po niedługim czasie zmarła... Królowa zaadoptowała mnie, a moim nauczaniem zajęła się Undyne i Dr.Herman.
Moja "mama" dała mi dom na któreś urodziny, zaczęłam robić leki i pracować jako królewski medyk i królewski naukowiec. Papyrus i Sans traktowali mnie jak siostrę, a ja powoli zakochiwałam się w pewnej słodkiej rybce imieniem Undyne.
~~~~~~~~(OSTRZEŻENIE: FELL!AIKO BYŁA TORTUROWAN)
Underfell
-Ahhhhh!-krzyknęłam porażona prądem. Kidy przepływ elektryczny minął opadłam dysząc. moje włosy zasłoniły twarz.
-Nadal żyje...-usłyszałam.- To była dawka śmiertelna...-dodał.- Sans zabierz ją do jej celi... Na dziś to koniec.- Dr.Gaster zapisując coś ruszył w stronę wyjścia z sali.Jego syn z westchnięciem podszedł do mnie i rozpiął skórzane pasy na moich nadgarstkach .Zamknęłam mocno oczy, dzisiejsze kłucia w twarz zabrały mi całą siłę, a teraz jeszcze to, nie ma opcji że dam radę iść sama... zawlecze mnie tam za nogę. Przygotowana na upadek zdziwiłam się kiedy moja głowa natrafiła na coś miękkiego.
-Rany on cię kiedyś zamęczy...-powiedział zatroskany głos. Spojrzałam na niego prawym, sprawnym okiem. Lewe już dawno nie działa... Trzymał mnie.- Jeny jaka ty jesteś zimna!-posadził mnie jeszcze na chwilę w krześle i zdjął swoją bluzę. założył mi ją na ramiona. Poczułam zapach musztardy, oraz... ciepło. Szkielet wziął mnie na ręce i zaniósł do celi. Spojrzał zmartwiony dookoła.
-Wrócę za chwilę...-powiedziała.Posadził mnie na moim niewygodnym łóżku. "Chwila" potrwała 2-4 godziny. Jego uśmiech mnie zaskoczył.- Aiko...Tak..?-zapytał. Pokiwałam głową.- Wszystkie testy są już skończone... Od dziś zamieszkasz z Gasterem, mną i moim bratem. Ja i Papyrus będziemy cię szkolić.-uśmiechnął się, a ja nie mogłam w to uwierzyć.
Szkielet jednak nie kłamał. Gaster pomimo że dalej wsadzał dłonie do moich oczodołów, pobierał magię i determinację, kół w lewą stronę twarzy stał się o wiele bardziej milszy i traktował mnie jak córkę. Po latach dołączyłam do królewskiej straży. Lata biegły i w końcu uświadomiły mi że Papyrus nie jest dla mnie tylko szefem czy bratem... Jest też złodziejem mojego serca...
~~~~~~~~
SwapFell
Siedziałam ukryta na dachu laboratorium i patrzyłam jak moja mama pracuje z Dr.Herman. Obok stał jej syn i jej pomagał. Moja mama spojrzała na mnie ukradkiem, pomachałam do niej, uśmiechnęła się i wróciła do pracy. Zaśmiałam się lekko i ułożyłam wygodniej patrząc na skały czy jak to się tam zwie. Zamknęłam oczy i spokojnie leżałam, ale nie trwało to długo. Spojrzałam z powrotem do środka, jakaś machina powoli się zagrzewała, a ich nie było. Otworzyłam okno w dachu i wskoczyłam do środka. Spojrzałam na plany i szybko zrobiłam to co trzeba było, czyli dodałam parę rzeczy, oraz ochłodziłam maszynę.
-Lilian twoje dziecko właśni uratowało nasz projekt.-powiedziała kobieta w czarnej sukience. Spojrzałam na nią, obok stał jej syn i moja matka.
-Brawo skarbie.-powiedziała wilczyca.- Ale idź już do domu... Nie będzie mnie dziś w nocy... No i przez najbliższy tydzień...-byłam przyzwyczajona że musiała na tak długo zostawać.
-Moment...-powiedziała przyjaciółka mojej matki.- Może pójdzie i będzie ten tydzień z moimi synami? Przynajmniej będzie większa pewność że się nie pozabijali...-dodała.-Papyrus idź razem z Aiko do domu.-rzekła do syna.
Tak oto poznałam Papyrusa i Sansa. Po latach Sans został głową straży królewskiej, dołączyłam z nudów. Rzadko kiedy wykonywałam moją robotę, ale cóż... Co się nie robi z miłości? Tak... Zakochałam się w Sansie...Cóż... Takie życie.
~~~~~~~~
Uśmiechnęłam się na widok każdej z nich. Mały lisek zamerdał ogonkiem, a bańki w których widziałam każdą Aiko zniknęły. Wzięłam zwierzątko pod przednie łapki i przytuliłam do siebie.
-To będzie idealne Dream.-zachichotałam.-Mam nadzieję że wszystko im się uda.-pogłaskałam małe zwierzątko. Ona wesoło zamerdało puchatą kitą, a ja zachichotałam ponownie.

~~~~~~~~
Tak! Oto króciutkie historie o Aiko! Ostatni dopisek jest niespodzianką! Pooooowodzenia~ Papa ludziki~ 


*Dla mnie to jest imię matki Sansa i Papyego... Niestety zmieniłam wygląd na bardziej gasterowaty bo na nielicznych zdjęciach ich matki z US tak właśnie jest...

czwartek, 9 czerwca 2016

Ogłoszenie i to ważne!!!!

Niniejszym oznajmiam ze całkowicie KOŃCZĘ pisanie opowiadań które zaczęłam postaram się teraz pisać jedno na raz... Większość z was będzie niepocieszona. Ale... Cóż taki mój urok. Przepraszam i... Postaram się pisać jak najczęściej... Od razu mówię że dalej będzie to o UT, ale może i skrobnę coś o SK